Reklama

Ślub Marysi miał być najpiękniejszym dniem w naszym życiu. Odkąd sięgałam pamięcią, zawsze marzyłyśmy o tym, by moja starsza siostra stanęła na ślubnym kobiercu. Razem planowałyśmy wszystko w najdrobniejszych szczegółach – od dekoracji sali, przez suknię ślubną, aż po wybór tortu. Jednak kilka dni przed tym wielkim dniem zauważyłam, że Marysia była bardziej zamyślona niż zwykle. Zbytnio się tym nie przejmowałam, uznając to za zwykły stres przedślubny. Mimo to, coś nie dawało mi spokoju.

Reklama

Miałyśmy tak bliską więź, że wiedziałam, iż Marysia zawsze mogła na mnie liczyć i powierzyć mi każdy swój sekret. Dlatego też, gdy nadszedł dzień ślubu, byłam pełna nadziei, że wszystko pójdzie zgodnie z planem i nic nie zakłóci tego wyjątkowego momentu. Jednak wtedy nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo się myliłam...

Zaczęliśmy się niepokoić

Stałam w pokoju z moją mamą, Ewą. Nastrój, który jeszcze kilka godzin temu był pełen ekscytacji i oczekiwania, teraz zmienił się w coś zupełnie innego.

– Gdzie ona jest? – zapytała mama z wyraźnym niepokojem w głosie, przeszukując telefon w poszukiwaniu wiadomości od Marysi.

– Spokojnie, mamo. Może po prostu się spóźnia – starałam się uspokoić sytuację, choć wewnętrznie czułam narastający niepokój.

– Nie, Zosia, coś jest nie tak. Ona by czegoś takiego nie zrobiła – mama odparła z nutą paniki, patrząc mi prosto w oczy.

Byłam rozdarta. Chciałam wierzyć, że Marysia pojawi się w każdej chwili, ale jej dziwne zachowanie z ostatnich dni zaczynało do mnie wracać. Może coś jej się stało? A może... może zdecydowała się wszystko odwołać? Ta myśl była przerażająca, ale nie mogłam jej odrzucić.

– Może miała jakiś powód, żeby uciec – wyszeptałam, bardziej do siebie niż do mamy.

– Jaki powód? – zawołała mama, wyraźnie zrozpaczona. – Przecież miała wszystko, czego pragnęła!

W jej głosie słychać było łzy, a ja poczułam, jak moje własne serce ściska się z bólu. Nie miałam odpowiedzi na jej pytanie. Wszystko, co wiedziałam, to to, że Marysia była zagubiona. A teraz my też byliśmy. W pokoju zapanowała cisza, pełna niewypowiedzianych pytań i niepewności. Nie mogłam jednak pozwolić, by to wszystko nas przytłoczyło. Musiałam działać, musiałam odnaleźć moją siostrę.

Miałam coraz więcej wątpliwości

Musiałam porozmawiać z Jackiem, narzeczonym Marysi. Kiedy znalazłam go w jednym z bocznych pokoi, wyglądał na całkowicie zdezorientowanego. Jego krawat był poluzowany, a włosy rozczochrane, jakby dopiero co zerwał się z łóżka.

– Jacek, gdzie jest Marysia? – zapytałam, próbując zachować spokój, choć czułam, że głos mi drży.

– Sam chciałbym wiedzieć – odparł, potrząsając głową z niedowierzaniem. – Rozmawialiśmy jeszcze wczoraj wieczorem i wszystko wydawało się w porządku...

– W porządku? – przerwałam mu, nie mogąc powstrzymać wzrastającej irytacji. – A może zauważyłeś coś, czego ja nie dostrzegłam? Coś, co mogłoby sugerować, że ona... że coś się dzieje?

Jacek spojrzał na mnie, a jego oczy były pełne niepokoju.

– Ostatnio była trochę zamyślona, ale byłem przekonany, że to tylko nerwy. Nie sądziłem, że mogłaby... zniknąć.

Jego bezradność mnie zaskoczyła. Jacek zawsze wydawał się być człowiekiem, który ma wszystko pod kontrolą, a teraz stał przede mną, kompletnie zagubiony. Poczułam falę współczucia, ale nie mogłam pozwolić, by to odwróciło moją uwagę od sedna sprawy.

