Reklama

Moja kumpela z dzieciństwa spotkała swoją drugą połówkę podczas urlopu. Pojechała do Włoch i tam zawrócił jej w głowie gorący Davide. Ola sądziła, że to będzie zwykła przygoda na wakacjach – żarliwe igraszki i czułe „ciao” na pożegnanie. Ale grubo się pomyliła…

Reklama

Jasne, że na początku pojawiły się miłosne słówka, całusy nad morzem i wspólne podziwianie piękna zachodzącego słońca. Ola myślała, że po jakimś czasie po prostu się rozejdą – fajnie było, ale czas ruszyć dalej, bez oczekiwania czegoś więcej. Okazało się jednak, że opalony Davide wcale nie jest kolejnym włoskim podrywaczem. Kiedy mówił mojej kumpeli, że jest w niej totalnie zakochany, to nie wciskał jej po prostu kitu.

Powróciła do ojczyzny, a on ruszył jej śladem

I bynajmniej nie w celach turystycznych. Zwrócił się do swojego pracodawcy z prośbą o przeniesienie go do filii w Polsce. Przeniósł się na dobre do naszych stron, aby znajdować się blisko wybranki serca. Ze względu na nią opanował nasz język. Ola nie posiadała się z radości! Kiedy Davide tak efektownie zademonstrował swoje oddanie, przyjaciółka totalnie straciła dla niego głowę.

Pobrali się już po trzech miesiącach, odkąd się poznali. Gdy Aleksandra poinformowała mnie o planach matrymonialnych, zrobiłam wymowny gest pukania się w głowę.

Oszalałaś? Ledwo go znasz!

– Czuję się, jakbyśmy byli ze sobą od dawna. Jesteśmy zakochani. Nie ma co zwlekać. Mamy czekać aż będziemy starzy?

– Choćby po to, żeby uniknąć problemów? – rzuciłam sugestię.

– Problemów? Co ty pleciesz… – zirytowała się.

– Może lubi hazard. Albo bije kobiety. Ewentualnie to kobieciarz. Takie sprawy zazwyczaj wychodzą później na jaw…

– Daj spokój, nie musisz mnie straszyć. Mam do niego pełne zaufanie.

– Chyba kompletnie ci ta miłość odebrała rozum. Szczerze mówiąc, troszkę ci tego zazdroszczę – wyznałam. – Ale jednocześnie martwię się o ciebie...

– Rozumiem, rozumiem. Nie przejmuj się, na pewno wszystko się ułoży, mam takie przeczucie. Ja i Davide jesteśmy dla siebie stworzeni, oboje uważamy, że łączy nas głęboka duchowa więź.

– Czy to mówi ta sama rozsądna dziewczyna, którą znam? Nie mogę uwierzyć w to, co słyszę! Przecież zawsze powtarzałaś, że przeznaczenie to totalna głupota – odparłam.

– Człowiek uczy się całe życie. Zostaniesz moją druhną?

– No dobrze, skoro tak bardzo tego chcesz... Ewidentnie oszalałaś na punkcie tego Włocha – stwierdziłam. – Miejmy nadzieję, że będzie tego godzien.

Gdy w końcu miałam okazję spotkać faceta, który skradł serce mojej kumpeli, byłam pod wrażeniem. Nie dość, że przystojny i czarujący, to jeszcze nie odrywał wzroku od Oli, jakby była jego całym światem.

Zaprzyjaźniliśmy się bardzo szybko

Wygłupialiśmy się, zupełnie tak, jakbyśmy byli kumplami od małego. Wszystkie koleżanki Oli nazywał po imieniu, tylko dla mnie wymyślił ksywkę: Bella. Sądziłam, że jestem po prostu jego dobrą znajomą i nic poza tym. Zaczęłam myśleć inaczej, gdy na następnej imprezie w trakcie tańca zaczął mnie macać.

Początkowo, gdy trzymał dłonie w okolicy moich barków albo pasa, nie widziałam w tym nic dziwnego. Potem położył mi ręce na biodrach – w tłumie ludzi można to jeszcze przeboleć. Ale kiedy jego dłonie wylądowały na moim tyłku, stwierdziłam stanowczo: to już przesada, tak nie może być.

Ogarnęło mnie zakłopotanie, więc błyskawicznie się odsunęłam.

– Przestań! – warknęłam.

