„Przeglądałam wakacyjne fotki z Włoch i wtedy to zobaczyłam. Nie mogłam uwierzyć, że mój ukochany był do tego zdolny”
„Zrobiło mi się gorąco. Serce waliło mi jak oszalałe. Sięgnęłam po telefon, wybrałam numer Tomka, ale nie odbierał. Włączyła się poczta. Kasia próbowała mnie uspokoić, ale nie słuchałam. To nie mógł być przypadek... To był on”.

- Redakcja
Czasami wydawało się, że wszystko w życiu układa się dobrze. Pracowałam w korporacji w Warszawie, wszystko było w miarę poukładane – praca, dom, weekendy z Tomkiem. On był dla mnie kimś naprawdę ważnym – spokojny, inteligentny, mówił, że mnie kocha, choć coraz częściej unikał rozmów o wspólnej przyszłości. Czułam, że coś jest nie tak, ale zagłuszałam te myśli. Myślałam, że może to ja jestem przewrażliwiona? Wyjazd do Włoch z przyjaciółką miał być oddechem od codzienności, od tej niepewności.
Coś mnie tknęło
Było ciepłe, leniwe popołudnie, słońce grzało, a delikatny szum fal koił nerwy. Siedziałyśmy z Kasią na plaży, popijając lemoniadę i rozmawiając o życiu.
– Czy mógłby pan zrobić nam zdjęcie – poprosiłam przypadkowego turystę, podając mu telefon.
Stanęłyśmy z Kasią, śmiejąc się, ustawiając się do kadru. Wtedy myślałam, że to będzie kolejna pamiątka z wakacji. Wieczorem, kiedy leżałyśmy już w pokoju, zaczęłam przeglądać zdjęcia. Śmiałam się z naszych dziwnych min, z przewróconego leżaka w tle, aż nagle coś mnie tknęło. Przewinęłam z powrotem. Moje serce zaczęło bić szybciej, a oddech zrobił się płytki. Na zdjęciu, w tle za moim ramieniem, stała para – mężczyzna i kobieta, wtuleni w siebie, całujący się na tle morza. Patrzyłam dłużej, mrużyłam oczy, przybliżałam obraz. Kurtka... te buty... tatuaż na nadgarstku... To niemożliwe... Przecież to był Tomek!
– Spójrz... – wyszeptałam, podając jej telefon.
– To chyba naprawdę on... – powiedziała cicho, wpatrując się w ekran.
Zrobiło mi się gorąco. Serce waliło mi jak oszalałe. Sięgnęłam po telefon, wybrałam numer Tomka, ale nie odbierał. Włączyła się poczta. Kasia próbowała mnie uspokoić, ale nie słuchałam. To nie mógł być przypadek... To był on. Tomek, mój Tomek, całujący się z obcą kobietą na plaży we Włoszech.
W głowie miałam mętlik
Nie spałam prawie całą noc. Leżałam na łóżku, wpatrując się w sufit, a w głowie miałam mętlik. Nad ranem, z ciężkimi oczami, wzięłam telefon i zaczęłam działać. Weszłam na jego profil na Instagramie – żadnych nowych postów, żadnych stories. Facebook – podobnie. Ale potem przypomniałam sobie, że kiedyś pokazywał mi, jak działa aplikacja do lokalizacji telefonu. Otworzyłam ją. Serce zabiło mocniej. Kropka wskazująca jego lokalizację… Był w tej samej miejscowości we Włoszech.
Przełknęłam ślinę. Sprawdziłam jego historię płatności. Tomek kiedyś sam podał mi dane do konta, nie sądził, że kiedykolwiek będę ich używać. Wyszukałam transakcje. Opłata za apartament – Włochy, data sprzed dwóch dni. Kolejne płatności – kawiarnia, restauracja, butik. Chwyciłam telefon i zadzwoniłam do niego jeszcze raz. Odebrał dopiero po kilku sygnałach.
