Reklama

Moja siostra wpada do mnie co tydzień. Za każdym razem przynosi ze sobą domowe wypieki, a ja parzę nam herbatę. Czasem po prostu siedzimy w ciszy, a kiedy indziej gawędzimy, głównie o tym, co powinienem robić z moim życiem od czasu, gdy zmarła moja ukochana żona. Jadwiga ciągle próbuje mnie przekonać, żebym zaczął wychodzić do ludzi, ale ja czuję się najlepiej w zaciszu własnego mieszkania, pomiędzy tymi czterema ścianami.

Reklama

Tęsknię za żoną

Przez blisko cztery dekady dzieliliśmy wspólne życie, moja żona i ja. Teraz, kiedy budzę się w środku nocy, odruchowo wyciągam rękę, by poczuć jej obecność obok siebie. Czasem wydaje mi się, że słyszę jej kroki, jakby tylko na chwilę poszła do toalety i zaraz miała znów się położyć tuż przy mnie. Ale ona odeszła niespodziewanie. Nie zmagała się z żadną chorobą.

Tamtego dnia powiedziała tylko, że chce się chwilę zdrzemnąć, bo strasznie rozbolała ją głowa. Ja wtedy ściszyłem telewizor, przymknąłem drzwi od naszej sypialni i w najlepsze oglądałem jakąś głupią komedię. Gdy po godzinie zajrzałem do niej, było już za późno.

Nie potrafię się z tym pogodzić, że w ostatnich chwilach nie miała przy sobie nikogo bliskiego! Ciągle myślę o tym, że pewnie chciała, żebym przy niej był, że może pragnęła mi coś przekazać albo po prostu się pożegnać, a ja tam nie dotarłem. Wszyscy próbują mi wytłumaczyć, że przy takim wypadku jak pęknięcie tętniaka liczy się dosłownie każda sekunda, ale to wcale nie sprawia, że czuję się lepiej.

Wstaję z łóżka późno, chociaż i tak za każdym razem jestem na nogach przed piątą nad ranem i nie umiem ponownie zasnąć. Później snuję się po domu w gaciach albo jakimś wysłużonym dresie, czekając aż jakoś uda mi się przetrwać ten dzień bez jej obecności… Telefonów nie obieram, bo niby po co. Gdyby nie moja siostra, to chyba całkiem zapomniałbym jak się gada i słucha innych ludzi.

Potrzebowałem spokoju

Kiedy to wszystko się stało, telefon nie przestawał dzwonić. Ciągle ktoś do mnie wydzwaniał. Nasza córka mieszkająca poza granicami kraju, przyjaciele, sąsiedzi, a także dalsza rodzina – wszyscy za wszelką cenę próbowali dowiedzieć się, jak sobie radzę po tej stracie. Niesamowicie mnie to denerwowało! Zbywałem ich byle czym, aż w końcu dali mi święty spokój. Nawet Lucjan, nasz najbliższy przyjaciel, niemal jak rodzony brat, przestał się do mnie odzywać, ale powód był trochę inny.

Lucek strasznie mnie irytował. Zachowywał się tak, jakby to on stracił ukochaną małżonkę i tylko on zasługiwał na współczucie. Jasne, cenił Irenkę, ale po co robić takie przedstawienie na jej ostatnim pożegnaniu? Ryczał jak bóbr, zero opanowania, a na koniec ja go musiałem pocieszać. Na dodatek przyniósł na cmentarz gigantyczny bukiet róż w kolorze krwistej czerwieni. Te kwiaty od razu przyciągały wzrok. Powinienem był już wtedy coś zacząć podejrzewać, ale byłem na to zbyt roztrzęsiony. Prawdziwy szok przeżyłem dopiero później!

Odwiedziłem przyjaciela

Niezbyt często wpadałem z wizytą do Lucjana, to on zazwyczaj mnie odwiedzał. Tym razem jednak miałem do niego pewną sprawę, a telefon milczał, więc bez uprzedzenia stanąłem pod jego drzwiami. Minęło sporo czasu, zanim mi otworzył, choć na pewno przebywał w mieszkaniu. Okno miał szeroko otwarte, a że mieszka na parterze, to wychodząc, zawsze je przymyka.

W końcu pojawił się w progu, ale sprawiał wrażenie, jakby wcale nie miał ochoty mnie wpuszczać. Przyszło mi nawet do głowy, że może u niego gości jakaś babka – w końcu Lucjan to kawaler z długim stażem, nic dziwnego, gdyby zaprosił do siebie jakąś znajomą.

