Reklama

Od zawsze starałam się być najlepszą matką dla mojego syna, Kamila. Wychowywanie Kamila było dla mnie pełnym miłości wyzwaniem. Zawsze chciałam, żeby miał wszystko, czego potrzebuje, choć życie nie zawsze było dla nas łaskawe. Pracuję jako księgowa w małej firmie i choć pensja nie jest wysoka, zawsze starczało nam na podstawowe potrzeby.

Reklama

Mój mąż, Tomasz, jest bardziej pragmatyczny i twardo stąpa po ziemi. Od samego początku miał mieszane uczucia co do ciągłego wspierania Kamila finansowo, ale ja zawsze starałam się go uspokajać, mówiąc, że przecież to nasz syn i musimy mu pomagać. Tomasz nie ukrywał swojej irytacji, kiedy kolejny raz pożyczałam Kamilowi pieniądze, obiecując, że to ostatni raz.

Kamil ma 25 lat i od kilku lat zmaga się z problemami finansowymi. Co jakiś czas obiecuje, że jego sytuacja się poprawi, ale wciąż wraca z prośbą o kolejną pożyczkę. Tomasz, twierdzi, że Kamil tylko wykorzystuje moją dobroć. Ja zawsze broniłam syna, mówiąc, że po prostu ma pecha i że jego sytuacja w końcu się ustabilizuje.

Mąż miał dość

– Wanda, ile jeszcze będziemy finansować dorosłego faceta? – Tomasz wszedł do kuchni, gdy tylko Kamil wyszedł.

– Tomasz, nie mów tak. On naprawdę stara się znaleźć dobrą pracę – odpowiedziałam, próbując zachować spokój.

– Ile razy już to słyszeliśmy? – jego głos drżał ze złości. – Ciągle tylko pożycza, a nigdy nie oddaje.

– On potrzebuje naszej pomocy – westchnęłam, nie wiedząc, jak przekonać Tomasza.

– Może potrzebuje, ale my też mamy swoje granice – kontynuował, nie odpuszczając. – Pracujemy ciężko, a on wydaje nasze oszczędności na bzdury.

Milczałam, czując ciężar jego słów. Czy rzeczywiście byłam tak naiwna? Tomasz podszedł do mnie, delikatnie chwycił za rękę.

– Wanda, kocham cię i chcę, żebyśmy mieli spokojną przyszłość. Kamil musi nauczyć się odpowiedzialności – powiedział miękko, choć w jego oczach wciąż tliła się złość.

– Może masz rację – odpowiedziałam cicho, z trudem przyznając mu rację.

Tomasz objął mnie ramieniem, a ja zaczęłam zastanawiać się, czy naprawdę robię to, co najlepsze dla naszego syna.

Syn miał mnóstwo wymówek

– Kamil, musimy porozmawiać – zaczęłam, kiedy wrócił do domu.

– Jasne, mamo, o co chodzi? – odpowiedział, rzucając się na kanapę.

Usiadłam naprzeciwko niego, czując, jak serce mi bije.

– Chciałam zapytać, kiedy planujesz oddać te pieniądze, które ci pożyczyliśmy?

Kamil westchnął, przewracając oczami.

– Mamo, mówiłem ci, że jak tylko znajdę lepszą pracę, to wszystko oddam.

– Ale mówisz to już od kilku miesięcy. Nasze oszczędności są na wyczerpaniu – powiedziałam, starając się zachować spokój.

Kamil wzruszył ramionami.

– Wiem, ale sytuacja na rynku jest ciężka. Potrzebuję jeszcze trochę czasu.

– Kamil, musisz zrozumieć, że nie możemy cię wiecznie wspierać finansowo – odpowiedziałam, czując narastającą frustrację.

– Mamo, nie panikuj. Wszystko się ułoży – uśmiechnął się uspokajająco, ale jego słowa brzmiały coraz mniej wiarygodnie.

