Reklama

Praca, dom, praca – codzienna rutyna, która zdawała się nigdy nie kończyć. Moja najlepsza przyjaciółka od jakiegoś czasu próbowała mnie namówić na wypróbowanie aplikacji randkowej. Początkowo byłam sceptyczna, bo obawiałam się oszustów i nieporozumień. Jednak po długich namowach postanowiłam spróbować i założyłam profil. Już po kilku dniach otrzymałam wiadomość od Pawła. Był przystojny, zabawny i, co najważniejsze, wydawał się naprawdę zainteresowany tym, co mówię. Wymienialiśmy się wiadomościami, a ja z każdym dniem utwierdzałam się w przekonaniu, że Paweł jest kimś wyjątkowym.

Reklama

– Napisał do mnie ten Paweł! Wygląda na takiego fajnego faceta – powiedziałam podekscytowana, przeglądając jego zdjęcia.

– W końcu! Może to nie miłość od pierwszego wejrzenia, ale przecież trzeba spróbować – Karolina uśmiechnęła się szeroko.

– Ale co, jeśli trafię na kogoś dziwnego? Przecież ludzie w internecie kłamią – odpowiedziałam z wahaniem.

– A ludzie w prawdziwym życiu nie? Zobaczysz, będzie dobrze! – Karolina poklepała mnie po ramieniu, dodając mi otuchy.

W końcu umówiłam się z Pawłem na kolację w przytulnej restauracji. Serce biło mi szybciej na myśl o spotkaniu z nim. Może to rzeczywiście będzie coś więcej?

Serce biło jak szalone

Gdy weszłam do restauracji, poczułam lekkie motyle w brzuchu. Paweł już tam był, uśmiechnięty i elegancki, jak na zdjęciach. Wstał, by mnie przywitać, a ja poczułam, że wszystkie obawy odchodzą w cień.

Cieszę się, że w końcu się spotkaliśmy – powiedział, patrząc mi prosto w oczy. Jego głos był ciepły i pewny siebie.

– Ja też, trochę się stresuję, ale... to chyba normalne – odpowiedziałam z uśmiechem, choć serce nadal biło jak szalone.

Rozmowa toczyła się płynnie, jakbyśmy znali się od zawsze. Paweł opowiadał o swoich pasjach, podróżach, a ja chłonęłam każde jego słowo. Był elokwentny, zabawny i sprawiał, że czułam się wyjątkowa.

– Marzę o tym, żeby pojechać do Włoch i zjeść prawdziwą pizzę w Neapolu – powiedział, a w jego oczach błyszczała autentyczna pasja.

–To jedno z moich marzeń! Masz rację, we Włoszech wszystko smakuje lepiej – przyznałam z entuzjazmem, czując, że łączą nas podobne pragnienia.

Cieszę się, że myślimy podobnie. Może kiedyś wybierzemy się tam razem? – zasugerował, a ja poczułam, że jego słowa mają w sobie coś magicznego.

Kolacja minęła szybko. Paweł zaproponował spacer po pobliskim parku, na co chętnie się zgodziłam. Czułam, że spotkałam kogoś wyjątkowego.

Zrozumiałam, co się stało

Spacerowaliśmy wzdłuż oświetlonych alejek parku, rozmawiając o wszystkim i o niczym. Paweł trzymał mnie za rękę, co było miłym gestem bliskości. W pewnym momencie zatrzymał się i spojrzał mi głęboko w oczy.

– Przepraszam, ale muszę zadzwonić w bardzo ważnej sprawie – powiedział nagle, wskazując na swoją kieszeń. – To zajmie tylko chwilę, obiecuję. Zostań tu, zaraz wracam.

Choć byłam zaskoczona, kiwnęłam głową na znak, że zrozumiałam. Paweł oddalił się o kilka metrów, by rozmawiać w bardziej ustronnym miejscu. Stałam tam przez chwilę, patrząc, jak jego sylwetka znika za drzewami. Minuty mijały, a ja zaczęłam się niepokoić. Przecież miał wrócić za chwilę, a jego wciąż nie było. Po kilku kolejnych minutach postanowiłam go poszukać. Krążyłam wokół miejsca, gdzie zniknął, ale nigdzie go nie widziałam.

Wtedy zauważyłam, że nie mam przy sobie torebki, którą wcześniej trzymałam na ławce obok. Moje serce zamarło, gdy zrozumiałam, co się stało. Poczułam, jakby ziemia osunęła mi się spod nóg. Paweł zniknął, a ja zostałam sama, zdezorientowana i przerażona.

