Reklama

– Słuchaj uważnie i przypomnij sobie jeszcze raz, bo nie możemy sobie pozwolić na żadne potknięcia. Masz na imię Joanna, skończyłaś osiem lat, urodziłaś się w Suchowoli i jestem twoją matką, a moje imię to Anna, dotarło? Ej! Nie kręć mi tu tylko głową na boki, powtórz to głośno! – ściskała mój podbródek. – No dalej, powiedz to, proszę cię – wyszeptała ledwo słyszalnie, prawie płacząc, zupełnie jak ja.

Reklama

– Mam na imię Joanna, mam osiem lat, a ty jesteś Anną, moją mamą.

– Gdzie się urodziłaś?

– Nie mam pojęcia… Nie wiem! Czemu mam zmyślać, że jesteś moją mamą? Przecież mam swoją własną! Chcę do niej wrócić, rozumiesz? Tęsknię za domem, za moją ukochaną mamą! Poza tym, nie mam ośmiu lat, a dziewięć i pół, zapomniałaś?!

Strach sparaliżował moje ciało, gdy chciałam powiedzieć „ojciec”. Pragnęłam uniknąć przywołania koszmarnych obrazów z przeszłości. Coś we mnie rwało się, by wyrwać z jej ramion, pchnąć drzwi kryjówki i uciec, ale moja siostra, której prawdziwe imię to Blanka, wyczuła burzę uczuć szalejącą w moim wnętrzu i jeszcze silniej przycisnęła rękę do moich ust.

Czułam wdzięczność za to, że się mną zaopiekowała

Zastanawiałam się, czemu nie stanęła w obronie ojca. Była ode mnie starsza i wyższa, a przez jakiś czas chodziła na karate, więc na pewno dałaby radę. Ale nie zrobiła nic, tak jak i ja. Blanka nasłuchiwała ciszy dookoła, a potem, zanim zdążyłam powiedzieć „nie”, zawinęła mi szalik na oczach i wyprowadziła ze schowka.

Idziemy! – powiedziała takim tonem, że nie było dyskusji.

Nakłoniła mnie, żebym podążała jej śladem poprzez krzaki malin naszej mamy, dopóki nie dotarłyśmy do otworu w ogrodzeniu na tyłach działki. Przepchnęła mnie przez dziurę jak wór ziemniaków, po czym sama zręcznie przecisnęła się między drutami płotu i zabrała mnie w głąb lasu do walącego się szałasu. W środku umyła mnie wodą z kałuży, dała mi się napić resztek z butelki i poszła poszukać zasięgu. Myślałam, że dzwoni do mamy, ale zamiast niej nad ranem zjawił się jakiś facet, którego kazała mi nazywać „wujkiem Romkiem”.

Facet, który nie był za wysoki i miał parę lat więcej niż moja siostra, wsadził nas do swojego auta na tylną kanapę, zarzucił na nas jakiś koc i zawiózł do mieszkania, gdzie Blanka wymyśliła dla mnie nową osobowość.

– No ale po co? Po co mam grać kogoś innego? – starałam się z niej wyciągnąć, chociaż widziałam, że moje dociekanie ją wkurza.

– Posłuchaj mnie uważnie, mała. Tata wpadł w tarapaty. Pożyczył pieniądze od jakichś opryszków i teraz ma przechlapane. Robią okropne rzeczy dla kasy, a większość delikwentów już nie wraca po spotkaniu z nimi. Dlatego jestem pewna, że taty już nie zobaczymy. Może poszli też po mamę, więc musimy się gdzieś schować. Zostałyśmy tylko we dwie, rozumiesz? Masz tylko mnie i wujka Romka – mówiła, ledwo powstrzymując szloch, który brałam za ból po utracie rodziców.

Myślałam, że zależy jej na moim szczęściu

Nie odważyłam się zadawać jej kolejnych trudnych pytań, by oszczędzić jej cierpienia. Powstrzymałam się od dociekania, czemu nie sprawdziłyśmy, co z mamą, ani dlaczego nawet nie zgłosiłyśmy sprawy na komisariacie. Dobrze znałam Blankę i miałam pewność, że kieruje się moim dobrem. „Jestem twoją drugą mamusią” – często to powtarzała. Mama raz na nią nakrzyczała, gdy to usłyszała. Pokłóciły się wówczas tak ostro, że Blanka na dwa dni schowała się u koleżanki. Powróciła dopiero, gdy do niej zadzwoniłam.

– Postąpiłam tak wyłącznie z myślą o niej! Jedynie dla jej dobra, rozumiesz?! – wykrzyczała do matki tuż po wejściu do mieszkania.

Wtuliłam się w ramiona siostry, ciesząc się, że nareszcie cała nasza rodzina jest w komplecie. „W końcu to moja starsza, rozsądna siostrzyczka. Jeżeli prosi, żebym udawała Joasię, to na pewno kieruje się moim dobrem” – tak wytłumaczyłam to sobie i pluszakowi, którego zabrałam z naszego mieszkania. Z ciężkim brzemieniem na sercu zaniechałam dopytywania o mamę i tatę. Biernie obserwowałam, jak obcina moje długie włosy i zmienia kolor na jasny blond.

Za wzorowe sprawowanie siostra parę dni potem zabrała mnie na przechadzkę po nieznanym mi mieście. „Ale wielkie!” – podziwiałam w duchu. Nigdy wcześniej nie opuszczałam naszych stron. Ojciec był zdania, że posiadamy wszystko, co potrzebne – szczyty, potoki i czyste powietrze. Szłam oczarowana szerokimi alejami usianymi ogródkami kawiarni, barwnymi witrynami i oryginalnie odzianymi przechodniami. Oniemiałam ze zdumienia na widok ciemnoskórego pana, co rozbawiło moją siostrę. Gdy wróciłyśmy do mieszkania, dowiedziałam się, że właśnie zdałam test na piątkę z wykrzyknikiem.

Nigdy nie próbowałam uciec, ale zwracałam się do mojej siostry tak, jakby była moją mamą. Kiedy pewna starsza pani spytała mnie, jak mam na imię, bez chwili namysłu odparłam, że nazywam się Joanna. W ramach nagrody Blanka, czyli Anna, i wujek Romek zabrali mnie do kafejki na pyszne lody podane w pucharku, udekorowane bitą śmietaną, świeżymi owocami i wiórkami czekoladowymi.

– Ale fajnie! – przez moment czułam się naprawdę radosna i pełna szczęścia.

Blanka postanowiła zapisać mnie do szkoły

W eleganckim stroju, emanując pewnością siebie, pokazała pani dyrektor moje sfałszowane papiery. Ta nawet nie mrugnęła okiem, przyjmując za pewnik, że chuda dziewczynka, która siedzi obok niej, ma faktycznie siedem lat, a nie prawie dziewięć. „Jest bardzo dojrzała jak na swój wiek. To nasz skarb!” – Blanka poczochrała mnie czule po głowie. Robiłam wszystko, żeby spełnić jej nadzieje. Za dnia jakoś mi się udawało, ale kiedy przychodziła noc, przestawałam nad sobą panować. Budziłam się z krzykiem i płaczem.

Blanka na początku robiła wszystko, żeby poprawić mi humor. Wieczorem sięgała po zabawne książeczki dla dzieci, chwaliła mnie, gdy widziała, że robię postępy i zasypiała obok mnie, abym nie odczuwała samotności. Jednak gdy pewnej nocy zmoczyłam łóżko, jej cierpliwość się skończyła i wymierzyła mi siarczysty policzek.

Specjalnie to robisz, żeby mnie zdenerwować! A ja tyle dla ciebie zrobiłam, poświęciłam się! – darła się wniebogłosy.

