Reklama

Hanka była tak naprawdę nie tylko moją starszą siostrą, ale również przyjaciółką. Zawsze miała dla mnie czas, odpowiadała na wszystkie moje pytania, nie miała problemu z tym, aby zabrać mnie ze sobą w różne miejsca. To ona wtajemniczyła mnie w miesiączkę, to od niej dostałam pierwszą szminkę. To jej wypłakiwałam się po kolejnych rozstaniach z chłopakami. Naprawdę ją kochałam. Rozumiałyśmy się świetnie i nie miałyśmy przed sobą żadnych tajemnic. Myślałam, że tak będzie zawsze.

Reklama

Miałyśmy dobry kontakt

Kiedy Hanka wyjechała na studia, rozmawiałyśmy przez telefon praktycznie codziennie. Gdy zdałam maturę, zamieszkałyśmy razem. To był naprawdę szalony czas. Nadal byłyśmy nierozłączne, ale tym razem już dorosłe. Używałyśmy tych samych kosmetyków, nosiłyśmy podobne ubrania, miałyśmy wspólną biżuterię. Nawet, kiedy Hanka zaczęła spotykać się ze Zbyszkiem, w naszej relacji nic się nie popsuło. Po prostu zamieszkał z nami.

W pewnym momencie nasze ścieżki zaczęły się rozchodzić. Podczas urlopu spotkałam Svena, uroczego Szweda, który pracował w Holandii. Od razu się w sobie zakochaliśmy. Uznaliśmy, że wyprowadzamy się z Polski. Z kolei Hanka z mężem wrócili do naszego rodzinnego miasta, gdzie kupili niewielki domek.

Mimo dużych zmian w życiu nadal byłyśmy w stałym kontakcie. Zaczęłyśmy korzystać ze Skype'a, co sprawiło, że w ogóle nie czułam, że dzielą nas setki kilometrów. Miałam wrażenie, że moja siostra jest cały czas obok. Obie urodziłyśmy dzieci, ja nie zrezygnowałam z pracy, Hania uznała, że zostanie z dziećmi w domu.

Siostra zajmowała się ojcem

Kiedy zmarła mama, to na Hankę spadła cała odpowiedzialność za ojca. Myślałam jednak, że nie jest to dla niej problem. Przecież mieszkała tylko kilka ulic dalej, a dzieci miała już na tyle duże, że nie wymagały ciągłej opieki. Jednocześnie tata nadal był samodzielny. Bardziej potrzebował po prostu towarzystwa. Przynajmniej tak mi się zdawało.

Przyjeżdżałam do rodzinnego domu tylko na święta i to nie na każde, ponieważ rodzice Svena też chcieli spędzać czas z wnukami. Wspominałam niedawno nasze ostatnie święta z ojcem. Była to Wielkanoc, wszystko dookoła przepięknie kwitło. Również krokusy na grobie mamy. Dwa tygodnie później grabarze je wykopali, kiedy przygotowywali miejsce dla taty. Zmarł nagle. Naprawdę długo nie mogłyśmy się pozbierać.

Nie chciałam od razu zaczynać rozmowy na temat domu, w którym mieszkali rodzice. Wiedziałam jednak, że przyjdzie czas, kiedy trzeba będzie podjąć decyzję, co z nim rodzimy. Mijały kolejne tygodnie, a Hanka się nie odzywała.

Nie mogłam w to uwierzyć

Na kolejne święta zdecydowałam się do niej zadzwonić.

– Planujemy ze Svenem i dziećmi przyjechać na kilka dni do Polski. Chcemy zatrzymać się u rodziców. Nie będziemy zwalać się tobie i Zbyszkowi na głowę. Co myślisz? – zapytałam.

Cieszyła mnie myśl ponownego otwarcia ciężkich, dębowych drzwi. Hanka długo się nie odzywała.

Dom został sprzedany – powiedziała nagle. Nie mogłam uwierzyć w to, co słyszałam! – Tata przekazał mi go w testamencie przed swoją śmiercią. Potrzebowałam gotówki – dodała. Czułam się jak sparaliżowana. Hanka odziedziczyła wszystko po rodzicach. To wyjaśniało, dlaczego tak długo nie mówiła o spadku.

– Czy mogę zabrać jakieś meble? – zapytałam cicho. – Chciałam zabrać starą szafkę z sypialni, żeby ją odrestaurować - dodałam niepewnie.

– Nie wiem, co się stało z meblami. Nie wiedziałam, co z nimi zrobić. Wydaje mi się, że nowi właściciele się ich pozbyli! – odparła Hanka. Pozbyli? Tak po prostu?

Nie poznawałam swojej własnej siostry. Jak mogła mówić o tym tak zupełnie bez emocji? To nie mogła być ona! Zachowywała się jak zupełnie obca osoba.

– Proszę, nie dzwoń do mnie więcej, nie mam już siostry – powiedziałam cicho.

Odłożyłam słuchawkę, a później zemdlałam... Sven uważał, że powinnam zawalczyć chociaż o zachowek. Nie zgadzałam się z nim. Zarabialiśmy naprawdę dobrze. Gdybym dowiedziała się, że Hanka ma problemy finansowe, natychmiast bym jej pomogła. Ale ona wolała mnie okłamać. Przez nią z rodzinnego domu nie mam żadnej pamiątki.

Wyznała mi prawdę po latach

Hanka kilkakrotnie próbowała się ze mną skontaktować, ale ja nie odpowiadałam. Dla mnie nie istniała. Lata mijały, a ja tylko raz odwiedziłam moje rodzinne miasteczko, aby zobaczyć mój dawny dom... Przepłakałam później całą drogę do domu – aż półtora tysiąca kilometrów. List od Hanki dotarł do mnie po sześciu latach. Nie otworzyłam go, ale nie potrafiłam go też wyrzucić. W końcu zdecydowałam się go przeczytać.

"Nie potrafię wyjaśnić, dlaczego nie powiedziałam ci, że tata chce przepisać na mnie dom. Może czułam się dumna, że chce mnie tak wyróżnić. Może czułam, że skoro podjął taką decyzję, to kocha mnie trochę mocniej niż ciebie. Nie jestem pewna, dlaczego nie wspomniałam ci o planie taty, by przekazać m dom. Myślę, że częściowo poczułam dumę, że chce mi dać takie wyróżnienie. Że może mnie kocha odrobinę bardziej niż ciebie, ponieważ to ja każdego dnia do niego przychodzę i troszczę się o niego. To sprawiało, że czułam się lepiej. Tata podnosił moją samoocenę, podczas gdy mój mąż skutecznie ją obniżał.

Zbyszek coraz częściej narzekał, że nic nie robię, że tylko siedzę w domu, podczas gdy on naprawdę ciężko pracuje. Kiedy sprzedaliśmy dom, postanowił założyć własny biznes. Uznał, że sieć sklepów z butami to świetny pomysł. Wtedy poczułam, że to ja rządzę, bo przecież to ja miałam pieniądze, a nie on. Zgodziłam się na jego plan. Nie byłam jednak przekonana, czy uda nam się zarobić. Zbyszek przedstawiał jednak kolejne wyliczenia, prognozował zyski. Dałam się przekonać.

Przez cztery lata znosiłam jego narzekanie. Ciągle uważał, że biznes nie idzie, bo klienci się nie znają, a miejsca, w których mamy sklepy są nieodpowiednie. W końcu odpuściłam. Złożyłam pozew o rozwód. Teraz jestem samotną matką. Firma zbankrutowała, oszczędności z domu zniknęły, nie udało mi się ocalić naszego związku. Wydaje mi się, że tak się stało, ponieważ chciałam zbudować swoje szczęście na twoim cierpieniu, siostrzyczko.

Rozumiem, że nie mam prawa Cię dzisiaj tak nazywać. Mam jednak nadzieję, że przemyślisz swoją decyzję i dasz mi jeszcze szansę. Zależy mi na tym, aby nasze dzieci mogły się znowu spotkać. Chciałabym Cię zobaczyć. Wybaczysz mi? Czekam na Twoją odpowiedź. Hanka."

Reklama

Schowałam ten list do koperty i próbowałam o nim zapomnieć. Nie byłam jednak w stanie. Z jednej strony jestem na nią naprawdę zła, czuję smutek. Z drugiej bardzo za nią tęsknię. Co powinnam zrobić?

Reklama
Reklama
Reklama