„Świeżo upieczony mąż przez całą podróż poślubną leżał plackiem. Szybko pożałowałam, że wyszłam za takiego lenia”
„Poczułam lekkie ukłucie rozczarowania. Czy to możliwe, że tak się różnimy w podejściu do wypoczynku? Czy nasze wyobrażenia o wspólnej przyszłości były aż tak odmienne? Kiedy się poznaliśmy, wszystko wydawało się idealne, ale teraz, kiedy emocje opadły, widziałam więcej. Decyzja o ślubie? Może była trochę zbyt pochopna”.

- Redakcja
Siedząc w samolocie, przymykam oczy i wyobrażam sobie naszą podróż poślubną. Już od dawna marzyłam o wyjeździe pełnym przygód, pełnym odkryć i niezapomnianych widoków. Nie mogłam się doczekać zwiedzania, spacerów po nowych miejscach, chłonięcia atmosfery każdego zakątka, który odwiedzimy. Wojtek... cóż, miałam nadzieję, że uda mi się go do tego przekonać.
– Kochanie, a może jak już dolecimy, to od razu ruszymy na zwiedzanie miasta? – zapytałam, próbując ukryć w głosie nadzieję.
Wojtek spojrzał na mnie z uśmiechem, ale od razu wiedziałam, że nie będzie to proste.
– Myślałem o czymś innym... Może najpierw trochę odpoczniemy przy basenie? – zaproponował, z wyraźnym pragnieniem lenistwa w głosie.
Poczułam lekkie ukłucie rozczarowania. Czy to możliwe, że tak się różnimy w podejściu do wypoczynku? Czy nasze wyobrażenia o wspólnej przyszłości były aż tak odmienne? Kiedy się poznaliśmy, wszystko wydawało się idealne, ale teraz, kiedy emocje opadły, widziałam więcej. Decyzja o ślubie? Może była trochę zbyt pochopna.
– Może pójdziemy na kompromis? Zwiedzamy rano, a po południu leżymy przy basenie? – spróbowałam, ale Wojtek tylko wzruszył ramionami.
– Zobaczymy... – odpowiedział lakonicznie, wracając do przeglądania broszur hotelowych.
Już wtedy czułam, że coś jest nie tak. Ta podróż miała być wyjątkowa, a ja od samego początku martwiłam się, czy nasze oczekiwania się nie rozminą.
Miałam coraz więcej wątpliwości
Wpatrując się przez okno samolotu, próbowałam zrozumieć, dlaczego nasze wizje podróży tak bardzo się różniły. Wojtek i ja znaliśmy się od dawna, ale wydawało się, że dopiero teraz odkrywamy siebie na nowo, w sposób, którego nigdy się nie spodziewałam.
– Słuchaj, naprawdę chciałabym, żebyśmy coś zobaczyli. Może jednak uda nam się zrealizować parę wycieczek? – zapytałam, starając się ukryć irytację.
Wojtek odłożył książkę i spojrzał na mnie z wyrazem twarzy, który znałam aż za dobrze. To było to samo spojrzenie, które dostawałam, kiedy próbowałam go przekonać do zmiany planów.
– Beata, przecież wiesz, że w pracy mam tyle stresu... Chcę po prostu odpocząć. Czy to tak wiele? – odparł, unosząc ręce w geście poddania.
– Nie o to chodzi, Wojtek. Chciałabym, żeby ta podróż była wyjątkowa, żebyśmy razem przeżyli coś niezapomnianego... – próbowałam wyjaśnić, ale czułam, jak moja determinacja słabnie.
– A może wyjątkowe będzie właśnie to, że nic nie będziemy robić? – przerwał mi, na co tylko westchnęłam.
To była ta chwila, kiedy zdałam sobie sprawę, że nasze różnice nie są tylko powierzchowne. W mojej głowie zaczęły się kłębić pytania. Czy naprawdę znamy się na tyle dobrze, by być razem na całe życie? Czy decyzja o ślubie była słuszna?
Zaczęłam analizować nasze wspólne chwile, próbując doszukać się momentów, które mogłyby wskazywać na to, co teraz czuję. Czy to możliwe, że przeoczyliśmy coś istotnego? Zamiast cieszyć się początkiem nowego rozdziału, czułam tylko rosnącą frustrację.
To nie miało sensu
Po kilku dniach milczenia postanowiłam, że muszę spróbować jeszcze raz. Nie mogłam pozwolić, by nasza podróż poślubna była pełna niedomówień i pretensji. Dlatego, kiedy usiedliśmy do wspólnej kolacji w hotelowej restauracji, postanowiłam rozpocząć rozmowę.
– Wojtek, coś jest nie tak, prawda? – zapytałam, kiedy kelner podał nam przystawki.
Wojtek spojrzał na mnie, nieco zaskoczony, ale przytaknął. Wiedziałam, że to nie będzie łatwe, ale musiałam spróbować.
– Słuchaj, wiem, że mieliśmy inne plany na ten wyjazd, ale może udałoby się jakoś to pogodzić? Chciałabym, żebyśmy spędzili ten czas razem... – zaczęłam, starając się mówić spokojnie.
– Beata, ja po prostu nie rozumiem, dlaczego wszystko musi być takie zorganizowane. Czasem trzeba trochę luzu, spontaniczności... – odpowiedział Wojtek, mieszając w swoim talerzu.
– Luzu? Spontaniczności? Ale ty cały czas tylko siedzisz przy basenie! – odpowiedziałam, nie potrafiąc ukryć rosnącej frustracji.
