Reklama

Z mężem od zawsze naprawdę świetnie się dogadywaliśmy. Od początku byliśmy niczym te przysłowiowe połówki pomarańczy. Udało się nam doczekać trójki udanych dzieci: Patryka, Uli i Kuby. Jesteśmy naprawdę zgraną i szczęśliwą rodzinką, która doskonale się razem bawi i wspiera w trudnych chwilach.

Reklama

Jednak było naprawdę bardzo blisko do tego, aby to nasze szczęście się skończyło. A wszystko to z powodu zwyczajnej ludzkiej zawiści. Nigdy nie przypuszczałam, że osoba, której zaufałam, może kierować się tak samolubnymi intencjami. Że może bez skrupułów działać na moją niekorzyść.

Znałyśmy się od podstawówki

Kinga stała się moją przyjaciółką już w pierwszej klasie podstawówki, gdy nauczycielka usadziła mnie w jednej ławce z tą drobną blondyneczką. Szybko stałyśmy się nierozłączne.

– Papużki-nierozłączki – powtarzali o nas wszyscy nauczyciele, a my nie wyobrażałyśmy sobie, że jednej z nas może zabraknąć obok drugiej.

W tej samej klasie i w jednej ławce spędziłyśmy całą szkolę podstawową. Bawiłyśmy się, wspólnie uczyły i dzieliłyśmy dziecinnymi tajemnicami. Nawet wymogłyśmy na mamach, żeby kupowały nam podobne stroje. Gdy Kinga miała jakąś nową bluzkę, ja chciałam dokładnie taką samą i męczyłam rodziców aż do momentu, gdy ustępowali i kupowali mi to, co chcę. Ten stan rzeczy zaczął się jednak zmieniać, gdy obie dorosłyśmy. Początkowo wybrałyśmy różne ścieżki kariery, co naturalnie skutkowało pracą w różnych miejscach.

Zobacz także

Nie przepadała za moim mężem

Później poznałam Karola. Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia. Był tak dobry, silny i opiekuńczy. Dla mnie był najlepszym mężczyzną na świecie i chciałam spędzić z nim całe życie. Kiedy wyznał mi swoje uczucia i poprosił o rękę, z piskiem rzuciłam mu się na szyję.

Nasza miłość to nie były jednak jakieś fajerwerki czy opowieść rodem z kinowych romansów, ale wcale tego nie oczekiwałam. Pragnęłam mieć partnera na całe życie, któremu mogę zaufać i na którym mogę polegać. Takiego otrzymałam i byłam za to bardzo wdzięczna losowi.

Kinga od początku nie przepadała za Karolem. Mój chłopak, a później mąż nigdy nie zyskał jej sympatii. Nawet prosiła, żebym dobrze przemyślała decyzję o ślubie. To było dla mnie smutne. Chciałam, aby moja najbliższa przyjaciółka zaakceptowała mojego męża. Ale cóż, nie da się mieć w życiu tylko tego, o czym się marzy.

Kinga starała się być miła dla Karola, ale robiła to na siłę. Tak upłynęło kilka lat. Spotykaliśmy się regularnie. Moja przyjaciółka była naszym stałym gościem i brała udział we wszystkich rodzinnych imprezach. Nawet została matką chrzestną Patryka.

Miałyśmy różne życie

Trzy lata po naszym weselu, Kinga poznała Maćka, przyjaciela Karola, który właśnie wrócił z Anglii i zakładał firmę. Miałam nadzieję, że w końcu odnajdzie swoją drugą połówkę, ponieważ martwiłam się, że nie ma nikogo, kto by się nią zaopiekował. Ale niestety, nic z tego nie wyszło. Wkrótce po rozstaniu Kinga zdecydowała się wyjechać za granicę, aby odzyskać równowagę po nieudanym związku.

Podczas rzadkich spotkań zauważyłam, że robiła minę, jakby mi współczuła. Nasze stosunki nie były już tak bliskie jak dawniej. Ale nie było to dla mnie tragedią. Wiedziałam, że dystans zrobił swoje, że życie się zmienia i już nie będzie tak, jak niegdyś w szkole.

Byłam już matką trzech maluchów, które całkowicie pochłaniały mój czas. Szczególnie, że najmłodszy, Kubuś, miał problemy ze zdrowiem. Moja przyjaciółka natomiast skupiała się na budowaniu swojej kariery i zarabianiu pieniędzy. Przecież po to tam wyjechała. Gdy po paru latach wróciła do Polski, zrobiłam wszystko, aby ponownie nawiązać z nią przyjacielskie relacje. Tęskniłam za czasami młodości i tą wyjątkową więzią, która niegdyś nas łączyła.

Przyjaciółka bardzo się zmieniła

Kinga zaskoczyła mnie jednak swoją metamorfozą. Podczas pobytu za granicą, z dziewczyny, która była raczej skromna i nie rzucająca się w oczy, przemieniła się w elegancką i pewną siebie kobietę sukcesu. Fryzura prosto z dobrego salonu, drogie perfumy i najmodniejsze ubrania z metkami projektantów stały się jej nowym znakiem rozpoznawczym.

Muszę przyznać, że czasami czułam się obok niej nieco gorsza. Choć sama również dbałam o swój wygląd i starałam się ubierać z gustem, gdy wychodziłam gdzieś, to jednak nie miałam tyle kasy co ona. Zarówno ja, jak i mój mąż mieliśmy pracę i nasze zarobki nie były najgorsze, to jednak z trójką dzieci i budową wymarzonego domu pod miastem, nasze pieniądze lotem błyskawicy znikały z konta. Nie miałam także wystarczająco dużo wolnego czasu, żeby troszczyć się o siebie, tak jak robiła to moja koleżanka. Była samotna i mogła przeznaczać na siebie dowolne sumy, biegać do kosmetyczki, na zabiegi SPA czy spędzać soboty w galerii, łowiąc najlepsze okazje w butikach.

Z jednej strony ją podziwiałam. Z drugiej zaś czułam głębokie współczucie dla Kingi, której los nie układał się tak, jakby chciała. Ja miałam męża, który mnie kochał, grzeczne dzieci oraz ładny dom. Tymczasem ona przychodziła z pracy do swojego wychuchanego mieszkania – pięknie urządzonego przez wynajętego architekta, przestronnego i komfortowego, ale pustego.

Mimo wszystko, wydawało się, że jest szczęśliwa. Co więcej, często starała się pokazywać, że to ona współczuje mi mojego życia matki Polki i kury domowej uwiązanej do męża oraz dzieci.

To nie było miłe

Nie długo po tym, jak moja przyjaciółka wróciła z podróży do Dubaju, znalazłam moment, żeby porozmawiać z nią na poważne tematy. W sobotę Karol zabrał dzieci do swojej mamy. Dzięki temu miałyśmy chwilę tylko dla siebie. Weszła ubrana w markową garsonkę, za którą najpewniej opłaciłabym cały rok angielskiego dla Patryka. Z delikatnym zapachem luksusowych perfum i idealnie ułożonymi włosami robiła światowe wrażenie. Pochwaliłam jej strój, ale ona zamiast podziękować, wypaliła:

– Dawniej mogłabym pożyczyć ci coś z mojej garderoby, ale teraz... Hmmm, wyglądasz całkiem nieźle, ale sporo przytyłaś.

– Co cię tak dziwi? – zaśmiałam się. – Gdybyś ty miała troje maluchów, też nie wyglądałabyś jak nastoletnia modelka.

– Dokładnie. Rodzina, dom, mąż, wszystko to... Kiedyś myślałam, że mi się to podoba, ale teraz zdałam sobie sprawę, że jestem z natury singielką – z pewnością w głosie powiedziała Kinga. – Życie rodzinne nie jest dla mnie. Nie miałabym wolnego czasu dla siebie.

– Wydaje mi się, że przesadzasz – stwierdziłam. – Wystarczy się odpowiednio zorganizować. Mam troje dzieci, ale z Karolem zawsze udaje nam się znaleźć trochę czasu dla nas. Nie ma też czasu, żeby wykroić chwile tylko dla mnie. Żeby pójść do fryzjera i kosmetyczki, na zakupy. Albo po prostu zrelaksować się w wannie czy poczytać coś.

