„Przyjaciółka oznajmiła, że zaszła w ciążę z miłością mojego życia. To ja miałam być matką jego dziecka, a nie ona”
„Paulina urodzi dziecko, które powinno być moje. – Nic ci nie jest? Naprawdę tak mi zazdrościsz? – Tak. W końcu odebrałaś mi marzenie. To ja pragnęłam rodziny, mieć dzieci... – Jasne, wiem. Wybacz. Chociaż wcale nie żałuję – Paulina się zaśmiała”.

- Listy do redakcji
Kto by pomyślał, że po takim czasie może mnie spotkać coś podobnego. Ale jak ludzie mówią – dawne dzieje potrafią się o nas upomnieć, kiedy kompletnie się tego nie spodziewamy. I dokładnie tak było ze mną.
Jak mam się zachować?
Niespodziewanie odebrałam telefon od przyjaciółki, która nalegała na wspólny wieczór przy kolacji. Ostatnimi czasy nasze kontakty się osłabiły, przyjaźń wyraźnie przestała być tak zażyła jak kiedyś. Wszystko za sprawą faceta, który skradł serce Pauliny i całkowicie zmienił jej priorytety.
– Koniecznie musisz wreszcie zobaczyć na własne oczy tego mojego Karola! – paplała radośnie do telefonu. – Jest po prostu idealny! Nie zdziwi mnie, jeśli też stracisz dla niego głowę, ale pamiętaj, że jest tylko mój!
Entuzjazm Pauliny sprawił, że też poczułam lekkie podniecenie całą sytuacją. Zastanawiałam się, co to za facet, który tak zawrócił w głowie mojej przyjaciółce, gdy jeszcze do niedawna mówiła, że ślub nie jest dla niej. W przeciwieństwie do niej ja dość lekkomyślnie zdecydowałam się na ślub. Chcąc wyrzucić z pamięci moje pierwsze, wielkie uczucie z czasów liceum, powiedziałam „tak” facetowi, który jako pierwszy mi się oświadczył. Wprawdzie zapewnił mi jako takie poczucie bezpieczeństwa, ale ten związek był skazany na porażkę. Nic dziwnego, skoro potraktowałam to małżeństwo jako sposób na zaleczenie ran po rozstaniu z moją prawdziwą miłością.
Chociaż tamten związek nie wypalił, moja wiara w miłość aż po grób i małżeńskie życie wciąż była niezachwiana. Paulina zwykle naśmiewała się z moich naiwnych marzeń, ale kiedy sama się zakochała, zmieniła nastawienie i zaczęła wspominać o ślubie. Szykując się do wyjścia, zastanawiałam się, czy zdecyduje się na ślub kościelny i czy poprosi mnie, żebym była jej świadkową. Spojrzałam na zegarek. Ojej, trochę się spóźniałam. W pośpiechu spsikałam się perfumami, wciągnęłam botki na nogi, złapałam torebkę i pognałam. W klimatycznej restauracji w tle słychać było dźwięki jazzowej muzyki, brzęk sztućców i kieliszków. Rozglądałam się dookoła, idąc w stronę stolika, przy którym czekała Paulina. Podniosła się z miejsca i pomachała do mnie, szczerząc zęby w uśmiechu. Jej kompan siedział odwrócony do mnie plecami. Dostrzegłam jedynie szerokie barki okryte stylową marynarką i burzę kręconych włosów.
– To jest Karol, mój chłopak.
Paulina z radością zaprezentowała swojego ukochanego. Facet podniósł się z krzesła, obrócił w moim kierunku i wyciągnął rękę, żeby się przywitać.
Dopiero w tym momencie ujrzałam jego twarz
Karol? Nigdy bym nie przypuszczała, że ten Karol, o którym mówiła Paulina, to… ten sam Karol, którego ja znam! Sparaliżowało mnie i kompletnie nie miałam pojęcia, co powiedzieć, ani jak zareagować. Poczułam, jak moje policzki robią się czerwone.
– Cześć – wykrztusiłam, ledwo dotykając jego ręki.
Jego zdziwienie dorównywało mojemu.
– Cześć – odpowiedział i zaniemówił, świdrując mnie wzrokiem.
Paulina obserwowała nasze przywitanie z uśmiechem na ustach. Usiedliśmy, a ona nawijała jak szalona, nie dopuszczając do krępującej ciszy. Podszedł kelner, powiedzieliśmy, co zamawiamy, a następnie Paulina puściła do mnie oko.
– Co powiesz na to, żebyśmy poszły odświeżyć makijaż?
– Pewnie, czemu nie.
Złapałam swoją kopertówkę i wstałam z krzesła, nawet nie zerknąwszy w stronę Karola. Gdy byłyśmy już w toalecie, zapytała:
– No więc jakie wrażenie na tobie zrobił? Zauważyłam, że cię zatkało! Naprawdę taki przystojniak z niego? Tylko uważaj, żebyś się w nim nie zadurzyła!
Trudno było skorzystać z tej wskazówki. Zdecydowanie za późno na to.
– Rzeczywiście, przystojniak z niego. Cieszę się twoim szczęściem, choć trochę ci zazdroszczę – odpowiedziałam, usiłując dostosować się do jej wesołego nastroju, mimo że w środku czułam się bliższa łzom niż radości.
– I masz dobry powód! – Paulina położyła dłonie na swoim brzuchu. – Znalazłam wreszcie wspaniałego chłopaka, a w dodatku spodziewam się dziecka! Podwójne zwycięstwo!
Zakręciło mi się w głowie i zrobiło niedobrze
Przywarłam plecami do kafelków, łapczywie chwytając powietrze. Przez chwilę świat zawirował, a ja osunęłam się po ścianie, lądując na podłodze. Szybko doszłam do siebie i udawałam, że tylko potknęłam się i straciłam równowagę. Ciąża...? Paulina jest w ciąży z nim, urodzi dziecko, które... powinno być moje. Jego maleństwo?
– Coś nie tak? – kumpela zerknęła na mnie z niepokojem, zdziwieniem i rozbawieniem w oczach. – Serio jesteś aż tak zazdrosna?
– Tak – powiedziałam automatycznie. – W końcu odebrałaś mi moje marzenie. To ja miałam zostać żoną i matką…
– Jasne, jasne. Nie gniewaj się! Chociaż wcale nie czuję się winna! – Paulina parsknęła śmiechem i objęła mnie za szyję.
Przytuliłam przyjaciółkę, a w mojej głowie panował totalny chaos. Część mnie autentycznie cieszyła się z powodu odczuwanego przez nią szczęścia, ale z drugiej strony kompletnie nie wiedziałam, co teraz zrobić, jak poukładamy sobie nasze relacje i w jaki sposób poradzę sobie z emocjami, które niespodziewanie stały się czymś, o czym nie powinnam mówić i co muszę ukrywać. Dalszy ciąg naszego spotkania przebiegł już bez żadnych problemów, a to głównie za sprawą Pauliny. Trajkotała radośnie, dzieląc się z nami swoimi planami na nadchodzący czas. Ja i Karol rzucaliśmy od czasu do czasu jakieś zdawkowe komentarze, ale najwyraźniej w ogóle jej to nie przeszkadzało.
Po przyjściu do mieszkania zdjęłam buty i rzuciłam je w róg pokoju. Padłam bezwładnie na pościel i wybuchnęłam płaczem. Strumienie łez spływały mi po policzkach, a emocje powoli gasły, gdy wspominałam chwile z Karolem. Był moją pierwszą wielką miłością z czasów szkoły, tak naprawdę jedyną, jaką miałam. Zerwaliśmy ze sobą, gdy zdecydowałam się wyjechać na studia do Anglii. Karol oczekiwał, że zrezygnuję z tego pomysłu i zostanę w Polsce, dla niego. Byłam wtedy młodziutka, pełna ambicji i wkurzona, że stawia mnie przed takim wyborem i nie pojmuje, jak dużo znaczą dla mnie wiedza, pasje, własny rozwój i przyszła praca.
Zachowałam się dumnie i nasze ścieżki się rozdzieliły
Doszliśmy do wniosku, że naszej miłości zabrakło umiejętności pójścia na ustępstwa, a co dopiero mówić o zdaniu testu bycia parą na odległość. Nie żałuję decyzji o studiowaniu. Ale żałuję, że nie postarałam się bardziej o Karola i nasz związek. Duma to kiepski doradca. Dlatego ja, kobieta sukcesu, spełniona w pracy, paradoksalnie marzę o prawdziwej miłości, byciu czyjąś żoną i mamą. Ale to Paulina zdobyła główną nagrodę...
Tak bardzo pragnęłabym zamknąć na cztery spusty wątek „Karol”, ale sam się otworzył. Zalały mnie na nowo uczucia i wspomnienia – istny emocjonalny koktajl. Żeby nie popełnić jakiejś głupoty, usiłowałam skupić się na pracy, przestać myśleć o Paulinie, Karolu, Paulinie i Karolu razem, o ich dziecku... O matko! Odpisywałam kumpeli na wiadomości, robiąc dobrą minę do złej gry. A prawda wyglądała zupełnie inaczej.
Kiedy przesłała mi fotografię z USG, smutek i zawiść miotały mną niczym podmuch wiatru opadłym liściem. Nie potrafiłam mieć do niej pretensji. W końcu kompletnie nie zdawała sobie sprawy, co mnie wiązało z Karolem, a ja wolałam trzymać to w sekrecie. On zapewne również zachował to dla siebie. Ale nie oznaczało to wcale, że pozostawał obojętny, że nie odczuwał tego tak intensywnie jak ja. Któregoś dnia, gdy wracałam po pracy do domu, zobaczyłam go stojącego tuż przed moimi drzwiami.
– Co ty tu robisz? – mój głos zabrzmiał nawet trochę nieprzyjemnie gdy grzebałam w torbie, próbując znaleźć klucze.
– Czekałem na ciebie.
Kiedy usłyszałam jego słowa, klucze po prostu wyślizgnęły mi się z dłoni i z głośnym dźwiękiem gruchnęły o podłogę. Oboje od razu przykucnęliśmy, żeby je podnieść. Wyczułam woń jego wody kolońskiej, poczułam jego ciepły oddech na skórze.
Odsunęłam się, jakby mnie oparzył
Obserwował, jak trzęsącymi się rękami próbuję otworzyć drzwi. Wsadziłam klucz do zamka i przekręciłam...
– Wpuścisz mnie do środka?
Nie zaczekał na moją reakcję i wślizgnął się za mną do przedpokoju. Nagle zrobiło się w nim jeszcze ciaśniej niż zwykle. Staliśmy tak blisko, że na pewno słyszał moje szalejące serce.
– O co ci chodzi? Czego chcesz? – zapytałam zmęczonym i niepewnym głosem.
Było mi wszystko jedno, czy zorientuje się, jak działa na mnie jego bliskość i to, że jest tu obok. Boże drogi, błagam, spraw, żeby sobie poszedł i dał mi święty spokój. Niech nie odzywa się ani nie robi nic, co mogłoby ten błogi stan zaburzyć, niech po prostu… Niestety, Pan Bóg nie wysłuchał mojego błagania.
– Nie potrafię o tobie zapomnieć – wyjawił Karol, delikatnie kładąc swoją dłoń na mojej talii.
Staliśmy tak blisko, że mogłam poczuć jego oddech na policzku. W pewnym momencie to, co nieuniknione, w końcu nastąpiło… Wtuliliśmy się w siebie, a jego wargi złączyły się z moimi w namiętnym pocałunku. Poczułam zawroty głowy, kiedy Karol podniósł mnie do góry. Objęłam go mocno, nie przerywając pocałunków. Po chwili oboje wylądowaliśmy na sofie. Dopiero zimne dłonie Karola na moim dekolcie sprawiły, że oprzytomniałam. Odepchnęłam go od siebie i nerwowo poprawiłam bluzkę.
– To niemożliwe. Paula to moja najbliższa kumpela. Poza tym nosi pod sercem twoje maleństwo. Nie da rady. Jest już za późno.
– Tylko że... ja cię kocham...
– Daj spokój! Nie wciskaj mi tu żadnych „kocham cię”! Nie zamierzam knuć za jej plecami. To, co kiedyś było między nami, minęło bezpowrotnie. Ciebie i ją czeka wspólne jutro, którego my nigdy nie będziemy dzielić. Dotarło?
Karol przysiadł na skraju sofy i ukrył twarz w rękach.
– Wiem… Ale nawet nie masz pojęcia, jak bardzo żałuję, że nam nie wyszło… – szepnął, wyraźnie przejęty. – Powinienem był wtedy z tobą pojechać, nie stawiać cię pod ścianą, walczyć o nas...
– Ja też powinnam była być mniej uparta, nie być taka dumna, odezwać się jako pierwsza, ale tego nie zrobiłam. 15 lat temu zdecydowaliśmy, że się rozstajemy i uparcie trzymaliśmy się tej decyzji. Teraz już nas nie ma i nigdy nie będzie. Za to będziesz miał dziecko. Proszę, wyjdź stąd.
Zachowywałam się chłodno i unikałam jego wzroku
Moje ciało było spięte, a nerwy napięte do granic możliwości. Gdyby tylko spróbował mnie przytulić czy musnąć ustami, prawdopodobnie wymierzyłabym mu cios. Emocje, które powróciły po tak długim czasie, wstrząsnęły mną z siłą huraganu. Ledwo nad sobą panowałam.
– Wynoś się stąd! – wrzasnęłam.
– Wybacz mi – powiedział ledwo słyszalnym głosem, po czym podniósł się z miejsca i opuścił moje mieszkanie, moje istnienie, mój wszechświat.
Drzwi zatrzasnęły się z hukiem. Osunęłam się bezwładnie na ziemię, a z moich oczu popłynęły łzy. Rozpaczałam nad naszym niespełnionym uczuciem i latami, kiedy podświadomie marzyłam o tej miłości. Szlochałam, ponieważ kiedy znów pojawiła się szansa, aby być razem, ponownie z własnej woli z niej zrezygnowałam. Dawniej powodem była duma, a teraz lojalność względem przyjaciółki i szacunek do samej siebie. Nie byłam jednak przekonana, czy moja silna wola wystarczy, dlatego gdy tylko nadarzyła się sposobność wyjazdu, skorzystałam z niej.
Chcąc uniknąć pokusy, zdecydowałam się na wyjazd do pracy poza krajem. Przestałam być dla nich widoczna, zniknęłam z ich codzienności. Poza tym, nie lubię się katować. Czego nie widzą oczy, tego sercu nie żal. Zastanawiam się, czy nie odnowić relacji z eks-mężem. Kto wie, może teraz, gdy wreszcie skreśliłam Karola, mielibyśmy szansę na nowo spróbować…
Alicja, 35 lat