Reklama

Zawsze byłam w cieniu Alicji. W dzieciństwie może to nie przeszkadzało, może wtedy łatwiej było udawać, że wszystko jest w porządku. Byłyśmy dwie – ona i ja, razem przeciwko światu. Alicja zawsze była tą dynamiczną, przebojową, jak wiatr, który pcha do przodu. Ja? Ja byłam tą, która stąpała twardo po ziemi. Miałam wrażenie, że ona tylko dryfowała nad problemami, nie zatrzymywała się ani na chwilę, a ja zbierałam to, co po niej zostawało. Może dlatego ojciec zawsze był bliżej mnie? On cenił stabilność.

Reklama

Siostra była dumą rodziny

W dorosłym życiu wszystko się zmieniło, a może po prostu przestałam udawać, że jest inaczej. Alicja odniosła sukces, wyszła za mąż, rozkręciła firmę... Była dumą rodziny, klejnotem w koronie naszego nazwiska. Ja? Zostałam. Nadal tu, w rodzinnym domu, bez wielkich osiągnięć, bez męża, bez niczego, co mogłoby się równać z jej sukcesami. Ale nigdy tego nie powiedziałam. Nigdy nie przyznałam się, że każdego dnia, kiedy słyszałam o jej kolejnych osiągnięciach, coś we mnie się kruszyło. Zazdrość zaczęła sączyć się we mnie powoli, jak trucizna.

Ostatnio coraz rzadziej się odzywała. Pewnie nie miała czasu. Pewnie wszystko wokół niej kręciło się tak szybko, że trudno było na chwilę się zatrzymać i zauważyć, że nie jestem tą Karoliną, którą znała. Ale ona... ona nawet tego nie dostrzegła. Jak zawsze była zbyt zajęta sobą.

Miałyśmy chłodne relacje

Siedziałam w kuchni, kiedy zapukała do drzwi. Otworzyłam, udając obojętność, choć w środku coś mnie ściskało. Zobaczyłam ją, jak zawsze perfekcyjnie ubrana, uśmiechnięta, jakby jej życie nie mogło wyglądać lepiej. Ale teraz... to był tylko pozór. Wiem to, bo widziałam, jak jej świat zaczyna się walić. A ja? Byłam tym, kto to wszystko zapoczątkował.

– Karolina, jak się masz? – Alicja weszła pewnym krokiem, jakby ten dom nadal należał do niej, jakby to ona była gospodynią.

– W porządku. A ty? – rzuciłam chłodno, odwracając wzrok, by ukryć swoje emocje. Zawsze musiałam się kontrolować. Musiałam trzymać to w sobie.

Usiadła naprzeciwko mnie, jakby nie zauważała mojego dystansu. Może myślała, że nadal możemy rozmawiać jak kiedyś. Ale ja nie chciałam już tego.

– Ostatnio się nie odzywałaś. Myślałam, że może coś cię trapi – zaczęła. Jej głos był ciepły, jak zawsze. Chyba nawet nie podejrzewała, że coś się zmieniło.

– Nic mnie nie trapi, Alicja. Może to ty masz zbyt wiele na głowie, żeby zauważyć, że świat nie kręci się tylko wokół ciebie – powiedziałam, nie mogąc się powstrzymać. Te słowa wyrwały się ze mnie, zanim zdążyłam nad nimi zapanować. Zobaczyłam, jak jej twarz się zmienia – to było jak uderzenie w nią.

– Co masz na myśli? – zapytała cicho, zaskoczona.

Wzruszyłam ramionami. Nie miałam zamiaru jej tłumaczyć. Nie teraz. Może nigdy. Może wystarczyło, że zacznie się domyślać. Zasłużyła na to.

Nie chciałam jej łaski

Kilka dni później znowu się spotkałyśmy. Tym razem w domu rodzinnym. Jakby nic się nie zmieniło, jakbyśmy wciąż były tymi samymi siostrami, które spędzały razem każdą chwilę. Tylko że ja czułam, że każda taka chwila jest fałszem. Wszystko, co było między nami, dawno umarło.

– Co się dzieje, Karolina? Wydajesz się inna. Zawsze byłyśmy takie bliskie, a teraz mam wrażenie, że coś się zmieniło – zaczęła, spoglądając na mnie z troską. Jakby naprawdę się o mnie martwiła. Ale to było śmieszne. Ona nie miała pojęcia, co we mnie siedzi.

– W porządku, Alicja. Może to ty masz za dużo problemów, żeby to zauważyć – odpowiedziałam, tym razem łagodniej, choć wciąż z tym samym chłodem.

Nie mogłam się do niej zbliżyć. Nie teraz, kiedy zaczęło mi to sprawiać przyjemność.

