Reklama

Prawda wyszła na jaw po telefonie mojego męża do synowej. Ale czy mam prawo krytykować Mirka? Pamiętam, że gdy byliśmy na pogrzebie cioci Halinki, od razu rzucił mi się w oczy kiepski stan mojego syna. Miał niechlujne obuwie i poplamioną kurtkę…

Reklama

Nie byłam tym zachwycona

Mimo że marzec nie był łaskawy pod względem pogody i łatwo można się było ubrudzić, od razu rzucało się w oczy, że te zabrudzenia nie były świeże. Kiedy na stypie mój syn zdjął wierzchnie okrycie, poczułam się naprawdę zażenowana. Nawet fakt, że nosił koszulę renomowanej firmy nie miał znaczenia, skoro była tak pognieciona.

Jego żona Natalia prezentowała się bez zarzutu, ich dziecko też wyglądało idealnie. On natomiast sprawiał wrażenie, jakby właśnie zakończył całonocną podróż koleją. A sposób, w jaki rzucił się na zupę, sugerował, że nie miał nic w ustach przez ostatni tydzień!

– Słuchaj, wydaje mi się, że dzieje się tam coś niedobrego – zwróciłam się do męża po wszystkim. – Widziałeś, jak Mirek się objadał? Tak samo było tylko wtedy, gdy wrócił z obozu harcerskiego, jeszcze w szkole podstawowej. Może powinniśmy im podrzucić kilka słoików bigosu przy najbliższej okazji?

– Chyba żartujesz – mąż spojrzał na mnie z niedowierzaniem. – A może po prostu nie pamiętasz… Przecież sama wściekałaś się, kiedy moja mama przychodziła do nas tuż po ślubie z garnkami jedzenia!

Miał rację

Przez dłuższy czas odnosiłam wrażenie, że ona kontroluje, czy czasem nie krzywdzę jej ukochanego synka.

– No ale widziałeś przecież jak pochłaniał jedzenie, prawda? – potrzebowałam potwierdzenia, bo jego słowa sprawiły, że zaczęłam się zastanawiać. – Na pewno to zauważyłeś?

– A może po prostu mu smakowało – odparł mój mąż, wzruszając ramionami.

Nasz syn jest porządnym facetem, choć potrafi nieźle narozrabiać. Czasem działa bez zastanowienia, wpada na głupie pomysły. Miałam przeczucie, że jakby znalazł się w tarapatach finansowych, to prędzej poszedłby po wsparcie do nieznajomych, zamiast przyjść do rodziny. A każdy wie, jak źle mogą się skończyć takie pożyczki.

„Pewnie mają jakieś kłopoty finansowe” – zastanawiałam się. Mirek uwielbia też gry komputerowe. Pozornie to niedroga rozrywka, ale różnie z tym bywa. Na przykład syn sąsiadki przepuścił całą kasę, którą dorobił podczas wakacyjnej pracy przy truskawkach w Szwecji!

Zawsze wychwalał synową

– Przestań już snuć te wszystkie domysły – mąż wiedział doskonale, że niełatwo wybije mi takie rzeczy z głowy. – Nasz chłopak nie jest już dzieckiem. A poza tym Natalia od razu by nas zawiadomiła, gdyby coś było nie tak. To mądra dziewczyna. Szczerze powiedziawszy, wciąż się dziwię, że Mirek w ogóle zdołał ją przekonać do małżeństwa. W końcu mogła wybierać spośród tylu facetów, ile dusza zapragnie.

Denerwowało mnie strasznie, jak mój mąż ciągle zachwalał żonę naszego syna. Co w tym złego, że poślubiła Mirka? Czy on jest jakiś gorszy? Przecież ukończył uniwersytet, ma dobrą posadę, a do tego podarowaliśmy im własne lokum z okazji ślubu. Nie ma się czego powstydzić!

Mąż wprost przepada za wysokimi blondynkami. Od razu jego wzrok wędruje za nimi, gdy tylko je zauważy. A Natalia? No cóż – nie dość, że jest atrakcyjna, to jeszcze świetnie się wysławia. Na dodatek nie ma jeszcze czterdziestki, a już zajmuje stanowisko szefowej. Pomimo tego postanowiła zrobić sobie przerwę na macierzyństwo.

Poprosiłam syna o pomoc

– A może byś się z nią ożenił, skoro tak ci imponuje? – zagadnęłam kiedyś do męża.

– Przestań już – mruknął, wciąż przeglądając gazetę. – A tak szczerze mówiąc… – kontynuował Zbyszek. – Zawsze żyłem uczciwie, nie ciągnęło mnie do takiego towarzystwa. Ale nasz syn kiepsko radzi sobie jako mąż Natalki.

– Zastanawiam się, kto go tego nauczył – skrzywiłam się znacząco.

– Dobra, zamknijmy ten temat – przerwał stanowczo mąż. – I tak nie mamy na to wpływu. Teraz to zmartwienie innych osób.

Musiałam przyznać mu rację w tej kwestii. W końcu Mirek nie był już dzieckiem i powinien samodzielnie kierować swoim życiem.

Niedawno mój komputer zaczął się dziwnie zachowywać. Zadzwoniłam zatem do Mirka, żeby wpadł i sprawdził, co się dzieje. Pojawił się po kilku godzinach. Zrobił porządek z plikami i zainstalował antywirusa.

