Reklama

Obgadują mnie na prawo i lewo, określają najgorszymi epitetami: bezwzględna baba i chciwa zołza, która poleciała tylko na pieniądze. Ludzie, których uważałam za przyjaciół, odwrócili się do mnie plecami, tata zerwał ze mną kontakt, a mama tylko czasem ukradkiem zadzwoni, wypytać jak się czuję, ale słyszę w jej tonie dezaprobatę mojego postępowania. Moja była najlepsza przyjaciółka zatrzasnęła mi drzwi przed nosem i nie odbiera moich telefonów. Nie mam nikogo poza Adamem, który tak jak ja, został skreślony przez całe nasze miasteczko. A przecież nic takiego nie zrobiliśmy!

Reklama

Wcale tego nie chciałam

Moje pierwsze spotkanie z Adamem miało miejsce trzy lata temu, niedługo po tym, gdy zaczęłam spotykać się z jego synem, Krzysiem. Może nie do końca spotykać, bo wtedy nie byłam gotowa na kolejną relację w związku. Ledwo co udało mi się uwolnić od faceta, który męczył mnie swoimi ciągłymi podejrzeniami o zdradę. Zabronił mi chodzić do pracy i widywać się z najbliższymi znajomymi. W zasadzie trzymał mnie pod kluczem w mieszkaniu, a w każdym pokoju zainstalował kamery, żeby po powrocie do domu sprawdzać, co robiłam podczas jego nieobecności.

Dzięki pomocy koleżanki i jej męża jakoś wyrwałam się z tego koszmaru. To oni też załatwili mi pokój u staruszki i nową pracę, gdzie wpadłam na Krzyśka. Zaglądał do zakładu fryzjerskiego, w którym pracowałam, żeby jak co miesiąc skrócić fryzurę. Rozmowy z nim sprawiały mi przyjemność, ponieważ na każdy temat potrafił powiedzieć coś interesującego.

Nawet gdy zaproponował mi wspólne wyjście na piwo, nie potraktowałam tego jako randki, a jedynie jako zwykłą potrzebę wygadania się. Mimo że Krzysztof był postrzegany jako dusza całego towarzystwa i z każdym się trzymał, to mało kto zdawał sobie sprawę, jaki jest w rzeczywistości. Do dziś nie mam pojęcia, dlaczego wybrał akurat mnie i rozpoczął ze mną relację. Być może spodobał mu się dystans, jaki utrzymywałam w stosunku do facetów? A może to, że nie oszalałam na jego punkcie?

Ten dzień zmienił wszystko

W pewnym momencie dotarło do mnie, że zaczyna mu na mnie bardziej zależeć i z koleżanki do wspólnego wychodzenia na piwo staję się dla niego kimś znacznie ważniejszym. Zdziwiona takim rozwojem wypadków, chciałam zakończyć naszą relację, ale to jeszcze mocniej zaintrygowało Krzyśka. I mimo że w końcu się poddałam, to gdzieś w środku wiedziałam, że jemu zależy na mnie bardziej, niż mnie na nim. Ale to nie znaczy, że nie traktowałam go poważnie. Darzyłam go sympatią, doceniałam jego poświęcenie, osobowość i to, że jest ciekawy świata, imponowały mi jego cechy charakteru. Po zamkniętym w sobie i podejrzliwym Grześku, Krzysiek był jak świeży, orzeźwiający podmuch wiatru. Razem objechaliśmy połowę Polski, pewnie zobaczylibyśmy i tę drugą połowę, gdyby nie ten nieszczęśliwy wypadek.

Zobacz także

Krzysiek był totalnie zafascynowany motorami. W wieku trzynastu lat samodzielnie skonstruował swój pierwszy pojazd. Następny nabył już za własne zaoszczędzone pieniądze. To trzeci motocykl okazał się w końcu spełnieniem jego marzeń – był naprawdę szybki i głośny.

– Słuchaj tego pomruku – powtarzał często, dodając gazu.

Ta jego fascynacja była dla mnie niezrozumiała. Motory budziły we mnie lęk. Wydawały mi się po prostu za bardzo ryzykownymi pojazdami, a pędzenie na złamanie karku zupełnie mnie nie pociągało. Kto wie, może to właśnie ta moja ostrożność ocaliła mi życie? Krzysiek miał dużo szczęścia, bo z tej kolizji z samochodem dostawczym uszedł z życiem, tylko nogi połamał. Ale pech chciał, że kości źle mu się zrosły, a do tego wokół wkrętów, które mu wstawili, wdało się zakażenie. Od tamtej pory mógł chodzić wyłącznie o kulach.

Cierpiał strasznie, cały czas powtarzał, że nie może sobie wybaczyć, że nie zginął na miejscu i do końca życia będzie musiał żyć z niepełnosprawnością. Zrobił się sarkastyczny i zgorzkniały. W coraz większym stopniu odcinał się od rzeczywistości. Nie chciał już nigdzie wychodzić, odizolował się od innych, a nawet mnie usiłował od siebie odepchnąć.

Każdego dnia oskarżał mnie o niewierność, którą sobie uroił. Gdy rano nałożyłam szminkę, wpadał w furię. Całymi dniami wylegiwał się w sypialni, zasypując mnie SMS-ami. Raz błagał mnie o powrót, a za moment ordynarnie opisywał moje rzekome seksualne przygody. Moje wyjaśnienia i płacz nie przyniosły żadnych rezultatów.

Po roku byłam marnym odbiciem dawnej siebie

Z powodu ogromnego stresu zaczęłam cierpieć na bezsenność, straciłam na wadze i przestało mi zależeć na własnym wyglądzie. Podobnie jak mój partner, zaczęłam unikać kontaktów z innymi ludźmi. Różnica polegała na tym, że ja zdecydowałam się na samotność dla świętego spokoju. Mimo wszystkich problemów pewnie nadal tkwiłabym w tej relacji, gdyby nie spotkanie z Adamem. Postanowiłam poprosić ojca Krzyśka, aby spróbował przemówić jego synowi do rozumu. Jako emerytowany żołnierz, który był na misji w Iraku, był jedyną osobą, która mogła jeszcze mieć na niego jakiś wpływ. Pamiętałam, jak wielkim szacunkiem Krzysiek darzył go w przeszłości i miałam nadzieję, że nadal darzy ojca respektem.

W owe popołudnie wzięłam wolne i pognałam do kafejki nieopodal, gdzie umówiłam się z Adamem. Gdy z nim rozmawiałam, coś mnie tknęło i wygadałam się, że życie z jego synem to istna udręka. Ryczałam jak bóbr, a on, nieborak, tak niezdarnie starał się mnie uspokoić i pocieszyć. Złożył obietnicę, że zrobi wszystko, co w jego mocy, przeniesie góry, byle tylko znów zagościł uśmiech na mojej twarzy.

Postanowiłam przemilczeć kwestię tego spotkania przed moim facetem, bo bałam się, że znowu będzie miał do mnie pretensje. Niestety, ktoś życzliwy nas razem zobaczył i doniósł Krzyśkowi, a ten zrobił mi nieziemską aferę, po czym wywalił mnie za drzwi. Stałam sama w ciemnościach i płakałam, kiedy zadzwonił Adam. Mówił, że miał jakieś paskudne przeczucia i chciał się upewnić, czy wszystko u mnie gra.

– Niedługo się u ciebie pojawię – oświadczył, ignorując mój sprzeciw. – Nie martw się ani trochę, możliwe, że po prostu mój syn nie jest ciebie wart. Jesteś cudowną osobą i zasługujesz na szczęście.

Wreszcie znalazłam spokój

Adam włożył moje walizki do bagażnika swojego samochodu. Po chwili siedzieliśmy w aucie, a on odpalał silnik. Nagle mój telefon zaczął dzwonić. Myślałam, że to Krzysiek chce przeprosić za swoje zachowanie, ale grubo się pomyliłam. Zaczął mnie wyzywać od najgorszych, bo jak się okazało, cały czas obserwował mnie zza firanek i zauważył, jak jego ojciec pomaga mi z bagażami. Zupełnie zignorował fakt, że płakałam. Jedyne, co go obchodziło, to czy zdradzałam go z jego własnym ojcem.

– Chyba ci się w głowie poprzewracało! Idź się lecz! – wykrzyczałam do słuchawki i szybko się rozłączyłam.

Podczas jazdy Adam bezskutecznie usiłował nawiązać rozmowę z własnym synem. Zabrał mnie do swojego domu, gdzie pani Ewa przyjęła mnie z otwartymi ramionami. Kolejnego ranka jej małżonek pomagał mi w znalezieniu niewielkiego mieszkania do wynajęcia. Obydwoje namawiali, abym u nich została, jednak ja potrzebowałam ciszy i spokoju, by zastanowić się nad moją relacją z Krzyśkiem.

Adam roztoczył nade mną prawdziwie rodzicielską troskę. Przynajmniej takie odnosiłam wrażenie na początku. Każdego dnia robił wszystko, co w jego mocy, abym czuła się dobrze. Zaopatrywał mnie w niezbędne produkty, dbał o to, żebym się dobrze odżywiała, a nawet zabierał na długie spacery… Nim się spostrzegłam, wypełnił całą moją codzienność. Wspominał, że nareszcie od bardzo długiego czasu nie doskwiera mu uczucie osamotnienia.

– Wiesz, zależy mi na tobie i muszę ci coś powiedzieć – odezwał się, kiedy spacerowaliśmy alejkami parku.

Wziął głęboki oddech i kontynuował:

– Zdaję sobie sprawę, że to pewnie może zabrzmieć idiotycznie i w ogóle nie powinienem robić sobie nadziei, ale chyba straciłem dla ciebie głowę... Guzik mnie obchodzi, co sobie pomyślą inni. Nigdy wcześniej nie doświadczyłem czegoś takiego, ale zrozumiem, jeśli masz wątpliwości.

Z radością wskoczyłam mu w objęcia

Wiem doskonale, że to nie jest rozsądne. Każdy szczegół stał na przeszkodzie naszej miłości – on był dużo starszy, a poza tym byli jeszcze Ewa i Krzysiek, no i nasze dotychczasowe relacje – ale nie potrafiliśmy tego powstrzymać. Za długo tkwiliśmy w nieszczęśliwych związkach, a ja od dawna marzyłam o takiej dojrzałej relacji.

Gdy Adam oznajmił Ewie, że się wyprowadza, prawie straciła przytomność – tak przynajmniej słyszałam. Krzysiek jedynie parsknął śmiechem, twierdząc, że od dawna się tego spodziewał i zupełnie zerwał kontakt z tatą. Mimo że Ewa nie chce dać Adamowi rozwodu, on nadal ją wspiera finansowo. Nie zgodziła się nawet na życie w separacji. Nie akceptuje faktu, że jesteśmy razem. Spora część dalszej rodziny wciąż nie ma pojęcia, że Adam nie mieszka już z żoną. Mnie to jednak nie interesuje. W końcu uczucia są ważniejsze niż jakaś formalność na papierze.

– Damy sobie radę – uspokaja Adam, kiedy za naszymi plecami padają uszczypliwe komentarze.

Wiele osób odwróciło się od nas, nawet najbliżsi. Krewni zerwali kontakt, a mnie okrzyknięto zdzirą, która porzuciła niepełnosprawnego chłopaka dla faceta z grubym portfelem. To kłamstwo. Nigdy nie darzyłam Krzysia równie mocnym uczuciem. Między mną a Adamem istnieje głęboka, duchowa więź i prawdziwa miłość.

Reklama

Katarzyna, 29 lat

Reklama
Reklama
Reklama