Reklama

Nie dopuścimy do tego, aby nasz kochany synek zaprzepaścił swoje szanse przez tę rozwiązłą pannę. Jesteśmy w stanie wyłożyć każde pieniądze, byle tylko nie zburzył tego, co dla niego zaplanowaliśmy i nie wpadł na pomysł ślubu z nią... Musi też skończyć z tymi bzdurami, że zatrudni się jako ochroniarz, żeby utrzymywać to nieślubne dziecko!

Reklama

Miałam przeczucie, że to się źle skończy. Ta panienka totalnie zaczarowała Michała. Fakt, już wcześniej umawiał się z różnymi dziewczynami, ale nigdy nie było to nic wielkiego. Po prostu czasem któraś szła z nim na zabawę czy do kina i tyle. Jednak w przypadku Julity zupełnie stracił głowę!

Julita i Michał pierwszy raz spotkali się podczas letniego wypoczynku

Jak nie mogli się spotkać w realu, non stop siedzieli na czacie. Szczerze? Kompletnie mi się to nie podobało, wiedziałam że z tego wyniknie coś złego. Michał w tym roku podchodzi do egzaminu dojrzałości, a potem planuje iść na prawo. Jego marzeniem jest pójść w ślady taty i w przyszłości pracować jako adwokat. Moim zdaniem powinien teraz skupić się na nauce, a nie na jakichś głupich romansach. A on co robi? Zamiast chodzić na korepetycje, za które Mariusz płaci krocie, to biega na schadzki ze swoją dziewczyną. Dramat po prostu!

Wiele razy chciałam porozmawiać z moim dzieckiem odnośnie jego obecnej dziewczyny. Nalegałam, a nawet wymagałam od niego, żeby zerwał tę relację, bo uważam, że to strata czasu. Parę razy ją do nas sprowadził, więc mogłyśmy poznać się trochę bliżej. Trzeba przyznać, że dziewczyna jest sympatyczna, uprzejma i atrakcyjna, ale... to wszystko. Uczy się w zwykłej szkole gastronomicznej, a potem od razu chce zacząć pracować, nie myśli w ogóle o studiach. Mówi, że zależy jej na pomocy finansowej dla rodziców. Cóż, w końcu jest najstarszym dzieckiem, ma jeszcze czwórkę braci i sióstr...

Podobno najmłodsza siostra ma ledwie pięć lat, a rodzice z trudem wiążą koniec z końcem. Ojciec haruje jako ochroniarz, a matka sprząta w szpitalu. Ciekawe ile mogą zarabiać? Niestety, do Michała w ogóle nie przemawiały te argumenty. Co więcej, bronił Julity i jej rodziny niczym lew! Darł się wniebogłosy, że to bardzo porządna dziewucha, że jej rodzice to serdeczni i życzliwi ludzie. I nie mam prawa ich oceniać czy krytykować, bo w całym swoim życiu nie przepracowałam nawet jednego dnia. Ale czy to moja wina, że mój mąż tyle zarabia, żeby nas utrzymać i żebym ja nie musiała pracować?

Zobacz także

Po paru takich kłótniach doszłam do wniosku, że trochę odpuszczę. Pomyślałam sobie, że prędzej czy później Michał w końcu pojmie, że to ja mam rację. No i że to jego głupie zauroczenie w końcu mu przejdzie.

Ale następne miesiące upływały, a oni nadal byli zakochaną parą...

Ostatnimi czasy Michał zaczął się dziwnie zachowywać, jakby coś go gryzło. Wracał do domu, zjadał przygotowany posiłek i zaraz znikał u siebie. Kiedy próbowałam dociec, co się dzieje, zbywał mnie albo twierdził, że nic. Pewnego razu westchnął głęboko, zupełnie jakby chciał coś z siebie wyrzucić, ale w ostatniej chwili się rozmyślił. Nie drążyłam tematu. Byłam pewna, że w końcu dotarło do niego, że Julita nie jest dla niego odpowiednią dziewczyną. I teraz głowi się, jak najlepiej skończyć z nią tę relację.

