Reklama

Między kobietą a facetem nie istnieje przyjaźń bez ukrytego podtekstu seksualnego – taką informację znalazłam w czasopiśmie dla pań. Faceci potrafią się kumplować wyłącznie z dziewczynami, które uważają za ponętne pod względem fizycznym.

Reklama

Myślałam, że on i Agnieszka są razem

Te słowa sprawiły, że zesztywniałam. No tak, od jakiegoś czasu miałam takie przeczucie… Gdy poznałam swojego obecnego męża, byłam świadoma, że ma bliską koleżankę, z którą łączy go silna więź. Nie robił z tego tajemnicy – przyznał, że ta znajomość trwa od czasów podstawówki i przez tyle lat zdążyli się mocno zaprzyjaźnić.

– Aga to dla mnie niemal rodzona siostra – opowiadał. – Po śmierci swojej mamy mocno związała się z moją rodziną. Zajmowała się nią tylko babcia. Tata ciągle był poza domem, pracował jako inżynier na budowach w różnych zakątkach kraju. Może dlatego Aga tak pokochała moich rodziców, a oni odnosili się do niej z olbrzymią sympatią. Rozumiesz, była dla nich bardzo ważna.

Gdy tylko ją zobaczyłam, od razu wszystko stało się jasne. Na kilometr było widać, że ta cała Agnieszka odgrywa istotną rolę w życiu Adama, a także jego mamy (tata już wtedy nie żył, odszedł, zanim poznałam swojego przyszłego męża). Początkowo byłam przekonana, że nie mam u niego żadnych szans, bo myślałam, że on i Agnieszka są razem.

Wyglądało na to, że nikt inny się dla nich nie liczy. Kilka imprez u tych samych znajomych, a on całą uwagę poświęcał tylko jej, jakby nikogo więcej nie było… Później wytłumaczył mi, że owszem, od razu mnie wypatrzył, ale nie czuł się jeszcze gotowy, by zacząć nową relację. Niedawno zerwał z byłą dziewczyną, a Aga wspierała go w dochodzeniu do ładu ze sobą.

Zobacz także

– Chciałem najpierw ogarnąć to, co było, zanim wskoczę w kolejny związek – powiedział, a ja dałam temu wiarę, bo potem Adaś ewidentnie zaczął coraz bardziej starać się o moje względy.

Sprawiał wrażenie faceta po uszy zakochanego. Zaskakiwał mnie bukietami kwiatów, często chodziliśmy na romantyczne randki. Już kiedy pierwszy raz poszliśmy do łóżka, wspomniał o tym, że chciałby mieć ze mną dzieci. Widziałam, że darzy mnie uczuciem. Mimo to w naszej relacji non stop pojawiała się tamta.

Kiedy zaczynaliśmy ze sobą chodzić, czułam się trochę niezręcznie i niespokojnie w związku z kontaktami Adama z Agą. Tak jak większość kobiet na moim miejscu, reagowałam dość emocjonalnie. Czasami robiłam mu wyrzuty, chociaż jednocześnie próbowałam sobie tłumaczyć, że są po prostu dobrymi znajomymi.

Nie potrafiłam się jednak powstrzymać przed śledzeniem ich relacji i zwracaniem uwagi na każdy szczegół. Ciągle zapisywałam w pamięci takie rzeczy jak „O, znów poszli razem na kawę” albo zadręczałam się myślami w stylu „Wow, gadali przez telefon całe 40 minut! Ciekawa jestem, o czym tyle rozmawiali?”.

Jego matka myślała, że wezmą ślub

Pewnego razu Adam wspomniał mi, że Aga znowu ma jakieś kłopoty w swoim związku. Chyba niedługo zerwą.
Zamarłam, gdy to usłyszałam. Mimo że tylko raz spotkałam chłopaka Agnieszki, czułam ulgę, że w ogóle z kimś była. „Teraz będzie sama… Kto ją powstrzyma przed próbą odbicia mi Adama?” – zamartwiałam się. Szczególnie że… jego mama też była nią zachwycona.

