Reklama

Choć wcale nie chciałam się z nimi widzieć, Ewa nie dała mi wyboru i postawiła na swoim. Na samą myśl o nadchodzącym spotkaniu miałam mdłości. Aż w końcu się pojawili: moja kiedyś bliska kumpela i mój były chłopak – obecnie jej mężulek.

Reklama

Wiadomość od Ewy totalnie mnie zaskoczyła, więc od razu ją przeczytałam, gdy przyszedł mejl.

"Kochana Lilianko! Dobrze było cię znowu zobaczyć po tylu latach rozłąki. Mam wrażenie, że nasza rozmowa była stanowczo za krótka, nie sądzisz? W sierpniu planuję wyjazd nad Bałtyk, więc wpadłam na pomysł, aby po drodze zajrzeć do ciebie. Poplotkowałybyśmy sobie w najlepsze, odgrzebały stare wspomnienia... Mój Edzio ciągle w trasie, do domu wpada na chwilę i nawet nie ma do kogo gęby otworzyć."

Miałam wątpliwości

Niech to szlag, po jaką cholerę poniosło mnie w styczniu na ten zjazd absolwentów na drugim końcu kraju?! Czemu o tej porze roku zawsze robię jakieś durne rzeczy? Człowiek powinien zakopać się pod kołdrą i przespać tę porę jak jakiś niedźwiadek czy borsucza rodzina, oszczędziłoby się tylu problemów!

– Nie masz nic przeciwko? – spytałam męża z nadzieją w głosie, kiedy już przekazałam mu wieści.

– Ale skąd, to przecież twoja koleżanka. Mnie to wręcz na rękę – wyznał. – Akurat miałem ochotę wpaść do wujka Mietka, czyli teraz mogę jechać bez poczucia winy, że zostawiam cię samą.

Koleżanka? W przeszłości zdecydowanie, ale to zamierzchłe czasy i czysta fikcja... Sądziłam, że to, co zaszło między nami, nie ma już najmniejszego wpływu na nasze relacje. Mimo to, kiedy tylko Ewa zbliżyła się do mnie na zjeździe absolwentów i zarzuciła mi ręce na szyję, dawne żale powróciły niczym bumerang.

Zgodziłam się na spotkanie

– Wiesz co, Liliana, jak nie chcesz, to możesz po prostu powiedzieć "nie" – zauważył mój małżonek, widząc moje rozdarcie.

Tu nie chodzi o chęci, ale o wolne chwile – z impetem wrzuciłam naczynia do zlewu. – Działka, przetwory, grzybobranie... Akurat kiedy mam szansę zająć się sobą, zjawiają się goście!

Ostatecznie jednak odpisałam, że ok, zapraszam. Jeśli Ewa zdecydowała się sprawdzić, jak teraz żyję, i tak postawi na swoim, taka już jest.

Leszek wybrał się do wujka o samym świcie dzień wcześniej niż miała przyjechać moja dawna przyjaciółka. Ja z kolei posprzątałam cały dom, a nawet w ferworze przygotowań upiekłam sernik. Wieczorem jednak Ewa zadzwoniła, oznajmiając, że stało się coś absolutnie fantastycznego: Edek wrócił z Danii szybciej niż planował i razem z nią jedzie na wakacje. Wreszcie, po tylu latach, czy to nie wspaniałe? W związku z tym jutro wpadną do mnie oboje.

Poróżnił nas facet

To będzie jak powrót do przeszłości, zupełnie jak za starych, dobrych lat! Jedno mnie intrygowało – czemu zamiast zwyczajnie kazać jej spadać, przytakiwałam jej bez ustanku niczym tępa gęś?! Gdy później leżałam w łóżku, w mojej głowie niczym film pojawiały się sceny z ostatniej klasy szkoły średniej.

Ewa i ja byłyśmy jak dwie papużki nierozłączki. Siedziałyśmy w jednej ławce, grałyśmy w tej samej drużynie siatkarskiej, a na koniec obie wlepiałyśmy maślane oczy w Ediego, nowego ucznia, który dołączył do naszej klasy dopiero w ostatnim roku, gdy jego mama postanowiła wrócić w rodzinne strony.

Mimo że nigdy nie żałowałam ślubu z Leszkiem, to samo wspomnienie Ediego, jego całusów i dłoni na moim ciele sprawiało, że robiło mi się gorąco. Byłam w nim zakochana po uszy, a Ewa, jak na prawdziwą przyjaciółkę przystało, pomagała nam się spotykać i kryła mnie przed starymi. W czerwcu babcia zachorowała i mama poprosiła mnie, żebym się nią zajęła, dopóki sama nie weźmie urlopu.

Zdradzili mnie oboje

Byłam na wsi ledwie przez miesiąc, a po powrocie zastałam nową sytuację – Ewa z Edim byli już razem. Ja zaczynałam studiować, a oni w tym czasie musieli szybko wziąć ślub, bo Ewa zaszła w ciążę.

