„Imponuje mi, że chłopak mojej siostry czuje do mnie miętę. Chcę pokazać mu moją alkowę, choć wiem, że nie powinnam”
„W jego oczach zobaczyłam dokładnie to, czego się bałam, czyli pragnienie, które próbował ukryć. Podniósł rękę, jakby chciał odgarnąć kosmyk moich włosów, lecz w ostatniej chwili cofnął ją, spięty i pełen wewnętrznej walki. – Nie mogę – powiedział, ale jego głos świadczył, że chciał”.

- Redakcja
Od kilku miesięcy czułam, że w moim życiu pojawił się ktoś, kto wytrącił mnie z równowagi bardziej, niż byłam gotowa przyznać. To był chłopak mojej starszej siostry, ktoś pozornie poza moim zasięgiem i całkowicie zakazany. A jednak za każdym razem, gdy wchodził do naszego domu, robiło mi się cieplej, jakbym nagle znalazła się zbyt blisko słońca. Udawałam, że wszystko jest w porządku, ale serce biło mi szybciej nawet od jego zwykłego uśmiechu. Dostrzegałam w nim coś więcej, niż powinnam. I wiedziałam, że on też patrzył na mnie zbyt długo, zbyt świadomie. Zaczęłam robić wszystko, by być bliżej niego, a granice, które powinnam była szanować, stawały się coraz mniej wyraźne.
Poczułam ukłucie zazdrości
Siostra przyprowadziła go pewnego popołudnia, kiedy wracałam z pracy. Wszedł pierwszy, jakby był już częścią naszego domu i od razu spojrzał na mnie tak, jakbyśmy dzielili jakieś drobne, niebezpieczne porozumienie.
– Cześć – powiedział, uśmiechając się delikatnie.
– Hej – odpowiedziałam, starając się, by głos mi nie zadrżał.
Siostra krzątała się po kuchni, a my zostaliśmy sami w salonie. Usiadł na kanapie, blisko, rzucając okiem na swój telefon, ale kątem oka widziałam, jak obserwuje mnie uważniej, niż powinien.
– Masz ciężki dzień? – zapytał, zerkając na mnie dyskretnie.
– Trochę – wzruszyłam ramionami. – Ale zaraz mi przejdzie.
– Zawsze ci przechodzi – odpowiedział i spojrzał na mnie przeciągle.
Kiedy siostra weszła do pokoju, odsunęliśmy się od siebie o te kilka centymetrów, które wcześniej wydawały się naturalne. Poczułam w środku ukłucie zazdrości, jakby ktoś przypomniał mi, że to nie jest mój moment, ani mój chłopak, ani moja historia. A jednak przez resztę dnia nie mogłam przestać myśleć, jak blisko mnie siedział i jak naprawdę mocno to poczułam.
Zbyt długo i zbyt blisko
Kiedy siostra wyjechała na tygodniowe szkolenie, on pojawił się u nas jeszcze tego samego wieczoru. Miał rzekomo odebrać jakąś rzecz, ale już w progu zobaczyłam, że nie chodziło mu o to. Stał przez chwilę, jakby zastanawiał się, czy w ogóle powinien wchodzić.
– Jest? – zapytał cicho.
– Nie ma jej. Przecież wyjechała – odpowiedziałam, opierając się o futrynę.
– Wiem – mruknął, a jego wzrok przesunął się po mnie zbyt śmiało.
Wpuściłam go do środka, starając się wyglądać naturalnie, choć serce tłukło mi się w piersi niemal boleśnie. W salonie usiadł na tej samej kanapie co zwykle, a ja z jakiegoś powodu usiadłam bliżej niż powinnam.
– Chcesz herbaty? – zapytałam.
– Jasne. Ale nie uciekaj od razu – rzucił, a ja poczułam, że policzki mi płoną.
Kiedy wróciłam z kuchni, patrzył na mnie intensywnie, z takim skupieniem, że aż chciało mi się odwrócić wzrok.
– Wiesz, że to, jak na mnie patrzysz… – zaczął.
– Jak patrzę? – zapytałam, siadając obok niego.
– Tak, jakbyś próbowała coś powiedzieć, ale się powstrzymywała.
Poczułam, że powinien przestać, że to idzie w kierunku, który dla nas obojga był niebezpieczny. Ale nie zatrzymałam go.
– Może po prostu dobrze cię rozumiem – odpowiedziałam szeptem.
W jego oczach zobaczyłam dokładnie to, czego się bałam: pragnienie, które próbował ukryć. Podniósł rękę, jakby chciał odgarnąć kosmyk moich włosów, lecz w ostatniej chwili cofnął ją, spięty i pełen wewnętrznej walki.
– Nie mogę – powiedział, ale jego głos świadczył, że chciał.
– Wiem – odparłam, choć wcale nie chciałam wiedzieć.
Między nami zrobiło się gęsto od słów, których nie wypowiedzieliśmy. A jednak żadne z nas nie wstało.
Czułam jego ciepło na plecach
Kilka dni później wrócił. Tym razem nawet nie udawał, że przyszedł po coś konkretnego. Stał w drzwiach z rękami w kieszeniach, jakby nie wiedział, czy powinien wejść.
– Mogę? – zapytał cicho.
– Wchodź – odpowiedziałam, choć powinnam była powiedzieć coś zupełnie innego.
Usiedliśmy przy stole w kuchni, udając, że jesteśmy po prostu znajomymi. On opowiadał o pracy, ja kiwałam głową, ale tak naprawdę oboje bładziliśmy wzrokiem i myślami.
– Twoja siostra mówiła, że wróci dopiero jutro – rzucił nagle, jakby chciał usprawiedliwić swoją obecność.
– Tak, jutro popołudniu – potwierdziłam.
– Dobrze – mruknął, a ja dokładnie wiedziałam, co to „dobrze” znaczyło.
Kiedy wstałam, żeby odłożyć kubek do zlewu, podszedł do mnie wolno, prawie nie wydając dźwięku. Zatrzymał się tuż za mną. Czułam jego ciepło na plecach, a w powietrzu unosiła się napięta, drżąca cisza.
– Wiesz, że to nie powinno się dziać – powiedział tak cicho, że aż zadrżałam.
– To przestań przychodzić – wyszeptałam, nie odwracając się.
– Nie potrafię.
Obrócił mnie lekko za ramię, powoli, jakby dawał mi czas na ucieczkę. Nigdy wcześniej nie był tak blisko. Jego spojrzenie zatrzymało się na moich ustach, a ja nie mogłam oderwać oczu od jego.
– Chcesz czegoś, czego nie powinienem ci dawać – powiedział, choć brzmiało to tak, jakby zmuszał się do tych słów.
– Może sam chcesz mi dać – odpowiedziałam, czując, jak między nami pęcznieje napięcie.
Podniósł dłoń i dotknął mojej szczęki. Nieśmiało, delikatnie, jakby to był najtrudniejszy ruch w jego życiu. Mój oddech przyspieszył, ręce zdawały się drżeć.
– Jeśli teraz tego nie przerwę… – zaczął, ale nie dokończył.
Nie przerwał. Ale też nie posunął się dalej. Trwaliśmy w tym napięciu, zawieszeni między pragnieniem a strachem.
Granica, której nie przekroczył
Następnego dnia próbowałam zająć się czymkolwiek, byle nie myśleć o tym, jak blisko byliśmy poprzedniego wieczoru. Niestety każdy szczegół w mieszkaniu przypominał mi o nim – kubek, którym się bawił, krzesło, na którym siedział, nawet delikatny zapach jego perfum, który zdawał się wciąż unosić w powietrzu. Wieczorem zapukał ponownie. Nie powinnam była otwierać, ale zrobiłam to bez wahania. Wszedł do środka i przez moment po prostu na mnie patrzył, jakby szukał odwagi w moich oczach.