Twierdziła, że się zaniedbałam

– Dokładnie tak – powiedziała moja koleżanka, przewracając oczami. – Minutki ukradzione rodzinie. Widzisz sama. Tylko nie masz czasu, żeby się rozpieszczać. To tylko chwile ukradzione obowiązkom. Tak to spędzasz długie godziny, żeby dbać o męża i dzieci, a siebie całkiem zaniedbujesz. Czy kiedykolwiek wybrałaś się na weekendowy wyjazd do SPA? A czy ostatnio przeczytałaś coś więcej niż tylko jakieś czasopisma albo kilka stron romansu? Może jakieś autobiografie, reportaże, kryminały? A kiedy byłaś w teatrze, filharmonii albo operze

– Czasami idę z mężem do kina. Mam też kartę do osiedlowej biblioteki – wycedziłam z irytacją, ale ona bezceremonialnie mi przerwała:

– Przepraszam, moja droga, jeśli cię ranię. Ale jestem twoją przyjaciółką od lat i naprawdę boli mnie, kiedy widzę, jak bardzo się zaniedbałaś fizycznie i intelektualnie – powiedziała z pewnością w głosie.

Poczułam smutek. Zaczęłam mieć wątpliwości, czy to dobry pomysł, żeby zaprosić Kingę na cały dzień. Na szczęście, moje zmartwienie trochę minęło, gdy przytuliła mnie i pocałowała w policzek. Potem zaczęła pokazywać mi zdjęcia ze swojego wyjazdu do Anglii, opowiadając śmieszne historie. Ale dopiero, kiedy usłyszałam, jak zachwyca się moim ciastem i mówi, że zupełnie nie przejmuje się swoją dietą, bo za takie smakołyki oddałaby duszę, poczułam się lepiej.

Próbowała nastawić mnie przeciwko mężowi

Powoli znowu odbudowywałyśmy naszą dawną przyjaźń. Ale teraz to Kinga była tą, która decydowała, dokąd pójdziemy i co zrobimy. Ciągnęła mnie na różne wystawy modnych artystów, otwarcia galerii. Robiłyśmy zakupy, a ona nie przestawała narzekać, że mam trudne życie i wiele dobrego mi umyka, bo mój mąż uczynił ze mnie gospodynię domową. Zasugerowała, bym wreszcie postawiła na swoim, broniła "mojej wewnętrznej wolności" i moich praw.

Karol wykazywał się cierpliwością, gdy chodziło o moje regularne wyjścia. Nie narzekał, mimo że musiał więcej czasu poświęcać dzieciom i pomimo tego, że teraz mieliśmy mniej czasu tylko dla nas. To uśpiło moją czujność i uważałam, że Kinga nie ma racji. Jednak ona nie przestawała snuć uwag o moim mężu. Zazwyczaj były to subtelne aluzje i niedomówienia zamiast bezpośrednich oskarżeń. Z czasem jednak stawała coraz bardziej bezpośrednia, mimo że ja zaciekle broniłam swojego partnera.

– Karol nigdy nie był moim ulubieńcem, ale nie sądziłam, że będziesz marnować przy nim swoje talenty. Przez niego zaprzepaściłaś szanse, które roztaczało przed tobą życie – powiedziała mi pewnego dnia bez ogródek.

Trochę się na nią zdenerwowałam, bo Karol to naprawdę dobry facet. Takiego męża naprawdę trudno znaleźć i czułam, że byłam szczęściarą, trafiając właśnie na niego. Wiedziałam jednak, że Kinga, jako osoba, która nigdy nie miała poważnego partnera, po prostu nie rozumie trudności życia w rodzinie. Obce są jej potrzeby robienia ustępstw, podejmowania decyzji razem i rezygnowania z czegoś na korzyść innych, ważniejszych rzeczy w imię dobra dzieci. Zaczęła coraz częściej krytykować Karola. Ciągle próbowała mi pokazywać, że moje życie jest nieszczęśliwe. Że przy Karolu i dzieciakach zwyczajnie marnuję swój potencjał. Jakoś dawałam sobie z tym radę.

