„Rozpieszczałam syna, a teraz on się na mnie wypiął. Skoro koledzy są ważniejsi, to odetnę go od mojej kasy”
„Zaczęłam czuć się, jakbyśmy byli obcymi ludźmi. Zastanawiałam się, czy zrobiłam coś nie tak, czy może to po prostu naturalny etap dorastania. A może Kuba naprawdę widzi we mnie tylko źródło pieniędzy na swoje studenckie potrzeby?”.

- Redakcja
Codzienne poranki były dla mnie nieustanną gonitwą z czasem. Budzik zadzwonił o szóstej rano, a ja wiedziałam, że muszę stawić czoła kolejnemu dniu pełnemu pracy i obowiązków. Byłam samotną matką, a Kuba, mój syn, zawsze był moim oczkiem w głowie.
Sama wychowałam syna
Odkąd jego ojciec zniknął z naszego życia, poświęciłam wszystko, by zapewnić Kubie jak najlepsze życie. Pracowałam na dwa etaty, rezygnując z własnych marzeń, byle tylko Kuba miał wszystko, czego potrzebuje.
– Mamo, dostałem się na studia! – pamiętam, jak jeszcze niedawno Kuba wbiegł do kuchni z listem w ręku, a jego oczy błyszczały z dumy.
Serce zalała fala radości i dumy. Czułam, że wszystkie te lata ciężkiej pracy nie poszły na marne.
Jednak z biegiem czasu coś zaczęło się zmieniać. Kuba, który kiedyś spędzał ze mną każdą wolną chwilę, coraz częściej zanurzał się w świecie studenckiego życia. Nasze rozmowy ograniczały się do lakonicznych wymian zdań, a każda próba zbliżenia kończyła się na jego zdawkowych odpowiedziach. Zaczęłam czuć się, jakbyśmy byli obcymi ludźmi. Zastanawiałam się, czy zrobiłam coś nie tak, czy może to po prostu naturalny etap dorastania. A może Kuba naprawdę widzi we mnie tylko źródło pieniędzy na swoje studenckie potrzeby?
Wieczorami często rozmyślałam o przyszłości. Czy Kuba będzie w stanie docenić wszystko, co dla niego zrobiłam? Czy kiedyś odzyskamy tę bliskość, która nas łączyła? Te pytania nie dawały mi spokoju, a z dnia na dzień coraz bardziej odczuwałam ciężar samotności.
Nie miał dla mnie czasu
Był piątek wieczór, kiedy postanowiłam zadzwonić do Kuby. Siedziałam w salonie z filiżanką herbaty, otoczona ciszą, która z każdym dniem wydawała się coraz bardziej przytłaczająca. Wzięłam telefon do ręki i wybrałam numer syna.
– Cześć, Kuba – zaczęłam ostrożnie, starając się ukryć nerwowość w głosie.
– Cześć, mamo – odpowiedział chłodno, jakby chciał szybko zakończyć rozmowę.
– Jak tam u ciebie? Coś nowego na studiach? – zapytałam, próbując rozpocząć rozmowę.
– W porządku – odpowiedział lakonicznie. Cisza w telefonie stała się nagle nieznośna.
– Wiesz, dawno nie rozmawialiśmy. Może znajdziesz chwilę, żeby wpaść na obiad w weekend? – zaproponowałam z nadzieją.
– Nie wiem, mam trochę planów – rzucił zdawkowo, a ja poczułam, jak coś ściska mi serce.
– Kuba, co się dzieje? Czemu się tak odsunąłeś? – zapytałam, nie mogąc już dłużej tłumić swoich emocji.
– Mamo, nie dramatyzuj, po prostu mam teraz dużo na głowie – jego odpowiedź była chłodna i nieprzekonująca.
– Dobrze, nie będę cię zatrzymywać – powiedziałam zrezygnowana, odkładając telefon.
Rozłączyłam się, czując, jak frustracja i smutek wypełniają pustkę wokół mnie. Wciąż słyszałam jego ton głosu, który przypominał mi, jak bardzo staliśmy się sobie obcy. Czy byłam tylko matką na odległość, z której syn mógł korzystać, kiedy tego potrzebował? Zastanawiałam się, gdzie popełniłam błąd, i czy jeszcze mamy szansę naprawić naszą relację. Czy Kuba kiedyś zrozumie, jak bardzo jego obojętność mnie boli?
