Reklama

Już od pierwszych dni studiów na wydziale prawa Milena była dla mnie kimś więcej niż tylko koleżanką. Rozumiałyśmy się bez słów. Z biegiem czasu zbudowałyśmy więź silniejszą niż niejedna rodzinna relacja. To, co nas łączyło, przypominało siostrzaną bliskość, uzupełniałyśmy się nawzajem. Wszystko robiłyśmy razem. A teraz czekała nas sesja egzaminacyjna. Presja była ogromna, a w mojej głowie zakiełkowała myśl, żeby na chwilę zapomnieć o odpowiedzialności, której ciężar przygniatał nas coraz mocniej.

Reklama

Wyjazd w góry wydawał się idealnym pomysłem

Milena go poparła. Zaplanowałyśmy go jako sposób na odreagowanie stresu i naładowanie baterii. Kiedy wyjeżdżałyśmy z miasta, zostawiłyśmy za sobą wszystkie nieprzespane noce i dziesiątki wypitych filiżanek kawy. Miał być to czas odpoczynku, regeneracji, ale przede wszystkim – czas naszej dla przyjaźni. O górach się mówi, że mają magiczną moc. Nie wiedziałam wtedy, jak bardzo to powiedzonko okaże się prorocze.

Miasto zniknęło za nami szybko. Powitały nas zielone połacie łąk i górskie szczyty majestatycznie górujące nad okolicą. Serce zabiło mi mocniej, gdy zobaczyłam te pejzaże – były jak balsam na zmęczoną duszę. Milena, siedząca obok mnie, podzielała moją ekscytację. Wiedziałyśmy, że to będzie wyjątkowy czas.

W pierwszy wieczór po przyjeździe usłyszałyśmy rozbrzmiewającą z pobliskiej karczmy muzykę. Przyciągnęła nas niczym syreni śpiew. Ludzie tańczyli tam, śmiali się, atmosfera była beztroska i radosna. Nie zwlekałyśmy ani chwili.

Karczma była zbudowana z ciężkiego drewna, które z biegiem lat nabrało szlachetnego odcienia. Ściany ozdobione były ręcznie tkanymi gobelinami, przedstawiającymi górskie krajobrazy. Pod ścianami stały narzędzia, które kiedyś służyły góralom w codziennej pracy. Mimo to atmosfera była bardzo ożywcza. Zadbała o to góralska kapela w tradycyjnych strojach, która swoją muzyką zachęcała do tańca i śpiewu.

Nagle poczułam, że ktoś na mnie patrzy. Popatrzyłam w tamtą stronę i poczułam, jak cała się rozpływam w spojrzeniu nieziemsko przystojnego chłopaka.

W jego ciemnych oczach tliło się coś dzikiego, a jednocześnie pociągającego. Nagle znalazł się tuż koło mnie.

– Zatańczysz?

Słowa uwięzły mi w gardle, więc jedynie skinęłam głową.

Kiedy weszliśmy na parkiet, wszystko inne straciło na znaczeniu. Krzysztof prowadził pewnie i z gracją. Obejmował mnie, a ja poczułam niemalże magnetyczne przyciągane.

Kiedy taniec się skończył, wróciłam do Mileny

– Widziałaś, jak na Ciebie patrzył? Chyba Cię polubił – jej słowa brzmiały jak miód dla mojego serca. Ale chwilę później ten miód zamienił się w gorzki posmak:

– Mi też się podoba. Myślisz, że mam szansę?

W jej głosie wychwyciłam nadzieję i niepewność. Chciałam jej powiedzieć, że powinna dać sobie spokój, że to ja czuję do niego coś wyjątkowego, ale w końcu to była moja przyjaciółka. Jak mogłam jej odmówić szansy na szczęście?

W nocy nie mogłam spać, udało mi się zmrużyć oczy dopiero nad ranem. Kiedy się obudziłam, Mileny nie było w pokoju. Słońce śmiało zaglądało przez okno naszego pokoju w pensjonacie. Moje myśli krążyły tylko wokół Krzyśka, jego ujmującego uśmiechu i bliskości. Byłam pewna, że to ja jestem tą wybraną. Ubrałam się szybko i zeszłam na dół.

Kiedy wyszłam na podwórko, myślałam, że padnę. Krzysztof rozmawiał z Mileną. Oboje śmiali się i wyglądało, że dobrze się czują w swoim towarzystwie. To, co jeszcze wczoraj wydawało mi się magiczną chwilą, teraz pękało niczym bańka mydlana. Poczułam się oszukana, zraniona, a jednocześnie zazdrosna. Nie mogłam uwierzyć, że Milena – moja przyjaciółka – mogła mnie zranić w ten sposób.

Podeszłam do nich. Krzysztof szybko się ulotnił.

– Milena, jak mogłaś?!

– O co ci chodzi? – Milena wyglądała na zaskoczoną.

– Flirtujesz z Krzysztofem, choć wiesz, jak bardzo mi na nim zależy! – wykrzyczałam.

– Przecież to tylko niewinna zabawa. Nie wiedziałam, że to takie poważne. Myślałam, że też się dobrze bawisz… – Milena usiłowała się wytłumaczyć, ale jej głos tonął w falach mojej złości.

– To nie jest zabawa, gdy chodzi o uczucia! Ja go pierwsza poznałam, czułam do niego coś szczególnego!

– Krzysztof nie jest twoją własnością. Nie możesz decydować, z kim ma się przyjaźnić, a z kim nie! – Milena podniosła głos.

– Ale zawsze się dogadywałyśmy! Jak mogłaś tak po prostu mnie zignorować?! – nie potrafiłam powstrzymać łez, które zaczęły spływać po moich policzkach.

– Kamila, nie jestem ci nic winna. Przykro mi, jeśli cię to rani, ale musisz zrozumieć, że ja również mogę czuć coś do Krzysztofa.

Każda z nas czuła się pokrzywdzona

Każda chciała zyskać coś, co wydawało się ważniejsze niż nasza przyjaźń.

Złość mieszała się we mnie z żalem i poczuciem zdrady. Wszystko, co nas łączyło z Mileną, było tylko iluzją. Czy Krzysztof był tego wart? Zapragnęłam zemsty, która okaże się słodkim balsamem na moje złamane serce.

W mojej głowie zrodził się plan. Chciałam, aby poczuli to, co ja teraz. Postanowiłam stworzyć fałszywy profil w mediach społecznościowych. Krzysiek miał się zakochać w tej wirtualnej wersji mnie, Milena zobaczyć, że nie jest jedyną.

– Zasługują na to – powtarzałam sobie. – To tylko sprawiedliwa kara za to, jak się czuję.

Miałam wątpliwości, ale podświadomie czułam, że już za daleko zaszłam, by się wycofać. Stworzyłam cyfrową iluzję. Nowy profil był gotowy, a ja – choć targana sprzecznymi uczuciami – postanowiłam działać.

Obserwowałam, jak mój fałszywy profil zaczyna żyć własnym życiem. Wymyślona osoba, z którą miał się związać Krzysztof, była mieszanką wszystkiego, co uznawałam za atrakcyjne i pożądane. Zaczęłam grać – pisałam wiadomości, które miały obudzić jego zainteresowanie.

Nawet nie zdawałam sobie sprawy, jak łatwo wpadł w moją sieć. Nasze rozmowy nabierały tempa. Początkowo czułam satysfakcję z każdej wiadomości, którą otrzymywałam od niego. Wiedziałam, że manipuluję nie tylko jego uczuciami, ale i rzeczywistością.

Ale z czasem coś się zmieniało. Emocje, które towarzyszyły mojemu oszustwu, stawały się coraz bardziej skomplikowane. Przez moment łapałam się na autentycznym śmiechu, kiedy otrzymywałam od niego zabawną wiadomość, by zaraz pogrążyć się w poczuciu winy. Ta podwójna gra stawała się coraz bardziej przytłaczająca.

W każdym kłamstwie, które wysyłałam w wirtualnej konwersacji, coraz bardziej traciłam siebie. Paradoksalnie to ja stawałam się ofiarą. Nie było już odwrotu, kontynuowałam jednak, nie wiedząc dokąd to wszystko zaprowadzi.

Postanowiłam wyznać mu prawdę.

Krzysztof nie był już tylko obiektem uczuć czy pożądania. Postanowiłam pojechać w góry jeszcze raz, zresztą od ostatniej kłótni nie odzywałyśmy się do siebie z Mileną.

Krzysiek był bardzo zaskoczony moim widokiem.

– To ja jestem tamtą dziewczyną z internetu – wypaliłam nagle, czekając na jego reakcję.

Przez chwilę jakby nie rozumiał

– Co masz na myśli? – zapytał.

– To byłam ja… Stworzyłam tę postać, żeby się zemścić – wydukałam czując ciężar tych słów.

– Zemścić się? Za co? – Krzysztof dalej nie rozumiał, ale a w jego tonie pojawiały się pierwsze nuty złości.

– Za to, że flirtowałeś z Mileną. Czułam się zraniona. Ale teraz widzę, jak bardzo to było głupie i dziecinne.

– Dziecinne? To jest gorzej niż dziecinne, to manipulacja, kłamstwo! – podniósł głos, a w jego oczach błysnęło rozczarowanie.

– Wiem, i bardzo mi przykro. Chciałam, żebyś poczuł to, co ja. To była głupia próba zwrócenia na siebie uwagi.

Ta rozmowa była jak walka, w której żadne ciosy nie były zabronione. Z każdą sekundą czułam się coraz bardziej pusta i bezwartościowa.

– Uwagi? Nie można było po prostu porozmawiać? Poza tym nic nas nie łączyło – teraz już był wyraźnie zły. Te słowa były dla mnie jak nóż.

– Wszystko wymknęło się spod kontroli – poczułam napływające łzy.

– Odejdź. Nie chcę cię widzieć. Jak mogłaś?

Przyszedł czas, by spojrzeć prawdzie w oczy – mój plan się powiódł, ale kosztował mnie zbyt wiele. Zemsta, która miała przynieść ulgę, stała się ciężarem, który trudno było dźwigać.

Kiedy wróciłam do domu, poczułam, jak emocje ze mnie opadają. Chciałam cofnąć czas, wykreślić słowa i decyzje, odzyskać Milenę, której mi brakowało.

Zdrada ze strony Mileny wydała mi się teraz błahym nieporozumieniem. A Krzysztof – czy kiedykolwiek zrozumie, że moje uczucia były prawdziwe, mimo całej mistyfikacji? Czułam ogromny żal do siebie i niepewność co do przyszłości. Czy odzyskam jeszcze zaufanie mojej przyjaciółki? Tego nie wiedziałam. Ale jedno było pewne: od tej pory każda moja decyzja będzie kierowana rozumem, a nie chwilowym uniesieniem.

Reklama

Kamila, 24 lata

Reklama
Reklama
Reklama