– Wybacz, nie chciałem... – wymamrotał, po czym zaraz wsadził mi jęzor do ucha.

Odsunęłam go zdecydowanie, czując irytację. Na jego twarzy widniał bezczelny, szyderczy uśmieszek. Ani śladu poczucia winy.

– Co ty wyrabiasz?

– Spokojnie, Ola tego nie zauważyła. Poszła do baru po drinki.

Powiem jej o tym, co zrobiłeś!

– I tak ci nie uwierzy.

– Przekonamy się... Zobaczymy – dorzuciłam po angielsku, dla pewności, że zrozumie.

– A ja jej powiem, że ty, Bella, przyjaciółka Oli, chciałaś mnie pocałować.

Jego słowa były tak nikczemne, że odebrało mi mowę z oburzenia. Na szczęście nie trwało to długo. Spojrzałam mu prosto w gały i syknęłam:

– Ty sk...

– Dla Oli jestem superbohaterem, wielka miłość. Chcesz jej to odebrać? Nie sądzę. Wypiłem za dużo. Niczego nie chciałem. No problem! To tylko w twojej głowie – stwierdził, stukając mnie palcem w łeb, a następnie zakręcił się na pięcie i raźno pomaszerował przed siebie.

Nie dał mi szansy na odpowiedź

Stałam na parkiecie, czując złość i zagubienie. Zastanawiałam się nad kolejnym krokiem. Czy od razu poinformować Olkę o postępowaniu jej męża, czy poczekać do końca przyjęcia i spokojnie z nią porozmawiać? W końcu doszłam do wniosku, że lepsza będzie pierwsza opcja.

Musiałam działać szybko, nie było czasu do stracenia. Nie chciałam, aby Davide zdążył wcześniej dotrzeć do Oli i naopowiadać jej jakichś bzdur. Zauważyłam, że Ola zmierza już w naszą stronę, wracając od baru. Niestety szedł z nią Davide. Jedną ręką niósł drinki na tacy, a drugą czule obejmował swoją żonę. Wyglądali razem jak z okładki magazynu: uśmiechnięci od ucha do ucha, tryskający radością i po uszy zakochani… Chociaż w sumie to chyba tylko ona darzyła go tak głębokim uczuciem. Zrobiło mi się gorzko na samą myśl, że za chwilę rozwieję złudzenia mojej najlepszej przyjaciółki.

Ale cóż, tak trzeba było uczynić – przyjaciele są od tego, żeby mówić prawdę, nawet jeśli jest przykra. Opuściłam parkiet i dołączyłam do kumpli siedzących przy stole. Popijaliśmy drinki i gawędziliśmy. Davide udawał, że jest wyluzowany, ale kątem oka zauważyłam, że bez przerwy mnie obserwuje. No to jednak trochę się obawiał, że go zdemaskuję. „Tak ci się należy, łajdaku” – przeszło mi przez myśl i rzuciłam mu wymowne spojrzenie.

Następnie nachyliłam się w stronę Oli i wyszeptałam:

– Chodź ze mną do łazienki, musimy pogadać w cztery oczy.

Natychmiast podniosła się z miejsca, bez żadnej zachęty

– Coś się stało, zgadza się? – dopytywała, kiedy dotarłyśmy do łazienki.

Znała mnie na wylot, lepiej niż ktokolwiek inny, dlatego od razu wyczuła z wyrazu mojej twarzy, że coś mnie poruszyło. Nabrałam powietrza, niczym przed nurkowaniem, i wypaliłam:

Davide się do mnie dobierał.

– Niemożliwe! – w tej chwili to ja mogłam wyczytać z jej miny jak ze stron powieści.

Ola patrzyła na mnie z niedowierzaniem i ogromnym smutkiem, jakbym właśnie powiedziała jej, że święty Mikołaj to bajka.

A może po prostu źle go zrozumiałaś? Wiesz, on lubi tak przekomarzać się z dziewczynami dla żartu...

– Złapał mnie mocno za tyłek w trakcie tańca, a chwilę później wsadził mi język do ucha – wyjaśniłam.

– To niemożliwe, on by tego nie zrobił…

– Przecież wiesz, że nigdy bym cię nie oszukała w takiej sprawie.

Ola opuściła wzrok ku ziemi. Położyłam dłoń na jej barku, ale ona ją zrzuciła, jakby to było coś obrzydliwego. Do moich uszu dobiegł odgłos pociągania nosem.