Nie chciał mi pomóc
Zbliżał się dzień mojej przeprowadzki. Miałam nadzieję, że może to będzie okazja, żeby spędzić czas z Kubą, a przy okazji rozwiązać nasze problemy. Kiedy zadzwoniłam do niego z prośbą o pomoc, próbowałam mówić spokojnie i bez oczekiwań.
– Hej, Kuba – zaczęłam, starając się zabrzmieć beztrosko. – Pomyślałam, że może pomógłbyś mi z przeprowadzką w ten weekend?
– Wiesz, mamo... Mam już plany. Nie dam rady – odpowiedział bez wahania.
– Naprawdę nie możesz tego odwołać? To dla mnie ważne – próbowałam jeszcze raz, choć wiedziałam, że nadzieja jest złudna.
– Przepraszam, ale już coś zaplanowałem z przyjaciółmi. Nie mogę – jego głos był nieugięty.
Cisza między nami zaczęła się przedłużać. Poczułam, jak narasta we mnie poczucie zawodu. Wiedziałam, że muszę spróbować poruszyć temat, który odkładałam zbyt długo.
– Kuba, czy możemy porozmawiać? Chciałabym wiedzieć, co się stało, że jesteś tak daleko ode mnie – powiedziałam z nadzieją.
– Mamo, to nie czas na takie rozmowy – odpowiedział, a ja wiedziałam, że ponownie uniknie konfrontacji.
Odkładając słuchawkę, zdałam sobie sprawę, że nasze rozmowy stają się coraz krótsze i bardziej obce. Kuba był tak daleko, a ja nie wiedziałam, jak go do siebie zbliżyć. Co sprawiło, że nasze więzi się rozluźniły? Czy to tylko dorastanie, czy coś więcej? W moim sercu narastała gorycz i smutek, a samotność, którą odczuwałam, stała się niemal namacalna. Czułam się, jakbym traciła go na zawsze.
Kumple byli ważniejsi ode mnie
Wieczorem, po dniu pełnym pakowania i przygotowań do przeprowadzki, postanowiłam chwilę odpocząć. Wzięłam telefon i zaczęłam przeglądać media społecznościowe. Na mojej tablicy pojawiło się zdjęcie Kuby, opublikowane przez jednego z jego znajomych. Stali w grupie, uśmiechnięci, z kubkami w rękach, świętując coś na imprezie.
Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. To zdjęcie zostało zrobione tego samego dnia, kiedy Kuba miał mi pomóc. Jego "plany" nagle nabrały nowego znaczenia. Poczułam, jak wzbiera we mnie fala rozczarowania i gniewu. Czy naprawdę impreza była ważniejsza niż pomoc własnej matce?
Odsunęłam telefon i przymknęłam oczy, próbując uspokoić burzę emocji. W myślach zaczęły przewijać się obrazy naszych wspólnych chwil, jego uśmiechu, kiedy jako mały chłopiec trzymał mnie za rękę. Zastanawiałam się, gdzie podziały się te chwile, w których byliśmy sobie tak bliscy.
– Jak mogłam być tak ślepa? – mówiłam do siebie cicho, czując, jak łzy zaczynają płynąć po moich policzkach.
Rozmyślałam o wszystkich tych chwilach, kiedy rezygnowałam z własnych potrzeb, żeby Kuba miał to, co najlepsze. Czy tak właśnie miała wyglądać moja wdzięczność? Tego dnia zdałam sobie sprawę, że nie tylko straciłam bliskość z synem, ale też pozwoliłam, by moje życie kręciło się wyłącznie wokół niego. Byłam bardziej samotna niż kiedykolwiek wcześniej, a świadomość tego była przytłaczająca.
Kilka dni później spotkałam się z moją najlepszą przyjaciółką, Martą. Siedziałyśmy w małej kawiarni, której przytulne wnętrze zawsze przynosiło mi ukojenie. Potrzebowałam z kimś porozmawiać, otworzyć się i wyrzucić z siebie to, co mnie dręczyło.