Zauważyłam, że coś zaczyna się sypać w jej firmie. A to dopiero początek. Jeszcze nie wiedziała, że to ja pociągam za te nici. Michał, jej mąż, też miał kłopoty, ale tego nie mówiła. Uśmiechałam się w duchu, wiedząc, że nawet nie zdaje sobie sprawy, skąd to wszystko przychodzi.

– Karolina, może powinniśmy spędzić trochę więcej czasu razem? – zaproponowała, jakby chciała naprawić coś, czego już dawno nie dało się naprawić.

– Nie sądzę, żeby to pomogło – odpowiedziałam, wstając od stołu. Miałam dość tych jej prób. Chciała ratować coś, co dla mnie już dawno przestało istnieć.

– Karolina... – zaczęła, ale przerwałam jej.

– Może po prostu zacznij dostrzegać, że nie wszystko kręci się wokół ciebie, Alicja. Nie każdy jest tak doskonały jak ty – rzuciłam przez ramię, wychodząc z kuchni.

W tamtej chwili wiedziałam, że to się nie zatrzyma. Raz zaczęta gra musiała trwać dalej.

Miała coraz więcej problemów

Problemy Alicji zaczęły się nasilać. Słyszałam o tym, choć ona nie mówiła zbyt wiele. Michał stracił pracę, a jej firmę zaczęły dręczyć dziwne problemy – kontrahenci się wycofywali, klienci odchodzili. Wiedziałam, że jest na skraju załamania, i, co dziwne, czułam satysfakcję. Zasłużyła na to, prawda? Ile razy to ja musiałam stać w cieniu jej sukcesów? Teraz, kiedy wszystko się waliło, mogłam patrzeć, jak Alicja powoli traci kontrolę.

Pewnego wieczoru zadzwoniła. Jej głos był drżący, bez tej pewności siebie, którą zawsze miała.

– Karolina, nie wiem, co robić – powiedziała słabym głosem. – Wszystko się sypie. Firma, Michał... potrzebuję cię.

Była na skraju. Może dawniej bym jej współczuła, ale teraz? Zostałam tylko z chłodnym poczuciem triumfu.

– Może czas, żebyś nauczyła się, że nie wszystko zawsze idzie po twojej myśli – odpowiedziałam, nie kryjąc obojętności.

Zamilkła. Czekałam, aż coś powie, aż będzie próbowała się bronić, ale nie zrobiła tego. Zrezygnowała. Tak jak ja przez lata rezygnowałam z siebie dla niej.

Zaczynała rozumieć, jak to jest.

Patrzyłam, jak się załamuje

Nie spodziewałam się, że Alicja tak szybko się załamie. Zawsze była tą silniejszą, tą, która nigdy się nie poddaje, a teraz? Miała w oczach ten sam wyraz bezradności, jaki ja miałam, gdy latami patrzyłam, jak każdy jej krok przynosi kolejne sukcesy. Tylko że teraz to ja byłam górą. Nie mogłam przestać myśleć o tym, jak sprawnie wszystko się potoczyło – maile wysłane do jej klientów, subtelne plotki, które zaczęły krążyć w branży. Wszystko układało się dokładnie tak, jak zaplanowałam.

Alicja stała się cieniem siebie, a ja... czułam coś w rodzaju satysfakcji. Ale kiedy przyszłam do niej pewnego dnia, by sprawdzić, jak daleko to wszystko zaszło, wiedziałam, że to nie wystarczy. Znalazłam ją przy biurku, zasypaną dokumentami, zmęczoną i przygnębioną.

– Karolina, co ja mam zrobić? – zapytała, nawet nie patrząc na mnie. Była jak ktoś zupełnie inny. Gdzie podziała się ta pewna siebie, dynamiczna Alicja?

Zamiast odpowiedzieć, zamarłam. Wzrok przypadkiem padł na jej laptopa. Zostawiła go otwartego. W jednej z zakładek zobaczyłam swoje imię. Zaciekawiona, podeszłam bliżej, serce zaczęło bić mocniej.

To, co zobaczyłam, zmroziło mnie. E-maile. Wszystkie wysłane z mojego komputera.

– Co to jest? – zapytała nagle Alicja, spoglądając na mnie. W jej oczach była mieszanka bólu i... zrozumienia.

Była w szoku

Poczułam, jak serce zamiera mi w piersi. Alicja patrzyła na mnie w milczeniu, ale już wiedziała. To było jasne, wyczytałam to z jej spojrzenia. W tym momencie wszystko wyszło na jaw. Maile, które wysyłałam – te same, które niszczyły jej firmę, były teraz wyświetlone na jej ekranie. Stałam przed nią, jak oskarżona, choć jeszcze nikt nie wypowiedział ani jednego oskarżenia.

