Reklama

Ewelina i ja dorastałyśmy razem, dzieląc wszystko jak siostry. Mieszkałyśmy w tej samej dzielnicy, chodziłyśmy do tej samej szkoły, a nawet nasze rodziny były ze sobą blisko. Mogłyśmy spędzać razem całe dnie, śmiać się, płakać i marzyć o przyszłości. Kiedy byłyśmy nastolatkami, obiecałyśmy sobie, że zawsze będziemy przyjaciółkami, niezależnie od tego, co przyniesie życie.

Reklama

Nasze dorosłe życie potoczyło się różnie. Ewelina wyszła za mąż za Marka, który był jej wielką miłością z czasów liceum. Ja natomiast skupiłam się na karierze zawodowej, pracując jako projektantka wnętrz. Chociaż nie miałam własnej rodziny, zawsze byłam blisko Eweliny i jej męża. Kiedy Ewelina zaszła w ciążę, byłam jedną z pierwszych osób, które o tym poinformowała. Bardzo się cieszyłam, że będę mogła być częścią tego nowego rozdziału w jej życiu.

Kochałam małą całym sercem

Gabrysia przyszła na świat w letni dzień. Była śliczną, małą dziewczynką z jasnymi włoskami i niebieskimi oczkami, które przypominały oczy jej mamy. Kiedy Ewelina poprosiła mnie, abym została matką chrzestną Gabrysi, czułam się zaszczycona i wzruszona. Przyjęłam tę rolę z dumą i obiecałam, że zawsze będę przy niej, tak jak byłam przy Ewelinie.

Gabrysia rosła szybko i od samego początku lgnęła do mnie. Spędzałyśmy razem wiele czasu, bawiąc się, śmiejąc i ucząc nowych rzeczy. Ewelina cieszyła się, że Gabrysia ma tak bliską więź ze mną, a ja kochałam tę małą dziewczynkę jak własne dziecko.

Jednak z czasem coś zaczęło się zmieniać. Ewelina, która zawsze była moją najbliższą przyjaciółką, zaczęła zachowywać się inaczej. Zaczęły pojawiać się nieporozumienia i drobne zgrzyty, które stopniowo przekształciły się w otwartą wojnę o uczucia Gabrysi. Ewelina zaczęła oskarżać mnie o zbytnie angażowanie się w życie jej córki, a ja, zdezorientowana i zraniona, nie mogłam zrozumieć, skąd wzięła się ta nagła zazdrość.

Chociaż starałam się utrzymać nasze relacje na poziomie, który znałyśmy od lat, napięcie między nami rosło. Każda rozmowa na temat Gabrysi kończyła się kłótnią, a nasze spotkania stawały się coraz bardziej napięte i trudne. W głębi duszy czułam, że nasza przyjaźń zmierza ku końcowi, a ja nie wiedziałam, jak to zatrzymać.

Jej tłumaczenia były dla mnie absurdem

– Iwona, musimy poważnie pogadać – Ewelina spojrzała na mnie z determinacją, gdy tylko weszłam do jej mieszkania. – Chodzi o Gabrysię.

– Coś się stało? – zapytałam, od razu czując, że coś jest nie tak.

– Właśnie o to chodzi, że się dzieje – westchnęła ciężko. – Wydaje mi się, że za bardzo się angażujesz w życie mojej córki.

– Co? – Patrzyłam na nią zdziwiona. – Ewelina, przecież wiesz, jak bardzo kocham Gabrysię. Jest moją chrześnicą, a ty sama prosiłaś mnie, żebym była częścią jej życia. Nie rozumiem, co się zmieniło od tego czasu.

– Tak, prosiłam, ale to nie znaczy, że masz ją wychowywać za mnie – jej ton stał się ostry. – Mam wrażenie, że Gabi chętniej spędza czas z tobą niż ze mną. To nie jest normalne, Iwona.

– To chyba dobrze, że ma kogoś, kto ją kocha i troszczy się o nią – próbowałam tłumaczyć.

– Ale to ja jestem jej matką – Ewelina podniosła głos. – I czuję, że mnie odsuwasz na bok.

– Ja cię wcale nie odsuwam, to ty jesteś jakaś przewrażliwiona! – odpowiedziałam jej ostro, bo mnie zdenerwowała. – Może powinnaś przestać być tak nadopiekuńcza i pozwolić Gabrysi na rozwijanie naturalnych relacji.

– Nadopiekuńcza? – zaśmiała się gorzko. – Może i jestem, ale to ja nosiłam ją przez dziewięć miesięcy pod sercem, to ja przeżyłam trudny poród i to ja martwię się o jej przyszłość. Ty możesz ją po prostu odesłać do domu, gdy masz dość.

