Reklama

Cieszyłam się jak dziecko. Marzyłam o dniu, w którym stanę z Bartkiem na ślubnym kobiercu. Niestety, to już nierealne. Ten związek okazałby się jedynie farsą, którą pragnęli zaaranżować moi bliscy, rodzice Bartka oraz on sam.

Reklama

Dawno nie przeżywałam tak gwałtownego wybuchu emocji. Wpadłam w istny szał, bezmyślnie tnąc nożyczkami. Gdy w końcu się uspokoiłam, zdałam sobie sprawę, że stoję przed szafą, a przede mną wisi moja suknia ślubna. Totalnie poszatkowana. Zaczerpnęłam powietrza, by dojść do siebie. Wszystko skończone. Nie jestem pewna, czy zdołam kiedyś wybaczyć mojemu byłemu jego postępowanie. Był świadomy całej sytuacji, a mimo to ani słowem się nie odezwał.

Jakim cudem mam mu teraz zaufać? Jak mogą nazywać go swoim mężem, skoro w zasadzie powinnam się do niego zwracać zupełnie inaczej?! Dotychczas moje życie układało się perfekcyjnie i w swojej naiwności byłam przekonana, że tak pozostanie po wsze czasy. No bo niby z jakiego powodu miałoby być inaczej?

Poznaliśmy się przypadkiem

Moją znajomość z Bartkiem zapoczątkowało... ogłoszenie. Dokładniej rzecz ujmując, było to ogłoszenie o aucie wystawionym na sprzedaż. Rodzice wpadli na pomysł, by podarować mi samochód na moje 25. urodziny. Przeszczęśliwa, wraz z ojcem przeglądałam różne oferty, aż w końcu zwróciłam uwagę na jedno ogłoszenie: „sprzedam corsę w dobrym stanie".

Jej karoseria miała odcień niebieskiego, który od razu wpadł mi w oko, mimo że ojciec twierdził, iż to nietypowy kolor, na pewno nieoryginalny, sugerując, że auto mogło przejść naprawę po jakiejś stłuczce. Oboje wybraliśmy się na oględziny. Tata podchodził do tego z dużą rezerwą, a ja byłam podekscytowana, bo czułam, że to będzie mój samochód. Nie sądziłam jednak, że nie tylko pojazd, ale również syn kobiety, do której należał, stanie się moim.

Kobieta bez wahania potwierdziła, że samochód został odświeżony zgodnie z jej życzeniem, lecz na pewno nie miał żadnych defektów, co zresztą udowodniło sprawdzenie grubości lakieru. W trakcie finalizowania umowy moje myśli krążyły nie tylko wokół lazurowego koloru pojazdu, ale również wokół błękitnych oczu mężczyzny, który towarzyszył nam przy zawieraniu transakcji.

Wpadłam Bartkowi w oko

Nie minęło dużo czasu, a już do mnie dzwonił. Niby pytał, czy samochód jego mamy dobrze mi służy, ale przecież chodziło mu o coś innego – chciał mnie wyciągnąć na randkę. Ja również nie mogłam się tego doczekać. Gdy powiedziałam rodzicom, z kim się umówiłam, tata zareagował śmiechem. Stwierdził, że od razu zauważył te iskry między nami.

Moja przyszła teściowa potwierdziła to, co wcześniej usłyszałam od innych.

– Tego dnia Bartek był totalnie tobą zachwycony i tylko o tobie mówił.

Byłam wniebowzięta, czułam się jak królowa świata. Miałam pewność, że Bartek mnie kocha, a jego rodzice mnie zaakceptowali. Szybko złapali wspólny język z moimi rodzicami i zaczęli się widywać jak starzy kumple. Koleżanki mi zazdrościły, bo najwyraźniej historie o wrednej teściowej miały mnie ominąć szerokim łukiem.

Trzeba było to przyznać – mama Bartka prezentowała się niezwykle szykownie. Zawsze modna i zadbana... Wręcz ją podziwiałam, myśląc sobie, że w przyszłości chciałabym być taka jak ona. Nie chodzi o to, że moja mama nie była atrakcyjna czy o siebie nie dbała, tylko... Ona po prostu od lat hołduje jednemu stylowi. Sama określa go jako sportową elegancję. Do tej pory mnie to też pasowało, ale po poznaniu wyrafinowanego gustu mamy Bartka zaczęłam patrzeć na to inaczej.

