„Przyłapałem żonę na figlach z kochankiem. Szczęka mi opadła, gdy zobaczyłem, z kim bezcześci pościel od mojej matki”
„Zaparkowałem samochód w pobliżu kawiarni, gdzie miała się spotkać z koleżankami. Siedziałem tam jak idiota przez dwie godziny, aż w końcu zobaczyłem żonę... Migdaliła się z mężczyzną, którego ramiona znałem aż za dobrze”.
- Redakcja
Byliśmy małżeństwem od dziesięciu lat. Nasz związek pełen kompromisów, ale zawsze wydawało mi się, że nasza miłość potrafiła przetrwać wszystko. Ostatnio jednak coś zaczęło się zmieniać. Ewelina stała się bardziej zamyślona, jakby ciągle coś ukrywała.
Nie jestem typem człowieka, który od razu szuka teorii spiskowych. Może dlatego przez długi czas ignorowałem swoje przeczucia. Wmawiałem sobie, że to tylko stres albo chwilowy kryzys. Jednak w tamtej chwili jeszcze nie wiedziałem, że moje życie zaczyna się sypać.
Czułem się z tym podle
– Kochanie, mogę cię o coś zapytać? – odezwałem się pewnego wieczoru, kiedy siedzieliśmy przy stole. Kolacja była cicha, a między nami wisiało napięcie.
– O co chodzi? – zapytała, nie podnosząc wzroku znad talerza.
– Czy... czy wszystko między nami w porządku? Masz wrażenie, że coś się zmieniło?
Zamrugała kilka razy, jakby szukała w głowie odpowiedzi.
– Co miałoby się zmienić? – rzuciła z wymuszonym uśmiechem. – Po prostu jestem zmęczona. Wiesz, praca, dom...
Od kilku tygodni widziałem, jak zamyka telefon, gdy tylko wchodziłem do pokoju. Wiadomości, które kiedyś czytała na głos, teraz stawały się jej małą tajemnicą. Wychodziła z domu pod pretekstem „spotkań z koleżankami”, ale zawsze wracała później, niż planowała.
Te drobne zmiany uderzały mnie bardziej, niż bym chciał przyznać. Wieczorami leżałem obok niej, czując, że dzieli nas jakaś niewidzialna ściana.
Postanowiłem działać. Zacząłem przeglądać nasze wspólne zdjęcia w telefonie, jakby mogły mi coś powiedzieć. Analizowałem jej harmonogram, choć czułem się z tym podle. Pewnego dnia, kiedy wyszła do łazienki, zostawiła telefon na kanapie. Spojrzałem na niego. Serce waliło mi jak młotem, ale nie miałem odwagi go dotknąć.
Wieczorem, kiedy Ewelinka po raz kolejny powiedziała, że wychodzi na „babski wieczór”, postanowiłem ją sprawdzić. Zaparkowałem samochód w pobliżu kawiarni, gdzie miała się spotkać z koleżankami. Siedziałem tam jak idiota przez dwie godziny, aż w końcu zobaczyłem żonę...
Migdaliła się z mężczyzną, którego ramiona znałem aż za dobrze. Mój brat obejmował moją żonę. Czułem, jak moje serce rozpada się na tysiąc kawałków.
Brat wbił mi nóż w plecy
Wróciłem do domu. Ręce mi się trzęsły, kiedy parkowałem samochód w garażu. W głowie miałem obraz brata i żony. Stałem w ciemności, czując, jak narasta we mnie gniew.
– Wszystko w porządku? – zapytał przyjaciel, kiedy zadzwoniłem do niego późnym wieczorem. Wiedziałem, że mogę liczyć na jego wsparcie, ale nie byłem gotowy, żeby wszystko wyjaśniać.
– Chyba nie – odpowiedziałem, starając się zapanować nad głosem. – Wiesz, jak to jest... czasem życie kopie cię w tyłek, kiedy najmniej się tego spodziewasz.
Tomek przez chwilę milczał, a potem dodał:
– Jeśli coś się dzieje, to mów. Cokolwiek to jest, nie tłum tego w sobie.
Nie potrafiłem powiedzieć mu prawdy. Jeszcze nie.