Nie masz prawa tak mówić – odparłam, czując, jak łzy napływają mi do oczu. – Zawsze byłam przy tobie, zawsze cię wspierałam. Dlaczego teraz tak mnie ranisz?

Ewelina milczała przez chwilę, a potem spojrzała na mnie z bólem w oczach.

– Bo boję się, że ją stracę – wyznała w końcu. – Widzisz, jak bardzo cię kocha. Czasem mam wrażenie, że wolałaby być z tobą niż ze mną.

Wzięłam głęboki oddech, starając się opanować emocje.

– Ewelina, nigdy nie chciałam cię zranić. Gabrysia jest dla mnie jak własna córka, ale to ty jesteś jej matką. Nigdy nie zamierzałam cię zastępować.

– Może tak, ale czyny mówią głośniej niż słowa – powiedziała cicho. – Musimy ustalić pewne granice. Nie chcę, żeby Gabrysia myślała, że może zawsze do ciebie uciekać, gdy coś jej nie pasuje.

– Zgadzam się, musimy porozmawiać o tym, jak najlepiej to zrobić – odparłam, czując, jak ciężar tego konfliktu zsuwa się z moich ramion. – Chcę, żebyś wiedziała, że nigdy nie zamierzałam cię ranić ani odbierać ci córki.

Ewelina kiwnęła głową, ale w jej oczach nadal było widać ból i niepewność. Wiedziałam, że to nie będzie łatwe, ale musiałyśmy znaleźć sposób, by naprawić naszą relację, zanim będzie za późno.

Wewnętrznie czułam się rozdarta. Skąd ta nagła zazdrość Eweliny? Czy naprawdę myślała, że chcę jej odebrać córkę? W moim sercu była tylko miłość do Gabrysi i chęć bycia dla niej wsparciem, a nie zagrożeniem. Ale widziałam, że Ewelina nie potrafi tego zrozumieć, a ja nie wiedziałam, jak jej to wytłumaczyć.

Kilka dni po tamtej rozmowie z Eweliną czułam się, jakbym straciła grunt pod nogami. Napięcie między nami było namacalne, a ja nie mogłam przestać myśleć o jej słowach. Postanowiłam porozmawiać z Markiem, mężem Eweliny, mając nadzieję, że pomoże mi zrozumieć, co się dzieje.

Zadzwoniłam do niego w piątek wieczorem

– Marek, możemy się spotkać? – zapytałam niepewnie. – Chciałabym porozmawiać o Ewelinie i Gabrysi.

– Oczywiście, Iwona – odpowiedział bez wahania. – Przyjdź jutro do nas na kawę, Ewelina wyjeżdża z Gabrysią do swojej matki na weekend, więc będziemy mieć spokój.

Następnego dnia zjawiałam się u nich, czując, jak serce bije mi mocniej. Marek otworzył drzwi i zaprosił mnie do środka. Usiedliśmy w kuchni, a ja zaczęłam mówić.

– Marek, martwię się o Ewelinę. Wydaje się, że jest bardzo zazdrosna o moją relację z Gabrysią. Czy zauważyłeś coś niepokojącego w jej zachowaniu?

Marek westchnął ciężko, przetarł dłonią twarz i spojrzał na mnie z troską.

– Iwona, Ewelina rzeczywiście jest ostatnio bardzo napięta. Wiem, że jej zachowanie może być trudne do zrozumienia, ale musisz wiedzieć, że bardzo się martwi o Gabi.

– Ale dlaczego? Przecież zawsze byłyśmy blisko. Nic się nie zmieniło, poza tym, że Gabrysia dorasta i zaczyna rozwijać swoje własne relacje – powiedziałam, próbując zrozumieć.

– Wiem, ale Ewelina czuje, że traci kontrolę – Marek mówił powoli, starając się dobrać odpowiednie słowa. – Kiedy Gabrysia była młodsza, Ewelina miała nad nią pełną kontrolę. Teraz, gdy nasza dziewczynka dorasta, zaczyna się buntować, a Ewelina nie potrafi sobie z tym poradzić. Twoja bliska więź z Gabi sprawia, że Ewelina czuje się zagrożona.

– Czy naprawdę myśli, że ja chcę jej odebrać córkę? – zapytałam, czując, jak ból ściska mi serce.

– Nie, Iwona, to nie tak. Ona po prostu boi się, że Gabrysia woli ciebie od niej – Marek próbował uspokoić moje obawy. – Wiesz, że zawsze byłaś dla Eweliny jak siostra. Ale teraz, gdy chodzi o jej dziecko, emocje biorą górę.

– Marek, ja naprawdę kocham Gabrysię, ale nigdy nie chciałam zastępować Eweliny. Zawsze starałam się być dla niej wsparciem – powiedziałam z desperacją w głosie.

