„Przez 15 lat córka skutecznie niszczyła moje związki. Wreszcie wysłałam ją do tatusia, niech teraz jemu niszczy życia”
„Wybacz, ale nie mam ochoty na związek z przeszkodami. Chciałbym zamieszkać z partnerką, dzielić z nią łóżko i snuć plany na przyszłość. Tymczasem Marika traktuje mnie jak przeciwnika. To zwyczajnie nie ma prawa się udać”.
Gdy Marika skończyła pięć lat, w moim życiu pojawił się sympatyczny gość. Bardzo się starał, żeby dziewczynka go zaakceptowała, ale niestety nic z tego nie wyszło. Córcia dostawała szału za każdym razem, gdy Filip przychodził do naszego domu, a kiedy ja wybierałam się na randkę z nim, przytulała się do mnie kurczowo i za nic nie chciała mnie puścić. W końcu zaczęłam kłamać, że idę do przychodni albo na jakieś spotkanie, ale i tak swoim dziecięcym zmysłem przeczuwała, że chodzi o „rywala”.
Niszczyła każdy mój związek
Tak mi to wtedy wytłumaczyła moja mama:
– Niemal całe życie byłaś tylko jej, a teraz na horyzoncie zjawił się obcy mężczyzna, kradnąc twój czas i zainteresowanie. Nic dziwnego, że buntuje się przeciwko temu, ale prędzej czy później go polubi i sytuacja się unormuje, jeszcze zobaczysz.
Niestety, jej przewidywania okazały się błędne i związek z Filipem się rozpadł, bo zdawałam sobie sprawę, że moja córka w życiu się nie zgodzi, by z nami zamieszkał. Dochodziłam do siebie po naszym zerwaniu przez długi czas.
Parę następnych relacji z mężczyznami pozostawiłam w sekrecie przed moją córką. Tłumaczyłam sobie, że to kwestia dyskrecji, lecz w rzeczywistości nie miałam ochoty znów zmagać się z jej zazdrością. Postanowiłam, że jeżeli facet zagości w moim życiu na dłużej niż sześć miesięcy, to umożliwię mu poznanie Mariki, ale taka sytuacja przytrafiła się jedynie raz i to Karol się wycofał.
– Iwona, co mam jeszcze zrobić? – spytał bezsilnie, gdy trzynastoletnia córka po raz kolejny potraktowała go opryskliwie i nieuprzejmie. – Ona mnie nie znosi, a szczerze mówiąc, ja również nie pałam do niej sympatią. Wybacz, ale nie mam ochoty na związek z przeszkodami. Chciałbym zamieszkać z partnerką, dzielić z nią łóżko i snuć plany na przyszłość. Tymczasem Marika traktuje mnie jak przeciwnika. To zwyczajnie nie ma prawa się udać…
Było mi przykro
Nie pragnęłam końca naszego związku. Odbyłam rozmowę z moją córką, wyjaśniając jej, że zasługuję na to, by być szczęśliwa.
– Ja również! – odparła stanowczo. – Śmiało możesz z nim dzielić mieszkanie! W końcu zawsze mogę przeprowadzić się do ojca.
Historia jej ojca to zupełnie inna bajka. Nie planował potomstwa i niemal obraził się na mnie, gdy zaszłam w ciążę, mimo że byliśmy wtedy parą od trzech lat. Zniknął, zanim nasza córka przyszła na świat. Sumiennie przelewał kasę na alimenty na moje konto i regularnie zabierał małą do siebie, więc nie powiedziałabym, że był kiepskim tatą. Jednak jedno wiedziałam na pewno: Paweł cenił sobie wolność, swoją maszynę i kolejne romanse, chociaż miał już ponad czterdzieści lat na karku.
– Słuchaj, naprawdę szanuję twoją decyzję – oznajmiłam córce. – Jeśli masz ochotę zamieszkać z ojcem, to luz, nie ma sprawy.
W ten sposób dobiegły końca wszystkie próby wywarcia na mnie presji przez córkę. Szkoda tylko, że mój związek był już wtedy nie do odratowania.
Kiedy spotkałam Leona, strach zdecydowanie przeważał nad radością. Miałam już ponad czterdzieści lat, a mój organizm przechodził przemiany, które coraz mniej mi się podobały. Bardziej niż kiedykolwiek wcześniej pragnęłam czuć się adorowana i pożądana.
Kpiła z niego
Leon nie tylko zachwycał się moją sylwetką, ale też był facetem, który umiał mnie wysłuchać i wesprzeć. Opowiedziałam mu o moich wcześniejszych, nieudanych relacjach z mężczyznami. Liczyłam na to, że tym razem będzie inaczej, że Marika go polubi i uda się nam zbudować prawdziwą rodzinę.
Dokładnie miesiąc po tym, jak moja córka skończyła piętnaście lat, zaaranżowałam ich pierwsze spotkanie. Przekazałam Marice, że zależy mi, aby zapoznała się z osobą, która bardzo dużo dla mnie znaczy. Poprosiłam ją, żeby okazała mu serdeczność.
– Przecież ja zawsze jestem serdeczna – odparła przekornie, choć doskonale wiedziałyśmy, jaka jest prawda.
Leon przyjechał w oldschoolowym wydaniu – z bukietami kwiatów dla mnie… i dla córki. On też zorganizował całe to spotkanie, wybrał się z nami nad niedaleko położone jezioro, gdzie mieściła się piaszczysta plaża i przytulny bar serwujący pyszne rybne potrawy. Pamiętał, że Marika jest wegetarianką.
Leon dokładał wszelkich starań, aby każda chwila naszego wypadu była ciekawa, zaprosił nas na przejażdżkę łódką, zachęcił Marikę do rozegrania partyjki badmintona.
Miałam wrażenie, że moja dorastająca córka całkiem dobrze spędzała czas – wrzuciła kupę fotek na insta, złapała trochę słońca i skosztowała wybornego sandacza. Dlatego też, gdy Leon odstawił nas pod mieszkanie, a ja spytałam ją o wrażenia, jej reakcja wprawiła mnie w osłupienie:
– W sumie spoko, ale wydaje mi się, że on aż za bardzo stara się przypodobać – wymamrotała. – No wiesz, to może być odrobinę nużące, gdy koleś tak bez przerwy nadskakuje.
Tym razem przesadziła
Dopiero wtedy dotarło do mnie, że cokolwiek by się wydarzyło, mój ewentualny chłopak nie zdoła zdobyć jej sympatii, bo zawsze znajdzie w nim jakąś wadę. Być może słowa mamy okazały się prawdą – Marika przywykła do tego, że byłam na każde jej skinienie: troszczyłam się o nią, dodawałam otuchy, słuchałam z zainteresowaniem wszystkiego, co chciała mi przekazać, bez wahania odkładałam na bok wszelkie inne sprawy, gdy tylko czegoś ode mnie oczekiwała, ponieważ była dla mnie najważniejszą osobą w życiu. Właściwie nic dziwnego, że nie zamierzała zrezygnować z tak wygodnej pozycji.
– Słuchaj, skarbie – powiedziałam, choć trochę mnie zbiło z pantałyku, gdy zobaczyłam, jak ze zniecierpliwieniem wznosi oczy do nieba, dając mi do zrozumienia, że spodziewa się kolejnej denerwującej gadki-szmatki ode mnie. – Wiesz co, możesz sobie nie akceptować tego, że jestem z Leonem, ale ja nie mam zamiaru z nim zrywać.
– Wyobrażam sobie, że to się skończy tak jak zwykle! – parsknęła ironicznie. – Twoje relacje zawsze szybko obumierają. Nie ma sprawy, potrafię być dla niego miła. Przekaż mu moje podziękowania za bukiecik, ale następnym razem mógłby przynieść coś bardziej konkretnego… może jakiś smartwatch, jeśli chce zrobić na mnie wrażenie? Skoro już sypia z moją matką, to mógłby się trochę wysilić, nie sądzisz?
Niech sobie jedzie do ojca!
Miała zamiar kontynuować tę szyderczą pogawędkę, ale w tym momencie uświadomiłam sobie, że dalej tak być nie może.
– Nie waż się nabijać z Leona. Mówiłam ci, że on znaczy dla mnie wiele, a ty sobie z niego drwisz! I jeszcze śmiesz kpić z moich wcześniejszych relacji, które przez ciebie legły w gruzach!
Oczy Mariki wyrażały zdziwienie i niedowierzanie, kiedy na nią popatrzyłam, ale już nie panowałam nad sobą. Złość wzięła nade mną górę i wyrzuciłam z siebie wszystko, co leżało mi na sercu.
Powiedziałam jej wprost, że robiła co tylko mogła, żeby odstraszyć każdego mojego faceta, bo nie mogła znieść, że nie poświęcam jej tyle czasu co dawniej. No i rozpętało się piekło. Zaczęłyśmy na siebie wrzeszczeć i przerzucać się oskarżeniami, aż w końcu Marika stwierdziła, że pakuje manatki i jedzie do ojca.
– No to śmiało, dzwoń do starego! No dalej, dzwoń! Niech cię stąd zabierze!