– Karolina... – zaczęła, ale jej głos się załamał.

Jej twarz wykrzywiła się w niezrozumiałym dla mnie grymasie: zranienie, złość, może nawet lęk.

– To ty? Jak mogłaś?

Otworzyłam usta, próbując coś powiedzieć, cokolwiek, ale słowa ugrzęzły mi w gardle. Miałam tyle możliwości, żeby to ukryć, żeby zaprzeczyć, ale teraz? Wszystko się rozsypało. Alicja wstała powoli, jakby nagle zrozumiała całą tę układankę, którą pieczołowicie tworzyłam.

– Dlaczego, Karolina? – Jej głos był cichy, pełen niedowierzania. – Byłyśmy siostrami. Jak mogłaś to zrobić? Zawsze wierzyłam, że jesteśmy po tej samej stronie.

W tamtej chwili coś we mnie pękło. Przez lata nosiłam w sobie ten gniew, te wszystkie małe upokorzenia, kiedy ojciec zawsze patrzył na nią z dumą, kiedy to ona była chwalona, kiedy wszystko jej się udawało, a ja byłam tą, która stała obok, niewidoczna. A teraz? Cała ta skrywana złość, ta zazdrość, w końcu wybuchła.

– Zawsze byłaś tą lepszą, Alicja! – wykrzyknęłam, zanim zdążyłam się powstrzymać. – Ty miałaś wszystko – sukcesy, firmę, męża, uznanie ojca... A ja? Kim byłam przy tobie? Nikim!

Alicja zamarła. Nie spodziewała się tego.

Wszystko jej wygarnęłam

– Karolina, co ty mówisz? – zapytała cicho. – Myślałam, że zawsze się wspieramy... że to wszystko nie miało znaczenia. Myślałam, że jesteśmy rodziną.

Zaśmiałam się gorzko, jakby jej słowa były czymś absurdalnym.

– Rodziną? – powtórzyłam. – Kiedy ty błyszczałaś, ja stałam w cieniu, zawsze gorsza. Nieważne, jak bardzo się starałam, zawsze byłaś tą idealną.

Zobaczyłam, jak te słowa uderzają w nią, jak każde z nich wbija się głęboko. Stała tam, jakby nagle straciła grunt pod nogami. Tyle razy ja czułam to samo. Tyle razy widziałam, jak ona wszystko dostaje, a ja zostaję z niczym.

– Nie rozumiem... – wyszeptała, jakby to, co mówiłam, było dla niej niezrozumiałą zagadką. – Dlaczego nigdy mi tego nie powiedziałaś?

Przez chwilę zapanowała cisza. W jej oczach pojawiły się łzy, ale ja już nie czułam żadnego współczucia. Przeszłam przez zbyt wiele, by teraz żałować tego, co zrobiłam.

– Może dlatego, że nigdy mnie nie słuchałaś – powiedziałam zimno. – Zawsze byłaś zbyt zajęta sobą.

Zostawiłam ją tam, samą w jej własnym bólu, dokładnie tak, jak ja czułam się przez całe życie.

Nie mam wyrzutów sumienia

Wyszłam z wysoko podniesioną głową. Powietrze wydawało się nagle lżejsze, jakbym w końcu mogła oddychać pełną piersią. Alicja została tam, zniszczona i bezradna, dokładnie tak, jak przez lata czułam się ja. Zawsze była na szczycie, zawsze ta silniejsza, a teraz? Teraz to ona musiała się podnieść z kolan, tak jak ja przez całe życie próbowałam stanąć na własnych nogach.

Czułam satysfakcję. Nie skruchę, nie żal – satysfakcję. Patrzenie, jak jej idealny świat się rozpadał, było jak spełnienie wszystkich moich skrytych pragnień. Przez lata marzyłam o tym, żeby chociaż raz zobaczyć ją słabą, zagubioną, bezradną. I teraz to miałam.

Nie zamierzałam tego żałować. Była moją siostrą, ale przez całe życie zapomniała, że ja też istnieję. Teraz już wiedziała. Już nie była tą perfekcyjną Alicją. A ja? Ja wreszcie poczułam się ważna.

Może w końcu zacznie rozumieć, jak to jest być w cieniu. Może teraz, gdy straciła wszystko, zobaczy mnie tak, jak nigdy nie chciała. Ale prawda jest taka, że ja już nie potrzebowałam jej uznania. Wystarczyło mi, że w końcu zobaczyłam ją na dnie.

Reklama

Karolina, 29 lat

Reklama
Reklama
Reklama