– Zawsze sądziłam, że oni kiedyś wezmą ślub – powiedziała mi pewnego razu, gdy wypytywałam ją o zdjęcie Agi i Adama z wakacji, które było w salonie jego rodziców. – To na naszej działce – doprecyzowała. – Aga jako mała dziewczynka spędzała tam z nami mnóstwo czasu. To naprawdę super dziewczyna. Wiesz, traktuję ją trochę jak własną córkę

Czy potrzebne było coś jeszcze, żebym poczuła się zraniona? Żebym zaczęła rozważać, czy moja relacja z Adamem ma jakikolwiek sens?

– Sądzę, że nadszedł czas, abyśmy poszli swoimi drogami – powiedziałam do niego po tym, jak dowiedziałam się, że poszedł z Agnieszką na występ zespołu, który uwielbia. Gdy oznajmił, że zanocuje w hotelu, a nie będzie wracał po zmierzchu do domu, wszystko stało się jasne… Z pewnością spędzą noc we dwoje!

– Skarbie, czemu tak myślisz?!

Po tym pełnym emocji pytaniu łzy popłynęły po policzkach Adama. Wyznał, że nie wyobraża sobie dalszego życia beze mnie, po czym opuścił pokój i… powrócił, trzymając w dłoni pierścionek zaręczynowy.

– Jesteś miłością mojego życia. Proszę, zostań moją żoną – zwrócił się do mnie błagalnie.

Kiedy usłyszałam te słowa, zaniemówiłam. Okazało się, że mój ukochany darzy mnie uczuciem, a moje obawy były zupełnie niepotrzebne!

– Aga to tylko moja przyjaciółka! Ona nocowała u przyjaciółki, a ja spałem w hotelu. Nigdy nie zrobiłbym ci krzywdy, głupiutka – oznajmił Adam, biorąc mnie w ramiona.

Ten dzień mógłby być najwspanialszym w moim życiu, gdyby nie fakt, że Agnieszka była naszą świadkową. Wprawdzie śmiała się i cieszyła naszym szczęściem, ale mimo to… jej obecność bardzo mi ciążyła. Wciąż przyłapywałam się na tym, że czuję na sobie jej spojrzenie.

„Mam uczucie, że bacznie mnie śledzi. Czemu to robi?” – zastanawiałam się zaniepokojona. Odnosiłam wrażenie, że wyczekuje tylko na mój błąd, żeby później nagadać na mnie Adamowi. Czułam, że nie jest wobec mnie przyjazna. Jednak nie chciałam zaogniać sytuacji bez konkretnych dowodów. Szczególnie że Adam za każdym razem, gdy sugerowałam mu, że nie darzę Agnieszki sympatią, powtarzał:

– Przecież ona cię bardzo lubi!

Byłam zazdrosna o Agę

Miotały mną rozmaite uczucia. Może odrobinę wyolbrzymiałam, ale nie umiałam tego opanować. Byłam zazdrosna o Agę i nie czułam stabilności w naszym związku małżeńskim kiedy ona przebywała w pobliżu.

Gdy zaszłam w ciążę, ja i Adam szaleliśmy z radości. Agnieszka wyraźnie straciła animusz. W miarę jak mój brzuszek rósł, ona coraz rzadziej nas odwiedzała, zupełnie jakby pojęła, że teraz już nie ma szans na odbicie mi małżonka.

Końcówkę ciąży spędziłam przykuta do szpitalnego łóżka, ponieważ pojawiło się ryzyko komplikacji. Strach o maleństwo nie dawał mi spokoju, a mój mąż zamartwiał się o nasze zdrowie i życie. Każdego dnia zjawiał się u mnie i czuwał przy łóżku do późnych godzin nocnych. Kiedy w końcu nadeszła chwila rozwiązania, przez cały poród dzielnie trwał u mego boku. Widok męża przecinającego pępowinę naszego dziecka oraz emocje malujące się w jego spojrzeniu – czułość i bezgraniczne oddanie – na zawsze pozostaną w mej pamięci.