– Sam jesteś? – spytałem.

Wpakowałem się do mieszkania, nie myśląc o tym, czy tak wypada. Znamy się od tak dawna, że jakiekolwiek konwenanse między nami to po prostu idiotyzm!

Nie mogłem uwierzyć w to, co zobaczyłem

Totalnie oniemiałem, gdy przekroczyłem próg pokoju dziennego! Osłupiałem do tego stopnia, że nie byłem w stanie wydusić z siebie ani jednego słowa. Gapiłem się na ściany dosłownie oklejone fotkami mojej małżonki. Pośród tych fotografii wisiało mnóstwo takich, których wcześniej nie widziałem na oczy. Kto je zrobił i w jakich okolicznościach?

Na szafce stało coś na kształt niewielkiego ołtarzyka. Obok zdjęcia Ireny leżały identyczne szkarłatne róże, jak te, które Lucek zostawił na jej nagrobku. Paliło się też kilka świec. Zacząłem się trząść, a z gardła wydobył mi się jedynie zduszony, ledwo słyszalny charkot.

– Co to ma znaczyć? Oszalałeś do reszty?!

Nie padła żadna odpowiedź.

Odwrócił się w stronę okna i nic nie powiedział, mimo że ja wciąż usiłowałem nawiązać rozmowę i dowiedzieć się czegokolwiek.

– Skąd masz te zdjęcia? Lucek, błagam, wyjaśnij mi to…

W tym momencie pierwszy raz przyszło mi do głowy to, co od tamtego czasu siedzi mi w głowie i zatruwa każdy dzień.

– Romansowaliście ze sobą? O Boże, Lucek! Irka była twoją kochanką?!

Dopadłem go i próbowałem wyciągnąć z niego jakiekolwiek informacje, ale nic nie wskórałem. Odepchnął mnie tak mocno, że gruchnąłem barkiem w futrynę. Wypadł z pokoju jak oparzony i schował się w łazience, zatrzaskując za sobą drzwi.

Byłem pewny, że mnie zdradzali

Kiedy wróciłem do domu, od razu zacząłem przeszukiwać szafki, pudła z pamiątkami i każdy kąt, desperacko poszukując czegoś, co potwierdziłoby niewierność mojej małżonki. Byłem przekonany, że mnie zdradzała z Lucjanem! Latami jak ostatni głupek niczego nie zauważałem, ale ludzie często powtarzają, że rogacz dowiaduje się ostatni! Na podłodze walały się moje dawne listy miłosne, korespondencja od znajomych i krewnych, pożółkłe widokówki sprzed lat, jakieś paragony i inne pierdoły. Wygrzebałem nawet potwierdzenia nadania paczek na poczcie z czasów młodości...

Nic nie wskazywało na to, że moje przypuszczenia są słuszne. Żadnych dowodów, poza niewielkim, czerwonym pudełkiem w kształcie serduszka. W środku znajdował się cudowny pierścień z perłą. Na oko kosztowny, ponieważ perełkę otaczał wianuszek z połyskujących brylancików, a całość była wprawiona w finezyjny koszyczek wykonany z białego złota. Skąd u mojej małżonki wzięła się taka biżuteria? To był początek mojego koszmaru!

Wszystko zaczęło mi się układać w głowie

Dzień za dniem, tydzień za tygodniem, roztrząsałem dzieje mojego związku małżeńskiego, jednocześnie zastanawiając się nad relacją z Lucjanem. Nurtowało mnie mnóstwo wątpliwości. Czemu nie przyszło mi do głowy, że coś jest na rzeczy, skoro taki koleś jak Lucek pozostaje w stanie wolnym i nie ma nikogo? Przypomniało mi się, jak kiedyś dla żartu go spytałem:

– A ty, stary, nigdy nie planowałeś stanąć na ślubnym kobiercu?

– Planowałem. Nawet bardzo tego pragnąłem, ale ta, którą darzę uczuciem, poślubiła kogoś innego…

Cóż za tuman ze mnie, że nie połączyłem faktów wcześniej! Sposób, w jaki wgapiał się w Irenę tymi rozmarzonymi ślepiami, ta jego nadgorliwość, to, że non stop się przy nas kręcił, niczym prawie członek rodziny! No i bez wyjątku, w każdej jednej sytuacji, trzymał jej stronę.