– Obdzwoniłam jej koleżanki i nikt nic nie wie. A co z jej byłym chłopakiem, Pawłem? Może to z nim jest? – zapytałam, zastanawiając się na głos i zaraz pożałowałam, że pytam o to Jacka. W końcu był miłością jej życia. Tak przynajmniej mi się wydawało.

– Paweł? – Jacek wyglądał na zbitego z tropu. – Ale przecież oni dawno się rozstali. Poza tym, czemu miałaby teraz z nim być?

W jego głosie brzmiała nadzieja, że to wszystko to tylko jakieś nieporozumienie. Ale ja zaczynałam mieć przeczucie, że Marysia miała tajemnicę, którą nikomu nie wyjawiła. I teraz to przeczucie stawało się coraz silniejsze.

Musiałam poznać prawdę

Przechadzając się po domu i próbując zebrać myśli, przypadkiem usłyszałam rozmowę między mamą a ojcem, Jerzym. Ich głosy dochodziły z kuchni, gdzie najwyraźniej nie spodziewali się żadnych podsłuchujących uszu.

– Jurek, musimy coś powiedzieć reszcie. Nie możemy dłużej udawać, że wszystko jest w porządku – mówiła mama, a w jej głosie słychać było desperację.

– Nie możemy tak po prostu przyznać, że Marysia uciekła. Ludzie będą plotkować – odpowiedział ojciec, nieco ciszej, jakby w obawie, że ktoś ich usłyszy.

– A co jeśli jest z Pawłem? – ciągnęła mama. – Wiesz, jak bardzo był dla niej ważny...

Moje serce zabiło mocniej. To imię... Paweł. Czyżby faktycznie była u niego? Poczułam, jak wzbiera we mnie fala emocji, a nogi same poniosły mnie do kuchni.

Co wy ukrywacie? – zapytałam stanowczo, stając w progu.

Rodzice spojrzeli na mnie z zaskoczeniem, a następnie wymienili się znaczącym spojrzeniem.

– Zosia... – zaczęła mama, ale ojciec uniósł rękę, jakby chciał ją powstrzymać.

– Może faktycznie pojechała do Pawła – wyznał ojciec, niechętnie, ale zdecydowanie. – Ostatnio z nim rozmawiała...

– Dlaczego nic mi nie powiedzieliście?! – wykrzyknęłam, czując, jak gniew i żal mieszają się we mnie.

– Nie chcieliśmy cię niepotrzebnie martwić – tłumaczyła mama. – Myśleliśmy, że to tylko chwilowe... że może chce pozamykać pewne sprawy.

Stałam tam, czując, jak świat wokół mnie zaczyna się kruszyć. Moja siostra, która zawsze była taka odpowiedzialna i lojalna, mogła naprawdę uciec? Musiałam znaleźć odpowiedzi, musiałam zrozumieć jej motywy, zanim będę mogła się z tym pogodzić.

Czułam się oszukana

Wspomnienia przlatywały przez moją głowę jak klatki z filmu. Kilka miesięcy temu moja siostra wspominała o Pawle w sposób, który teraz nabierał nowego znaczenia. Siedziałyśmy wtedy na kanapie, popijając herbatę, gdy Marysia nagle zaczęła mówić o nim z nutą nostalgii.

– Wiesz, Paweł był kimś wyjątkowym – powiedziała wtedy, a ja zauważyłam, jak jej oczy zaszkliły się na moment. – Czasem zastanawiam się, jakby to było, gdybyśmy zostali razem.

Odpowiedziałam wtedy pół żartem, pół serio, że przecież wybrała Jacka i że to z nim planuje przyszłość. Teraz te słowa odbijały się echem w mojej głowie. Może jednak nie wszystko między nią a Pawłem zostało wyjaśnione? Może nigdy nie przestała go kochać?

Czułam się zdradzona i zdezorientowana. Dlaczego mi o tym nie powiedziała? Dlaczego nie ufała mi na tyle, by podzielić się swoimi wątpliwościami? Przez moment poczułam ukłucie gniewu, ale zaraz potem pojawił się smutek i poczucie winy. Może nie byłam tak dobrą siostrą, jak myślałam?

Postanowiłam, że muszę ją odnaleźć. Nie mogłam po prostu siedzieć i czekać na to, co się wydarzy. Musiałam zrozumieć jej decyzję, zanim będę mogła cokolwiek ocenić. To była moja siostra, moja najbliższa przyjaciółka. Nie mogłam jej teraz zawieść, nawet jeśli to, co zrobiła, wydawało mi się niewybaczalne.