– Cześć, kotku… Co tam? – odezwał się głosem zmęczonym, jakby właśnie wstał.
– Gdzie jesteś? – zapytałam ostro, czując, jak łzy cisną mi się do oczu.
– W pracy. Czemu pytasz? – powiedział, a w tle usłyszałam coś, co brzmiało jak szum fal.
– Nie kłam. Mam zdjęcie, na którym całujesz się z jakąś babą na plaży. Powiedz mi prawdę! – głos mi się załamał.
Tomek zamilkł. Słyszałam tylko jego ciężki oddech.
Zostałam oszukana
Wróciłam do Warszawy z poczuciem, jakbym była w jakimś złym śnie. Kasia przez całą podróż mówiła, żebym nie podejmowała żadnych pochopnych decyzji, że może to nie było tak, jak wyglądało. Ale ja już wiedziałam. Zdjęcie, lokalizacje, głos Tomka w telefonie – wszystko układało się w całość. Nie mogłam dłużej udawać, że nic się nie dzieje. Zamiast jechać do siebie, pojechałam prosto pod blok Tomka. Stałam pod jego klatką, czekając, aż się pojawi. W końcu, po godzinie, przyszedł – z torbą podróżną, w rozpiętej kurtce, wyglądający, jakby wrócił z weekendowego wypadu. Gdy mnie zobaczył, zamarł.
– Co ty tu robisz? – zapytał, zerkając nerwowo na boki.
– A ty jak myślisz? – warknęłam, pokazując mu zdjęcie na telefonie. – Może mi wytłumaczysz, co robiłeś na tej plaży z tą laską?
Tomek zbladł. Schował ręce do kieszeni, jakby szukał tam jakiejś wymówki.
– To nie tak, jak myślisz… To był błąd… To był wyjazd służbowy…
– Koleżanka? Wyjazd służbowy? – parsknęłam gorzko. – Całujesz koleżanki na plaży? W pracy? Ile razy mnie okłamałeś?
– To był jeden raz, naprawdę! Kocham cię. Proszę, daj mi szansę…
Pokręciłam głową, czułam, jak coś we mnie pęka.
– Nie wierzę ci już. Kłamałeś, oszukiwałeś mnie. Kim ja dla ciebie byłam? Rezerwą na czarną godzinę?
Tomek próbował mnie dotknąć, złapać za rękę, ale się odsunęłam. Czułam, że ten rozdział w moim życiu właśnie się kończy.
Czułam się rozdarta
Zamknęłam się w mieszkaniu na kilka dni. Nie odbierałam telefonu, nie odpisywałam na wiadomości, a Tomek dzwonił jak szalony. Wciąż wyświetlały się jego nieodebrane połączenia, ale nie chciałam już z nim rozmawiać. Przewijałam zdjęcia w telefonie – nasze wspólne wyjazdy, śmieszne selfie, jego głupie miny, gdy robił mi herbatę wieczorami. Przecież byliśmy szczęśliwi, prawda? A może to tylko ja byłam szczęśliwa?
Czułam się rozdarta. Z jednej strony byłam wściekła, że mnie oszukał, że patrzył mi w oczy i kłamał. Z drugiej cierpiałam, że to wszystko się skończyło. Przecież on był dla mnie ważny, myślałam o nim jako o kimś, z kim mogłabym założyć rodzinę. Czy naprawdę byłam taka naiwna? Kasia przyszła do mnie po dwóch dniach. Przyniosła wino, czekoladę i swoją obecność.
– Nie obwiniaj się – powiedziała, przytulając mnie mocno.
– Może powinnam to zauważyć wcześniej… Zawsze coś ukrywał, zawsze unikał rozmów o przyszłości… Może nigdy mnie nie kochał – wyszeptałam, a łzy znowu popłynęły mi po policzkach.
– Przestań. Kochałaś go całym sercem, to nie jest twoja wina. On stracił coś cennego, nie ty.