Nigdy wcześniej nie przydarzyła mi się taka sytuacja – zdrada! I to na dodatek ze strony dwójki najbliższych mi ludzi: mojej przyjaciółki i chłopaka. Życie jednak postawiło przede mną nowe wyzwania, musiałam odnaleźć się w nowym środowisku na studiach. Ku zaskoczeniu wszystkich dookoła, szybko stanęłam na nogi. Niedługo później los skrzyżował moje drogi z Leszkiem i nagle tamta historia zeszła na dalszy plan – tyle się wtedy wydarzyło! Przeprowadziliśmy się na wieś, wspólnie prowadziliśmy szkołę, aż wreszcie na świat przyszedł nasz synek.

Nie wiedziałam, czego się spodziewać

Nie mogłam zasnąć w nocy. Moi goście zjawili się niespodziewanie, tuż po tym, jak wypiłam poranną kawę. Benek zaczął ujadać, słysząc nieznany samochód na podwórku. Koty w popłochu uciekły i schowały się na dachu drewutni. Stamtąd z bezpiecznej odległości obserwowały, jak wychodzę na zewnątrz przywitać gości.

Chcieliśmy na własne oczy ujrzeć twoją posiadłość, Lilciu! – Ewa postawiła smukłą stopę w szpilce, wysiadając z jeepa. – Rany, Edwardzie, czemu tak bardzo zależało ci na podróży tym wozem? – zaświergotała.

– Ty sama określiłaś to miejsce jako zadupie – odparł mój były facet, po czym spostrzegłszy mnie, w jednej chwili zmienił front: – Ach, przecudna okolica, Lilka! Te puszcze, te akweny… Istny raj!

Jak to on, poradził sobie bez problemu – w końcu był adwokatem w międzynarodowej korporacji.

Byliśmy innymi ludźmi

Wyciągnął dłoń w moją stronę, tak odmienną od szorstkich, spracowanych rąk Leszka, po czym objął mnie ramieniem.

– Kopę lat! – wykrzyknął, ściskając mnie serdecznie. – A ty nadal wyglądasz jak dawniej! Mam rację, Ewa? Lilka w ogóle się nie postarzała.

No dobra, trzeba by w tej chwili powiedzieć, że czas ich oszczędził. Ech, na takie komplementy to ja stanowczo byłam zbyt mało obyta. A może po prostu za dobrze pamiętałam? Dawniej Edi to był chudy, sentymentalny chłopak. Czy ktoś mógłby tak pomyśleć, widząc go teraz – faceta w średnim wieku z błyszczącą łysiną, roztaczającego dookoła atmosferę władzy? Z tej niezręcznej sytuacji uratował mnie dźwięk komórki gościa. Edi powiedział "sorry" i poszedł kawałek dalej, żeby odebrać.

Ewa zaczęła na niego narzekać

– Ciągle to samo – żaliła się Ewa. – Wiecznie biznes i ważne kwestie! Sporadycznie spędzamy razem czas, a on nawet na moment nie jest w stanie odłożyć telefonu!

Pomogłam ją w przeniesieniu bagażu i w towarzystwie Benka poszłyśmy w stronę mieszkania.

– Potrafisz to zrozumieć? – narzekała w dalszym ciągu. – Jestem pewna, że twój mąż tak nie robi! Przy okazji, gdzie on teraz jest?

Streściłam Ewie, że Leszek pojechał odwiedzić wujka, a jej twarz momentalnie posmutniała.

"Czyżby zamierzała oczarowywać każdego mojego chłopaka?" – przeszło mi przez myśl uszczypliwie, ale od razu skarciłam samą siebie za te bezpodstawne domysły.

Nie ma sensu się w to angażować, po co? Przyjechali i za parę godzin i odjadą.

Rozmowa była jak z kiepskiego filmu

Minęło parę chwil i do środka wszedł Edi. Podrapał pieska za uchem, a potem z podziwem spojrzał na wiejską kuchnię. Wyglądał perfekcyjnie, zupełnie jakby non stop był w centrum uwagi kamer.

– Lila, nie gniewaj się na mnie – powiedziała Ewa po chwili. – Ale chyba mam migrenę od tej długiej podróży autem. Mogłabym się troszkę zdrzemnąć?

Zaprowadziłam ją do pokoju, a sama udałam się do kuchni. Edward stał przy parapecie, wpatrując się w drzewa rosnące naprzeciwko szosy.

– Jakim cudem taka rozrywkowa kobieta jak ty tkwi na takim odludziu? – wypalił. – Tutaj musi być potwornie nudno!

– Niekoniecznie… – odparłam pod nosem.

Nie rozumiał mojego życia

Istnieją kwestie, których nie sposób wyjaśnić i doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Zacznę opowiadać o przydomowym ogródku, a on wyskoczy z tematem kina, którego w naszej miejscowości próżno szukać. Kiedy napomknę o sarnach spacerujących tuż obok domu, on spyta o najnowsze sztuki wystawiane w teatrze. Nie ma sensu. Nie zamierzam go przekonywać do czegoś, czego nie zna i nie czuje.