To był dla mnie szok

Dotarłam do mieszkania Pawła, nie do końca wiedząc, co zastanę na miejscu. Drzwi otworzyła mi Marysia, a na jej widok poczułam ogromną ulgę, która jednak szybko ustąpiła miejsca złości i niezrozumieniu.

– Zosia... – zaczęła, ale ja weszłam do środka, nie czekając na zaproszenie.

Co ty wyprawiasz?! – wybuchnęłam, patrząc na nią z niedowierzaniem. – Wszyscy cię szukają, a ty tutaj?!

Marysia spuściła wzrok, a ja zauważyłam, że wygląda na zmęczoną i przygnębioną. Usiadła na kanapie, a ja zajęłam miejsce naprzeciwko niej.

– Przepraszam – powiedziała cicho, unosząc oczy, które były pełne łez. – Nie mogłam wyjść za Jacka. Jestem w ciąży... z Pawłem.

Słowa te uderzyły mnie niczym grom z jasnego nieba. W jednej chwili wszystko nabrało sensu, choć wciąż było trudne do zaakceptowania. Milczałam, próbując zrozumieć decyzję Marysi, ale emocje mieszały się w mojej głowie.

– Dlaczego mi o tym nie powiedziałaś? – zapytałam z wyrzutem, choć wiedziałam, że nie byłam w stanie zrozumieć w pełni jej sytuacji.

– Bałam się – przyznała Marysia, z trudem powstrzymując łzy. – Nie chciałam cię obciążać swoimi problemami. A teraz... teraz już za późno.

– Nigdy nie jest za późno – odpowiedziałam miękko, łagodząc ton. – Jestem tu, by cię wspierać, choćby nie wiem co.

Rozmowa była pełna emocji, łez i prób zrozumienia decyzji mojej siostry. Poczułam, jak wszystkie moje wcześniejsze osądy zaczynają się kruszyć. Ona nie chciała nikogo skrzywdzić. Chciała jedynie być szczera wobec siebie i swojego serca, nawet jeśli oznaczało to zniszczenie tego, co do tej pory budowała.

Musiałyśmy się z tym zmierzyć

Powrót do domu był jednocześnie ulgą i ciężarem. Czułam się jak na emocjonalnej huśtawce, rozdarta między lojalnością wobec siostry a obowiązkiem wobec reszty rodziny. Jak powiedzieć rodzicom, że ich córka, ich nadzieja, teraz nosi w sobie nowe życie? Jak powiedzieć Jackowi, że jego narzeczona nigdy nie wróci do niego, bo zdecydowała się na coś, czego nikt się nie spodziewał?

Wiedziałam, że relacje w naszej rodzinie już nigdy nie będą takie same. Sekrety Marysi zmieniły wszystko, wywróciły do góry nogami naszą dotychczasową rzeczywistość. Ostatecznie jednak zrozumiałam, że każda z nas miała swoje tajemnice, swoje lęki i marzenia. Tylko Maria znalazła odwagę, by zmierzyć się z prawdą, choćby nie wiem, jak trudną.

– Co teraz zrobimy? – zapytała mnie Marysia, gdy żegnałyśmy się przed jej mieszkaniem.

– Nie wiem – odpowiedziałam szczerze. – Ale wiem, że chcę być przy tobie, kiedy będziesz tego potrzebować.

Uśmiechnęła się przez łzy, a ja poczułam, że mimo wszystko nasza więź jest silniejsza niż kiedykolwiek. Musiałam wrócić do rodziny i stawić czoła konsekwencjom. Czułam się odpowiedzialna za to, by pomóc wszystkim przejść przez ten kryzys. Być może nie wszystko potoczy się tak, jak byśmy tego chcieli, ale wiedziałam, że razem, jako rodzina, możemy stawić czoła każdej burzy.

Z czasem, może nawet odnajdziemy w tym wszystkim jakiś nowy sens, nowe początki. Jednak na razie, musiałam skonfrontować się z rodzicami, z Jackiem i z nową rzeczywistością, którą Marysia nieświadomie wprowadziła do naszego życia. Bez względu na wszystko, wiedziałam, że zawsze będę przy niej, bo taka jest siła siostrzanej miłości.

Zofia, 26 lat


Czytaj także:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama