Reklama

Od trzech lat byłam w związku z Michałem – spokojnym introwertykiem, który nie znosi bałaganu, niespodzianek i ludzi, którzy wpadają bez zapowiedzi. Zupełne przeciwieństwo mojej młodszej siostry. Nasze życie nie było idealne, ale stabilne. Wieczory spędzaliśmy przy serialach albo książkach, w weekendy jeździliśmy na działkę jego rodziców, gdzie pielęgnował swoje pomidory. Mieliśmy plan – ślub za rok, kredyt na większe mieszkanie, potem może dziecko. Było dobrze. Aż do dnia, kiedy Kasia zapukała do naszych drzwi z walizką i podpuchniętymi oczami. Nie powiem, że się nie zawahałam. Siostra jest nieprzewidywalna, impulsywna i wiecznie w tarapatach. Ale przecież to moja siostra. Nie mogłam jej odmówić. Zwłaszcza że płakała i powtarzała:

Reklama

– Tylko na kilka dni. Naprawdę. Potem coś wymyślę.

Otworzyłam jej drzwi. I nie miałam pojęcia, że niebawem wszystko przewróci się do góry nogami.

Nie wiedziałam, co o tym myśleć

– Mogę zostać u ciebie na kilka dni? – zapytała Kasia, ledwo przekroczyła próg. Miała zapuchnięte oczy i czapkę naciągniętą na uszy, choć był kwiecień. – Damian mnie zostawił. Z dnia na dzień. Nawet nie miał odwagi powiedzieć mi w twarz.

Stałyśmy w kuchni. Michał właśnie kroił marchewkę na sałatkę. Spojrzał na mnie, nie przerywając ruchu nożem. Kasia zaczęła płakać. Znowu.

– To tylko kilka dni. Przecież to moja siostra – szepnęłam do Michała, choć on nic nie powiedział.

Nie protestował, ale wzrok miał ciężki. Taki, że od razu poczułam się winna. Ułożyłam jej pościel na kanapie, zostawiłam ręcznik w łazience i nawet nalałam jej kieliszek wina, żeby jakoś się rozluźniła. Tylko że potem te „kilka dni” zaczęły się przeciągać. Kasia spała do południa. Rano potykałam się o jej torbę wciąż leżącą przedpokoju i znajdowałam brudne kubki w łazience. Na stole stały jej kosmetyki, których zapach przyprawiał Michała o ból głowy.

Ona tu czuje się całkiem jak u siebie – powiedział cicho pewnego wieczoru, kiedy nie mogłam podłączyć telefonu do ładowarki, bo Kasia ją zabrała do łóżka.

– Przesadzasz. Przecież to tylko tymczasowe. Nie będzie przecież spała w hostelu.

– To twój dom, twoja decyzja – powiedział, ale ton miał lodowaty.

Sama nie wiedziałam, co o tym myśleć. Kasia była przecież w trudnym momencie. Nie mogłam jej wyrzucić. Ale czułam też, że moja relacja z narzeczonym zaczyna się zmieniać.

Straciłam grunt pod stopami

– Ile jeszcze to potrwa? – Michał zamknął drzwi sypialni i oparł się o ścianę. – Już nie mogę.

Siedziałam na łóżku z laptopem na kolanach. Dokończyłam maila do koleżanki z pracy i dopiero wtedy spojrzałam na niego.

Ona przeżywa rozstanie. Ty byś chciał, żeby spała w schronisku?

– Chciałbym, żeby mój dom był znowu domem. Ciszą po pracy. Porządkiem. A nie meliną.

Odezwałam się ciszej, niż planowałam:

Nie możesz być bardziej wyrozumiały?

Westchnął. Nawet nie próbował ukryć, że go ranię. A ja… czułam się rozdarta. Kasia nie była idealna, ale to moja siostra. Od zawsze czułam, że muszę ją chronić. Rodzice nie umieli, ja byłam tą „ogarniętą”. Tą odpowiedzialną. Ale faktycznie, codzienność przestała być znośna. Zaczęła urządzać imprezy. Zaczęło się od jednego wieczoru z koleżanką, potem był piątek z ludźmi z pracy, potem już nawet nie pytała. Zapraszała na noc znajomych i zostawiała niedopałki na balkonie.

Dziś wrócę późno, może nawet zostaną na noc u Kamila – rzucała mimochodem, jakby nie była naszym gościem, tylko współlokatorką.

Michał coraz mniej mówił. Unikał jej, unikał mnie. Zaczął nocować u kolegów, niby „bo hałas”, ale ja wiedziałam, że chodziło o coś więcej. Tego wieczoru siedziałam sama na kanapie.

– Zaczynam tracić grunt pod stopami – pomyślałam. – Próbuję pomóc jednej osobie, a druga się ode mnie oddala.

Miałam jej dość

Tamten wieczór zaczął się zwyczajnie – wróciłam zmęczona po pracy. Weszłam do środka i od razu mnie uderzyło: papierosowy dym, głośna muzyka, brudne naczynia na blacie. Kasia siedziała na balkonie z butelką prosecco i dwoma typkami, których widziałam pierwszy raz w życiu.

– Co to jest?! – zawołałam, ale nikt mnie nie usłyszał.

Poszłam do łazienki, zamknęłam się na chwilę. Oddychałam głęboko. Wtedy wrócił Michał.