Marek kiwnął głową.

– Wiem, Iwona, i jestem pewien, że Ewelina też to wie. Po prostu teraz wszystko wydaje się jej trudniejsze niż zwykle. Może powinniśmy wszyscy porozmawiać i spróbować znaleźć jakieś rozwiązanie? – zaproponował.

– Masz rację – zgodziłam się. – Musimy porozmawiać i wyjaśnić sobie wszystko. Nie chcę, żeby nasze relacje się zniszczyły przez nieporozumienia.

Marek uśmiechnął się delikatnie i położył dłoń na mojej.

– Wierzę, że znajdziemy sposób, żeby to wszystko naprawić. Ewelina potrzebuje czasu i wsparcia, a my musimy być dla niej oparciem.

Czując ulgę, że Marek rozumie moje obawy, postanowiłam dać Ewelinie trochę przestrzeni i czasu. Wiedziałam, że muszę być cierpliwa i gotowa na trudne rozmowy, ale byłam zdeterminowana, by naprawić naszą przyjaźń i relacje z Gabrysią.

Dałam jej przestrzeń

Była niedziela, gdy Ewelina zaprosiła mnie na obiad. Przez cały weekend zastanawiałam się, jak podejść do tej rozmowy. Czułam, że musi być szczera, ale delikatna. Gdy dotarłam do ich domu, Marek właśnie wychodził z Gabrysią na spacer, dając nam przestrzeń na rozmowę.

– Cześć, Ewelina – zaczęłam nieśmiało. – Dziękuję, że mnie zaprosiłas.

– Nie ma sprawy, Iwona. Chcę, żebyśmy porozmawiały – odpowiedziała, wprowadzając mnie do salonu. Usiadłyśmy na kanapie, a Ewelina zaczęła mówić.

– Pamiętasz, jak Gabrysia się urodziła? – zapytała cicho. – To był najtrudniejszy dzień mojego życia. Poród był bardzo ciężki. Bałam się, że stracę ją albo siebie. Marek nie mógł być przy mnie, bo musiał wyjechać w sprawach służbowych. Byłam sama.

– Ewelina, wiem, że to było dla ciebie trudne. Ale byłaś taka silna – próbowałam ją pocieszyć.

– Tak, ale wtedy coś we mnie pękło. Zaczęłam się bać, że nie dam rady być dobrą matką. Kiedy Gabrysia przyszła na świat, postanowiłam, że zrobię wszystko, żeby ją chronić. Była taka mała i bezbronna – jej oczy zaszkliły się łzami.

– Zawsze byłaś wspaniałą matką – powiedziałam, próbując ją uspokoić. – Gabrysia jest szczęśliwa i zdrowa dzięki tobie.

– Ale teraz czuję, że tracę kontrolę. Gabi dorasta, a ja boję się, że przestanie mnie potrzebować. Boję się, że wolałaby być z tobą niż ze mną – Ewelina wyszeptała, patrząc na mnie z bólem.

– Ewelina, nigdy nie chciałam cię zastępować. Kocham Gabrysię jak własną córkę, ale to ty jesteś jej matką. Chcę tylko być częścią jej życia, nie zająć twoje miejsce – wyznałam.

Ewelina milczała przez chwilę, a potem westchnęła.

– Iwona, wiem, że masz dobre intencje. Ale czasami czuję, że jestem na drugim planie. Kiedy widzę, jak Gabrysia biegnie do ciebie, czuję, że przegrywam jako matka.

– Nie przegrywasz. Gabrysia cię kocha. Jesteś jej matką, a ja jestem tylko jej chrzestną – powiedziałam, starając się jej dodać otuchy.

– Może masz rację, ale to nie zmienia mojego strachu. Muszę nauczyć się ufać, że Gabrysia będzie mnie potrzebować, nawet jeśli ma ciebie – Ewelina odpowiedziała, próbując opanować emocje.

– Możemy spróbować ustalić jakieś zasady, żebyś czuła się bardziej komfortowo – zaproponowałam. – Może spędzajmy więcej czasu razem, całą trójką, żeby Gabrysia miała nas obie przy sobie.

– To może być dobry pomysł – Ewelina przytaknęła. – Chcę tylko, żeby Gabi była szczęśliwa i czuła się kochana.

– Wiem, Ewelina. I razem możemy jej to zapewnić – powiedziałam, chwytając ją za rękę.

Ewelina uśmiechnęła się słabo, a ja czułam, że pierwszy krok został zrobiony. Wiedziałam, że przed nami jeszcze długa droga, ale byłam gotowa zrobić wszystko, by naprawić naszą przyjaźń i zapewnić Gabrysi miłość, której potrzebowała.

Reklama

Ewelina, 33 lata

Reklama
Reklama
Reklama