Byłam absolutnie przekonana, że należy tylko do mnie! Dopóki nie przekroczyłam progu mieszkania z maluchem i nie ujrzałam w wejściu Agnieszki… odzianej w moją znoszoną koszulkę! Sprawiała wrażenie niewyspanej.

– Ledwo zdołałam ogarnąć cały bałagan – oznajmiła. – Oby ci się spodobało, jak odświeżyłam pokoik dziecka.

Że niby ona odświeżyła?!

– Nie mogłem się tym zająć, praktycznie non stop przebywałem w szpitalu – dotarły do mnie słowa Adama.

Kiedy przekroczyłam próg pokoju mojego synka i ujrzałam na ścianach bohaterów bajek, poczułam się nieswojo. Od razu wiedziałam, że maluch będzie zachwycony, a ja skazana na oglądanie tych postaci dzień w dzień przez długi czas.

Czas leciał, a ja się zmieniałam. Ciąża sprawiła, że czułam się ciężka i nieatrakcyjna. Tymczasem przyjaciółka mojego partnera wyglądała jak milion dolarów. Jestem przekonana, że gdyby nie wsparcie Agnieszki, nie wzięłabym się w garść tak szybko. Ale dzięki niej, po konsultacji z doktorem przeszłam na zdrową dietę.

– Ale super wyglądasz! Bycie mamą ci pasuje! – mówili znajomi.

Czułam satysfakcję. Dostrzegałam również podziw i uczucie w spojrzeniu Adama. „Po raz kolejny okazałam się lepsza!” – przemknęło mi przez głowę, kiedy zerkałam w stronę Agnieszki. Ilekroć znajdowała się w naszym towarzystwie, celowo tuliłam się do ukochanego i podkreślałam, jak wspaniałym tatą się stał.

„Agnieszka powinna zobaczyć, jakie fantastyczne stworzyliśmy małżeństwo” powtarzałam w myślach z dumą, bo dostrzegałam, że kiedy patrzyła na naszą radość, to jakby przygasała.

Ona znowu próbuje wedrzeć się w moje życie

Gdy mąż wyszedł z pomysłem, żeby to właśnie ona została chrzestną naszego maleństwa, zaprotestowałam.

– Była już przecież na naszym ślubie jako świadkowa! Teraz wolałabym, żeby do chrztu dziecko trzymała Marta, moja kumpela. Wiesz, jak bardzo jesteśmy ze sobą zżyte – oznajmiłam, a Adam przystał na to.

Ostatnio Aga wydawała się mocno urażona naszym zachowaniem. W ciągu następnych tygodni omijała nas szerokim łukiem, co było aż nadto widoczne.

– Agnieszka już od dłuższego czasu do nas nie wpada… – stwierdził pewnego razu Adam.

– Nareszcie ma własne sprawy na głowie – skomentowałam pod nosem.

Sądziłam, że Agnieszka zniknęła na dobre z mojego życia i przestała stanowić dla mnie jakiekolwiek zagrożenie. Gdy tylko nastały wakacje, razem z Sylwusiem ruszyliśmy na naszą działeczkę poza miastem. Maluch mógł tam cieszyć się ciszą i zdrowym, świeżym powietrzem. Mąż przyjeżdżał do nas co weekend, ale pewnego dnia zadzwonił z informacją, że pojawi się dopiero w niedzielę.

– Szef kazał mi na wczoraj skończyć jedno ważne sprawozdanie. To nie może czekać – wyjaśnił.

