„Przez testament męża straciłam nie tylko zaufanie do niego, ale też przyjaciółkę. Zadał mi cios zza grobu”
„– Nie, chcę wiedzieć teraz! – wstałam gwałtownie, patrząc wprost na Kingę. – Co to ma znaczyć? Dlaczego Jacek zostawił ci wszystkie oszczędności? Co przede mną ukrywasz? Kinga wyglądała, jakby miała zaraz zemdleć. – Milena, to nie tak, jak myślisz... – zaczęła, ale jej głos drżał”.

- Redakcja
Śmierć Jacka przyszła nagle i nieoczekiwanie. Zaledwie kilka miesięcy temu żyliśmy szczęśliwie, planowaliśmy przyszłość, rozmawialiśmy o wakacjach, które mieliśmy spędzić we Włoszech. Jacek był moją ostoją, najlepszym przyjacielem i miłością życia. Po jego odejściu dom wypełniła cisza, której nie mogłam znieść. Każdy zakątek przypominał mi o wspólnie spędzonych chwilach. Nasz dom, kiedyś pełen śmiechu i rozmów, teraz był miejscem bólu i wspomnień. Codzienne obowiązki, które kiedyś dzieliłam z Jackiem, teraz wydawały się nie do zniesienia.
Przyjaciółka była jakaś dziwna
W tych trudnych chwilach moją największą podporą była Kinga, moja najlepsza przyjaciółka. Pomagała mi w codziennych obowiązkach, wspierała mnie, gdy nie miałam siły wstać z łóżka.
Jednak ostatnio zaczęła się dziwnie zachowywać. Unikała mojego wzroku, była nerwowa, a nasze rozmowy stawały się coraz bardziej powierzchowne. Zaczęłam się zastanawiać, co mogło być tego powodem. Czyżby miała swoje problemy, o których nie chciała mówić? Czy coś ukrywała? Te myśli nie dawały mi spokoju, ale starałam się nie wyciągać pochopnych wniosków. Może po prostu miała gorszy okres, tak jak ja? Mimo wszystko, jej obecność była dla mnie bezcenna.
– Kinga, co się z tobą dzieje? – zapytałam, przerywając milczenie, które od kilku minut nas otaczało. Siedziałyśmy w kuchni, popijając herbatę. – Od kilku dni jesteś jakaś inna.
Kinga spojrzała na mnie, a w jej oczach zobaczyłam coś, co wywołało u mnie dreszcz. Strach? Wina?
– Nic, Milena, naprawdę – odparła, próbując się uśmiechnąć, ale ten uśmiech nie doszedł do jej oczu. – Po prostu mam dużo na głowie.
– Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć – naciskałam. – Jacek zawsze mówił, że nie ma miejsca na tajemnice między przyjaciółmi.
Kinga zbladła.
– Jacek by tego nie chciał... – zaczęła, ale urwała, patrząc na swoje ręce.
– Czego by nie chciał? – spytałam, czując, że coś jest bardzo nie w porządku.
Kinga szybko zmieniła temat. –
Muszę już iść, mam spotkanie – powiedziała, wstając gwałtownie od stołu. – Porozmawiamy później, dobrze?
Zostałam sama w kuchni, a cisza, która nastała po jej wyjściu, była jeszcze bardziej przytłaczająca. Co takiego mogło sprawić, że Kinga tak bardzo się zmieniła? Zaczęłam nabierać podejrzeń, że coś poważnego się stało, coś, o czym nie chciała mi powiedzieć.
Czułam, że coś jest nie tak
Następnego dnia postanowiłam odwiedzić Piotra, prawnika zajmującego się testamentem Jacka.
– Dzień dobry, Mileno – Piotr przywitał mnie serdecznym uśmiechem, ale w jego oczach dostrzegłam cień niepokoju. – Co cię do mnie sprowadza?
– Piotrze, muszę wiedzieć, czy coś jest nie tak z testamentem Jacka – powiedziałam bez ogródek. –
Piotr unikał mojego wzroku, bawiąc się długopisem na biurku.
– Mileno, nie mogę niczego ujawniać przed oficjalnym odczytaniem testamentu – odparł spokojnie. – Proszę, zrozum to.
– Ale Piotrze, chodzi o coś poważnego, czuję to – nie ustępowałam. – Jacek nigdy by niczego przede mną nie ukrywał. Proszę, powiedz mi chociaż tyle, czy powinnam się martwić?
Piotr westchnął głęboko, po czym spojrzał mi w oczy.
– Mileno, testament Jacka jest nietypowy, ale musisz poczekać na oficjalne odczytanie. Naprawdę, nie mogę powiedzieć więcej.
Wyszłam z kancelarii bardziej zdenerwowana niż wcześniej. Co mogło być w testamencie Jacka? Myśli krążyły mi po głowie, tworząc coraz bardziej mroczne scenariusze.
Tego się nie spodziewałam
Nadszedł dzień odczytania testamentu. W kancelarii panowała ciężka atmosfera, a serce biło mi jak oszalałe. Weszłam do środka i od razu zauważyłam Kingę siedzącą na jednym z krzeseł. Jej obecność mnie zaskoczyła. Co ona tu robi?
– Kinga? – spytałam zdziwiona. – Co ty tutaj robisz?
Kinga spuściła wzrok, a Piotr, widząc moje zdezorientowanie, poprosił, żebyśmy zajęli miejsca. Rozpoczął odczytanie testamentu.
– "Ja, Jacek K., pozostawiam swój majątek..." – mówił spokojnym głosem. Słuchałam, jak Piotr wymienia poszczególne zapisy, aż doszedł do ostatniej części. – "...wszystkie oszczędności przeznaczam na rzecz Kingi N."
Szok sparaliżował mnie na moment.
– Co?! – wykrzyknęłam, przerywając ciszę. – Jak to możliwe?
Piotr podniósł rękę, próbując uspokoić sytuację.
– Mileno, proszę, pozwól mi dokończyć...
– Nie, chcę wiedzieć teraz! – wstałam gwałtownie, patrząc wprost na Kingę. – Co to ma znaczyć? Dlaczego Jacek zostawił ci wszystkie oszczędności? Co przede mną ukrywasz?
Kinga wyglądała, jakby miała zaraz zemdleć.
– Milena, to nie tak, jak myślisz... – zaczęła, ale jej głos drżał.
– Jak mogłaś mi to zrobić?! – wrzeszczałam, nie kontrolując emocji. – Byłam ci jak siostra, a ty mnie zdradziłaś! Wiedziałaś o tym i nic mi nie powiedziałaś!
Piotr próbował załagodzić sytuację, ale nie słuchałam go. Kinga w końcu zdobyła się na odwagę i spojrzała mi prosto w oczy.
– Tak, Jacek i ja mieliśmy romans... – wyznała cicho. – Ale to było dawno temu. Przysięgam, że nic o testamencie nie wiedziałam.
Słowa Kingi uderzyły mnie jak cios w brzuch. Czułam, jak cały mój świat się wali. Wybiegłam z kancelarii, zostawiając za sobą wszystko, co kiedykolwiek miało dla mnie znaczenie.
Chciałam usłyszeć prawdę
Zamknęłam się w domu, starając się zrozumieć, jak mogło do tego dojść. Wspomnienia mnie przytłaczały – wszystkie chwile, kiedy Jacek mówił, że kocha tylko mnie. Jak mógł mnie tak oszukać? W końcu zebrałam się na odwagę i postanowiłam skonfrontować się z Kingą. Zapukałam do jej drzwi, a gdy je otworzyła, zobaczyłam w jej oczach mieszankę strachu i żalu.
– Musimy porozmawiać – powiedziałam stanowczo, wchodząc do środka. Kinga skinęła głową i usiadłyśmy w salonie.
– Jak to się zaczęło? – spytałam, starając się utrzymać spokój.
Kinga westchnęła głęboko.