Co tu się dzieje?! – jego głos był jak strzał.

Wyszedł na balkon, a ja za nim.

– Serio, znowu impreza?– krzyczał.

Wyluzuj, stary – powiedział jeden z facetów, a Kasia teatralnie przewróciła oczami.

– To już nie jest mój dom – powiedział Michał z pogardą. – To jakaś speluna. Mam tego dość.

– To może idź sobie, skoro nie pasuje – rzuciła Kasia z uśmiechem, jakby nic się nie działo.

– Dość! – wrzasnęłam. – Wynoście się.

Zapanowała cisza. Michał patrzył na mnie przez sekundę, po czym chwycił kurtkę i wyszedł bez słowa. Kasia zrobiła kwaśną minę i odwróciła się do mnie plecami.

Czułam pustkę w sercu

Dwa dni później Michał się spakował. Bez scen, bez rozmowy. Wziął najpotrzebniejsze rzeczy, zostawił klucze na półce przy drzwiach. Nawet nie powiedział „do widzenia”. Znalazłam tylko krótką notatkę:

„Nie potrafię i nie chcę tu mieszkać”.

Kasia zniknęła dzień po awanturze. Zostawiła wiadomość głosową:

„Dzięki za wszystko. Przenocuję u Agaty przez jakiś czas. Wiem, że przegięłam. Może kiedyś odzyskam twoje zaufanie”.

Tyle. Przez kolejne tygodnie nikt nie pukał do drzwi. Telefon milczał. W nocy nie mogłam spać – leżałam na plecach, patrząc w sufit. Zostałam sama w mieszkaniu, które kiedyś było moją przystanią. Teraz przypominało pole bitwy. Szklanka po winie, zaschnięte plamy na parkiecie, krzywo ułożony koc na kanapie, która jeszcze niedawno była jej „tymczasowym łóżkiem”. I cisza. Bez rozmów z Michałem, bez dźwięku klawiatury jego laptopa.

Co ja najlepszego zrobiłam? – szeptałam do siebie. – Czy to jego straciłam, czy siebie?

W weekend posprzątałam. Wyrzuciłam rzeczy Kasi, które zostawiła. Potem usiadłam przy stole i zaczęłam grzebać w zdjęciach z dzieciństwa. Kasia zawsze była tą zagubioną. A ja – jej latarnią. Ale kto mnie miał ratować? Czułam pustkę w sercu. Miałam też poczucie, że zawiodłam wszystkich. Ale może po raz pierwszy miałam szansę przyjrzeć się sobie naprawdę.

Nie potrafiłam jej wybaczyć

Kilka tygodni później umówiłam się z siostrą w kawiarni. Siedziałyśmy w kawiarni przy oknie. Kasia zamówiła latte z syropem waniliowym, ja czarną. Przez pierwsze minuty milczałyśmy. Obie patrzyłyśmy gdzieś za szybę, udając, że ten moment nas nie dotyczy. W końcu Kasia przerwała ciszę:

Nie chciałam ci rozwalić życia – powiedziała, nie patrząc mi w oczy.

Oparłam dłonie na filiżance, żeby ukryć drżenie palców.

– A ja nie chciałam cię zostawić – odpowiedziałam. – Tylko że mnie nikt nie chronił. Ani ty, ani Michał. Zawsze byłam tą, która musi ogarniać.

Milczała. Kiwała głową. Po raz pierwszy nie miała gotowej odpowiedzi. Potem sięgnęła po serwetkę i zaczęła ją drzeć na cienkie paski.

– Może lepiej, że wszystko się rozpadło – odezwała się w końcu. – Przynajmniej wiemy, na czym stoimy. Ty... masz spokój. A ja nie mam złudzeń.

Patrzyłam na nią. Już nie była tą samą Kasią – tą pewną siebie, z ironicznym uśmiechem. Teraz wyglądała jak ktoś, kto się zgubił i nie wie, w którą stronę iść.

Nie wiem, czy ci wybaczę – powiedziałam szczerze. – Ale wciąż jesteś moją siostrą. Tyle tylko, że nie mieszkamy już razem.

Skinęła głową. Wzięła łyk kawy. Spojrzałyśmy na siebie, jakbyśmy właśnie zakończyły rozdział, który trwał całe życie.

Zostałam sama

Minęły trzy miesiące. Mieszkam sama. Znowu. Ale to już inna samotność niż wcześniej – nie przytłacza, nie gryzie w gardło. Raczej otula ciszą, której się uczę. Wracam z pracy, zapalam świeczki, czasem oglądam jakiś serial, czasem po prostu siedzę i słucham, jak tyka zegar w kuchni. Michał nie wrócił. Nie dzwoni, nie pisze. Wiem, że się wyprowadził – do innego miasta, podobno nowa praca, nowy rozdział. Nie trzymam się już tej myśli. Chyba przestałam czekać. Z Kasią mam kontakt. Rzadki, ostrożny. Parę razy zadzwoniła, raz napisała długi SMS-a. Odpisałam krótko: „Dajmy sobie czas”. Myślę, że obie to rozumiemy. W niedzielę upiekłam ciasto – takie zwykłe, ucierane. I nie dzieliłam się nim z nikim. Zjadłam kawałek na ciepło, siedząc w skarpetkach na kanapie. Bez gości, bez kłótni, bez chaosu.

Iwona, 35 lat


Czytaj także:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama