Reklama

Już w drzwiach zauważyłam, że Basia, moja bratanica, ma podkrążone oczy. Płakała. W pierwszej chwili pomyślałam, że coś się wydarzyło między nią a Bartkiem, jej narzeczonym, ale chodziło o coś zupełnie innego.

Reklama

– Tata spotyka się z jakąś kobietą, sam mi powiedział. Wyobrażasz sobie, ciociu? – wyrzuciła z siebie jednym tchem.

Odetchnęłam z ulgą, że nie chodzi Bartka. Gdyby coś się teraz psuło między młodymi, Baśka mogłaby znowu wpaść w jakiś dół...

– Kochanie, twój tata ma swoje potrzeby… – zaczęłam tłumaczyć Jarka, ale ona nie dała mi nawet dokończyć.

– Potrzeby? No ja nie mogę! Nie minął nawet rok od śmierci mamy, a on już o niej nie pamięta i ugania się za jakimiś babami! To podłe, a ty go, ciociu, jeszcze tłumaczysz? Jak tak możesz?! – Basia wprost kipiała z oburzenia.

Zobacz także

Łukasz zawalił maturę, Basia odwołała ślub

Gorączkowo szukałam słów, żeby wytłumaczyć jej tę sytuację, ale Basia nie miała ochoty na dalszą dyskusję. Odwróciła się gwałtownie i trzasnęła drzwiami, zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć.

Zdałam sobie sprawę, że dla mojej bratanicy jest rzeczywiście za wcześnie, żeby przyjąć do wiadomości trudną prawdę. Jarek niepotrzebnie się pośpieszył.

Moja bratowa umarła niecałe 10 miesięcy temu. Alicja była jeszcze młoda, miała zaledwie 50 lat. Poszła do szpitala na prostą operację, ale się po niej nie obudziła z narkozy. Podczas zabiegu doznała udaru i po kilku dniach nastąpił koniec.

Te chwile spędzone w szpitalu przy łóżku matki zmieniły Basię nie do poznania. Bratanica przez ten czas praktycznie w ogóle nie jadła, piła tylko wodę, brała tabletki uspokajające, nie dawała się też stamtąd zabrać ani na chwilę.

Śmierć bratowej była dla jej dzieci, Baśki i Łukasza, straszną tragedią. Łukasz akurat robił maturę, Basia miała za kilka miesięcy iść do ślubu… Dla młodej dziewczyny to niewyobrażalny cios stracić matkę w takim ważnym momencie.

– Akurat mama zdąży się podreperować po operacji i na moim ślubie już będzie całkiem zdrowa – mówiła Basia, kiedy odstawili Alicję do szpitala.

Potem wszystko się rozsypało jak domek z kart. Łukasz zawalił egzamin na maturze. Był zbyt rozkojarzony, żeby napisać go dobrze. A młodzi odwołali ślub, bo jak inaczej mogliby postąpić?

Kilka tygodni później Basia połknęła cały flakon tabletek, które znalazła wśród leków matki. Nieprzytomną siostrę znalazł Łukasz, wezwał pogotowie… Nawet Bartek nie umiał jej wtedy pocieszyć.

Od tamtej pory matkowałam Basi, pomogłam jej się pozbierać. Wydawało się, że już jest dobrze, i wtedy dowiedziała się, że jej ojciec spotyka się z Mirką...

Mój brat w całym tym dramacie trzymał się mocno. Śmierć żony oczywiście była dla niego szokiem, bardzo jej żałował, jednak nie rozpaczał tak jak inni.

Udawał, że jest inaczej, ale ja znałam prawdę. On po prostu nie kochał już żony.

Bratowa była osobą bardzo męczącą dla otoczenia. Miała wysokie wymagania wobec męża i dzieci. Jej wrodzony perfekcjonizm, uwielbienie dla porządku i czystości, ciągłe planowanie nie zostawiały żadnego marginesu na improwizację i luz. Wszystko zawsze podporządkowane było jakiemuś planowi, na każdą czynność był właściwy, z góry określony czas. Wszelkie nieoczekiwane działania Alicja zawsze przyjmowała z irytacją.

Pamiętam jej oburzenie, kiedy mój bratanek złamał rękę któregoś roku przed Wielkanocą. Jak mógł to zrobić akurat w momencie, kiedy Alicja potrzebowała jego pomocy w świątecznych przygotowaniach?! Ona niemal podejrzewała celowe działanie ze strony syna…

Mój brat już od kilku lat wspominał o rozstaniu z żoną. Z ostateczną decyzją czekał do chwili, aż dzieci dorosną.

– Tak się cieszę, że Baśka ma Bartka ,że się pobiorą. To taki rozsądny chłopak – mówił mi brat kilka miesięcy przed śmiercią Ali. – Akurat Łukasz zrobi maturę, pójdzie na studia, i wtedy będzie dobry czas, żeby to wszystko zakończyć…

Zawsze mi się zwierzał.

Może nie powinien był aż tak długo z tym zwlekać?

Ala na początku ich małżeństwa była inna, wesoła, lubiła zabawy, spotkania ze znajomymi. Kiedy jednak minęło pierwsze zakochanie, zaczęła wprowadzać do ich życia reguły i rytuały, Jarka zaczęła tresować, stosować zakazy

W tym małżeństwie zaledwie pierwsze trzy lata były szczęśliwe. Przez ponad ćwierć wieku mój brat ustępował żonie, starał się nie psuć atmosfery, która i tak była napięta jak w wojskowych koszarach.

Kilka lat temu poznał kobietę, samotną matkę dorastającego chłopca. Z czasem ich niewinna na początku przyjaźń przerodziła się w głębsze uczucie.

– Wiesz, Krysiu, kocham Mirkę, chcę się z nią związać. Muszę tylko w domu wszystko poukładać, żeby nie zrobić nikomu krzywdy – powiedział kilka lat temu.

Reklama

Może zbyt długo z tym zwlekał? Może nie powinien mieć takich skrupułów? Gdyby odszedł wcześniej, dzieci poznałyby prawdę o związku swoich rodziców
i teraz nie oskarżałaby ojca o brak szacunku dla pamięci matki. A i ja nie byłabym oskarżana o bezduszność…

Reklama
Reklama
Reklama