Gdy jej matka skontaktowała się ze mną po upływie kolejnych dwóch tygodni, prosząc o spotkanie, nie byłam zbytnio zaskoczona. Pomyślałam, że syn ostatecznie postanowił zerwać tę relację, a teraz mamuśka pragnie ponarzekać na smutny los swojej córuni. Idąc na umówione spotkanie, złożyłam sobie obietnicę, że grzecznie ją wysłucham, a nawet okażę zrozumienie dla jej sytuacji. Jednocześnie postanowiłam, że kiedy już sobie pójdzie, zamówię sobie największy możliwy tort, żeby świętować to szczęśliwe zdarzenie.

Spotkałyśmy się w niewielkiej kafejce. Kiedy przekroczyłam próg lokalu, ona już tam była. Sprawiała wrażenie bardzo zaniepokojonej. Zajęłam miejsce przy stoliku i poprosiłam kelnera o filiżankę kawy.

– Podejrzewam, że chodzi o pani córkę – odezwałam się, żeby zainicjować rozmowę.

– Owszem, ale też o pani syna…

– Proszę pamiętać, że Michał to wciąż bardzo młody człowiek – zwróciłam jej uwagę. – Jak większość jego rówieśników bywa niestały jeśli chodzi o sprawy sercowe. Jest mi naprawdę przykro z powodu rozstania z Julitą, ale nie mam na to wpływu…

– Co takiego? Skąd pani wzięła te rewelacje? Nic podobnego się nie wydarzyło! On się jej oświadczył, rozumie pani? Chce, aby ich maleństwo dorastało w pełnej rodzinie – kontynuowała swój wywód.

Zaniemówiłam. Nie byłam w stanie tego zrozumieć, co przed momentem dotarło do moich uszu.

– Maleństwo? O jakim dziecku mowa?

– Julita spodziewa się dziecka, właśnie zaczął się drugi trymestr ciąży. A tatusiem maluszka jest pani syn.

– Co takiego? Toż to kompletne bzdury!

– Jakie bzdury?! Rozmawiałam z nimi długo i obydwoje przyznali się do wszystkiego. Sami do końca nie rozumieją, jak do tego doszło, przecież się zabezpieczali, ale zdecydowali, że zostaną razem. I że razem zajmą się wychowaniem maleństwa. Michał nawet planował panią o tym poinformować, tylko kompletnie nie miał pojęcia, jak się do tego zabrać. No i dlatego zorganizowaliśmy to spotkanie. Zarówno nasze dzieci, jak i my sami mamy przed sobą ciężkie chwile. Powinniśmy być dla nich oparciem, spróbować jakoś ich wesprzeć…

– Widzę, że pani już wszystko zaplanowała. Ale nic z tych rzeczy, kochana! Mój syn nie zamierza uznać tego bachora. I nigdy nie weźmie ślubu z pani córką!

– On jest już dorosły i podjął tę decyzję samodzielnie...

– Dopiero jak się wyprowadzi i zacznie się sam utrzymywać, to będzie o czymś decydował. Póki co, to my go utrzymujemy. A ja i mąż nie damy przyzwolenia na to, żeby zaprzepaścił swoją przyszłość przez jakąś pierwszą lepszą puszczalską.

– Chwileczkę! Julita to bardzo uczciwa dziewczyna! Pani syn był jej pierwszym i jak dotąd jedynym chłopakiem! Jestem tego pewna na sto procent!

– Taa, jasne! Gdyby rzeczywiście była taka uczciwa, to by z nim nie współżyła. Nie daliście rady jej upilnować, to teraz sami się martwcie. Nas to nie interesuje! – wzruszyłam ramionami.

Matka Julity przez moment siedziała cicho

– Teraz rozumiem, czemu Michał nie chciał pani powiedzieć, że będzie tatą. Gdybym była na jego miejscu, również wolałabym tego nie robić… – wzdychając, podniosła się z fotela i zwyczajnie opuściła pokój.

