Reklama

Cały dzień spędziłam w kuchni, od kiedy tylko wstałam. W końcu impreza na osiemnastkę mojego pierworodnego musiała być wystawna i udana. Spoglądając na Łukasza, czułam w sercu mieszankę ogromnej miłości i wzruszenia. Zupełnie jakby to było zaledwie parę chwil temu, gdy pojawił się na świecie i w mig oczarował moje serce. Zapytałam syna, czy zaprosi na przyjęcie jakąś swoją dziewczynę, ale zaprzeczył.

Reklama

Wiedziałam, że kogoś ma

Miałam wrażenie, że z kimś się spotyka, ale najwidoczniej to nie na poważnie, skoro nie chciał nam pokazać tej dziewczyny. Chociaż kto wie, może tak jest nawet lepiej? Jeszcze nie tak dawno temu trzymałam go w ramionach, a teraz jakaś obca baba miałaby być dla niego kimś wyjątkowym?

Impreza urodzinowa wyszła świetnie, wszyscy przyszli, a Łukaszowi spodobały się otrzymane prezenty. Wkrótce po jego urodzinach byłam już pewna, że faktycznie ma kogoś. Niechcący byłam świadkiem jego rozmowy przez telefon. Chociaż nie padły żadne podejrzane słowa, to instynktownie czułam, że rozmawia z jakąś bliską mu dziewczyną.

– Ot, życie – wymamrotałam cicho, bardziej do siebie niż do swojego męża.

Kiedy Łukasz oznajmił nam, że nie zamierza wracać do domu na noc, bo idzie do „kumpla”, to wszystko stało się dla mnie jasne.

– Oby tylko jakiegoś dzieciaka z tego nie było – rzuciłam do męża, gdy wreszcie mieliśmy chwilę prywatności.

– Ty widzisz same najgorsze opcje! Zostaw chłopaka i daj mu żyć! – zbeształ mnie Adam.

Z każdym dniem dochodziło do mnie coraz więcej znaków, że coś jest na rzeczy. Łukasz przepadał na długie godziny i sprawiał wrażenie nieobecnego. W końcu doszłam do wniosku, że najwyższy czas poruszyć ten temat z moim dzieckiem. Kiedy zapytałam go wprost, czy się z kimś spotyka, jedynie spłonął rumieńcem i prawie się oburzył:

– Mamo, kompletnie nie wiem, o co ci chodzi!

To mnie zaintrygowało

Nigdy nie należał do wylewnych, ale nie spodziewałam się aż takiej reakcji! Tymczasem samo zasugerowanie, że ma dziewczynę, wywołało jego sprzeciw. Coś musiało być na rzeczy. Niedługo potem przekonałam się, o co chodziło.

Całkiem niespodziewanie poznałam tożsamość wybranki mojego syna. Jak to czasem w życiu bywa, ploteczka od sąsiadki naprowadziła mnie na właściwy trop. Szybko połączyłam wątki i wszystko stało się jasne. W naszym niewielkim miasteczku nic się nie ukryje, ludzie doskonale wiedzą, co u kogo słychać.

– Proszę pani, słyszała pani? Moja kuzynka ma mieszkanie w tym wysokim wieżowcu zaraz obok podstawówki. No, tam gdzie jest taki duży, kolorowy plac zabaw. Wie pani który, no nie?

– Aaa, chyba kojarzę. A czemu pani o tym wspomina?

– A bo wie pani, kto tam jeszcze mieszka? Córka dyrektorki z naszej starej szkoły! Pamięta ją pani?

No jasne, że tak. Kilka razy zastanawiałam się, jak to możliwe, że nastolatka z porządnej rodziny tak się stoczyła. Ledwo osiągnęła pełnoletność, a już została matką, w dodatku nie miała pojęcia, kto jest ojcem dziecka. Pozornie dawała sobie radę, ale to dzięki forsie od mamusi. Wszyscy dookoła wiedzieli, choć nikt o tym głośno nie mówił, że ta młoda regularnie przyciąga do siebie jakieś podejrzane typy i baluje, podczas gdy jej dzieciak jest w domu.

