„Szefowa cały czas traktowała mnie jak dziewczynkę na posyłki. Ciekawe, co powie, gdy odkryje, że sypiam z jej mężem”
„– Kochanie, proszę cię tylko o małą przysługę – powiedziała Kinga. – Jestem dość nieśmiała, jeżeli chodzi o nawiązywanie znajomości z mężczyznami. Liczę więc na twoją pomoc. A więc to tak – pomyślałam. – Mam być przynętą na facetów! Byłam wściekła, a jednocześnie chciało mi się śmiać. Tymczasem Kinga zamówiła jeszcze jednego drinka i po nim zasnęła”.
- Aldona, 37 lat
Był wyjątkowo chłodny czerwcowy dzień. Za kilka godzin miałam samolot na Karaiby.
– Coś ty taka ponura? – dopytywała się Hanka, moja współlokatorka. – Przecież lecisz do raju!
– Sama nie wiem… – bąknęłam.
– Jak to nie wiesz? Szefowa funduje ci taką wycieczkę, a ty stroisz fochy?!
– Kinga wcale nie jest fajną szefową – odparłam ponuro. – Wszyscy w pracy boimy się jej nastrojów.
Zobacz także
– Ale ciebie polubiła – nie dawała za wygraną Hanka.
– Więc teraz się ciesz.
– Masz rację – westchnęłam i skończyłam się pakować.
Na lotnisko pojechałam jednak w podłym nastroju. Coś mi mówiło, że to nie będzie podróż mojego życia…
Czuła się bezkarna, mogła zrobić wszystko
Minęły dwa miesiące, odkąd Kinga została szefową naszego działu. Swoje rządy zaczęła od zwolnień. Wyrzuciła dwie moje przyjaciółki i zapowiedziała, że to jeszcze nie koniec. Na wszystkich więc padł blady strach. Kinga manipulowała ludźmi: jednych otwarcie faworyzowała, innych straszyła. Wobec mnie zachowywała się z chłodną rezerwą, aż do dnia, kiedy ni z gruszki, ni z pietruszki oznajmiła, że… zabiera mnie ze sobą na Karaiby! Nie lubię latać. Kiepsko znoszę klimatyzację i cierpię męki z powodu klaustrofobii. A teraz czułam się jeszcze bardziej nieswojo – z powodu szefowej.
– Strzelimy sobie drinka? – odezwała się Kinga nieoczekiwanie, kiedy stewardesy zaczęły roznosić napoje.
– Aha – bąknęłam.
Kinga zamówiła dla nas obu dżin z tonikiem, stuknęła swoim plastikowym kubkiem o mój i wzniosła toast:
– Za Karaiby!
A potem niczym rozejrzała się i jak lisica na polowaniu wyciągnęła szyję i zmrużyła brązowe oczy.
– Iza, widzisz tego faceta? – szepnęła, chwytając mnie za ramię, czego organicznie nie znoszę.
Spojrzałam we wskazanym kierunku: nad siedzącymi pasażerami górował jakiś mężczyzna, który wyjmował coś ze schowka. Wysoki, umięśniony, nawet przystojny, tzw. zabójczy brunet.
– Ciacho, no nie? – Kinga mrugnęła do mnie porozumiewawczo.
W tej samej chwili mężczyzna odwrócił się i nasze spojrzenia się spotkały. Speszona spiekłam raka.
– Dobrze, że nawiązaliście kontakt – stwierdziła szefowa. – Bo ten boski facet będzie mieszkać w naszym hotelu, więc możesz go zaczepić dzisiaj przy kolacji.
– Że co? – nie zrozumiałam.
– Kochanie, proszę cię tylko o małą przysługę – powiedziała Kinga. – Jestem dość nieśmiała, jeżeli chodzi o nawiązywanie znajomości z mężczyznami. Liczę więc na twoją pomoc.
„A więc to tak – pomyślałam. – Mam być przynętą na facetów!”. Byłam wściekła, a jednocześnie chciało mi się śmiać. Tymczasem Kinga zamówiła jeszcze jednego drinka i po nim zasnęła. Ja zaczęłam coś czytać i nagle poczułam na sobie czyjś wzrok. Facet, który wpadł w oko mojej szefowej, przechodząc, obdarzył mnie czarującym uśmiechem. Miałam ochotę odpowiedzieć tym samym – ale nie. Lepiej nie komplikować sytuacji.
Plaża, basen, słońce: czy można chcieć więcej?
Trzygwiazdkowy hotel znajdował się tuż przy plaży. Miałam klimatyzację i wielką wannę w łazience. Na chwilę wróciła mi radość życia, więc zaczęłam rozpakowywać walizkę. Po chwili do mojego pokoju weszła wystrojona Kinga.
– Schodzimy na kolację – zarządziła.
– Prysznic weźmiesz później. Pospiesz się, bo mój przystojniak czeka.
Poczułam, że protesty na nic się nie zdadzą, więc poszłam. Jednak nim zdążyłam wziąć sobie cokolwiek ze szwedzkiego stołu, Kinga dźgnęła mnie w bok.