Gdy Michał wrócił do domu, byłam już względnie spokojna, choć nadal bardzo poruszona. Siedziałam w fotelu z lampką koniaku w dłoni, próbując poukładać sobie w głowie całą tę sytuację. To było dla mnie nie do pomyślenia, że mój syn mógłby być aż tak lekkomyślny. Zrobić dziecko jakiejś prostackiej dziewczynie? Co gorsza, składać jej obietnice małżeństwa? Toż to istne szaleństwo! Wiedziałam, że muszę z nim poważnie porozmawiać i sprowadzić go na właściwą drogę. W końcu był moim jedynakiem. Nie mogłam pozwolić, by popełnił taki błąd. Czułam, że muszę go uchronić przed konsekwencjami tej nieprzemyślanej decyzji.

Pojawił się w domu po południu, było już dosyć późno. Miałam nadzieję, że od razu wszystko mi wyjaśni. Przeprosi za to, że tak mnie zdenerwował ostatnio. W końcu przez niego przeżyłam taki stres! A on co? Przeszedł koło mnie na korytarzu kompletnie bez słowa i poleciał po schodach na piętro, do swojego pokoju. Poszłam tam za nim i zobaczyłam, że pakuje ciuchy do torby podróżnej.

– Co ty wyrabiasz? – spytałam z niedowierzaniem.

– Zbieram swoje rzeczy – odrzekł niewzruszony.

– Jasne… Masz zamiar gdzieś wyjechać, żeby w ciszy poukładać sobie wszystko w głowie. Słuszna decyzja. Kto wie, może zmiana otoczenia sprawi, że przestaniesz wygadywać bzdury. Tylko nie zapomnij wrócić za parę dni. Matura tuż tuż, trzeba zakuwać.

– Zostaje w mieście, ale zmieniam miejsce zamieszkania. Wprowadzam się do domu mojej dziewczyny, Julity. Jej rodzice zgodzili się, żebym u nich pomieszkał.

– Chyba ci odbiło! Lepiej się od nich trzymaj z daleka! Nie przejmuj się, we dwoje z ojcem jakoś cię postawimy na nogi. Nastraszymy trochę rodzinę tej całej Julki albo wręczymy im kasę… Tak czy siak, coś wykombinujemy.

– Nie mam żadnych problemów, mamo. Kocham Julitkę i nasze maleństwo i zrobię co w mojej mocy, abyśmy mogli być razem i abyśmy mieli za co żyć. Niezależnie od tego, czy ci się to podoba, czy nie.

– Doprawdy? Tylko nie mam pojęcia, z czego zamierzacie się utrzymać? Tata na pewno nie da ci nawet złotówki! Ja już tego przypilnuję!

– W takim razie znajdę pracę. Jako ochroniarz. Tata Julity wspomniał, że może mi to załatwić, choćby od jutra – odpowiedział zdecydowanym tonem.

Potem spakował swoje rzeczy do torby i wyszedł z domu

Tak po prostu. Darłam się za nim, błagałam, żeby zmienił zdanie, przekonywałam, że mu wybaczę, ale nawet się nie obejrzał.

Miałam nadzieję, że kiedy dopadną go kłopoty finansowe i zamieszka w małym mieszkanku w bloku, to przemyśli sprawę i zmieni zdanie. Ale gdzie tam! Wciąż obstaje przy swoim. Co gorsza, mój mąż popiera jego decyzję! Kiedy mu o wszystkim opowiedziałam, zrobił się blady jak kreda i zamknął się w swoim pokoju na cztery godziny.

Nie chciałam mu przeszkadzać, bo byłam przekonana, że knuje jakiś sprytny plan, jak pozbyć się rodziców Julki. I zastanawia się, co zrobić, żeby nasz syn wrócił do domu. Nic bardziej mylnego! Gdy w końcu wyszedł, oświadczył, że oczywiście cała ta sytuacja mu się nie podoba, ale w gruncie rzeczy jest dumny z Michała. Bo chłopak nie stroni od brania na siebie odpowiedzialności, bo pokazał, że jest dorosły nie tylko względem metryki urodzenia.

— Wiesz, też masz powód do dumy — rzucił, kończąc rozmowę.

Te słowa niemal zwaliły mnie z nóg. Dumna? Niby z jakiego powodu? Z faktu, że moje jedyne dziecko dobrowolnie niszczy własną przyszłość? Przecież snuł tak ambitne wizje na przyszłość, a teraz będzie ojcem w tak młodym wieku...

Reklama

Mariola, 49 lat

Reklama
Reklama
Reklama