Całą noc spędziłem na analizowaniu wszystkiego, co widziałem. Jak mogłem tego nie zauważyć? Przecież Kuba zawsze flirtował z kobietami. To było w jego naturze – zawsze wszystko chciał mieć, nawet jeśli należało do kogoś innego. Ale Ewelina? Przecież kochaliśmy się, prawda?
Następnego dnia postanowiłem zebrać dowody. Jeśli miałem zmierzyć się z tą prawdą, musiałem mieć pewność, że nie zwariowałem.
Zacząłem od tego, co było najłatwiejsze – od telefonu. W historii połączeń nie było nic podejrzanego, ale w wiadomościach znalazłem coś, co zmroziło mi krew.
„Wczoraj było niesamowicie” – pisała do brata. – „Nie mogę się doczekać, aż znów cię zobaczę”.
Czułem, jakby ktoś wbił mi nóż w plecy. Przez chwilę nie mogłem złapać oddechu.
Nazajutrz, kiedy Ewelina po raz kolejny wychodziła „z koleżankami”, postanowiłem pojechać za nią. Tym razem widziałem wszystko wyraźnie, bo brat czekał na nią w restauracji. Usiedli blisko siebie, rozmawiali, śmiali się, a potem wychodzili razem, zbyt blisko, by mogło to być zwykłe spotkanie.
Kiedy wróciłem do domu, przez dłuższą chwilę stałem w kuchni, wpatrując się w ścianę. Wziąłem do ręki filiżankę, która stała na blacie i rzuciłem nią o podłogę. Roztrzaskała się z hukiem, a ja poczułem ulgę. To był dopiero początek tego, co miałem zrobić.
Ironia losu
Kiedy następnego dnia wracałem z pracy, zobaczyłem bratową. Szła z jakimś mężczyzną. Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że to znajomy czy współpracownik, ale sposób, w jaki się śmiali, jak musnął jej ramię, zdradzał coś więcej.
Zatrzymałem samochód przy krawężniku i obserwowałem ich z bezpiecznej odległości. Weszli do kawiarni, usiedli w kącie, a ich rozmowa szybko zamieniła się w coś intymniejszego.
„To jakaś ironia losu”, pomyślałem, patrząc na tę scenę. Brat zdradzał swoją żonę, ale sam też był zdradzany.
Nie mogłem się powstrzymać. Kiedy Ula wyszła z kawiarni, podszedłem do niej.
– Darek? – Jej twarz wyrażała zaskoczenie. – Co tutaj robisz?
– Raczej powinienem zapytać o to samo – odpowiedziałem, starając się zachować neutralny ton.
– To... nic takiego – zaczęła się tłumaczyć, poprawiając płaszcz. – Spotkałam się z kolegą.
– Kolega, tak? – Uśmiechnąłem się kwaśno. – Ula, nie jestem twoim mężem. Nie próbuj mnie oszukać.
Przez chwilę wyglądała, jakby chciała zaprzeczyć, ale zrezygnowała. Na twarzy pojawiło się zmieszanie.
– To nie jest tak, jak myślisz – powiedziała cicho.
– Zawsze tak mówicie – mruknąłem, patrząc jej prosto w oczy.
Cisza, która zapadła między nami, była głośniejsza niż jakiekolwiek słowa.
Grunt osuwa się spod moich stóp
Czekałem na Ewelinę w salonie. Była godzina 22:15, kiedy usłyszałem szczęk klucza w zamku. Żona weszła cicho, jakby liczyła na to, że już śpię. Gdy zobaczyła mnie siedzącego w fotelu, jej spojrzenie wyrażało niepewność, zmieszanie i strach.
– Jeszcze nie śpisz? – zapytała, próbując brzmieć naturalnie, ale jej głos drżał.
– Możemy porozmawiać? – zapytałem chłodno.
Odstawiła torebkę na szafkę i usiadła na kanapie. Jej oczy unikały moich, jakby bała się, że wyczytam z nich prawdę.
– Coś się stało? – spytała, choć oboje wiedzieliśmy, że doskonale zna odpowiedź.
– Wiem – powiedziałem cicho. – Wiem o tobie i Kubie.
Na chwilę zamarła. Jej twarz pobladła, a usta otworzyły się, jakby chciała coś powiedzieć.
– Nie wiem, o czym mówisz – wymamrotała w końcu, próbując się bronić.
– Nie kłam – przerwałem jej ostro. – Widziałem was razem. Wiem o wiadomościach, które do niego piszesz. Nie musisz niczego udawać.
Ewelina spuściła głowę, a łzy zaczęły spływać po jej policzkach.
– Przepraszam – wyszeptała, jakby to mogło cokolwiek naprawić. – Darek, naprawdę cię przepraszam.
– Po tym wszystkim, co razem przeżyliśmy, po tych latach? Jak mogłaś?
– Nie chciałam, żeby tak się stało – powiedziała, szlochając. – Nie wiem, co się ze mną dzieje... Pogubiłam się. Czułam, że nas już nie ma, że wszystko między nami zgasło. Jakub... on po prostu był obok.
– Mój brat? Czy ty w ogóle zdajesz sobie sprawę, co zrobiłaś?
Wstałem z fotela, bo nie mogłem dłużej siedzieć spokojnie.
– Czy kiedykolwiek o tym pomyślałaś? – zapytałem, patrząc na nią z góry. – Czy byłem dla ciebie kiedykolwiek ważny?
– Oczywiście, że byłeś – powiedziała szybko. – Kocham cię.
Te słowa sprawiły, że coś we mnie pękło.
– Nie wiem, czy mogę ci wybaczyć – powiedziałem w końcu, czując ciężar tych słów. – Nie wiem, czy kiedykolwiek będę mógł ci zaufać.
Ewelina siedziała skulona na kanapie, płacząc. Patrzyłem na kobietę, którą kiedyś uważałem za całe swoje życie i czułem, jak grunt osuwa się spod moich stóp.
To była chwila słabości
Z bratem spotkałem się dwa dni później. Zadzwoniłem do niego, zapraszając na neutralny grunt – małą knajpkę na obrzeżach miasta. Gdy wszedł, od razu zauważyłem, że coś jest nie tak. Zawsze pewny siebie, teraz wyglądał, jakby cały jego świat się zawalił.
Przez kilka minut milczeliśmy, aż w końcu brat westchnął ciężko i zaczął mówić.
– Domyślam się, że wiesz – zaczął, bawiąc się serwetką. – Ewelina ci powiedziała, prawda?
Pokręciłem głową.
– Nie musiała. Widziałem was.
Brat opuścił głowę, a potem spojrzał na mnie z mieszaniną wstydu i desperacji.
– Przepraszam – powiedział cicho. – Nie wiem, co mam ci powiedzieć. Zawaliłem, wiem.
– Zawaliłeś? – prychnąłem, nie mogąc powstrzymać gniewu. – Zdradziłeś mnie. Z moją żoną. Czy kiedykolwiek pomyślałeś, jak to się skończy?
– To nie miało się tak potoczyć. To był błąd, chwila słabości...
– Chwila słabości? – powtórzyłem, nachylając się nad stołem. – Nie, to nie była chwila. To było zaplanowane. Ty zawsze brałeś to, co chciałeś, niezależnie od konsekwencji.
Przez chwilę nic nie mówił, tylko spuścił wzrok.
– Moje życie też się sypie, wiesz? – powiedział w końcu. – Ula... ona mnie zostawia.
Słowa te nie wywołały we mnie żadnego współczucia.
– Może wreszcie dostaniesz to, na co zasłużyłeś – rzuciłem zimno.
– Nie wiesz wszystkiego – odparł cicho. – Ona ma kogoś innego. Od dawna.
– I co z tego? – zapytałem, patrząc na niego z pogardą. – Czy to ma być usprawiedliwienie dla tego, co zrobiłeś?
Brat milczał. Po raz pierwszy widziałem go w takim stanie. Był wrakiem człowieka.
– Nie chcę cię więcej widzieć – powiedziałem w końcu, wstając od stołu. – Nasze relacje... są skończone.
Kilka dni później Jakub wyprowadził się z miasta. Ula, mimo zdrady, nie wróciła do niego, wybierając życie z nowym partnerem. Ja i Ewelina zaczęliśmy długą i trudną drogę odbudowy naszego związku.
Darek, 36 lat