„Przy Natalii czułem, że żyję, więc żona poszła w odstawkę. Moja pierwsza miłość wróciła jak tajfun i odebrała mi rozum”
„Na początku byłem totalnie oczarowany, ale potem przyszło otrzeźwienie. Zorientowałem się, że Natalia zmieniła się nie do poznania – teraz to zdecydowana, przebojowa mecenaska. Moja słodka Natka przeobraziła się w prawdziwego dyktatora”.
- Listy do redakcji
Zasygnalizowałem skręt i ściągnąłem nogę z gazu, wypatrując wolnego miejsca parkingowego. W szczycie dnia to marzenie, przeklinałem w duchu decyzję o wybraniu samochodu. W ostatniej chwili dostrzegłem okazję i wsadziłem mój pojazd w szczelinę pomiędzy dwoma innymi, unikając wściekłych spojrzeń kierujących za mną, którzy zdążyli już stworzyć sporą kolejkę.
Obmyślałem sposób, żeby jakoś się wygramolić, bo ledwo co było miejsca dla chuderlawej jaszczurki, gdy nagle Ją dostrzegłem. Kroczyła lekkim, niemalże tanecznym krokiem w stronę włoskiej knajpy, gdzie umówiliśmy się na spotkanie klasowe po latach. Mieli się tam zjawić wszyscy z naszej licealnej ekipy oraz parę osób z równoległych klas. Liczyłem po cichu, że Natalia również się pojawi, ale bałem się o to zapytać kogokolwiek. Czułem się trochę jak przyłapany na gorącym uczynku złodziej – wydawało mi się, że zwyczajne pytanie o moją dawną sympatię zdradzi moje uczucia, odsłoni to drżące wyczekiwanie i niepewność, jakbym wciąż był po same uszy zakochanym nastolatkiem.
Moja historia z Natalią zaczęła się, gdy zjawiła się w naszej szkole jako nowa uczennica. Jej rodzice właśnie wzięli rozwód, więc wraz z matką przeniosła się z innego miasta do stolicy. Od razu wpadła mi w oko i wiedziałem, że to nie może być przypadek. Zajęła miejsce przy oknie, a ja nie mogłem oderwać od niej wzroku. Momentalnie straciłem dla niej głowę. Trochę czasu minęło, zanim udało mi się ją zdobyć, ale w końcu mi się poszczęściło – została moją dziewczyną.
Przez wspaniałe cztery lata stanowiliśmy zgraną parę, ale niestety wszystko się posypało podczas balu maturalnego. Tam właśnie doszło między nami do ostrej wymiany zdań, która zakończyła się tym, że Natalia postanowiła definitywnie zakończyć nasz związek. Tamtego wieczoru dałem jej naprawdę sporo powodów, by poczuła się zazdrosna, a wręcz upokorzona. Na oczach wszystkich przytuliłem się do Ewy, bo uderzyło mi do głowy przemycone wino i poczułem się jak ptak wypuszczony z klatki po tylu latach szkolnej męki. Zdaję sobie sprawę, że to marne wytłumaczenie, ale wtedy zupełnie nie przypuszczałem, że moje durne, dziecinne zachowanie pociągnie za sobą tak daleko idące skutki.
Zgodnie z umową Natalia zrobiła to, co zapowiedziała. Odbyliśmy jeszcze jedno spotkanie, podczas którego się pożegnaliśmy, a potem ona ruszyła do Wrocławia na studia. Każde z nas trafiło w inne miejsce w Polsce – ja wylądowałem w Poznaniu i tam zamieszkałem u babci.
Zobacz także
Miałem wrażenie, że przeniosłem się w przeszłość
Bardzo kochałem Natalię, ale jednocześnie dręczyły mnie wyrzuty sumienia. Byłem wtedy młokosem, który łaknął wolności i przygód. Muszę przyznać, że zanim w końcu ustabilizowałem swoje życie z Basią, spotykałem się z wieloma kobietami. Zdecydowałem się na ten krok tylko dlatego, że spodziewaliśmy się dziecka.
Wspomnienia o Natalii zakopałem głęboko w duszy. Choć nadal znaczyła dla mnie wiele, a myśli o niej budziły nostalgię i rozbudzały motylki w żołądku, czas mijał, a moje małżeństwo układało się naprawdę nieźle. Nie powiem, że nie kocham mojej małżonki. Tyle, że to zupełnie odmienna miłość – dorosła, stonowana, dająca poczucie bezpieczeństwa. Może odrobinę za bardzo powtarzalna. Ale przecież stawiamy fundamenty na solidnej opoce, a nie na ruchomych piaskach, więc czego się spodziewać?
Spojrzałem na swoje odbicie w szybie wejściowej. Nie jest źle, jak na faceta po czterdziestce. Zrobiłem głęboki wdech i przekroczyłem próg. To uczucie niczym przed klasówką z matmy.
– Oho ho! – przywitała mnie ekipa okupująca połączone stoliki.
– Gdzie się podziewałeś tyle czasu?! – znajomi poklepywali mnie po plecach.
– Cześć!
Z uśmiechem na twarzy obdarowywałem koleżanki buziakami i przytulałem wszystkich wokół. Kiedy już minęła ta ferajna powitań, mój wzrok padł na Natalię, która siedziała przy stoliku. Jej fryzura wyglądała inaczej niż zapamiętałem – jaśniejsze i krótsze kosmyki. Może to przez to, że jej twarz wydawała się bardziej wyrazista? Sam nie ogarniam tych babskich spraw.
– Cześć, Tomek – wyciągnęła dłoń w moim kierunku.
Trochę mnie zatkało takie chłodne przywitanie, spodziewałem się czegoś innego po naszym spotkaniu. Zamknąłem jej rękę w swoich dłoniach. Wpatrywałem się w nią łapczywie. Moja Natka! W jednej chwili powróciło do mnie wszystko, ta wielka miłość, to szaleństwo. Niesamowite, jak łatwo można o tym zapomnieć, w końcu od lat byłem mężem i ojcem!
– Siadacie czy tak będziecie sterczeć jak dwa gołąbki? – odezwała się Jolka.
Rozsiedliśmy się wygodnie na swoich krzesłach przy stoliku. Mój wzrok był nieustannie skierowany na nią, a w mojej głowie panował radosny chaos. Poczułem, jakby czas nagle cofnął się o kilkanaście lat i znów byłem szalonym nastolatkiem, a moja wymarzona dziewczyna siedziała tuż obok mnie. W tamtym momencie cały świat przestał mieć znaczenie. Niezbyt uważnie przysłuchiwałem się historiom o tym, co słychać u każdego z nas przez ostatnie dwie dekady i jak potoczyły się nasze losy. Dopiero, gdy Natalia zaczęła mówić, skupiłem się na jej słowach...
– Zakończyłam małżeństwo, przeniosłam się z powrotem z Wrocławia do stolicy, teraz jestem zatrudniona w charakterze radcy prawnego – w tych kilku słowach zawarła spory fragment swojej historii.
– Czyli nie jesteś z nikim związana? – jedynie to przykuło moją uwagę.
Wydawało mi się to niemożliwe i chciałem mieć pewność, że dobrze usłyszałem.
– Owszem, zgadza się – odpowiedziała z uśmiechem.
– Jestem rozwódką i czuję się z tym świetnie. A ty? – zapytała.
– Ja niestety nie – odparłem, plącząc się w słowach.
– Zastanawiam się, czy nam by się poszczęściło? – zrobiła się nagle poważna. – Rozmyślałeś kiedyś o takiej opcji? Mogliśmy być razem, gdyby nie tamta durna sprzeczka... Wiesz, żałowałam później, że byłam aż tak uparta. Zerwałam z tobą kontakt, ale liczyłam, że zrobisz jakiś ruch. Że wykażesz inicjatywę, pokażesz, że ci zależy. A ty zwyczajnie spakowałeś walizki i pojechałeś na studia. Wtedy dotarło do mnie, że to już finito.
Bardzo się zmieniła
– Natka, daj spokój, to nie o to chodzi! – podniosłem głos. – Szalałem za tobą jak głupi. Rozstanie było dla mnie koszmarem. Ale jasno dałaś mi do zrozumienia, że między nami koniec. No i co miałem zrobić w takiej sytuacji?
– Minęliśmy się, rozdzieleni głupawą sprzeczką. Mogliśmy stworzyć coś wspólnego.
– Nadal mamy na to szansę – krzyknąłem radośnie, bo Natka dopuszczała taki scenariusz.
– A co z Basią i dzieciakami? Wypadli ci z pamięci?
– Serio? Kto ci o tym wspomniał? – poczułem się niezręcznie.
– Jola mnie ostrzegła, że jesteś zajęty. Chciała, żebym o tym wiedziała. Posłuchaj, Tomek. Przeszłości nie da się cofnąć. Oboje poszliśmy do przodu, w gruncie rzeczy jesteśmy teraz dla siebie obcy. Nie przypominam już tej zwariowanej laski z klasy IIa, którą kiedyś znałeś.
Jej słowa sprawiły, że poczułem się jak po prysznicu lodowatą wodą. Jaki był sens jej postępowania? Czyż odnaleziona miłość nie była najistotniejsza?
– Brzmisz tak cholernie pragmatycznie – zarzuciłem jej z pretensją – aż mnie ciarki przechodzą. Natalio, zmarnowaliśmy szmat czasu, ale teraz mamy okazję to odkręcić. Umówmy się tylko we dwójkę. Pogadamy, przejdziemy się, powspominamy stare dzieje. Nie przekreślaj mnie, dajmy sobie szansę, nie wpadnij ponownie w tę samą pułapkę.
Do domu wpadłem grubo po północy. Dobrze, że Basia spała jak zabita, miałem ochotę pobyć sam na sam ze swoimi myślami. Czułem się tak, jakbym wypił ze trzy kawy. Już nie mogłem się doczekać kolejnego spotkania z Natalką! Strasznie za nią zatęskniłem. Od dłuższego czasu nie byłem aż tak podekscytowany, całym sobą czułem niesamowitą euforię. Przez ostatnie spokojne lata brakowało mi właśnie tego: silnych emocji, wrażenia, że jestem w stanie osiągnąć wszystko, jeśli tylko dam z siebie maksa. Faktycznie zakochani mają skrzydła u ramion.
Następne dni upłynęły mi jak we śnie, byliśmy z Natalią nierozłączni. Na nowo odkrywaliśmy siebie i odwiedzaliśmy ukochane zakątki, co sprawiło, że fala wspomnień zalała nas z ogromną siłą. Był to totalny odjazd, autentyczna podróż w czasie. Cieszę się niezmiernie, że dostaliśmy szansę doświadczyć tego wszystkiego razem.
Po początkowym zauroczeniu przyszedł moment refleksji. Okazało się, że Natalia zmieniła się nie do poznania – teraz była przebojową mecenaską, która za wszelką cenę forsowała swoje racje w każdej dyskusji. Na początku uważałem to za urocze, ale potem zacząło mnie wkurzać. Z Natalki wyrosła prawdziwa despotka. Jednak wciąż była moją ukochaną, pierwszą i najważniejszą miłością. Nie chciałem jej stracić.
Miałam problemy z podjęciem decyzji
Basię zaczęło coś niepokoić. Milczała, ale czułem na sobie jej spojrzenie. Była w gotowości.
– Zastanów się dobrze nad każdym ruchem. Zniszczyć coś jest łatwo, odbudować znacznie trudniej. A powiedzieć o tym dzieciakom to już w ogóle – powiedziała któregoś dnia.
Czyli przeczuwała, że jest inna kobieta. A może nawet o tym wiedziała? W końcu ta Jola jest straszną plotkarą...
Równocześnie Natalia postawiła mi ultimatum, bym określił się, u której z nich chcę pozostać.
– Nie zamierzam na twoje decyzje czekać kolejne dwie dekady – stwierdziła bez owijania w bawełnę.
W tamtym momencie ogarnęły mnie wątpliwości. Z Barbarą spędziłem szereg szczęśliwych lat, wspierała mnie zarówno w radosnych, jak i ciężkich momentach, wychowujemy razem nasze pociechy, mamy poukładaną codzienność. Niełatwo tak po prostu to wszystko zaprzepaścić. A być może nie wystarczyło mi odwagi, by powalczyć o uczucie?
Moja ukochana, Natalia, nie akceptowała moich rozterek. Dla niej wszystko było oczywiste – jeśli chcemy tworzyć związek, powinienem wziąć rozwód z małżonką. Jednak ja miałem wątpliwości. Wiedziałem, że Natka nie kłamie, jednak trudno mi było podjąć ostateczną decyzję. Nie chciałem również ograniczać kontaktów z moimi dziećmi i widywać je tylko w weekendy. Bardzo je kochałem i nie potrafiłem pogodzić się z myślą, że nie będę przy nich każdego dnia, nie będę obserwował, jak dorastają. Perspektywa szczęścia u boku Natalii wiązała się z ogromnymi wyrzeczeniami.
Nasze sprzeczki stały się ostatnio na porządku dziennym. Moja „była dziewczyna” upierała się przy swoich racjach, aż w końcu nie wytrzymałem i zwróciłem jej na to uwagę.
– Serio tak uważasz? – była zaskoczona. – Sądziłam, że mamy ten sam cel i zależy ci na naszym związku.
– To moje największe marzenie – odparłem z powagą – jednak...
– No widzisz, ciągle jakieś „ale” się pojawiają – mruknęła Natka zbolałym tonem – przecież miłość nie powinna być taka skomplikowana. Chciałabym, żeby była nieskażona i oczywista, niczego innego nie pragnę. Zastanawiam się, czy dla nas ten czas już minął?
– Nie wygaduj takich rzeczy – zaniepokoiłem się, bo zależało mi, żeby ją przy sobie zatrzymać.
Ale los chciał inaczej. Natalka zdecydowała i zniknęła bez słowa pożegnania. Odjechała, ale wysłała mi wiadomość: „Kojarzysz, jak ci opowiadałam, że nie da się wejść ponownie do tej samej wody? Chcieliśmy odnaleźć uczucie, którego oboje nie możemy wyrzucić z pamięci, ale to niewykonalne. Straciliśmy okazję na radość, takie życie. Widocznie nie było nam to przeznaczone? Odeszłam, bo nie chcę, abyś cierpiał. Miej mnie w pamięci taką, jaką darzyłeś uczuciem – wesołą laskę z czwartego rzędu pod oknem”.
Łzy spływały mi po policzkach, a nie zdarzyło mi się to od kiedy byłem małym brzdącem. To było pożegnanie z moją sympatią, czasem dorastania i obrazami tych pogodnych, zwariowanych chwil, które z pewnością nigdy nie powrócą. Zapewne już na wieki nie dane mi będzie spotkać Natalii, lecz na zawsze pozostanie w moim sercu i wspomnieniach.
Tomasz, 40 lat