„Przyłapałam męża in flagranti między koperkiem, a lawendą. Zamiast przerwać jego schadzkę na działce, uknułam zemstę”
„Nie było już wątpliwości. Poczułam się zdradzona, oszukana, jakby cały mój świat legł w gruzach. Chciałam się odwrócić, wybiec stamtąd i nie oglądać się za siebie, ale nie mogłam się ruszyć. Byłam jak sparaliżowana, zmuszona do oglądania sceny, która na zawsze zmieni moje życie”.

- Redakcja
Codzienność ma w sobie coś kojącego, ale i niebezpiecznego. Zasypiasz i budzisz się w rutynie, nawet nie zauważając, jak twoje życie przemienia się w szereg powtarzających się dni. Dotyczy to również mnie, kobiety w średnim wieku, która, prowadzi całkiem normalne życie. Jestem żoną Mirka, człowieka, który od zawsze kochał majsterkować. Byliśmy razem przez tyle lat, że trudno mi zliczyć, ile razy widziałam go realizującego jakiś projekt w ogrodzie. Nasza działka była jego oczkiem w głowie.
Ostatnimi czasy jednak coś zaczęło się zmieniać. Mirek coraz częściej mówił o "pracach przy płocie" na działce, mimo że płot lśniał nowością. Wiele razy próbowałam dołączyć do niego, proponując pomoc, ale zawsze znajdował jakiś powód, bym została w domu. Coś w jego oczach, w tych unikających spojrzeniach, zasiewało we mnie ziarno niepokoju. Czy mógł mieć jakieś tajemnice? Myśli te zaczęły wkradać się do mojego codziennego życia, aż w końcu nie mogłam dłużej tego zignorować.
Działka, niegdyś nasz wspólny projekt, teraz stała się murem, który nas dzielił. Zaczęłam snuć różne teorie, obserwować jego zachowanie. Miałam ochotę krzyczeć, gdy po raz kolejny zasłaniał się "koniecznością zrobienia czegoś na działce". Moje podejrzenia rosły, aż w końcu nie mogłam dłużej wytrzymać. Musiałam poznać prawdę.
Coś przede mną ukrywał
– Mirek, znowu idziesz na działkę? – zapytałam, udając zainteresowanie, chociaż w środku gotowałam się od emocji. Stałam w kuchni, mieszając herbatę, i patrzyłam, jak mój mąż w pośpiechu zakłada kurtkę.
– Tak, kochanie, muszę sprawdzić te deski przy płocie – odpowiedział, unikając mojego wzroku. Próbował się uśmiechnąć, ale coś w jego postawie zdradzało, że nie jest całkiem szczery.
– Deski? Myślałam, że ostatnio wszystko tam naprawiłeś – zauważyłam, próbując go wybadać.
– No wiesz, zawsze znajdzie się coś do zrobienia – mruknął, zawiązując sznurowadła.
Wiedziałam, że to jest moja szansa. Musiałam się dowiedzieć, co naprawdę kryje się za tymi ciągłymi wyjazdami. Gdy tylko zamknęły się za nim drzwi, przysiadłam na krześle, z głową w dłoniach. Dlaczego miałabym podejrzewać Mirka? Przecież przez tyle lat był dla mnie wsparciem. A jednak te dziwne zachowania, ucieczki, wymówki – wszystko wskazywało na to, że coś przede mną ukrywa.
Przeanalizowałam w myślach każdy szczegół z ostatnich miesięcy. Te wieczory, kiedy wracał późno, tłumacząc się "długą kolejką na stacji benzynowej". Te noce, kiedy wydawał się być nieobecny, nawet jeśli fizycznie był obok mnie. Nie chciałam wierzyć, że to prawda, ale w moim sercu rosło przekonanie, że muszę to sprawdzić.
Podjęłam decyzję. Wymknęłam się z domu i udałam na przystanek, by pojechać na działkę. Czułam się jak detektyw w jakimś kiepskim serialu kryminalnym, ale musiałam wiedzieć. Musiałam poznać prawdę.
W końcu go nakryłam
Kroki tłumiła miękka ziemia pod nogami, gdy szłam w stronę naszej działki. Starałam się być jak najciszej, serce waliło mi w piersi. Ukryłam się za gęstym żywopłotem, z którego miałam doskonały widok na ogród, miejsce, które miało mi zdradzić prawdę.
Nie musiałam czekać długo. Mirek pojawił się wkrótce, idąc w stronę altanki z uśmiechem na ustach. Wydawało się, że nie był sam. Niedługo potem dołączyła do niego młoda kobieta. Moje serce zamarło, gdy zobaczyłam, jak niesie dla niego kubek herbaty. Uśmiechali się do siebie z taką bliskością, jakiej już dawno nie widziałam między mną a Mirkiem.
– Jak tam robota, skarbie? – usłyszałam jej głos, ciepły i zaufany.
– Dobrze, dziękuję. Z tobą wszystko wydaje się łatwiejsze – odpowiedział Mirek, kładąc rękę na jej ramieniu.
Każde słowo, które wypowiadał, było jak uderzenie młotem w moją duszę. Nie było już wątpliwości. To była prawda, której się obawiałam, i którą w głębi serca czułam. Poczułam się zdradzona, oszukana, jakby cały mój świat legł w gruzach.
Chciałam się odwrócić, wybiec stamtąd i nie oglądać się za siebie, ale nie mogłam się ruszyć. Byłam jak sparaliżowana, zmuszona do oglądania sceny, która na zawsze zmieni moje życie.
Wszystko stało się jasne
Czas zdawał się zatrzymać, kiedy stałam za żywopłotem, obserwując ich przez całą wieczność. Jak przez mgłę widziałam Mirka i młodą kobietę, jak obejmują się obok krzewu lawendy, śmiejąc się i ciesząc chwilą, która była mi odebrana. Ich gesty, tak intymne i naturalne, mówiły wszystko, co musiałam wiedzieć.
Zamknęłam oczy, próbując opanować narastającą wściekłość i ból. Jak on mógł? Po tylu latach małżeństwa, wspólnych wspomnień i planów na przyszłość. Złość przeplatała się z rozpaczą, a ja stałam tam, czując się niewidzialna, jakby moje istnienie nie miało znaczenia.
W mojej głowie toczył się burzliwy dialog. Przypominałam sobie chwile, kiedy z ufnością patrzyłam na Mirka, wierząc w naszą miłość. A teraz to wszystko wydawało się niczym więcej jak tylko złudzeniem. Jak mogłam być tak ślepa?
Gdy zapadł zmrok, wiedziałam, że muszę się stamtąd wydostać. Odwróciłam się i ruszyłam w kierunku domu, czując się pusta i zdradzona. Każdy krok stawał się cięższy, ale wiedziałam, że muszę podjąć decyzję o tym, co zrobić dalej.
W moim wnętrzu zapłonęła determinacja. Mirek nie zasługiwał na mnie. Wiedziałam, co muszę zrobić. Czekała mnie długa noc pełna przemyśleń, ale decyzja o zmianach w życiu była już podjęta.
Zemsta była słodka
Noc była długa i bezsenna. Przewracałam się z boku na bok, nie mogąc wyrzucić z głowy obrazu Mirka z inną kobietą. Gdy w końcu wstałam, czułam, jakby ciężar całego świata spoczywał na moich ramionach. Ale wiedziałam, co muszę zrobić. Zaczęłam działać.
Podjęłam decyzję, by sprzedać ulubioną kolekcję narzędzi Mirka. Zawsze traktował je jak największy skarb, coś, co nigdy nie miało stracić na wartości. Teraz miały stać się symbolem mojej determinacji i siły. Byłam gotowa na krok, który miał mi przynieść poczucie sprawiedliwości.
Umówiłam się z potencjalnym kupcem przez internet, a gdy przyjechał, stanął przed garażem z widocznym zdziwieniem na twarzy.
– Taka niska cena za taki zestaw? – zapytał, unosząc brwi, gdy wskazałam na starannie ułożone narzędzia.
– Zależy mi na szybkiej sprzedaży – odpowiedziałam, starając się brzmieć pewnie, mimo że serce biło mi mocno.
– Jest pani pewna? – dopytywał, nie kryjąc niedowierzania.
– Tak – powiedziałam stanowczo. – To tylko narzędzia, a ja chcę zrobić porządek w swoim życiu.
Mężczyzna pokiwał głową, widząc, że nie ma sensu naciskać. Transakcja przebiegła szybko, a gdy odjeżdżał, czułam ulgę, której dawno nie doświadczyłam. To był mój pierwszy krok ku nowemu życiu.
Wiedziałam, że czeka mnie jeszcze jedna trudna rozmowa, ale byłam gotowa. Musiałam stawić czoła Mirkowi i zamknąć ten rozdział naszego życia.
Zamknęłam ten rozdział
Siedziałam przy stole, z pozwem rozwodowym w dłoni, czekając na Mirka. Przyszedł późnym popołudniem, jakby nic się nie stało, z uśmiechem na twarzy, który w jednej chwili wydał mi się obcy. Gdy tylko zamknął za sobą drzwi, wyprostowałam się i spojrzałam mu prosto w oczy.
– Mam coś dla ciebie – powiedziałam, nie próbując ukryć emocji w głosie.
Mirek spojrzał na mnie z lekkim zaskoczeniem, ale szybko przywołał na twarz obojętny wyraz.
– O co chodzi?
Podsunęłam mu dokumenty, które trzymałam w dłoni.
– To pozew rozwodowy – oznajmiłam stanowczo, a w moich słowach zabrzmiała nuta ostateczności.
Mirek zbladł, jego pewność siebie zdawała się ulatywać w powietrze.
– Co? Ale... dlaczego? – zaczął, próbując się bronić, ale wiedziałam, że nie było już nic, co mógłby powiedzieć, by zmienić moją decyzję.
– Wiem o niej, Mirek. Widziałam was na działce – powiedziałam, a słowa te wybrzmiały w powietrzu jak echo mojej zranionej dumy.
– Ela, to nie jest tak, jak myślisz... – próbował jeszcze raz, lecz jego głos brzmiał jakby w oddali.
– Właśnie, że dokładnie tak jest. I nie zamierzam dłużej tego znosić – przerwałam mu, nie pozwalając na dalsze kłamstwa.
Cisza, która zapadła, była gęsta i nieprzyjemna. Mirek opadł na krzesło, trzymając głowę w dłoniach. Ja zaś poczułam coś dziwnego – rodzaj ulgi i spokoju, jakby ten ciężar, który nosiłam przez ostatnie miesiące, nagle zniknął.
Podpisawszy dokumenty, Mirek wyszedł z pokoju bez słowa. Wiedziałam, że nie będzie łatwo, ale miałam wrażenie, że właśnie zamknęłam ważny rozdział w swoim życiu.
Elżbieta, 40 lat
Czytaj także:
- „Wyjechałam zrywać truskawki w Niemczech, by rodzina miała na chleb z masłem. Mąż w tym czasie zadbał o ogródek sąsiadki”
- „Czereśnie pobrudziły moją suknię ślubną, a ja splamiłam honor swojej rodziny. Może mi nie wybaczą, ale ja nie żałuję”
- „Miał być tort z truskawkami i kosze pełne czereśni. Ale teściowa z naszego wesela zrobiła festiwal bezguścia”