W tę noc, poza bólem w okolicy twarzy, odczułam również ogrom jej wściekłości. Nie mam pewności, czy powstrzymałaby się od kolejnego ciosu, gdyby do sypialni nie wparował wuj Romek i jej nie przytrzymał. Od tego momentu Blanka dzieliła już łóżko wyłącznie z nim. Kiedy była w dobrym nastroju, nadal byłam jej ukochaną przybraną córką, ale znacznie częściej ignorowała moją obecność albo darła się na mnie bez żadnego konkretnego powodu, strasząc oddaniem mnie do sierocińca lub w ręce rzekomych oprawców taty. Przerażona tym wszystkim, usiłowałam zachowywać się poprawnie, chociaż przychodziło mi to z wielkim trudem.

Często dochodziło między nimi do spięć

– Masz nierówno pod sufitem! – rzucił w jej stronę pewnego razu podczas awantury, kiedy Wycelowała w niego talerzem.

Pudło, naczynie roztrzaskało się o ścianę, a wujek przepadł jak kamień w wodę. Początkowo siostra klęła na niego, jednak po paru dniach zupełnie się załamała, rzuciła do łóżka i przestała interesować się czymkolwiek, łącznie ze mną. Dopóki wujek z nami pomieszkiwał, jakoś wiązałam koniec z końcem, ale kiedy dał nogę po następnym napadzie wściekłości siostry, zmuszona byłam wręcz grzebać w kontenerach w poszukiwaniu czegoś do jedzenia. Mimo wszystko dalej robiłam dobrą minę do złej gry przed sąsiedztwem, rówieśnikami w szkole oraz nauczycielami, udając, że wszystko jest dobrze.

Kiedy Blanka miała gorsze dni i nie potrafiła się zebrać do działania, brałam na siebie pranie naszych ciuchów, porządki w domu, naukę i robienie sprawunków na tyle, na ile dawałam radę. Kierował mną lęk przed utratą siostry. Przerażała mnie wizja domu dziecka. W momentach, gdy Blanka czuła się lepiej, przejmowała ode mnie obowiązki i udawała się do banku, aby wypłacić gotówkę. Nie dociekałam, skąd bierze te pieniądze, chociaż miałam świadomość, że nigdzie nie pracuje. Po prostu starałam się zapamiętywać lokalizację kolejnej kryjówki, bo często ją zmieniała.

Niestety mamusia miała te „kiepskie dni” non stop, więc często chodziłam głodna jak wilk i brudna jak prosiak. Ale nawet w takiej sytuacji nie pisnęłam ani słowem, chociaż pani psycholog ze szkoły próbowała mnie nakłonić, żebym powiedziała, jak jest naprawdę.

– Nie martw się, Joasiu, pomożemy ci!

Aż doszło do dramatu

Miałam wielką ochotę dać wiarę słowom pani pedagog, lecz jedynie przytaknęłam. Po spotkaniu czym prędzej ruszyłam w stronę domu. Blanka nie zamierzała mnie wysłuchać. Wpadła w złość, że zerwałam ją z łóżka i zrobiła mi straszną awanturę. Darła się wniebogłosy i ciskała we mnie różnymi rzeczami, dopiero głośne pukanie do drzwi ją otrzeźwiło.

– Tu policja, proszę natychmiast otworzyć!

Pragnęłam nacisnąć klamkę, ale moja siostra złapała mnie w żelaznym uścisku, podobnie jak podczas sytuacji w kryjówce. Położyła na dłoń na ustach.

– Nie wchodzić! – wykrzyknęła w stronę gliniarzy, którzy właśnie sforsowali drzwi do lokum. Mocniej przycisnęła mi rękę do twarzy.

– Jeszcze ją udusisz, tego chcesz? – mundurowy ostrożnie zmniejszał dzielącą nas odległość.

Ta dziewczynka należy do mnie… Wyłącznie do mnie! – Blanka darła się wniebogłosy niczym obłąkana.