– Musimy porozmawiać – powiedział w końcu.
– O czym? – zapytałam, choć dobrze wiedziałam.
– O tym, co wczoraj… prawie się wydarzyło.
Usiedliśmy w salonie. Trzymałam dłonie splecione, żeby ukryć ich drżenie.
– Nie chcę cię wykorzystywać – zaczął ostrożnie. – Nie chcę, żebyś myślała, że to jakaś gra.
– Wiem, że nie jest – odpowiedziałam spokojnie.
– Ale jeśli zrobimy krok dalej… skrzywdzimy twoją siostrę.
Te słowa zabolały bardziej, niż chciałam przyznać. Poczułam, jak w gardle rośnie mi ciężka gula.
– A co z tym, co jest między nami? – zapytałam cicho.
– Jest – odparł bez wahania. – I to jest największy problem.
Pochylił się do przodu, łapiąc mnie spojrzeniem, które prawie mnie złamało.
– Myślisz, że nie chcę… – urwał, jakby ważył każde słowo. – Chcę. Może nawet za bardzo.
– To dlaczego się cofasz?
– Bo jeśli pójdę za tym, co czuję, nikt z nas nie będzie mógł cofnąć czasu.
Wstał i podszedł do mnie powoli. Ujął moją dłoń, delikatnie, jakby trzymał coś kruchego.
– Ty zasługujesz na coś prostego, czystego, bez ukrywania – powiedział. – A ja nie mogę ci tego dać. Nie teraz.
– A może ja sama wybiorę, czego chcę? – zapytałam, patrząc mu prosto w oczy.
W jego spojrzeniu pojawił się ból.
– Gdybym został dziś na noc… zrobiłbym coś, czego bym potem żałował tylko dlatego, że zraniłbym twoją siostrę. Ciebie też.
Cofnął rękę, jakby odcinał nić, która nas łączyła.
– Dlatego muszę dziś wyjść – dodał szeptem.
Nie zatrzymałam go. Tylko patrzyłam, jak zamyka za sobą drzwi, zostawiając we mnie pustkę.
Nie chciał, żebym cierpiała
Przez kolejne dni w domu panowała napięta atmosfera, choć siostra niczego nie zauważyła. Zachowywałam się normalnie, przynajmniej na tyle, na ile byłam w stanie. Ale w środku czułam się tak, jakby ktoś delikatnie dokręcał śrubę każdego ranka – powoli, nieustannie, aż ciężko było mi oddychać. On też unikał wizyt, a jeśli już musiał przyjść, trzymał się ode mnie wyraźnie daleko. Któregoś wieczoru, kiedy siostra wyszła do pracy na nocną zmianę, znów zapukał. Tym razem wyglądał inaczej – zmęczony, trochę przygaszony, jakby walczył sam ze sobą za długo.
– Możemy chwilę porozmawiać? – zapytał, stojąc w progu.
– Wejdź – odpowiedziałam, choć serce biło mi jak oszalałe.
Usiadł na kanapie, ale nie spojrzał na mnie od razu. Oparł łokcie na kolanach i przetarł twarz dłońmi, jakby przygotowywał się do czegoś trudnego.
– Nie jestem tu po to, żeby coś zaczynać – powiedział w końcu. – Ale też nie umiem udawać, że nic między nami nie ma.
Usiadłam obok niego, zachowując odległość, choć wcale nie chciałam.
– Nie musimy udawać – szepnęłam.
– Właśnie, że musimy – odpowiedział, w końcu podnosząc wzrok. – Bo jeśli pozwolę sobie jeszcze jeden raz poczuć to, co wtedy… przestanę być lojalny wobec kogokolwiek.
Te słowa uderzyły we mnie mocniej, niż się spodziewałam.