– To było podczas remontu mojego mieszkania – zaczęła. – Jacek zaoferował swoją pomoc. Spędzaliśmy razem dużo czasu, rozmawialiśmy. Wtedy poczuliśmy do siebie coś więcej. To trwało przez pół roku, ale potem zrozumieliśmy, że to był wielki błąd.
Poczułam, jak złość narasta we mnie jak fala.
– Jak mogłaś?! – wybuchnęłam. – Byłaś moją najlepszą przyjaciółką! Ufałam ci bezgranicznie!
Kinga spuściła wzrok.
– Milena, bałam się... Nie chciałam cię zranić...
– Bałaś się?! – krzyknęłam, czując, jak łzy napływają mi do oczu. – Przez pół roku byłaś z moim mężem i bałaś się? To mnie zdradziłaś, Kinga! A teraz wszystko wybuchło w najgorszy możliwy sposób!
Czułam się podwójnie zdradzona
Kinga próbowała chwycić mnie za rękę, ale odtrąciłam ją.
– Milena, proszę, zrozum... – zaczęła, ale ja już byłam przy drzwiach.
– Dlaczego mi o tym nie powiedziałaś? – przerwałam jej, głos mi drżał. – Dlaczego milczałaś przez te wszystkie lata?
– Nie mogłam... – odpowiedziała Kinga. – Myślałam, że to już przeszłość, że możemy o tym zapomnieć...
– A testament? – zapytałam gorzko. – Dlaczego Jacek zostawił ci oszczędności?
– Nie wiem – powiedziała Kinga. – Naprawdę nie wiem. Nie prosiłam go o to... Ale proszę cię, nie karz mnie za coś, czego nie mogłam kontrolować.
Wewnętrzny ból był zbyt silny. Wstałam, czując, że muszę wyjść, żeby nie udusić się w tej dusznej atmosferze.
– Nie wiem, czy kiedykolwiek będę w stanie ci wybaczyć – powiedziałam cicho, zanim wyszłam z jej mieszkania, pozostawiając za sobą Kingę i wszystkie nasze wspólne wspomnienia.
Nie wiem, czy jej wybaczę
Minęły tygodnie. Kinga próbowała odbudować naszą przyjaźń, ale każda rozmowa przypominała mi o zdradzie. Były dni, kiedy czułam, że może uda nam się to przetrwać, ale przeważały te, w których ból był zbyt silny. Jednego wieczoru, kiedy siedziałam samotnie w salonie, otrzymałam wiadomość od Kingi.
– Milena, musimy porozmawiać. To ważne. Mogę przyjść do ciebie?
Zgodziłam się, choć z ciężkim sercem. Wkrótce usłyszałam pukanie do drzwi. Kinga weszła, a jej twarz była blada i zmartwiona. Usiadłyśmy w salonie, a cisza między nami była gęsta od niewypowiedzianych słów.
– Milena, ja... wyprowadzam się z miasta – zaczęła Kinga, jej głos był pełen bólu. – Dostałam ofertę pracy za granicą. Myślę, że to najlepsze rozwiązanie dla nas obu.
Zamrugałam z niedowierzaniem.
– Uciekasz? Po prostu tak?
Kinga wzięła głęboki oddech.
– To nie ucieczka – powiedziała łamiącym się głosem. – To szansa na nowy początek dla nas obu. Bez mojego cienia w twoim życiu, może znajdziesz spokój.
Poczułam, jak łzy napływają mi do oczu.
– Kinga, nie wiem, co powiedzieć...
Kinga spojrzała na mnie z pełnym żalu uśmiechem.
– Milena, wiem, że nigdy nie będziesz mogła mi w pełni wybaczyć. Ale wierzę, że obie zasługujemy na szczęście. Chcę, żebyś wiedziała, że naprawdę cię kocham jak siostrę. Przepraszam za wszystko.
Nie mogłam powstrzymać łez. Kinga wstała i podeszła do mnie, delikatnie chwytając mnie za ręce.
– Milena, obie potrzebujemy czasu. Może kiedyś, w przyszłości, uda nam się odbudować naszą relację. Ale obie wiemy, że nie teraz.
Milena, 39 lat