– Moja kuzynka kilka razy widziała w tamtych okolicach pani syna! Stwierdziłam, że chciałaby pani o tym wiedzieć…

Zatkało mnie

– Daj spokój, kobieto, co ty gadasz! Plotkujesz jak stara babcia, powinna ci być wstyd!

Czym prędzej zakończyłam rozmowę. Próbowałam wyrzucić z głowy słowa sąsiadki, ale to mi nie dawało spokoju. Zdecydowałam, że muszę coś z tym zrobić. Nie mogłam żyć w niepewności, czy mój syn faktycznie spotyka się z tą lafiryndą! Ohyda!

Kompletnie nie spodziewałam się, że mój syn przyprowadzi do domu taką pannę! Przecież on ledwo co skończył osiemnaście lat, a ta jego wybranka… No właśnie, ile ona mogła mieć lat? Na oko wyglądała na jakieś pięć, a może nawet sześć lat więcej od mojego Łukaszka. Jakby tego było mało, to miała już dziecko!

Słyszał ktoś kiedyś, żeby uczeń szkoły średniej spotykał się z kobietami, które samotnie wychowują dzieci?! Być może przesadzam, ale zdecydowałam się śledzić mojego syna. No i udało mi się! Faktycznie, poszedł do budynku, gdzie mieszkała ta dziewczyna.

Kolejnego poranka ponownie stanęłam pod budynkiem, w którym mieszkała. Miałam świadomość, że Łukasza na pewno tam nie będzie, ponieważ gdy opuszczałam mieszkanie, on nadal smacznie spał w łóżku. Dziewczyna chyba oczekiwała zupełnie innego gościa, gdyż błyskawicznie przekręciła klucz w zamku, ale ujrzawszy mnie, całkowicie znieruchomiała.

Wszyscy o niej gadali

Z wnętrza wyszedł mały chłopczyk. Niby taki słodki maluch, a mnie ciarki przeszły na samą myśl o niańczeniu go.

– Pewnie wiesz, czemu tu jestem? – od progu zaczęłam temat.

– Szczerze powiedziawszy, nie mam pojęcia. – popatrzyła na mnie zdecydowanie.

– Daj spokój mojemu dziecku. Jest dla ciebie zdecydowanie za młody. To przecież jeszcze dziecko! – wykrzyknęłam, nie przejmując się, że stoję na klatce schodowej, gdzie każdy sąsiad mógł mnie usłyszeć. Zresztą mam wrażenie, że lokatorzy słyszeli tu już nie takie rzeczy!

– O ile się nie mylę, Łukasz jest pełnoletni.

– Pełnoletni to on będzie, jak zacznie sam na siebie zarabiać! Przecież masz w czym wybierać, jeśli chodzi o kochanków, sporo plotek o tobie krąży – wytknęłam jej złośliwie. – Czemu uparłaś się akurat na Łukasza?

– Niech pani lepiej sobie już pójdzie i da mi święty spokój, bo niektórych rzeczy i tak pani nie pojmie – rzuciła oschle, po czym z hukiem zamknęła przede mną drzwi.

„Jeszcze się policzymy!” – zakotłowało się w mojej głowie. Do mieszkania wpadłam niczym huragan.

– Coś ty sobie ubzdurał?! Spotykasz się z tą lafiryndą i myślisz, że ci ujdzie to na sucho?!

Buntował się

Darłam się w niebogłosy, a ten idiota tylko bezradnie rozkładał ręce, co jeszcze bardziej mnie nakręcało. Po dłuższej chwili wymamrotał pod nosem:

– Mam swoje lata i sam decyduje o tym, z kim będę się widywać.

Gotowała się we mnie złość. Nic nie było w stanie go przekonać. Akurat musiał połakomić się na najgorszą laskę w całej okolicy! Mało tego, że od niego starsza i z bachorem, to jeszcze nawet nie ma pojęcia, czyje to dziecko.

– Mamuś, dajesz wiarę jakimś kretyńskim plotkom, a przecież jej nie znasz.

– Czyżby? No to oświeć mnie, mądralo, kto jest ojcem jej dziecka?