Nie mogłam uwierzyć własnym oczom, widząc jak bardzo się zmienił. Czyżby w końcu wydoroślał?
Sprawy wymknęły się spod kontroli i nasza córka stanęła pod ścianą. W akcie desperacji chwyciła za telefon, wykręciła numer do Pawła i zalana łzami wykrzyczała do słuchawki, że „mamusia znalazła sobie nowego faceta”, więc czy w tej sytuacji mogłaby u niego zamieszkać.
Stanął na wysokości zadania
Trzeba przyznać, że mój były zareagował błyskawicznie – w niecałą godzinę był już pod klatką. Nasza córka zdążyła się spakować – miała przygotowany ogromny plecak i reklamówkę wypchaną podręcznikami.
Sądziłam, że Paweł zareaguje krytycznie albo rzuci jakąś kąśliwą uwagę, ale zupełnie mnie zadziwił.
– Ochłonie, zobaczysz. Dobrze wiesz, jak bardzo cię kocha – wyszeptał, tuląc mnie do siebie przelotnie. – Poza tym od dłuższego czasu uważam, że dobrze by było, gdyby pozostała trochę u mnie. Ominęło mnie piętnaście lat z jej życia, lada moment osiągnie pełnoletność i przepadnie mi szansa, by naprawdę poczuć się ojcem. Planowałem, aby spędziła u mnie ferie, dlatego zorganizowałem już biurko i szafkę, a jutro ruszymy po pozostałe graty. U mnie ma prawdziwy dom, więc nie zamartwiaj się niczym.
Nie mogłam uwierzyć własnym oczom, widząc jak bardzo się zmienił. Czyżby przekroczenie magicznej bariery czterech dych sprawiło, że w końcu dotarło do niego, iż wieczne uganianie się za jednośladami, lawirowaniem od jednej lali do drugiej, ubranej w opięte skórki i udawanie, że ma się ciągle naście lat, to niezbyt dobry patent na całe życie?
Stawiał jej obowiązki
Nie zamierzałam jednak analizować, co skłoniło Pawła do takiej wolty. Najistotniejsze w tym wszystkim było to, że zapragnął, aby Marika zamieszkała z nim pod jednym dachem i stała się częścią jego życia.
Kto wie, może rzeczywiście nadszedł już najwyższy czas, żeby po tych piętnastu latach, gdy ja sama zajmowałam się jej wychowaniem, on także dołożył coś od siebie.
No jasne, że nasza córka już po tygodniu miała dość i chciała wracać do swojego domu. Nie pasowało jej, że tata przestał być takim fajnym tatusiem z weekendów, co na wszystko jej pozwalał. Nagle zamiast ulubionych pizz pojawiły się zwykłe domowe obiadki, a po nich czekało ją zmywanie. I koniec z wieczorami spędzanymi przed telewizorem – teraz ojciec sprawdzał lekcje.
Paweł potraktował swoje obowiązki bardzo poważnie – nie dość, że zajmował się córką, to jeszcze stawiał jej wymagania. Nic dziwnego, że jej się zachciało wracać do mamy, u której zwykle dostawała to, czego chciała, robiąc przy tym wielkie sceny.
– Skarbie, w każdej chwili znajdzie się dla ciebie pokój u nas – odparłam szczerze. – Jednak już ustaliłam z Leonem, że wprowadza się do mnie.
Była totalnie zaskoczona i próbowała mnie od tego odwieść, ale moja decyzja była nieodwołalna.
Zrozumiała, że nie jest jedyna
Nasza córka z własnej woli postanowiła zamieszkać z tatą. Początkowo była na mnie wściekła, ale ostatecznie pojęła, że tak musi być. Aktualnie przez trzy tygodnie w miesiącu jest u taty, a jeden tydzień spędza z nami. Poza tym widujemy się, jak tylko czas na to pozwala.
W każdym momencie może się do nas wprowadzić, jednak ku naszemu zdziwieniu, rewelacyjnie się dogaduje z ojcem, a odrobina rygoru dobrze na nią wpływa – poprawiła stopnie w szkole.
Leon poprosił mnie o rękę, więc obecnie jestem jego narzeczoną i staram się być dla niego jak najlepszą partnerką. Oczywiście, od czasu do czasu nachodzą mnie wątpliwości, czy dobrze wypełniam swoje zadania jako mama, ale wtedy uświadamiam sobie, że przez piętnaście lat dawałam z siebie wszystko, a teraz nadeszła pora, by Paweł przejął pałeczkę jako wspaniały tata dla naszej dorastającej córki. Ja z kolei mogę skupić się na naszym związku, w którym czuję się po prostu szczęśliwa.
Iwona, 43 lata