– A ja? – zapytałam. – Mam udawać, że nic się we mnie nie dzieje?
– Nie chcę, żebyś cierpiała przeze mnie.
Wyciągnął rękę i dotknął mojej, ale zaraz cofnął, jakby parzyła.
– To nie jest dobre dla nas – powiedział cicho. – Dla nikogo.
Patrzył na mnie tak długo, że aż miałam wrażenie, że czas przestał płynąć.
– Gdybym cię poznał wcześniej… – urwał, odwracając wzrok. – Ale poznałem cię teraz. I to wszystko komplikuje.
– Zostaniesz dziś? – zapytałam bezwiednie, zanim zdążyłam się zastanowić.
Zamknął oczy, jakby walczył z pokusą.
– Nie mogę. Jeśli zostanę, nie będę potrafił wyjść.
Wstał powoli, jak człowiek, który zostawia za sobą coś, co chciałby zatrzymać.
– Przepraszam – powiedział tylko i ruszył do drzwi.
Tym razem również go nie zatrzymałam. Ale bolało bardziej niż wcześniej.
Wiedziałam, że nie wróci
Następnego dnia obudziłam się z ciężarem na piersi, który wcale nie chciał zniknąć. Chodziłam po mieszkaniu bez celu, jakby coś miało się wydarzyć, jakbym spodziewała się, że za chwilę znów zapuka do drzwi. Ale cisza trwała. I trwała przez kolejne dni. Siostra wróciła do swojego rytmu, opowiadała o pracy, planowała weekend, a ja udawałam, że słucham. W środku jednak czułam, że wydarzyło się coś, czego nie da się już odwrócić. On nie przyszedł ani razu. Znikał z mojej codzienności tak, jakby chciał wymazać wszystko, co między nami było – nawet to, czego nie zrobiliśmy.
Siostra wspominała, że wydaje jej się ostatnio przygaszony, ale zwalała to na stres w pracy. Ja milczałam, bo nie mogłam powiedzieć jej prawdy, choć paliła mnie od środka. Któregoś popołudnia zobaczyłam ich razem – przyszli po jakąś paczkę do domu. Stałam w przedpokoju, a kiedy spojrzał na mnie, zrozumiałam wszystko. Tam nie było już pragnienia, napięcia ani tego ukrytego ciepła. Była decyzja. Zamknięta, wyważona, bolesna.
– Cześć – powiedział krótko.
– Hej – odpowiedziałam, starając się brzmieć normalnie.
Siostra była w doskonałym humorze, a ja uśmiechałam się jak osoba, która zna swój koniec, ale nie chce psuć cudzego początku. Kiedy wychodzili, zatrzymał się na sekundę w progu.
– Trzymaj się – rzucił cicho.
– Ty też – odpowiedziałam.
Zamknął drzwi i tym razem wiedziałam, że nie wróci. Zostałam sama w salonie, a cisza rozszerzała się wokół mnie jak pęknięcie. Mogłam winić los, jego, siebie – ale prawda była prosta. Uczucia mają swoją cenę, a ja zapłaciłam za coś, czego nawet nie dostałam. Może kiedyś pokocham kogoś, kto będzie mógł być tylko mój. Może nauczę się nie szukać ciepła tam, gdzie nie powinno go być. Ale to zajmie czas. A dziś mam tylko wspomnienia i drzwi, które zamknęły się zbyt miękko i jednak dla mnie zbyt szybko.
Mira, 24 lata
Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.
Czytaj także:
- „Przez lata znosiłam uszczypliwości teściowej. Robiłam dobrą minę do złej gry, ale już nie mam siły udawać”
- „Figlarna Jadwiga z Klubu Seniora wywoływała we mnie dreszcze. Nie moja wina, że żona straciła już cały swój blask”
- „Mój syn to wieczne rozczarowanie. Ten nierób nie ma za grosz ambicji i będzie siedział na moim garnuszku aż do śmierci”