– I co z tego, że ci powiem? Zaraz polecisz wszystkim rozpaplać? Jesteś okropną plotkarą! Zostaw mnie w spokoju! Kompletnie nie znasz Marty, nic o niej nie masz pojęcia, a śmiesz ją oceniać…

Mąż stanowczo wziął stronę syna, twierdząc, że to jego sprawa i choć sam nie jest fanem tego związku, zamierza go uszanować. „Ty też, Brutusie, jesteś przeciw mnie!”. Ech, no cóż…

To jego pierwsza miłość

Dni mijały, a ja za każdym razem, gdy Łukasz wychodził z domu, czułam niemal fizyczny ból. Kiedy długo nie wracał, trzęsłam się ze strachu. Nie był bezpieczny. Nie przy tej dziewczynie! Przecież wszyscy wiedzieli, z jakimi ludźmi ta Marta się zadaje…

Któregoś dnia, późnym wieczorem, nie mogłam już dłużej czekać i sięgnęłam po telefon, by skontaktować się z moim synem. Zegar pokazywał już grubo po jedenastej w nocy, a po Łukaszu nie było śladu. Wpadłam w totalne osłupienie, gdy po drugiej stronie odezwał się… jej głos!

– Niech się pani nie przejmuje – usiłowała mnie uspokoić. – Łukasz trochę przesadził z procentami w towarzystwie kumpli i w takim stanie zjawił się u mnie. W tej chwili smacznie śpi…

– Jak to śpi?! Zaraz tam lecę!

Poleciłam mojemu mężowi, żeby podwiózł mnie pod blok, w którym mieszkała ta mała. Miałam w planach złapać Łukasza za uszy i zaciągnąć do chałupy! Czy ktoś to słyszał, żeby pił i nocował u jakiejś panny! Sąsiedzi już i tak mielili ozorami na ten temat…

Wparowałam do mieszkania i zrobiłam im niezłą zadymę. Adam tylko ze zdenerwowaniem kręcił głową, gdy wyprowadzałam z mieszkania ledwo kontaktującego Łukasza. Tamtego wieczora mąż pierwszy raz w życiu tak jawnie mi się postawił.

Dał mi do myślenia

– Ech, Zosieńko, Zosieńko – głośno westchnął mąż. – Chyba zapomniałaś, że to, co zakazane, kusi najbardziej. Im bardziej będziesz zabraniała synowi widywać się z tą dziewczyną, tym bardziej on będzie do niej lgnął. Nie rozumiesz, jak to funkcjonuje? Nigdy nie byłaś nastolatką? Ja też nie jestem fanem tej relacji, ale skoro taką drogę obrał nasz syn, to nie mamy tu nic do powiedzenia.

– Ludzie będą plotkować…

– I zawsze będą to robić, nieważne! Zastanów się, co jest ważniejsze: szczęście twojego dziecka czy jakieś bezsensowne plotki?

– Hmmm… – zawahałam się przez chwilę. – Oczywiście, że chcę, żeby Łukasz był szczęśliwy. Ale niekoniecznie u boku tej dziewczyny!

– Posłuchaj, Zosiu, pomyśl racjonalnie. To jego pierwsza sympatia. Potem przyjdą kolejne… Wcale nie oznacza, że zwiąże się z nią na zawsze. Na litość boską, on ma dopiero osiemnaście lat! Daj spokój i nie zaprzątaj sobie głowy sprawami, na które nie masz realnego wpływu.

Ubiegłego wieczora nie byłam w stanie zmrużyć oka przez dłuższy czas. Powinnam po prostu przestać się zadręczać? Tylko jak to zrobić?! Gdy uświadamiam sobie, że Marta jest już mamą, podczas gdy mój chłopak to wciąż nastolatek… No dobrze – póki co godzę się na ten romans, ale go nie pochwalam.

W żadnym razie nie zaproszę tej smarkuli do swojego mieszkania. Nigdy w życiu! A później zobaczymy, jak sprawy się potoczą… Przecież młodzieńcze zauroczenia prędzej czy później się kończą.

Reklama

Zofia, 52 lata

Reklama
Reklama
Reklama