– Co mogę dla ciebie zrobić w zamian? Upiekę ci sernik? – zapytałam.

– A nie gotujesz właśnie jakiejś zupy? Bo chyba czuję zapach kapuśniaku – powiedział, węsząc z zainteresowaniem.

Skarżył się na żonę

Nałożyłam mu całą miskę, którą pochłonął ze smakiem.

– Słuchaj, mogę ci zapakować na później. Znajdzie się jakiś słoik – zaproponowałam od niechcenia.

– Nooo… – zawahał się. – Raczej odpuszczę. Bo wiesz, Natalia by mi głowę suszyła.

Zerknęłam na niego z zainteresowaniem, a on zaczął niewyraźnie tłumaczyć, że sytuacja w domu jest napięta, odkąd Natalia podjęła pracę na pełen etat.

Arleta, córeczka mojego syna, spędza więcej czasu w mieszkaniu niż ze swoimi rówieśnikami w żłobku. To całkiem normalne, bo jej organizm wciąż się wzmacnia. Ostatnio syn zwierzył mi się, że chciałby, żeby Natalia zwolniła tempo. Wspomniał, że przecież inne mamy potrafią dłużej zostać z maluchem w domu i nie pędzą tak szybko do zawodowych obowiązków. A już na pewno nie na stanowiska kierownicze. Te dzisiejsze młode kobiety chyba straciły kontakt z rzeczywistością.

– Zachowuje się jakby szukała sposobu na uratowanie świata – powiedział z rezygnacją, wykonując bezradny gest.

Zgodziłam się pomóc synowi w prasowaniu jego koszul, zanim nie poukłada sobie wszystkiego na nowo. No bo w końcu to moje dziecko. Nie sprawia mi kłopotu ani pranie, ani prasowanie.

Coś mi nie pasowało

Następnego dnia zjawił się u mnie, niosąc wypchaną torbę z rzeczami do wyprania. Próbował wyjaśnić sytuację – podobno pralka im się popsuła, a naprawa będzie możliwa dopiero za parę dni.

– Daj spokój, nie musisz się tłumaczyć – powiedziałam z uśmiechem – Nie martw się tym zupełnie. Do weekendu wszystko będzie wyprane i wyprasowane.

Kiedy mój mąż wszedł do domu po pracy, od razu musiałam mu wszystko opowiedzieć – tak bardzo byłam zdumiona całą sytuacją. On zerknął w kierunku deski do prasowania, gdzie akurat stałam i zapytał:

– Baśka, czy nie wydaje ci się dziwne, że przyniósł wyłącznie własne ubrania? Czy nie byłoby bardziej naturalne, gdyby najpierw pomyślał o ubrankach córki? Przecież wiesz, jak szybko maluchy się brudzą, a do żłobka trzeba chodzić w świeżo wypranych rzeczach.

Kiedy się nad tym głębiej zastanowiłam, przyszło mi do głowy, że Natalia mogłaby przewozić niektóre rzeczy do swojej mamy.

– Aż taki kawał drogi? – Zbyszek poklepał się w czoło. – To wszystko wydaje się mocno podejrzane. Muszę się dowiedzieć, co się za tym kryje.

Złapał telefon i wyszedł porozmawiać na balkonie. Gdy pojawił się z powrotem po kwadransie, widać było po jego minie, że jest kompletnie zaskoczony. Potem skierował się do kuchni, skąd przyniósł foliową torbę i powrzucał do niej wszystkie ciuchy należące do Mirka.

Wszystko się wyjaśniło

– Dopiero co odbyłem rozmowę z Natalią – oznajmił, zauważając, jak bardzo jestem zdenerwowana. – Dokładnie to, czego się spodziewałem. Mirek kręci jak może. Przyzwyczaił się, że wszyscy wokół skaczą na jego zawołanie i myślał, że powrót Natalii do roboty niczego nie zmieni. Nawet o wyniesienie śmieci trzeba go błagać. Jak tylko wróci z pracy, od razu ląduje przed monitorem i zajmuje się walką z potworami!

– Nie przyszło ci do głowy, że on może być po prostu wykończony?

– A co ty myślisz, że Natalka to tryska energią? – odparł Zbyszek.

Następnie wyjaśnił, że jego synowa jakieś dwa tygodnie wcześniej odpuściła sobie opiekę nad moim synem. Liczyła, że wreszcie się ogarnie, zacznie być odpowiedzialnym ojcem i posprząta ten burdel w swoim życiu. A on zamiast tego znalazł nową ofiarę do wykorzystania – własną matkę. I jeszcze kręcił w żywe oczy!

– Dałam mu słowo…

– Ten układ się nie liczy, bo cię zmanipulował. Naprawdę nie wierzę, że własne dziecko mogło się tak wobec nas zachować.

Mam poważne wątpliwości, czy postępowanie Natalii jest etyczne. To wygląda prawie jak forma psychicznego dręczenia. Przyrzekłam sobie nie mieszać się w związek syna, jednak nie mogę się powstrzymać. Jak mam się w tej sytuacji zachować? Coraz częściej nachodzą mnie myśli, że jej działania noszą znamiona przemocy w rodzinie.

Reklama

Barbara, 60 lat

Reklama
Reklama
Reklama