– Do dzieła! – nakazała mi.
I spojrzała wymownie w stronę stolika pod oknem, przy którym siedział nasz przystojny brunet z samolotu.
– Wyczaruj kilka komplementów pod moim adresem. Chyba dasz radę?
– Spróbuję – westchnęłam, ruszając ku obiektowi jej pożądania.
Brunet od razu mnie poznał.
– Pamiętam cię z samolotu – powiedział. – Jestem Daniel.
Podałam mu rękę i poczułam na sobie świdrujący wzrok Kingi.
– Jesz spaghetti? – zauważyłam nader inteligentnie. – Moja znajoma lubi kuchnię włoską… I w ogóle jest super. Siedzi o, tam – wskazałam Kingę, która sączyła drinka. – No to życzę dobrej nocy!
Zrobiłam z siebie ostatnią idiotkę! Klnąc w duchu, uciekłam z sali, bo nie zamierzałam patrzeć, jak rozwija się ta znajomość. Poszłam spać głodna i wściekła.
Nazajutrz wstałam wcześnie i pomknęłam na dół w nadziei, że Kinga nadal słodko śpi. „Ciekawe, czy sama – pomyślałam, pałaszując czekoladowego croissanta. Na szczęście na śniadanie też był szwedzki bufet. Potem zaszyłam się w odległym zakątku plaży. Opalałam się i rozkoszowałam samotnością. Po południu postanowiłam wrócić do hotelu. Przeszłam obok hotelowego basenu, gdzie mogłam się nadziać na Kingę. Była tam. Myślałam, że przemknę obok niej niezauważona…
– Gdzieś ty się podziewała?! – warknęła do mnie z wyraźną irytacją. – Jesteś mi potrzebna. Widzisz tego faceta?
Spojrzałam posłusznie: po drugiej stronie basenu wysoki blondyn prężył się w słońcu i nacierał swoje muskularne ciało olejkiem do opalania.
– Ciacho, no nie? – spytała Kinga.
– A co z przystojnym brunetem z samolotu? – ostrożnie zmieniłam temat.
– Daniel jest na masażu. Chciałabym, żebyś się nim zajęła.
– Zajęła? – otworzyłam szeroko oczy.
– No mówię przecież – zniecierpliwiła się Kinga. – Możesz go zabrać na spacer. Chodzi o to, żeby mi nie przeszkadzał w najbliższym czasie. A teraz idź do blondyna i szepnij mu, że za pięć minut będę na niego czekać w swoim pokoju!
Dłużej nie pozwolę się tak traktować!
Westchnęłam ciężko i poszłam na drugą stronę basenu. Blondyn oczywiście połknął haczyk. Zniesmaczona poszłam do siebie wziąć prysznic. Byłam w ponurym nastroju. Kinga miała niezaspokojony apetyt na seks, a mnie traktowała jak rajfurkę… Wkładałam szlafrok, gdy rozległo się pukanie do drzwi. Zamarłam. Czyżby miała dla mnie nowe zadanie?!
W drzwiach stał Daniel.
– Nie przeszkadzam? – spytał. – Możemy porozmawiać?
– Jasne – zaprosiłam go do pokoju.
– Chodzi o Kingę – zaczął. – Prawdę mówiąc, nie bardzo wiem, co mam z tym zrobić. Ona nie chce przyjąć do wiadomości, że nie jestem nią zainteresowany. Jeśli już, to interesuje mnie ktoś inny – uśmiechnął się i spojrzał mi w oczy.
Pewnie spłonęłam na obliczu jak piwonia… Tymczasem Daniel dodał, że nie przepada za moją przyjaciółką.
– To nie jest moja przyjaciółka, tylko szefowa – powiedziałam ze wstydem.
Daniel nie krył zdumienia.
– Jak ona może cię traktować? Jak dziewczynkę na posyłki, albo i gorzej! Przecież nie jesteś jej własnością!
– Kinga wszystkich traktuje użytkowo – stwierdziłam zgnębiona.
– Powinna chyba dostać nauczkę.
To samo przyszło mi do głowy…
Kiedy zbliżała się pora kolacji, włożyłam najładniejsza sukienkę i zrobiłam makijaż. Potem zeszłam na dół. Kinga siedziała przy swoim stoliku, jak zwykle sącząc drinka. Na mój widok już otworzyła usta – pewnie by wskazać mi kolejnego faceta do poderwania – gdy do sali wszedł Daniel. Kingę potraktował jak powietrze, a mnie… pocałował w usta.
Moja szefowa dosłownie zzieleniała.
– Zwalniam cię – wycedziła po chwili.
– To się dobrze składa, bo Daniel zaproponował mi pracę – powiedziałam.
– W dziale PR w mojej firmie. Ale na razie jesteśmy na wakacjach. Chodź, kochanie – Daniel wziął mnie za rękę i przesiedliśmy się do stolika pod oknem.
Po chwili kelner przyniósł szampana.
– Za co wypijemy? – spytał.
– Za Karaiby! – z uśmiechem wzniosłam swój kieliszek.