„Śniłam o zaręczynach w walentynki, a nie dostałam nawet marnej róży. Dla Jacka zawsze byłam tylko planem B”
„W jednej sekundzie całe podekscytowanie zniknęło. Poczułam, jak ściska mnie w żołądku. O co tu chodziło? Może to stary pierścionek zaręczynowy? Może kupił go dla kogoś innego i nigdy nie oddał? Albo… może nie byłam jedyną osobą w jego życiu”.

- Redakcja
Zazwyczaj nie grzebię w rzeczach Jacka. Naprawdę. Nie jestem jedną z tych dziewczyn, które sprawdzają telefony, przeszukują szuflady czy czytają stare wiadomości. Ale tamtego dnia po prostu szukałam nożyczek. Otworzyłam szufladę w jego biurku i zobaczyłam małe, czerwone pudełeczko. Pierścionek. Zrobiło mi się gorąco. Przez chwilę wpatrywałam się w nie, jakby mogło samo mi powiedzieć, o co chodzi. Potem ostrożnie otworzyłam wieczko. W środku leżał piękny złoty pierścionek z niewielkim diamentem. Taki, jaki zawsze mi się podobał. A więc Jacek naprawdę zamierzał się oświadczyć.
Poczułam, jak ściska mi się gardło. Po tylu latach razem, po tych wszystkich rozmowach o ślubie, na które zawsze reagował wymijająco, w końcu się zdecydował. Uśmiechnęłam się, ale zaraz potem zauważyłam grawer w środku. K.Z. Zamrugałam. To nie były moje inicjały. W jednej sekundzie całe podekscytowanie zniknęło. Poczułam, jak ściska mnie w żołądku. O co tu chodziło? Może to stary pierścionek zaręczynowy? Może kupił go dla kogoś innego i nigdy nie oddał? Albo… może nie byłam jedyną osobą w jego życiu.
Coś tu nie grało
Przy kolacji próbowałam zachowywać się normalnie. Jednak w głowie miałam tylko jedno pytanie: dla kogo był ten pierścionek? Nie mogłam wytrzymać.
– Co myślisz o zaręczynach? – rzuciłam niby od niechcenia, nakładając sobie sałatkę na talerz.
Jacek na chwilę zamarł. To było ledwo zauważalne, ale dostrzegłam to.
– No… myślałem o tym – odpowiedział, wzruszając ramionami.
Zamrugałam.
– Serio? A jak długo już myślisz?
Wtedy spojrzał na mnie uważnie.
– Co to za przesłuchanie?
Unikał tematu. Zawsze tak robił. Zawsze, gdy rozmowa schodziła na ślub, zmieniał temat albo żartował. Ale teraz? Teraz w jego szufladzie leżał pierścionek. Z innymi inicjałami. Coś tu nie grało. Patrzyłam, jak je, jak co chwilę zerka na telefon, który – jak zauważyłam dopiero teraz – zawsze leży ekranem do dołu. Przez te wszystkie lata niczego nie podejrzewałam. A teraz zaczęłam dostrzegać rzeczy, które wcześniej mi umykały. I wiedziałam jedno: muszę się dowiedzieć prawdy.
Zrobiło mi się niedobrze
Musiałam porozmawiać z moją przyjaciółką.
– Może to pierścionek dla byłej? Może nigdy jej go nie dał? – Ola spojrzała na mnie uważnie.
Siedziałyśmy u niej w mieszkaniu, a ja próbowałam nie wpaść w panikę.
– Albo… może to ktoś nowy? – dodała, unosząc brew.
Pokręciłam głową.
– Nie wiem. Nigdy nie miałam powodów, żeby mu nie ufać.
– No to teraz masz – mruknęła Ola.
Zrobiło mi się niedobrze. Wróciłam do domu i zaczęłam szukać. Przeglądałam jego rzeczy, stare zdjęcia, dokumenty, cokolwiek, co mogło mi powiedzieć, kim jest „K.Z.”. Nic. Aż w końcu zajrzałam do jego maili. W folderze „Archiwum” znalazłam wiadomość. Od Kasi Z.
„Cześć, Jacek. Nie wiem, czy to dobry pomysł, ale… może jednak się spotkamy?”.
Zamknęłam laptopa, czując, jak całe moje ciało sztywnieje. Kasia Z. nie była przeszłością. Była teraźniejszością. Nie zrobiłam awantury. Nie zaczęłam krzyczeć. Zamiast tego zaczęłam grać w pewną grę. Miałam zamiar rzucać pewne aluzje.
– Ciekawe, czy można usunąć grawer z pierścionka… – rzuciłam wieczorem, patrząc na Jacka ukradkiem.
Na chwilę zastygł.
– Pewnie tak – odparł, wracając do oglądania telewizji.
Ale ja już wiedziałam, że coś ukrywa. Zaczęłam go obserwować. Każde jego słowo, każdy gest. Widziałam, że jest spięty. Że coś kombinuje. Aż w końcu przestało mi się chcieć bawić w podchody.
Pewnego wieczoru, przy kolacji, rzuciłam to wprost.
– Kim jest K.Z.?
Zacisnęłam zęby
Jacek wypuścił widelec z ręki.
– Co?
– K.Z. Inicjały na pierścionku, który trzymasz w szufladzie.
Złapał się za kark.
– To nie tak, jak myślisz.
– To jak jest? – skrzyżowałam ręce na piersi.
Jacek westchnął.
– To pierścionek dla Kasi.
Nie miałam siły nawet się zdziwić.
– I co? Nie zdążyłeś jej się oświadczyć?
– Odeszła – przyznał. – A ja… po prostu go zatrzymałem.
Zacisnęłam zęby.
– Czyli trzymałeś pierścionek dla innej kobiety przez cały nasz związek?
Jacek spuścił wzrok. Nie musiałam słyszeć odpowiedzi. Już ją znałam. Siedzieliśmy naprzeciwko siebie w całkowitej ciszy. W końcu się odezwałam.
– Więc tak naprawdę… zawsze byłam tylko planem B, prawda?
Jacek zamknął oczy.
– Nie, to nie tak…
– Właśnie tak. Sądzę, że dokładnie tak.
Nie byłam tą, dla której kupił pierścionek. Byłam tą, z którą się spotykał w międzyczasie, czekając, aż Kasia kiedyś do niego wróci. Czy właśnie teraz to miało się stać? Spakowałam swoją walizkę w godzinę. W końcu nigdy nie miałam wielu rzeczy. Może to dobrze, bo teraz było mi łatwiej.
– Kamila, proszę… – powiedział, gdy stałam już w drzwiach.
– Nie proś mnie o to, bym została – odpowiedziałam.
Bo nawet jeśli bym została, nigdy nie byłabym na pierwszym miejscu. I to było coś, z czym nie mogłam się pogodzić.
Kamila, 25 lat