– A ty ciągle wszystko planujesz, kontrolujesz każdy krok! Czy nie możemy po prostu odpocząć? – odbił piłeczkę Wojtek, a jego ton wskazywał na to, że i jego cierpliwość się wyczerpuje.
Rozmowa stawała się coraz bardziej napięta. Przerzucaliśmy się wzajemnymi oskarżeniami, zamiast znaleźć wspólny język. Czułam, że w tej chwili dzieli nas przepaść, której nie potrafimy przeskoczyć.
– Wiesz co, Wojtek? Może to wszystko nie ma sensu, skoro nie możemy się dogadać w tak prostej sprawie... – wyrzuciłam w końcu, zaskoczona tym, jak łatwo te słowa przeszły mi przez gardło.
Wojtek spojrzał na mnie z mieszanką szoku i smutku. Moje serce przyspieszyło, kiedy zdałam sobie sprawę, że nasza rozmowa odsłoniła więcej, niż się spodziewałam.
Byliśmy zupełnie różni
Punkt kulminacyjny nadszedł niespodziewanie, podczas ostatniej kolacji w naszej podróży. Siedzieliśmy przy stole, oboje milczący, wpatrując się w siebie nawzajem i jednocześnie unikając wzroku. W końcu, po kilku kieliszkach wina, zebrałam się na odwagę, by zacząć szczerą rozmowę.
– Wojtek, powinniśmy w końcu szczerze porozmawiać... – zaczęłam, przerywając ciszę, która wisiała między nami jak ciemna chmura.
Wojtek skinął głową, a jego spojrzenie było teraz skupione i poważne. Obydwoje wiedzieliśmy, że nie możemy dłużej unikać tej rozmowy.
– Wiesz, odkąd tu przyjechaliśmy, czuję, jakbyśmy byli na dwóch różnych wyjazdach. Może to nie tylko ta podróż... Może to cały nasz związek? – wyrzuciłam z siebie, starając się, by mój głos nie zadrżał.
– Myślisz, że nie widziałem, jak jesteś rozczarowana? Jak z każdym dniem oddalamy się od siebie? – Wojtek odpowiedział, a w jego głosie słychać było nutę rezygnacji.
Czuliśmy, że to jest ta chwila, kiedy wszystko powinno zostać powiedziane. Musieliśmy się otworzyć przed sobą, wyrazić prawdziwe uczucia, które tłumiliśmy zbyt długo.
– Może nasz związek nigdy nie był do końca udany? – zapytałam, a słowa te wisiały w powietrzu, ciężkie i trudne do zniesienia.
Wojtek spuścił wzrok, a ja wiedziałam, że moje przypuszczenia były prawdziwe.
– Może podjęliśmy decyzję o ślubie zbyt szybko... Pod presją otoczenia? – dodał Wojtek, a jego ton był pełen smutku.
Zrozumieliśmy, że nasze wizje życia są zbyt różne, a decyzja o małżeństwie była podyktowana nie tyle miłością, co chęcią spełnienia oczekiwań innych. Było to bolesne, ale oboje wiedzieliśmy, że musimy podjąć dalsze kroki.
Podjęłam decyzję
Po tej rozmowie czułam się dziwnie pusta, ale jednocześnie odczułam ulgę, jakby ciężar, który nosiłam na swoich barkach, w końcu został z nich zdjęty. Spacerując samotnie po plaży, pozwoliłam sobie na chwilę refleksji nad całą sytuacją.
Zaczęłam przywoływać w myślach wspomnienia, które mogły zwiastować nasze obecne problemy. Przypominałam sobie, jak często w przeszłości zdarzało mi się rezygnować z własnych marzeń na rzecz kompromisów, które bardziej były jednostronnymi ustępstwami. Czy nie dostrzegałam tych drobnych różnic, które teraz wydają się ogromne?
Z drugiej strony, wspominałam też te chwile, kiedy razem z Wojtkiem byliśmy naprawdę szczęśliwi. Czy to były tylko złudzenia, czy może prawdziwe, choć krótkotrwałe momenty bliskości?
Chodząc boso po zimnym piasku, zaczęłam analizować, co dalej. Wiedziałam, że muszę podjąć decyzję, która nie będzie łatwa. Postanowiłam, że nie zamieszkamy razem po powrocie. Potrzebowaliśmy czasu na przemyślenia, na zrozumienie siebie nawzajem i osobno.
Pytania o przyszłość nie dawały mi spokoju. Jak wyglądałoby nasze życie, gdybyśmy wcześniej podjęli tę decyzję? Czy mielibyśmy szansę na szczęście w innym kontekście, z innymi wyborami? Ale te rozważania były już bez znaczenia. Liczyło się tylko to, co teraz.
Czułam żal i smutek, ale jednocześnie byłam wdzięczna, że prawda w końcu wyszła na jaw. Może właśnie to pozwoli mi zacząć na nowo, z inną perspektywą i lepszym zrozumieniem samej siebie.
Beata, 29 lat
Czytaj także:
- „Dla obcego mężczyzny z pociągu postanowiłam zostawić męża. Chciałam żyć w bajce, a wpadłam z deszczu prosto pod rynnę”
- „Na forum fotograficznym poznałam faceta z moich snów. W myślach już planowałam ślub, ale ta iluzja szybko się ulotniła”
- „Poszłam na randkę z internetu, bo miałam dość nudy. Okazała się koszmarem, gdy przy stoliku ujrzałam znajomą twarz”