„Szwagier zrobił mi dziecko, ale nie chciał się przyznać. Przez lata ukrywałam prawdę, by nie ranić siostry”
„Przez wiele lat żyłam w kłamstwie, ale nie chcę już tego ciągnąć. Moja cierpliwość się skończyła i każdego dnia zastanawiam się, co jest nie tak z moim życiem. Muszę ujawnić prawdę o Tomku, niezależnie od tego, co na ten temat pomyślą moi najbliżsi”.
- Barbara, 36 lat
Od razu wpadliśmy sobie w oko
Poznaliśmy się z Tomkiem w restauracji. Ja tam pracowałam jako kelnerka, a on przyszedł na kolację ze swoim wspólnikiem. Doskonale dopasowany garnitur, drogi zegarek, aromat perfum... Od razu mi się spodobał. I patrząc na to z dzisiejszej perspektywy, powiedziałabym, że to było typowe zauroczenie. Dałam się porwać temu uczuciu. Zresztą... on też nie był obojętny. Wszystko zaczęło się niewinnie: najpierw wymieniliśmy się kontaktami, później spotkaliśmy. W jego spojrzeniu widziałam ten blask i pożądanie wobec mnie, jako kobiety.
Wciąż pamiętam te motyle, które wtedy czułam w brzuchu. Byłam tak głęboko zakochana. Przez kilka tygodni, czułam się, jakbym fruwała nad ziemią, a moje przyjaciółki zastanawiały się, dlaczego jestem taka szczęśliwa. Mówiłam im, że to przez pewnego bruneta z niebieskimi oczami. Widziałam w ich oczach zazdrość i podziw. Ja, prosta Baśka, poderwałam przystojniaka, który jest w stanie pomóc mi w życiu. Mogę założyć rodzinę i co roku wyjeżdżać na wakacje. I w końcu zrezygnować z tej roboty.
Chciałam u niego widzieć szlachetne zamiary. Nie zauważyłam na jego palcu obrączki i nie wydawał się facetem, którego interesują przelotne romanse. Po mniej więcej dwóch miesiącach intensywnego randkowania, na tyle mu zaufałam, że zdecydowaliśmy się wspólnie spędzić noc.
To się dzieje tylko w filmach
W tym samym czasie miały miejsce dwa ważne wydarzenia. Moja siostra, Ewa, zwierzyła mi się w tajemnicy, że spotyka się z mężczyzną, z którym wiąże poważne nadzieje. Ewa miała już za sobą tyle nieudanych relacji, że na pewno zasłużyła na tę szansę.
– Baśka, powiem ci, że to jest on! W końcu jakiś mężczyzna na poziomie – oznajmiła moja siostra. Byłam szczęśliwa jej szczęściem.
Zobacz także
Oprócz tego... wydawało mi się, że spóźnia mi się okres. Wykonałam test i dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Co wtedy czułam? Początkowo wpadłam w panikę, a potem przyszła radość. Od zawsze pragnęłam zostać matką, więc jeśli już tak się stało, to widocznie tak miało być. To kwestia przeznaczenia czy boskiej woli. I to okazja do zmiany mojego trybu życia.
Oczywiście poinformowałam o tym Tomka. Liczyłam na to, że zareaguje entuzjastycznie lub przynajmniej zaakceptuje tę informację bez emocji, a z upływem czasu przyzwyczai się do myśli o byciu ojcem. Przecież podczas naszych rozmów wielokrotnie omawialiśmy różne scenariusze. Dobrze nam się układało i planowaliśmy wspólną przyszłość. Tymczasem on okazał się zwykłym chamem. Nakrzyczał na mnie przez telefon. Oznajmił mi, że nie chce mieć ze mną nic do czynienia i zablokował mój numer. „Niedojrzały palant” – pomyślałam. Myślałam, że jest inny.
Następny dni spędziłam na rozmyślaniach. Nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Właśnie wtedy Ewa (której jeszcze nie zdradziłam mojego sekretu), zaprosiła mnie na zapoznawczą kawę z jej nowym partnerem, który miał się wprowadzić do jej mieszkania. Pomimo że nie czułam się psychicznie dobrze, zdecydowałam się pójść na spotkanie. Widziałam, jak bardzo zależało na tym, mojej siostrze. Kiedy już dotarłam na miejsce i otworzyłam drzwi, prawie zemdlałam na progu. Za Ewą stał Tomek, z tak samo skonsternowaną miną, jak moja. Pomyślałam, że takie rzeczy zdarzają się tylko w filmach.
Nikt nic nie podejrzewał
Minęło parę lat. Znalazłam nową, lepiej płatną pracę. Na świat przyszło moje urocze dziecko, syn, któremu dałam na imię Bruno. Moi rodzice byli przeszczęśliwi, że stali się dziadkami, jednak moje stosunki z siostrą nieco się pogorszyły. Z trudem znosiłam obecność Tomka. Od samego początku udawaliśmy, że się nie znamy. Jednak ja nie mogłam mu zapomnieć dwóch rzeczy: po pierwsze jego postępowania względem matki swojego dziecka. Po drugie to, że prowadził podwójną grę. A ja wierzyłam, że to coś więcej niż tylko gra.
Gdy spotykaliśmy się na świętach czy rodzinnych uroczystościach, ledwie wymienialiśmy między sobą kilka zdań. Reszta rodziny doszła do wniosku, że po prostu nie darzymy się sympatią. Dobrze, że nikomu nie przyszło do głowy, wnikać w nasze skomplikowane relacje. Ale ja aż kipiałam ze wściekłości i frustracji. Zwłaszcza że ze względu na tę skomplikowaną sytuację, nie mogłam ubiegać się o alimenty. Wyobraźcie sobie, jak by to wyglądało, gdyby z konta Tomka szły pieniądze na mnie i na naszego syna... Czułam się bezradna, ale nie chciałam otwierać starych ran. Zdecydowałam skoncentrować się na moim synu. A potem nagle moja siostra ogłosiła, że zaręczyła się z Tomkiem.
Przez te lata, kiedy byli razem, żyłam w przekonaniu, że ich związek nie przetrwa, a Ewa z Tomkiem zrozumieją, że to nie jest to, czego szukają i się rozejdą. Moja siostra tak często zrywała i kończyła różne związki! Zaczynało się od wielkich uczuć, wspólnie spędzanych świąt, a kończyło na bolesnym rozstaniu. Jednak tym razem było inaczej. Informacja o ich małżeństwie sprawiła, że poczułam się, jakby ziemia mi się rozstąpiła pod nogami. Tego już było dla mnie za dużo!
– Nie cieszysz się z nami?
– Nie Ewa. Tylko że... Nie jestem przekonana, czy to odpowiedni chłopak dla ciebie. Tylko tyle.
– Zawsze wydawałaś się nieufna w stosunku do Tomka. Przyznaj, że go nie znosisz?
– Masz mnie. Tak, faktycznie nie darzymy się sympatią.
Ewa przyjęła tę informację na spokojnie i nie chciała kontynuować tego wątku. Przecież jesteśmy dorośli i nie każdy musi się z każdym się przyjaźnić.
To przelało czarę goryczy
Ślub Ewy i Tomka odbył się dokładnie rok później, w maju. Nie pojawiłam się na ich ślubie. Oficjalnie wytłumaczyłam to problemami ze zdrowiem. Zrobiłam wszystko, aby Ewcia nie poprosiła mnie na świadkową. Wykręciłam się, mówiąc, że mam strasznie dużo obowiązków służbowych, ale...
W czerwcu wszystko się zmieniło. Gdy moja siostra i jej nowy mąż cieszyli się egzotycznymi wakacjami, ja otrzymałam wypowiedzenie z pracy. To stało się akurat w momencie, kiedy planowałam zapisać Bruna do prywatnego przedszkola. W publicznym nie było już miejsc. Wtedy uświadomiłam sobie, że nie jestem w stanie dłużej poradzić sobie bez finansowego wsparcia od ojca dziecka.
Tak, można powiedzieć, że to był ten moment, w którym ilość pecha przelała czarę goryczy. Nagła utrata pracy to jedno, ale przecież nie byłam samotną matką. Musiałam w pierwszej kolejności zatroszczyć się o Bruna. Zbyt długo koncentrowałam się wyłącznie na dobrym samopoczuciu mojej siostry. Mimo wszystko, cały czas trzymałam fason i zaciskałam zęby. Tymczasem moja stabilność finansowa runęła i realnie obawiałam się, że wkrótce zostanę bez dachu nad głową. Dlatego zdecydowałam się na najgorsze z możliwych rozwiązań: musiałam powiedzieć wszystkim prawdę i zawalczyć o to, co przysługiwało mi i mojemu dziecku od początku.
Powiedziałam całą prawdę podczas rodzinnego pikniku. Tomek się tego nie spodziewał i zauważyłam, że zbladł, kiedy zaczęłam swoją przemowę. Najprawdopodobniej sądził przez te lata, że ze względu na siostrę, będę milczała do końca, a on nigdy nie poniesie konsekwencji swojego postępowania. Ale wyszło inaczej.
Ewa bardzo emocjonalnie zareagowała na tę sytuację. Co zresztą było całkowicie zrozumiałe. Jeszcze tego samego wieczoru postanowiła wyrzucić z domu rzeczy Tomka i zażądała rozwodu. Nie chciała też utrzymywać relacji ze mną. W gniewie wykrzyczała, że nie ma już siostry. Nie mogła uwierzyć, że tak długo ją oszukiwałam. Oczywiście czułam się winna. Ale mimo wszystko, uważam, że najbardziej wstyd powinno być Tomkowi.
W końcu przyszedł czas na rozwód i udało mi się uzyskać alimenty. Uchroniłam siebie i mojego synka przed nędzą. Tomek wyemigrował. Bruno, kiedy dorósł, zaczął dopytywać o swojego ojca, ale nie jestem jeszcze gotowa, aby podzielić się z nim prawdą. Muszę odbudować się po rodzinnych awanturach. Żywię nadzieję, że zdołam się kiedyś pogodzić się z siostrą. Mimo wszystko ciągle wierzę, że uda się nam ułożyć relacje, a ten drań już nigdy nie zakłóci szczęścia naszej rodziny.