Zauważyłam, że jego obietnice stają się coraz bardziej puste. Zaczął mnie ogarniać strach, że Tomasz miał rację. Może Kamil naprawdę wykorzystywał moją dobroć?

– Proszę, Kamil, musisz coś z tym zrobić.

– Dobrze, mamo, postaram się – odpowiedział, ale w jego głosie nie było przekonania.

Przyjaciółka otworzyła mi oczy

Siedziałam z przyjaciółką Moniką w naszej ulubionej kawiarni, mieszając bezmyślnie swoją herbatę.

– Wando, wyglądasz na zmęczoną – zauważyła Monika, kładąc rękę na mojej dłoni. – Co się dzieje?

Westchnęłam, nie wiedząc od czego zacząć. – Chodzi o Kamila. On wciąż pożycza od nas pieniądze, a Tomasz zaczyna tracić cierpliwość. Zastanawiam się, czy może ma rację. Może Kamil nas wykorzystuje?

Monika spojrzała na mnie z troską. – Wando, wiesz, że zawsze staram się być szczera. Kamil to dobry chłopak, ale może rzeczywiście zbyt często polega na waszej pomocy.

– On obiecuje, że odda, kiedy jego sytuacja się poprawi – powiedziałam cicho, prawie jakby chciała usprawiedliwić Kamila.

– Ale czy naprawdę widzisz jakieś zmiany? Czy on podejmuje konkretne kroki, żeby poprawić swoją sytuację? – zapytała Monika, patrząc mi prosto w oczy.

Pokręciłam głową.

– Nie, nie widzę. Zaczynam mieć coraz większe wątpliwości.

– Może powinnaś z nim porozmawiać i postawić jasne granice – zasugerowała Monika. – On musi zrozumieć, że nie możecie go wspierać w nieskończoność.

Zamyśliłam się nad jej słowami, czując, że ma rację. – Masz rację. Muszę coś zmienić. Dziękuję, Monika.

– Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć – uśmiechnęła się ciepło.

Czułam, że ta rozmowa była mi potrzebna. Postanowiłam, że muszę podjąć trudną decyzję i porozmawiać z Kamilem jeszcze raz. Tym razem inaczej.

Coś we mnie pękło

Siedziałam przy kuchennym stole, przeglądając nasze finanse. Każda liczba była jak kolejny cios, który coraz bardziej otwierał mi oczy na naszą sytuację. Nasze oszczędności były na wyczerpaniu, a rachunki zaczynały się piętrzyć.

Nagle usłyszałam głosy z pokoju Kamila. Drzwi były lekko uchylone, więc podeszłam bliżej.

– Stary, mówiłem ci, że matka mi to załatwi. Zawsze mogę na nią liczyć – usłyszałam głos Kamila. – Nie, nie muszę oddawać. Ona nigdy nie pyta. Przecież to tylko kasa, a ja i tak mam swoje plany.

Poczułam, jak serce mi zamiera. W jednej chwili zrozumiałam, że Tomasz miał rację. Kamil wykorzystywał moją dobroć, nie mając zamiaru oddać pożyczonych pieniędzy.

Wróciłam do kuchni, próbując ochłonąć. Czułam się zdradzona i oszukana. Po chwili usłyszałam, jak Kamil kończy rozmowę i wychodzi z pokoju.

– Mamo, co robisz? – zapytał, widząc moje zmartwione spojrzenie.

– Kamil, musimy porozmawiać – powiedziałam, starając się zachować spokój.

– O co chodzi? – zapytał, choć w jego głosie wyczułam nutę niepokoju.

– Usłyszałam twoją rozmowę. Wiem, że nigdy nie miałeś zamiaru oddać tych pieniędzy – powiedziałam, czując, jak łzy napływają mi do oczu.

Kamil mnie wyśmiał

Kamil zaśmiał się, jakby to, co powiedziałam, było żartem.

– Mamo, nie przesadzaj. To tylko pieniądze.

– Tylko pieniądze? Kamil, my ledwo wiążemy koniec z końcem! – wybuchnęłam, nie mogąc powstrzymać emocji.

– To nie mój problem, że nie umiecie zarządzać swoimi finansami – odpowiedział obojętnie, wzruszając ramionami.

– Kamil, ja... ja zawsze starałam się ci pomagać. Myślałam, że w końcu się zmienisz – powiedziałam, czując się coraz bardziej bezradna.

– No to źle myślałaś. Zawsze byłaś naiwna, mamo – powiedział zimno, patrząc na mnie bez śladu skruchy.

– Kamil, musisz zrozumieć, że nie możemy cię wiecznie wspierać finansowo. Koniec z pożyczaniem pieniędzy – powiedziałam stanowczo, choć serce mi pękało.

Postawiłam granice

Tydzień później uznałam, że nadszedł czas na ostateczną konfrontację. Weszłam do pokoju Kamila, gdzie siedział, przeglądając coś na telefonie.

– Kamil, musimy porozmawiać – zaczęłam, starając się zachować spokój.

Spojrzał na mnie z irytacją. – Znowu? O co chodzi tym razem?

– Wykorzystujesz naszą dobroć, a to musi się skończyć.

Kamil zaśmiał się.

– Serio, mamo? Myślisz, że możesz mi dyktować warunki?

– Tak, myślę. To nasze pieniądze i mamy prawo decydować, co z nimi robić – odpowiedziałam twardo.

– Jesteś śmieszna – rzucił, przewracając oczami. – Myślisz, że poradzisz sobie beze mnie? Przecież jestem jedynym powodem, dla którego jeszcze jakoś funkcjonujesz.

– Nie, Kamil. To ty jesteś powodem, dla którego coraz trudniej nam funkcjonować – odpowiedziałam, czując, że muszę być silna. – Od teraz koniec z pożyczkami. Musisz nauczyć się odpowiedzialności.

Kamil zareagował gniewnie, wstał i podszedł do mnie z groźnym wyrazem twarzy.

– Myślisz, że mnie to obchodzi? Znajdę sobie inny sposób, żeby zdobyć kasę.

Spojrzałam mu prosto w oczy, nie dając się zastraszyć.

– Może i znajdziesz, ale nie będzie to już na mój koszt. Nie pozwolę ci dalej wykorzystywać naszej dobroci.

Kamil przez chwilę stał w milczeniu, a potem odwrócił się i wyszedł, trzaskając drzwiami. Stałam tam, czując się zupełnie rozbita. Wiedziałam, że ta rozmowa była konieczna, ale kosztowała mnie więcej, niż mogłam sobie wyobrazić.

Musiałam to zrobić

Wieczorem siedziałam w kuchni, popijając herbatę i wpatrując się w okno. Ostatnie wydarzenia ciążyły mi na sercu. Wiedziałam, że decyzja o zakończeniu finansowego wsparcia dla Kamila była słuszna, ale wciąż czułam się winna. To nie była łatwa rozmowa, a jej echo wciąż brzmiało w mojej głowie.

– Jak się trzymasz? – zapytał Tomasz, wchodząc do kuchni.

– Cóż, trudno powiedzieć – odpowiedziałam, próbując się uśmiechnąć. – Wiem, że to była konieczność, ale nie jest mi z tym łatwo.

Tomasz podszedł do mnie i objął ramieniem. – Zrobiłaś, co musiałaś. Kamil musi zrozumieć, że życie nie polega na wykorzystywaniu innych.

Mam nadzieję, że to go czegoś nauczy – westchnęłam, patrząc na męża z wdzięcznością. – Dziękuję, że jesteś przy mnie.

– Zawsze będę – odpowiedział Tomasz, ściskając mnie mocniej.

Minęło kilka dni od naszej rozmowy z Kamilem. Unikał nas, wychodził z domu bez słowa i wracał późno. Wiedziałam, że jest zły, ale liczyłam, że zrozumie nasze intencje.

Reklama

Wanda, 55 lat

Reklama
Reklama
Reklama