Byłam rozczarowana
– Wyglądasz na zmęczoną, Aga – powiedziała Marta, patrząc na mnie badawczo. – Co się dzieje?
Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam opowiadać jej o wszystkim. O Kubie, o jego oddalaniu się, o tym, jak odmawiał pomocy, jak widziałam jego zdjęcia z imprezy. Słowa płynęły ze mnie bez oporów, a ja czułam, jak ciężar z mojego serca staje się lżejszy z każdym wyznaniem.
– Czasami czuję się jak bankomat, Marta. Jakby wszystko, co zrobiłam, nie miało znaczenia. Może powinnam odciąć go od pieniędzy... – mówiłam, a Marta słuchała z uwagą.
– Może po prostu przechodzi przez taką fazę? – zaproponowała, próbując znaleźć jakieś wyjaśnienie. – Wiesz, młodzi ludzie czasami gubią się w tym całym nowym życiu. Ale on cię kocha, jestem pewna.
– Ale ja już nie wiem, co robić. Czuję, że go tracę – przyznałam z rozpaczą w głosie.
Marta położyła rękę na mojej dłoni, próbując dodać mi otuchy.
– Może powinnaś z nim porozmawiać. Naprawdę, szczerze. Powiedz mu, co czujesz. Może nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo cię rani.
– Masz rację – powiedziałam po chwili. – Muszę z nim porozmawiać. Nawet jeśli to będzie trudne, muszę wiedzieć, co się dzieje.
Postanowiłam odwiedzić Kubę i porozmawiać z nim twarzą w twarz. Wiedziałam, że to będzie emocjonalna konfrontacja, ale nie mogłam dłużej żyć w niepewności. Musiałam zrozumieć, co naprawdę dzieje się między nami.
Musiałam pogadać z Kubą
Nazajutrz wyruszyłam do mieszkania, które wynajmował Kuba. Droga była dla mnie prawdziwym torem myślowym. Przypominałam sobie chwile z jego dzieciństwa, jego pierwsze kroki, pierwsze słowa, naszą bliskość. Pragnęłam, by choć część tej bliskości powróciła. Gdy dotarłam na miejsce, serce biło mi jak oszalałe. Kuba otworzył drzwi, zdziwiony moją nagłą wizytą.
– Mamo, co się stało? – zapytał, widząc moje poważne spojrzenie.
– Musimy porozmawiać – powiedziałam, wchodząc do środka. – Chodzi o nas, Kuba.
Usiedliśmy przy kuchennym stole. Czułam, że to moment, w którym muszę być szczera.
– Wiesz, że ostatnio się od siebie oddaliliśmy. Nie potrafię już dłużej udawać, że wszystko jest w porządku – zaczęłam, próbując utrzymać głos bez drżenia. – Czuję się, jakbyś mnie odsunął na boczny tor, a ja nie wiem dlaczego.
Kuba opuścił wzrok, wyraźnie zmieszany. Po chwili ciszy podniósł głowę.
– Przepraszam, mamo – powiedział cicho. – Nie zdawałem sobie sprawy, że to tak wygląda. Studia, nowe znajomości, wszystko tak się szybko dzieje...
– Ale dlaczego mnie wykluczyłeś? – zapytałam, nie kryjąc bólu. – Byłam przy tobie zawsze, a teraz czuję, jakbym straciła ciebie na rzecz obcych ludzi.
– Nie chciałem cię ranić – przyznał Kuba, a w jego oczach pojawiła się iskra zrozumienia. – Po prostu próbuję odnaleźć siebie, w tym wszystkim. Ale nie zdawałem sobie sprawy, że przy tym tracę ciebie.
Rozmowa nabrała emocjonalnego ładunku. Kuba zaczął mówić o swoich obawach, o presji, jaką czuł, by sprostać moim oczekiwaniom. Ja z kolei mówiłam o poświęceniach, które podjęłam dla niego. Obaj byliśmy wzruszeni i zmieszani. Choć zdołaliśmy wiele rzeczy wyjaśnić, miałam poczucie, że wciąż pozostaje wiele niewiadomych. Przepaść, która nas dzieliła, była wciąż obecna, a zrozumienie jej głębi wymagało czasu.
Agnieszka, 60 lat