Ale wtedy wcale tak nie czułam. Czułam się jak idiotka. Jak ktoś, kto dał się oszukać, kto uwierzył w bajki o miłości. Patrzyłam na wiadomości od Tomka. „Kocham cię”, „Tęsknię”, „Musimy porozmawiać”. Ale wiedziałam, że to już nie ma znaczenia.
Coś we mnie pękło
Leżałam w łóżku, patrząc w sufit, a w głowie miałam tylko jedno pytanie: co dalej? Przewracałam się z boku na bok, a każda próba zamknięcia oczu kończyła się powrotem do tamtego zdjęcia – do obrazu Tomka całującego inną kobietę. To wracało jak koszmar, którego nie dało się odpędzić. W końcu usiadłam na łóżku, wzięłam głęboki oddech i sięgnęłam po telefon. Napisałam wiadomość:
„Nie chcę cię więcej widzieć. Nie jestem opcją awaryjną. Nie potrzebuję twoich przeprosin, tłumaczeń, ani twojego głosu. To koniec. Życzę ci, żebyś kiedyś zrozumiał, co straciłeś”.
Nacisnęłam „wyślij”. Poczułam ulgę, jakby coś ze mnie spadło. Zaraz potem przyszło pierwsze połączenie od Tomka, a potem kolejne i kolejne. Blokowałam jego numer, jeden po drugim. Przestałam patrzeć na telefon. Kasia przyszła później, zapytała, jak się czuję.
– Skończyłam z nim – powiedziałam. – Nie chcę go znać.
– Jesteś silniejsza, niż myślisz – odparła, uśmiechając się smutno.
Wieczorem usiadłam przy komputerze i zaczęłam pisać – o tym, co mnie spotkało, o zdradzie, o rozczarowaniu, o sile, która przychodzi w najmniej oczekiwanym momencie. Może moja historia pomoże komuś innemu. Może inne kobiety potrzebują wiedzieć, że można to przeżyć.
Odnalazłam siebie
Minęło kilka miesięcy. Nie powiem, że było łatwo – bo nie było. Były noce, kiedy budziłam się z płaczem, chwile, kiedy patrzyłam na cudze szczęście i czułam w sercu ukłucie. Ale z czasem ból przestał palić. Zrozumiałam, że nie potrzebuję Tomka, żeby być szczęśliwa. To nie on był moim światem, choć przez długi czas tak mi się wydawało.
Odetchnęłam, odcięłam się. Zaczęłam chodzić na zajęcia jogi, podróżować sama, odkrywać miejsca, które chciałam zobaczyć od dawna. Zaczęłam pisać bloga i ku mojemu zaskoczeniu, dostałam mnóstwo wiadomości od kobiet, które dziękowały mi za odwagę, za szczerość, za to, że powiedziałam na głos to, czego one bały się przyznać nawet przed sobą. A Tomek? Raz przypadkiem minęłam go na ulicy. Szliśmy w przeciwnych kierunkach, spojrzał na mnie, ale ja tylko skinęłam głową i poszłam dalej. W jego oczach było coś dziwnego – może żal, może wstyd, a może tylko cień wspomnień. Nie wiem. Już mnie to nie obchodzi.
Zrozumiałam, że nie muszę żyć w kłamstwie, że nie warto inwestować w kogoś, kto nie potrafił go docenić. Czasem przypadek może przewrócić życie do góry nogami. Ale czasem to właśnie ten przypadek pozwala w końcu zacząć od nowa. Bo dopiero teraz naprawdę żyję.
Agnieszka, 29 lat
Czytaj także:
- „Na wywiadówce oceniałam syna, a wieczorami jego tatusia. Niespodziewanie to ja dostałam lekcję życia”
- „Moja córka zadurzyła się w obiboku z tatuażami. Nie po to tyrałam na jej wychowanie, żeby teraz patrzeć, jak się stacza”
- „Gdy wylądowałam w szpitalu, nasz związek stanął poważną próbę. Do końca nie byłam pewna, czy mogę polegać na Pawle”