Funkcjonariusz zdołał nawiązać z nią kontakt słowny. Podszedł tak blisko, że gdy tylko zawahała się przez moment, wykorzystał okazję i rozluźnił jej uścisk.

– W nogi, dziewczyno! – polecił, a ja rzuciłam się pędem wprost ku drugiemu policjantowi.

Złapał mnie zdecydowanym chwytem za barki i uniósł w powietrze.

– Powiedz, jak się nazywasz? – spytał, jednocześnie kontaktując się z komendą.

Chciałam się przedstawić, jednak z nerwów po prostu wybuchłam płaczem. Słowa ugrzęzły mi w gardle.

– Spokojnie kochanie, zaopiekujemy się tobą i twoją mamą – powiedział, chcąc mnie uspokoić.

Ale to nie jest moja mama, proszę pana – odpowiedziałam przez łzy.

Kiedy następnego ranka obudziłam się w izbie przyjęć, dokąd trafiłam po tym, jak zaatakowała mnie Blanka, nie mogłam uwierzyć własnym oczom. W drzwiach stali moi rodzice! Mama wyglądała całkiem dobrze, a tuż za nią wszedł tata. Wprawdzie mocno schudł i był blady jak ściana, ale najważniejsze, że żył.

– Ale... jak to? Myślałam, że nie żyjecie – wydukałam oszołomiona, patrząc na nich wielkimi oczami.

– Dziecko drogie, cóż ta wariatka ci naopowiadała? – mama ledwo powstrzymywała płacz, a tata rzucił się, by mnie przytulić, szlochając w głos.

Jedna z nich mnie okłamała. Tylko która?

Dopiero po jakimś czasie dotarła do mnie prawda – ojciec nie był wcale zadłużony u opryszków. Całą intrygę uknuła Blanka. Jej wdzięk i perspektywa gigantycznego łupu skłoniły Romka oraz jego kumpli, by upozorować napad na tatę. W trakcie procesu sąd stwierdził u mojej siostry zaburzenia psychiczne, dlatego zamiast do zakładu karnego, została skierowana na leczenie psychiatryczne. Tyle informacji wystarczyło, by zaspokoić ciekawość małej, dziewięcioletniej dziewczynki, którą byłam w tamtym okresie.

Czasem trochę współczułam Blance i w pewnym sensie brakowało mi jej, ale radość z odzyskania rodziców i własnego, normalnego życia była tak ogromna, że zdecydowałam się jak najszybciej wyrzucić z pamięci całe to dziwne zajście. Nie odwiedzałam siostry, a rodzice również unikali poruszania tematu Blanki w mojej obecności. Ta sytuacja trwała aż do momentu, gdy po trzech latach otrzymałam od niej w liście wiadomość, w której wyznała, że jest moją biologiczną matką. „To dlatego cię zabrałam, wciąż cię kocham, córciu, i ogromnie za tobą tęsknię” – tymi słowami zakończyła list. Moja prawdziwa mama wpadła we wściekłość, gdy jej go pokazałam.

– Skarbie, proszę cię, uwierz mi. Twoja siostra ma poważne problemy zdrowotne i to zapewne przez to opowiada te wszystkie zmyślone historie. Ona nie jest i nigdy nie była twoją matką, musisz mi zaufać – przekonywała mnie.

Po przemyśleniu sprawy doszłam do wniosku, że faktycznie miała rację. Jednak kiedy zaczęłam dokładniej przyglądać się temu, co było kiedyś, pojawiły się wątpliwości co do tego, która z nich jest moją biologiczną matką. Od tamtej pory nie otrzymałam ani jednej wiadomości od Blanki, bo rodzice na pewno o to zadbali, ale niedługo osiągnę pełnoletność i sama będę mogła zdecydować o tym, czy ją odwiedzić. Pytanie tylko, czy uda mi się kiedyś poznać prawdę?

Reklama

Natalia, 18 lat

Reklama
Reklama
Reklama