„Przy siostrze czułem się jak żałosny biedak. Wściekłem się, gdy szpanowała kasą nawet w rocznicę ślubu rodziców”
„– Nic nie rozumiesz. Ty masz wszystko, a ja od lat jestem na dnie. Może i nie robiłaś tego celowo, ale za każdym razem, gdy przyćmiewasz mnie swoimi gestami, czuję się coraz mniejszy. Coraz bardziej bezwartościowy”.
- Redakcja
Zawsze czułem, że nie dorównuję Agnieszce. Młodsza ode mnie o dwa lata, a już odnosiła sukcesy, podczas gdy ja zmagałem się z codziennością. Kiedy ona awansowała w pracy, kupowała sobie nowe mieszkanie, ja ledwo płaciłem czynsz, zastanawiając się, czy starczy na rachunki. Nasze życie zawsze wyglądało inaczej. Rodzice byli dumni z nas obojga, ale nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że spoglądają na Agnieszkę z większym podziwem. Nie z ich winy, to chyba bardziej moja paranoja.
Na rocznicę ich ślubu miałem zamiar podarować coś symbolicznego – książkę, którą mama zawsze chciała przeczytać, i drobny album ze zdjęciami z naszych wspólnych wakacji sprzed lat. Ale wtedy usłyszałem od Agnieszki, że zamierza zafundować im zagraniczną wycieczkę. Siedziałem przy kuchennym stole, trzymając w dłoniach filiżankę zimnej już kawy, i czułem, jak ściska mi się żołądek. Książka? Album? Przy jej prezencie moje pomysły wydawały się śmieszne.
Musiała pokazać, że ma kasę
– Co dajesz rodzicom na rocznicę? – spytałem Agnieszkę, kiedy przyjechała do nas, by pomóc w przygotowaniach do kolacji.
– Wycieczkę do Włoch – odpowiedziała bez cienia wahania, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie. Uśmiech na jej twarzy był promienny, jak zawsze, gdy opowiadała o swoich sukcesach.
– Do Włoch? – zaskoczenie przeszło szybko w irytację, choć starałem się to ukryć. – Trochę przesada, nie sądzisz?
– Przesada? Przecież to ich 30. rocznica! – zaśmiała się, jakby moje słowa były żartem. – Oni nigdy nigdzie nie wyjeżdżali, zasługują na coś wyjątkowego.
Zacisnąłem zęby. Każde jej słowo wbijało mi się w serce, przypominając, jak bardzo jestem od niej gorszy. – Jasne, ale może nie każdy może sobie na to pozwolić, co?
Zatrzymała się na chwilę, spojrzała na mnie, ale w jej oczach nie było zrozumienia, tylko zdziwienie.
– Nie robię tego, żeby się popisywać, Mateusz. To prezent. Dla nich. Nie dla mnie.
– Zawsze musisz pokazać, że jesteś lepsza – mruknąłem, nie potrafiąc powstrzymać gniewu.
Byłem zły
Kolacja rocznicowa przebiegała w napiętej atmosferze. Agnieszka, jakby nic się nie stało, siedziała naprzeciwko mnie, opowiadając o swoim ostatnim projekcie w pracy. Rodzice słuchali jej z fascynacją, a ja czułem, jak narasta we mnie gniew. Kiedy przyszła chwila wręczania prezentów, wiedziałem, że to moment, który sprawi, że wypadnę jak żałosny biedak.
Agnieszka wstała pierwsza i z uśmiechem wręczyła rodzicom elegancką kopertę. Mama otworzyła ją powoli, niepewna, co kryje się w środku. Gdy zobaczyła voucher na wycieczkę, jej twarz rozjaśniła się w szczerym zachwycie.
– Ojej, Agnieszka! Wycieczka do Włoch! To niesamowite! – Mama była bliska łez.
Tego było za wiele. Ręce zaczęły mi się trząść, a serce waliło w piersi. Próbowałem się uspokoić, ale słowa same wypadły z moich ust.
– No, brawo, Agnieszka. Jak zawsze musisz się wyróżniać. Kolejny idealny gest.
Wszyscy spojrzeli na mnie, jakby nie rozumieli, co się dzieje. Agnieszka zmarszczyła brwi.
– Mateusz, o co ci chodzi?
– O to, że zawsze musisz pokazać, że masz więcej! – wybuchłem, nie mogąc już się powstrzymać. – Zawsze to samo. Myślisz, że możesz wszystko kupić!
Siostra nic nie rozumiała
W pokoju zapadła niezręczna cisza. Mama i tata patrzyli na mnie zszokowani, jakbym nagle stał się dla nich kimś obcym. Agnieszka zmrużyła oczy, próbując zrozumieć, skąd we mnie tyle złości.
– Mateusz, nie robię tego, żeby cię przyćmić. To nie wyścig – powiedziała spokojnie, ale w jej głosie pojawiła się nuta irytacji. – To prezent dla rodziców. Dlaczego zawsze musisz to tak odbierać?