Byłam zdruzgotana

Zaczęłam gorączkowo szukać Pawła, ale park wydawał się nagle pusty i zimny. Na szczęście telefon miałam w kurtce. Kiedy zadzwonił, a ja rzuciłam się, myśląc, że to może on. Jednak na ekranie widniał numer Karoliny.

– Jak tam randka? – zapytała z entuzjazmem.

– Paweł zniknął, a moja torebka... nie wiem, co robić! – powiedziałam, czując, jak łzy zaczynają napływać do oczu.

– Spokojnie, musisz wrócić do restauracji, może ktoś tam coś widział. Zadzwoń na policję – doradziła szybko, jej głos pełen troski.

Zebrałam się w sobie i pobiegłam z powrotem do restauracji, próbując zrozumieć, jak mogło do tego dojść. Na miejscu poprosiłam kelnera o pomoc.

– Czy pamięta pan tego mężczyznę, z którym tu byłam? Może coś płacił, podawał nazwisko? – zapytałam z desperacją w głosie.

– Nie płacił kartą, tylko gotówką. Przykro mi, ale nie wiem, kim jest – odpowiedział kelner, kręcąc głową ze współczuciem.

Byłam zdruzgotana. Nie miałam żadnych informacji o Pawle poza jego profilem w aplikacji. Zdecydowałam się zgłosić sprawę na policję, choć w głębi duszy czułam się bezradna. Moje zaufanie do ludzi zostało mocno nadszarpnięte.

Byłam naiwna

Kiedy wróciłam do domu, przyjaciółka już na mnie czekała pod drzwiami. Jej twarz zdradzała zarówno złość, jak i troskę. Podeszła do mnie, obejmując mnie mocno.

– Nie mogę uwierzyć, że to zrobił. To… chore! – powiedziała, nie kryjąc oburzenia.

– Był tak przekonujący. Myślałam, że to coś więcej. Może naprawdę to moja wina, że jestem naiwna – odpowiedziałam, łzy znowu zaczęły napływać mi do oczu.

– Twoja wina? Nie! To on jest oszustem. Ale następnym razem zaufasz bardziej swojej intuicji – próbowała mnie pocieszyć, choć sama była zszokowana tym, co się stało.

Usiadłyśmy razem na kanapie, a ja opowiedziałam jej o wszystkim, co się wydarzyło. Karolina słuchała uważnie, a potem postarała się mnie uspokoić. Obie wiedziałyśmy, że to nie będzie łatwe do przejścia, ale musiałam jakoś iść naprzód.

– Wiesz, nie możesz obwiniać siebie za to, co się stało. To mogło spotkać każdego. Teraz najważniejsze, żebyś była ostrożna i nie zamykała się na świat – powiedziała Karolina, starając się dodać mi otuchy.

Choć czułam się zdradzona i oszukana, wiedziałam, że nie mogę pozwolić, by jedno złe doświadczenie zniszczyło moje podejście do ludzi.

To mogło spotkać każdego

Kilka tygodni później dostałam telefon od policji. Ich śledztwo przyniosło rezultaty – Paweł był oszustem, którego znano z podobnych przestępstw. Torebka została odzyskana, choć dla mnie najważniejsze były inne rzeczy, które straciłam tej nocy – zaufanie i poczucie bezpieczeństwa. Policjant, z którym rozmawiałam, starał się być uprzejmy i profesjonalny, ale nic nie mogło całkowicie naprawić tego, co się stało.

Wiele razy zastanawiałam się, jak mogłam dać się oszukać. Analizowałam każdy szczegół tamtej randki, próbując znaleźć jakieś sygnały ostrzegawcze, które mogłam przeoczyć. Jednak każde takie przemyślenia kończyły się w tym samym miejscu – Paweł był po prostu dobrym aktorem. Spotkałam się z Karoliną, żeby porozmawiać o wszystkim. Ona była jedyną osobą, która naprawdę rozumiała, co przeżywam.

– Wiesz, Ewelina, świat jest pełen różnych ludzi. Nie możesz pozwolić, by jeden zły człowiek zmienił cię na zawsze – powiedziała Karolina, trzymając mnie za rękę.

– Masz rację. To mogło spotkać każdego. Nie przestanę wierzyć w ludzi, ale od teraz będę bardziej ostrożna – odpowiedziałam, zdeterminowana, by wyciągnąć z tego wszystkiego lekcję.

Choć wciąż czułam się zraniona, wiedziałam, że muszę ruszyć dalej. Zostawiłam za sobą Pawła i jego kłamstwa, skupiając się na przyszłości. Może kiedyś jeszcze znajdę kogoś, kto okaże się naprawdę szczery. Postanowiłam nie zamykać się na świat i czerpać z życia pełnymi garściami, choć z większą ostrożnością.

Reklama

Ewelina, 36 lat

Reklama
Reklama
Reklama