– Ola, błagam, spójrz na mnie!

Uniosła głowę. Jej policzki znaczyły strużki łez. Musnęłam delikatnie jej twarz.

Tym razem się nie cofnęła się

– Jestem w ciąży – wyszeptała ledwo słyszalnie.

– Cholera... – wyrwało mi się pod nosem.

Olka wybuchnęła płaczem, a ja przytuliłam ją, próbując pocieszyć i uspokoić. Gdy już trochę ochłonęła, przysiadłyśmy obok siebie na opuszczonej klapie toalety i zaczęłyśmy debatować nad dalszymi krokami.

I co mam według ciebie zrobić? Usunąć ciążę i wziąć rozwód? A może powinnam dać mu jeszcze jedną szansę?

– A gdybyś tak rozwiodła się z nim, ale zatrzymała ciążę? – zasugerowałam.

– Może faktycznie dam mu jeszcze jedną szansę? W końcu to tylko jedno potknięcie. Zażądam od niego przysięgi, że to się nigdy więcej nie powtórzy. Jeśli mnie kocha, na pewno się na to zgodzi. A ja wierzę, że on mnie naprawdę kocha. Czuję to całym sercem!

Zauważyłam, że bardzo pragnie w to uwierzyć

Korciło mnie, żeby się z nią zgodzić, ale przed oczami stanął mi szyderczy uśmiech Davide. Łajdak! To nie żywiołowość Włochów go poniosła. Ani alkohol nie sprawił, że puściły mu hamulce. Nawet przez chwilę nie poczuł skruchy za swój postępek. Zupełnie jakby sądził, że jako facet ma prawo tak postąpić. Co więcej, ośmielił się straszyć mnie, że wykręci się z tej sytuacji i zrzuci całą odpowiedzialność na mnie. Przyzwoici mężczyźni w taki sposób nie postępują.

– Davide to podły typ. On cię wcale nie kocha – powiedziałam dosadnie, bez owijania w bawełnę. Nie czułam wyrzutów sumienia z tego powodu.

– Sama nie wiem, co o tym myśleć… – w głosie Oli dało się wyczuć ogromne cierpienie. – Potrzebuję czasu, żeby to sobie poukładać…

– Może chcesz się do mnie wprowadzić na jakiś czas?

– Dzięki, ale wrócę do siebie – odparła. – Nie mam zamiaru chować głowy w piasek jak ostatnia oferma. Muszę poważnie porozmawiać z Davide. W końcu jesteśmy małżeństwem. Chodź, wracajmy już, bo reszta pewnie się zastanawia, czemu nas tyle nie ma.

Ola zastanowiła się nad tym, co zaszło i zdecydowała, co robić dalej. Od tamtego wieczoru zupełnie zerwała ze mną kontakt. Przestała się odzywać. Minął dzień, drugi, trzeci, a Ola wciąż milczała jak zaklęta. Nie reagowała na SMS-y, nie odbierała, gdy dzwoniłam. Nie chciałam przez głupotę zepsuć naszej przyjaźni, więc wystukałam na klawiaturze: „Olka, chciałam jak najlepiej. Ale chyba źle oceniłam Davide, pewnie to dobry chłopak. Wybacz mi, jeśli cię uraziłam. Odezwij się, proszę!”.

W odpowiedzi zablokowała mnie

Odpuściłam i z ogromnym cierpieniem zaakceptowałam to, że nasza wieloletnia przyjaźń dobiegła końca. Mimo wszystko nie jestem w stanie całkowicie puścić Oli w niepamięć. Od czasu do czasu zaglądam na jej profil w mediach społecznościowych. Zamieszcza tam fotki ze swoim ukochanym i prześlicznym bobasem. Niestety mam wrażenie, jakby jej uśmiech na twarzy na tych fotkach był jakiś taki sztuczny. Czyżby Davide już pokazał jej swoje prawdziwe oblicze?

Mimo negatywnych odczuć oraz przykrości, jaką sprawiło mi jej odrzucenie, chciałabym, żeby moje obawy okazały się niesłuszne. Szczerze pragnę, aby odnalazła radość w życiu. Jeżeli pewnego dnia zdecyduje się do mnie odezwać, bez wahania zakopię topór wojenny i zapomnę o całej sprawie.

Reklama

Izabela, 27 lat

Reklama
Reklama
Reklama