– Bo ty nigdy tego nie rozumiesz! – rzuciłem, wstając gwałtownie od stołu. – Dla ciebie to nic wielkiego, po prostu kolejny gest. Ale ja? Ja nie mam takich możliwości! Nie stać mnie na takie prezenty. Ty możesz szastać pieniędzmi, a ja ledwo wiążę koniec z końcem!
Tata, który dotąd milczał, próbował mnie uspokoić.
– Mateusz, synu, uspokój się. To nie ma znaczenia. Nie chodzi o to, co kto daje. Ważne, że jesteście tu z nami.
Ale ja nie chciałem słuchać. Czułem, jak we mnie kipiało. To był moment, w którym wszystko, co tłumiłem przez lata, nagle wypłynęło na wierzch.
– Od lat zmagam się z małymi długami, rozumiesz? – mówiłem coraz głośniej. – A wy wszyscy myślicie, że wszystko u mnie jest w porządku. Ale nie jest! Straciłem pracę, mam kredyty, których nie mogę spłacić, a wy żyjecie w swoim idealnym świecie, gdzie Agnieszka jest gwiazdą, a ja nikim!
Nie wytrzymałem nerwowo
Słowa, które wyrzuciłem z siebie, wisiały w powietrzu niczym ołów. Mama zakryła usta dłonią, a tata przestał nawet próbować coś powiedzieć. Agnieszka patrzyła na mnie zszokowana, a ja czułem, że raz na zawsze przekroczyłem granicę. Moje dłonie drżały, a serce waliło jak oszalałe. Nie mogłem już się wycofać, więc kontynuowałem, choć każda kolejna myśl tylko pogłębiała moją frustrację.
– Nie mówiłem wam, bo się wstydziłem – wycedziłem, spuszczając wzrok na podłogę. – Wstydziłem się, że nie potrafię zarządzać własnym życiem, że jestem porażką. Przez lata udawałem, że wszystko jest dobrze, ale prawda jest taka, że ledwo daję sobie radę. A teraz, kiedy patrzę, jak Agnieszka z łatwością daje wam coś, na co ja nigdy bym sobie nie pozwolił, czuję się jeszcze gorzej.
Agnieszka była blada.
– Mateusz, dlaczego nigdy nic mi nie powiedziałeś? – wyszeptała, jej głos drżał. – Przecież mogłeś ze mną porozmawiać, moglibyśmy znaleźć jakieś rozwiązanie…
– Jakie rozwiązanie? – przerwałem jej, unosząc głos. – Nic nie rozumiesz. Ty masz wszystko, a ja od lat jestem na dnie. Może i nie robiłaś tego celowo, ale za każdym razem, gdy przyćmiewasz mnie swoimi gestami, czuję się coraz mniejszy. Coraz bardziej bezwartościowy.
Mama w końcu się odezwała, łagodnie, ale stanowczo.
– Mateusz, kochamy cię tak samo, jak Agnieszkę. Nigdy nie chodziło o pieniądze.
Czułem się gorszy
– Naprawdę? – wybuchłem, z trudem kontrolując emocje. – Może wy tak myślicie, ale ja czuję coś zupełnie innego. Agnieszka zawsze była tą lepszą – lepiej się uczyła, robiła karierę, zdobywała kolejne sukcesy. A ja? Ciągle z tyłu, jakby mniej ważny. Może nigdy nie powiedzieliście tego wprost, ale przez te wszystkie lata to czułem!
Rodzice patrzyli na mnie bezradnie, jakby nagle dostrzegli coś, czego wcześniej nie widzieli. Agnieszka siedziała w milczeniu, a łzy spływały jej po policzkach. Nie mogłem znieść widoku jej smutku, ale jednocześnie nie mogłem się zatrzymać.
– Mateusz, nigdy nie wiedzieliśmy, że masz takie problemy – powiedział tata. – Dlaczego nic nam nie powiedziałeś? Zawsze mogłeś na nas liczyć.
– Nie chciałem was obciążać swoimi porażkami – odpowiedziałem, czując, jak złość powoli przeradza się w gorycz. – Myślałem, że sam dam radę. Że jakoś to ogarnę. Ale za każdym razem, kiedy Agnieszka przychodziła z nowym sukcesem, czułem, jakby ktoś przypominał mi, że jestem nikim.
Agnieszka w końcu zebrała siły, by się odezwać. Jej głos był łamiący się, ale pełen żalu.
– Nie wiedziałam, że cię to boli. Myślałam… Myślałam, że jesteśmy rodziną i cieszymy się z siebie nawzajem.
Czułem, jak wszystko we mnie pęka. Przez lata dusiłem w sobie te uczucia, które w końcu wybuchły. Dałem rodzicom mój żałosny prezent i wyszedłem bez słowa.
Mateusz, 28 lat