– Wiesz co – rzuciłam krótko. – Mądre osoby nigdy się nie nudzą.

– Ewa by tu chyba kopnęła w kalendarz! – parsknął śmiechem.

– Chyba już powoli się wykańcza – zażartowałam.

Czy to możliwe, że wdaję się z nim w słowne gierki? Edi doszedł do wniosku, że jego połowica po prostu uwielbia wcielać się w postać królewny. Powiedział nawet, że wspólny urlop to harówka jak na ugorze i z pewnością by się od tego wymigał, gdyby nie to, że miała tutaj wpaść.

– Lila, często o tobie myślę – wbił we mnie swoje przenikliwe spojrzenie, a ja milczałam.

Nie chciałam tego słuchać

Nagle coś usłyszałam i popędziłam na piętro. Ewa akurat opuściła sypialnię i spytała, czy mam może jakąś aspirynę. Skorzystałam z okazji i zaciągnęłam ją do kuchni. Nastawiałam wodę na herbatę, wypytując ich o dzieci, o rodziców, o pracę… O cokolwiek, żeby gadka jakoś leciała. Nim dotrwaliśmy do obiadu, czułam się zmęczona.

W jednej sprawie Ewa gadała z sensem: komórka Ediego rzeczywiście często dzwoniła, ale znosiłam to tylko dlatego, że ratowało mnie to przed jego przygnębiającą obecnością. Był też minus – ilekroć jej małżonek wychodził, Ewa zaczynała się użalać nad swoim trudnym życiem.

Narzekała, że lata lecą, a ona potrzebuje pomocy, której mąż raczej nie zapewni – ciągle w pracy, a odkąd dzieci wyprowadziły się z domu, w ogóle go nie widać.

Szkoda, że mieszkasz tak daleko, mogłybyśmy razem coś porobić, wybrać się na zakupy, pogadać – westchnęła przejmująco. – Zupełnie jak za dawnych czasów.

– Ale ja mam pracę – odparłam. – Po prostu teraz mam urlop.

– Przynajmniej udało ci się zdobyć wykształcenie – stwierdziła Ewka. – A ja? Niczego nie osiągnęłam. Jestem tylko żonką faceta, który ma mnie w nosie. Taka jest smutna prawda.

Gdy napomknęłam, że przecież wciąż ma szansę podjąć naukę, tylko wybuchnęła śmiechem.

– A na co mi to?

Miał niezły tupet

Kiedy wizyta zaczęła się przedłużać, coraz mocniej marzyłam o tym, aby zniknęli. Tęskniłam za mężem, który jak zawsze wyjmie swoją kolekcję numizmatów i usiądzie z nimi przy kuchennym blacie, w świetle lampy. Jak mogłam w ogóle przez chwilę sądzić, że czegokolwiek mi brakowało? Skłamałam, że muszę pilnie coś załatwić na zewnątrz i udałam się do ogródka, aby zaczerpnąć świeżego powietrza.

– Współczuję ci, Lilka, że twoje życie potoczyło się w ten sposób – Edi zjawił się obok mnie zupełnie znienacka. – Gdyby Ewa nie zaszła ze mną w ciążę, gdybyś nie poślubiła byle kogo… Ale nadal możemy… – chwycił mnie za dłoń i pociągnął do siebie.

Zdenerwowana szarpnęłam się, uwalniając rękę z jego uścisku. Co on mi tu za opery mydlane odstawia?

To ja współczuję tobie, że tak ci się życie ułożyło – rzuciłam bez namysłu. – Ale sam jesteś kowalem swojego losu, więc nie narzekaj!

Miałam ich dosyć

Odeszłam od niego gdy stał tam z otwartymi ustami i ruszyłam w stronę domu. Chwyciłam bagaż Ewki i oznajmiłam, że muszą się już zbierać, bo jak nie, to zapadnie zmrok, zanim dotrą do hotelu.

– Słuchaj, Lilka... – Ewa tradycyjnie myślała tylko o własnej osobie. – Jak myślisz, on mnie zdradza? No powiedz, szczerze.

No bez jaj, teraz to już przesadziła!

– Mówiąc wprost, to więcej niż pewne. Zawsze był oszustem i krętaczem.

Kompletnie ją zamurowało. Popatrzyła na mnie z czystą nienawiścią, a następnie oświadczyła, że od zawsze jej zazdrościłam. Dosłownie wszystkiego: wyglądu, talentu, a w późniejszym czasie także bogactwa.

– Edi! – zawołała w stronę podwórka. – Wyjeżdżamy! W tej chwili!

Od dawna nic nie sprawiło mi takiej radości, jak widok ich auta znikającego na końcu ulicy. Teraz już tylko niech Leszek wróci do domu i wszystko będzie w porządku.

Reklama

Lilka, 38 lat

Reklama
Reklama
Reklama