Tego było za wiele

Czara goryczy przelała się, kiedy Kinga zaczęła mi podsuwać myśl, że Karol ma kogoś innego. I zaczęła naciskać, że powinnam go zostawić, bo na mnie nie zasługuje. Tego już było naprawdę za dużo.

– Słuchaj, Kinga! – powiedziałam w końcu. – Rozumiem, że dla ciebie małżeństwo czy życie rodzinne nie mają żadnej wartości, ale dla mnie są ważne. Jestem żoną i matką. I w tych rolach czuję się spełniona. Nie mogę zrozumieć, dlaczego tak bardzo chcesz poróżnić mnie z mężem?

Kinga wybuchnęła głośnym śmiechem. Następnie określiła mnie mianem naiwnej kretynki i dała mi zobaczyć na swoim telefonie zdjęcia. Na nich z daleka widać było, jak Karol na dworcu obściskuje się z jakąś smukłą blondynką w ciemnych okularach.

– Zobaczysz! Nie chciałaś mi uwierzyć! Teraz już rozumiesz, że mówiłam prawdę – powiedziała z wyczuwalną satysfakcją w głosie.

Zaniemówiłam, kiedy zaczęła naciskać na mnie, żebym się rozwiodła. Paplała bez przerwy, nie dając mi szansy na wtrącenie choćby jednego zdania. Wreszcie odpuściłam i przestałam próbować z nią rozmawiać. Byłam sama w szoku: dlaczego Karol tuli inną kobietę? Kinga chyba odebrała moją ciszę jako oznakę bólu, bo zaczęła mnie uspokajać.

– Bądź odważna i zdecydowana. Dopiero teraz będziesz mogła zacząć swoje życie od nowa. Karol cię psychicznie przytłoczył. Na pewno odzyskasz radość życia, jak tylko pozbędziesz się tej przeszkody. Mówię ci, porozmawiaj z nim jeszcze dzisiaj, postaw na swoim i domagaj się rozwodu. Wyślę ci na maila te zdjęcia, żebyś miała dowód do sądu. Prosiłam ją, aby przestała, ale ona nie rezygnowała z usilnych prób przekonania mnie. Ostatecznie zdecydowanie powiedziałam, że musi mnie zostawić samą, ponieważ potrzebuję przemyśleć, co z tym wszystkim zrobić.

– Już ci przecież mówiłam, co powinnaś zrobić – rzuciła, wycofując się. – Rozstań się z Karolem i zacznij życie na nowo. Pomogę ci się podnieść i jakoś to wszystko uporządkować. Przecież jestem twoją koleżanką od najmłodszych lat. Ja cię nie zostawię, nie zapominaj o tym.

Buntowała mojego męża

Ostatnia kwestia była dla mnie oczywista. To były tylko puste słowa. Zdjęcia, które Kinga mi pokazała. Jej niekończące się namowy, bym odeszła od Karola, próby przekonania mnie, że marnuję swoje życie z ukochanym mężczyzną. To wszystko wydawało mi się być po prostu zazdrością. Zwłaszcza, że kilka dni temu Karol widział ją na mieście, a ona zaczęła mu gadać na mnie. Twierdziła, że rozumie, jak trudno mu jest w nieudanym małżeństwie, bo ja go nie rozumiem i nie doceniam.

– Co ciekawe, to nie jest pierwszy raz, kiedy twoja koleżanka sugeruje mi, w sposób bardziej lub mniej wyraźny, że nasze małżeństwo jest nieudane. Że jestem nieszczęśliwy z tobą. Innymi słowy: marnuję się z tobą! – zakończył mój mąż, wyraźnie oburzony oskarżeniami Kingi.

Nadal dyskutowaliśmy na ten temat i zgodziliśmy się, że ona prawdopodobnie jest zazdrosna o nasze szczęśliwe małżeństwo. Wydaje się, że podoba jej się mój mąż i chciałaby go mieć tylko dla siebie. Zrozumiałam, że to na pewno prawda, gdy Karol przyznał, że kilka razy sugerowała mu, jak lepsze i bardziej radosne mogłoby być jego życie z kimś takim jak ona.