Gdy dotarł na miejsce, sprawiał wrażenie poirytowanego i podenerwowanego. Wciąż gdzieś wychodził, by wykonywać jakieś telefony. Obserwowałam go, jak przemierza nerwowym krokiem teren pomiędzy drzewami, trzymając w dłoni swój telefon. Czułam narastającą obawę. W pewnym momencie nie mogłam już tego znieść. Kiedy poszedł wziąć prysznic, zajrzałam do jego komórki. Przeraziłam się, dostrzegając numer kontaktowy Agnieszki. To właśnie z nią tak zawzięcie rozmawiał!

Przeszło mi przez myśl: „A jeśli sobotę też spędził w jej towarzystwie? O nie, ona znowu próbuje wedrzeć się w moje życie! A już sądziłam, że udało mi się jej pozbyć na dobre!”.

Odkąd wyjechał, cały czas rozmyślałam nad tym, czy mój małżonek nie widuje się potajemnie z Agnieszką. Zdawałam sobie sprawę, że nie dam rady tego znieść i powinnam czym prędzej ruszyć z powrotem, by ukrócić tę relację, bo w przeciwnym razie kompletnie się wykończę.

„Mam gdzieś, co Adam o mnie pomyśli. Niech uważa mnie za przewrażliwioną, ale musi się zdecydować: ona albo ja!” – w końcu przyszło mi do głowy. Szykowałam się już do snu, twardo postanawiając, że jutro wracam do domu, aby pogadać z mężem. Nagle usłyszałam dźwięk przekręcanego klucza w drzwiach. Przyszło mi do głowy, że to pewnie Adam.

No nie, to Agnieszka! Gapiłam się na nią jak wryta.

– Mam klucz z czasów, gdy bywałam tu z Adama starymi – rzuciła, czytając mi w myślach niezadane pytanie. – Mogę wejść do środka?

Zupełnie się tego nie spodziewałam

Kompletnie nie wiedziałam co odpowiedzieć.

– Muszę ci coś powiedzieć. To pilna sprawa – uzupełniła, a ja miałam ochotę ją wyrzucić, ale się powstrzymałam.

– No dobra, wchodź – burknęłam.

– Przyniosłam wino. Napijemy się razem? – spytała Agnieszka, a następnie, nie czekając na moje zdanie, wyciągnęła z kredensu parę lampek.

– Nadal karmię piersią – zwróciłam jej uwagę.

Rozsiadła się wygodnie na sofie, zsunęła klapki i podkuliła stopy pod siebie. Dla mnie zostało jedynie miejsce na krześle przy stoliku. Trochę niezręcznie się poczułam… Cóż, nie miałam innego wyboru, jak tylko usiąść obok niej. Nie zaszczycając mnie nawet spojrzeniem, zaczęła się zwierzać, jak bardzo jest przybita.

Jej życie nie było usłane różami, a i obecnie relacje z mężczyznami jakoś się nie kleją… Cierpliwie jej słuchałam, aż w końcu nie mogłam już dłużej wytrzymać i wyrzuciłam z siebie:

– O co ci właściwie chodzi? Jesteś zakochana w Adamie i chcesz, żebym zniknęła z jego życia?

Popatrzyła na mnie zaskoczona.

– Kompletnie nie kapujesz… – powiedziała cicho, potrząsając głową. – Ja po prostu chcę być częścią waszej rodziny. Potrzebuję was. Oboje.

Stałam osłupiała, wpatrując się w Agnieszkę, nie pojmując sensu jej słów. Odsunęłam się gwałtownie, jakby mnie uderzyła. Byłam kompletnie skołowana. Jak ona sobie to teraz wyobraża, że zamieszkamy we czworo? Mowy nie ma!

– Wyjdź, proszę, z mojego domu.

– Ewunia…

– Dość! Nie chcę tego słyszeć! – wrzasnęłam.

Aga przepadła jak kamień w wodę na parę tygodni. Później dała znać Adamowi, że wybiera się w podróż poza Polskę. I słusznie. Gdy będzie bardziej oddalona ode mnie i moich bliskich, to wyjdzie to na dobre każdemu z nas.

Reklama

Ewa, 29 lat

Reklama
Reklama
Reklama