Tylko ja nic nie wiedziałem

Czułem, że muszę się przed kimś wygadać, bo inaczej zwariuję. Gdy wpadła do mnie siostra, wszystko jej wykrzyczałem.

– Jadźka, jak ty sądzisz – spytałem. – Oni ze sobą spali?
Siostra tylko potrząsnęła głową z dezaprobatą.

– Od zawsze byłeś głupi, a teraz na stare lata to się jeszcze nasila! Idź do lekarza! Podobno istnieją jakieś tabletki na poprawę rozumu. Albo zacznij pić herbatki ziołowe… No i weź się w garść, nieważne czym się zajmiesz.

– Ale przecież on ją kochał!

– I co w związku z tym? Przecież wszyscy o tym wiedzieli. No jasne, że Lucek szalał za nią z miłości! Wariował na jej punkcie. Ty chodziłeś dumny jak paw, a on kręcił się koło was, bo brakowało mu odwagi, żeby to zakończyć. Strasznie mi go było szkoda!

– Dlaczego? Czemu szkoda?!

– No bo wyobraź sobie, jakie to musiało być dla niego męczące patrzeć, jak jego wybranka jest z kimś innym. Komuś innemu pierze ciuchy, robi obiady, sprząta, do kogoś innego się uśmiecha i z nim śpi. Komuś innemu daje dziecko. Znosił twoje fochy, byle tylko móc przy niej być. Nawet jak zacząłeś kręcić z tą babą z roboty, on cierpliwie słuchał, jak Irka się skarży i wypłakuje mu w rękaw.

Ale byłem głupi!

– Czy ona była tego świadoma? Przecież to były tylko głupoty, nic takiego...

– No jasne, że wiedziała! I zapewniam cię, że strasznie przez to cierpiała! W tamtym momencie Lucek w końcu się przełamał i wyznał jej swoje uczucia. Dał jej również prezent.

– Chyba ten pierścionek z perłą, prawda?

– Zgadza się. Oznajmił jej, że gdyby kiedykolwiek zapragnęła cię zostawić, po prostu założy ten pierścionek na palec i to będzie sygnał. Ale nigdy do tego nie doszło.

– Skąd wiesz?

– Przecież moja bratowa była też moją przyjaciółką. Nie dam ci powiedzieć o niej źle. Nikomu na to nie pozwolę, nawet tobie!

– Spędziłem z nią kawał życia, a okazuje się, że prawie jej nie znałem... Jak to w ogóle możliwe?

– Ja mam to wiedzieć? Zastanów się, może po prostu nie byłeś dla niej wystarczająco dobrym małżonkiem?

Mam mętlik w głowie

O mały włos nie doszło między nami do ostrej wymiany zdań i rozstania w gniewie. Teraz nawet moja siostra omija mnie szerokim łukiem. Ja z kolei snuję się bez celu, zapychając każdą chwilę byle czym. Bywam na cmentarzu i wyrzucam cudze wiązanki. Za każdym razem rozglądam się czujnie, czy aby gdzieś w pobliżu nie czai się Lucek. Boję się, że gdybym go teraz przypadkiem zobaczył, to chyba nie powstrzymałbym się i przyłożył mu w tę jego gębę. Tyle we mnie złości, że sam siebie się lękam!

Jednak najciężej mi przychodzi rozmowa z naszym dzieckiem. Gdy tylko usłyszę jej głos w słuchawce, plączę się i mówię bez sensu, byle zakończyć rozmowę. W głowie kłębią mi się okropne wizje… Wpatruję się w fotografie córki, próbując dostrzec w jej rysach cząstkę mnie albo mojej ukochanej. Jednak głównie szukam w niej odbicia Lucka. No właśnie, sytuacja zaszła tak daleko, że nachodzą mnie wątpliwości odnośnie ojcostwa?!

Chyba oszalałem. Nie mam zielonego pojęcia, co robić. Gdyby moja żona nadal była z nami, na pewno miałaby jakąś dobrą radę. Ona potrafiła znaleźć wyjście z każdej sytuacji. Irenka była nieoceniona, gdy przychodziło co do czego. Zawsze wiedziała, co powiedzieć, żeby mi ulżyć. Umiała pocieszyć i wesprzeć, jak nikt inny. Szkoda, że jej przy mnie nie ma.

Reklama

Marek, 65 lat

Reklama
Reklama
Reklama