– Więc, dlatego tak starannie unikałeś kontaktu z nią? – w końcu zrozumiałam niespodziewaną niechęć męża do Kingi, którą kiedyś darzył sympatią.

Opowiedziałam Karolowi bez wahania o fotografiach, które Kinga pokazała mi w sobotę.

– Ta podstępna kobieta bezczelnie knuje przeciwko tobie – zaczął się złościć.

– Uspokój się! Teraz, kiedy już znam jej prawdziwe intencje, dam sobie z nią radę!

Chciałam utrzeć jej nosa

Podzieliłam się z mężem moją strategią. Parę dni później zorganizowałam małe przyjęcie, na które zaprosiłam także Kingę.

– Mamy gościa i chciałabym, abyś go spotkała – powiedziałam.

Kinga pojawiła się w wydekoltowanej małej czarnej z koronką na plecach, w wysokich szpilkach, z fryzurą prosto od fryzjera, pachnąca intensywniej niż zazwyczaj. W momencie, kiedy pomyślała, że nie patrzę, zaczęła coś szeptać Karolowi do ucha. Po chwili podążyła za mną do kuchni, chcąc w cztery oczy dowiedzieć się, co dalej z naszym rozwodem. Czy podjęłam już decyzję? Bo według niej nie powinnam zwlekać z tym ani minuty dłużej.

– Wiem o świetnym adwokacie! Już z nim gadałam! On ci pomoże rozwieść się bez kłopotów – mówiła bez przerwy.

– Teraz tylko czekamy na naszego gościa, który zaraz tu będzie, więc dajmy spokój temu tematowi na jakiś czas – przerwałam jej gadkę i odprowadziłam ją z powrotem do pokoju.

Był najwyższy czas, aby to zrobić, bo Karol właśnie wpuszczał naszego gościa. Kiedy weszli do środka, Kinga z niedowierzaniem rozejrzała się dookoła. Po chwili była bliska wybuchu.

To jest Anitka, młodsza siostra Karola. Niedawno wróciła z zagranicznego stażu i na razie zamieszkała w swoim dawnym pokoju u rodziców. Ona i Karol naprawdę się kochają, co mogłaś zauważyć, kiedy spotkali się na dworcu. Wydaje mi się, że nawet pokazałaś mi zdjęcia z tego spotkania – mówiłam, uważnie obserwując reakcję koleżanki.

Kinga zaniemówiła i przez chwilę jedynie stała, na przemian blednąc i czerwieniąc się. Następnie wykrzyczała, wszystko to, co leżało jej na sercu.

Zrobiła awanturę

– To siostra Karola? Mówisz nieprawdę. To jest jego dziewczyna. Ona nie może być jego siostrą. Nie! Nie! Nie! – – uderzyła tupnęła nogą zupełnie jak trzylatka, która nie dostała lizaka. – Mówisz tak tylko dlatego, że chcesz zatrzymać Karola dla siebie. Ale jesteś dla niego za mało bystra. Z kimś takim jak ty... nigdy nie będzie szczęśliwy. Nigdy!

Z przerażeniem obserwowaliśmy tę histerię. W końcu ciszę przerwała Anita.

– Weronika mówi prawdę. Jestem siostrą Karola. Nie wiem, dlaczego panią tak to zdenerwowało i dlaczego pani na siłę próbuje mnie przedstawić jako jego dziewczynę. Karol jest zakochany w swojej żonie od lat. Tak było zawsze i tak pozostanie.

Kinga nie zwróciła uwagi na to, co powiedziała dziewczyna i znów skupiła całą energię na atakowaniu mnie.

– To ty doskonale wiedziałaś, kto to jest i nic nie mówiłaś? Zrobiłaś to specjalnie. Sprawiłaś, że poczułam się jak idiotka. Koniec z nami, nigdy ci tego nie wybaczę – krzyknęła ze złością i opuściła mieszkanie, trzaskając drzwiami.

Reklama

I tak skończyła się nasza wieloletnia przyjaźń z Kingą. Ale nie żałuję, że odeszła z mojego życia. Nie wnosiła do niego nic wartościowego oprócz najbardziej podłej zawiści.

Reklama
Reklama
Reklama