Przyszła teściowa stała się dla mnie inspiracją

To właśnie ona doradzała mi przy wyborze sukni na ślub. Dokładnie tej samej, którą przed chwilą pocięłam na drobne kawałki. Zrobiłam to również dlatego, że skojarzył mi się z nią jej obraz, a tak naprawdę to najchętniej rozorałabym tę jej obłudną gębę z tym nieszczerym uśmieszkiem. Teraz już wiem, co kombinowała, kiedy radziła mi w różnych kwestiach, próbując powolutku zaskarbić sobie moją sympatię, żeby stopniowo zająć pozycję mojej mamy nie tylko przy mnie, ale głównie u boku mojego taty.

Agnieszka starała się być sympatyczna w stosunku do mnie. Liczyła, że dzięki temu łatwiej pogodzę się z faktem, że mój ojciec zostawił mamę właśnie dla niej. Kompletnie nie rozumiem, jakim cudem byłam aż tak niedomyślna i kompletnie niczego nie dostrzegłam. Wszystkie te ich niekończące się pogaduszki, wzajemne prawienie sobie komplementów…

– W tej koszuli prezentujesz się fantastycznie, Pawełku. Ten kolor naprawdę ci pasuje.

– Cudownie wyglądasz w tej sukience… podoba mi się, że masz odkryte kolana, to takie dziewczęce.

Szkoda, że nie powiedziałam mu wówczas, że takie gadanie pewnie rani uczucia mamy, bo ona przeważnie nosi spodnie. Ale nic nie mówiłam, ponieważ również sądziłam, że moja przyszła teściowa wygląda rewelacyjnie w dowolnej sukience. Marzyłam o tym, aby być taka jak ona, pragnęłam, żeby moja mama też tak się ubierała.

To były różne małżeństwa

Mój przyszły mąż nie ukrywał przede mną, że związek jego rodziców nie należy do najbardziej udanych, a powodem takiego stanu rzeczy był głównie nałóg alkoholowy ojca. Bartek nie potrafił pogodzić się z tą sytuacją i mimo szczerych uczuć, jakie żywił do taty, otwarcie mówił, że jego mama traci tylko czas u boku męża.

– Moim zdaniem już lata temu powinna postawić sprawę jasno i odejść od niego, bo to wyszłoby na dobre im obojgu – powierzał mi swoje przemyślenia. – Mama w końcu mogłaby zacząć normalnie żyć, a tata stanąłby przed koniecznością wzięcia się za siebie, bo zabrakłoby mu osoby, która non stop się nim zajmuje.

Bartek miał prawo czuć się rozżalony, co doskonale rozumiałam. W głębi duszy odczuwałam ulgę, że małżeństwo moich rodziców, choć nie bez skazy, nie stało raczej na krawędzi rozpadu. Patrząc na mamę i tatę miałam wrażenie, że są przede wszystkim bliskimi przyjaciółmi, którzy świetnie się dogadują, niemal bez słów, i na których zawsze można liczyć.

Do głowy by mi to nie przyszło

Choć nie dostrzegałam iskry pomiędzy nimi, sądziłam, że przy długim stażu małżeńskim płomienne uniesienia schodzą na dalszy plan i nie decydują o sile związku. Jak bardzo się myliłam! Skupiona na swojej miłości do Bartka, wpatrzona w niego, nie zauważałam pełnych żaru spojrzeń, jakimi obdarzali się nawzajem mój tata i jego mama. Przecież teraz, gdy usiłuję na chłodno przywołać tamte chwile, kiełkujące między nimi uczucie było nad wyraz oczywiste!

Na samą myśl o nich skręca mnie w środku. Mama na pewno dostrzegła je o wiele wcześniej i raczej nie sprawiły jej radości. Czemu nie próbowała ratować związku? Bo teraz wiem, że tego nie robiła. Gdy ją o to spytałam, odrzekła:

– Moje życie już za mną, teraz najważniejsze jest to, byś ty była szczęśliwa...

Czy naprawdę myślała, że mogę cieszyć się życiem u boku faceta, który pogodził się z faktem, że jego mamusia poderwała mojego ojca? Gdy Bartek żalił się, że moja przyszła świekra marnuje swój potencjał z jego ojcem i lepiej by zrobiła, szukając nowego faceta, nie widziałam w tym niczego niepokojącego. Wręcz odwrotnie, mój chłopak jawił mi się jako taki dojrzały, skoro umiał trzeźwo spojrzeć na związek swoich rodziców.

Lepiej im będzie osobno – powtarzał, a ja nie podejrzewałam, że ma na myśli: moja matka będzie szczęśliwsza z twoim ojcem!

Jak długo planowali trzymać mnie w niewiedzy na temat tego, co się dzieje? Mama szczerze wyznała, że nie chciała wprowadzać niepotrzebnego stresu przed moim ślubem. Reszta rodziny również przystała na ten pomysł bez mrugnięcia okiem.

Reklama

Beata, 27 lat

Reklama
Reklama
Reklama