„Tajemniczy telefon w Wigilię rozbudził we mnie pragnienia. Chwilę później zapadłam się pod ziemię ze wstydu”
„Poczułam, jak mieszane emocje przechodzą przez moje ciało. Przypadkowa rozmowa, która na początku była interesującą przygodą, nagle stała się niebezpieczną grą”.
- Redakcja
Kilka miesięcy temu byłam szczęśliwą mężatką. Jednak życie bywa nieprzewidywalne. Od niedawna mieszkam sama w wynajmowanym mieszkaniu, zmagając się z opłatami i brakiem towarzystwa. No i święta... Po raz pierwszy w życiu miałam je spędzić sama.
Ostrożne pytania
Wigilijny wieczór nie napawał mnie optymizmem. Malutka choinka migotała w kącie pokoju. Moje myśli krążyły gdzieś między wspomnieniami a niepewnym jutrem.
W najmniej spodziewanym momencie usłyszałam dzwonek telefonu. Zaskoczona, sięgnęłam po aparat.
– Halo? – odezwałam się, nie do końca wiedząc, kto dzwoni.
– Wesołych Świąt, Aniu! – odezwał się ciepły głos po drugiej stronie.
– Przepraszam, ale pomylił pan numer – odparłam, uśmiechając się mimo wszystko do siebie.
– Och, naprawdę? Przepraszam. A może jednak porozmawiamy? – odpowiedział głos, który miał w sobie coś uspokajającego.
Zastanowiłam się przez moment. Czego mogłam się spodziewać po tej rozmowie?
– Nazywam się Patrycja, a pan? – postanowiłam zaryzykować.
– Miło mi. Mów mi... Tomek – przedstawił się rozmówca.
Nasza rozmowa początkowo była pełna ostrożnych pytań i wymiany uprzejmości. Z każdą minutą jednak stawała się coraz bardziej naturalna. Opowiadałam o świętach z dzieciństwa, o kolędach, które śpiewaliśmy przy stole, a mężczyzna słuchał z uwagą, od czasu do czasu dzieląc się własnymi wspomnieniami. Czas płynął, a ja, zupełnie nieoczekiwanie, poczułam, że w ten szczególny wieczór nie jestem całkiem sama.
Intuicja mi podpowiadała, że mogę mu zaufać, choć przecież nie znałam go wcale.
– Czasami czuję, że już nie wiem, kim bez niego jestem – wyznałam nagle, niepewna, czy powinnam otwierać się aż tak przed nieznajomym.
– Znam to uczucie. Ale może to okazja, by odnaleźć siebie na nowo? – odpowiedział Tomek, a jego słowa miały w sobie coś pocieszającego.
Westchnęłam. Miał rację. Może właśnie teraz mam szansę zacząć wszystko na nowo.
Serce zabiło mi szybciej
W miarę jak rozmowa z Tomkiem stawała się coraz bardziej osobista, zaczęłam dostrzegać pewne drobne szczegóły, które zaczęły mnie zastanawiać. Jego sposób mówienia, ton głosu, a nawet pewne słowa, których używał, wydawały się niepokojąco znajome. Nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że coś mi umyka.
– Mam wrażenie, że skądś cię znam – rzuciłam niepewnie, starając się ukryć rosnące podejrzenia.
– Może nasze drogi już kiedyś się skrzyżowały... – odpowiedział tajemniczo mężczyzna.
I wtedy do mnie dotarło! Brzmiał jak mój były mąż. Czy to możliwe, że cały czas rozmawiałam z kimś, kogo znałam tak dobrze, a jednocześnie teraz wydawał mi się kimś obcym?
– Rozgryzłam cię, prawda? – powiedziałam, ale mój głos zdradzał mieszankę ciekawości i niepewności.
Na chwilę zapadła cisza.
– Patrycjo... – zaczął w końcu mężczyzna, a ja już wiedziałam, że prawda była bliżej niż kiedykolwiek się spodziewałam. – Tak, to ja, Marek.
Serce zabiło mi szybciej. To imię wywołało lawinę bolesnych wspomnień.
– Dlaczego zadzwoniłeś? – spytałam, starając się ukryć mieszankę złości i ulgi.
– Nie mogłem przestać o tobie myśleć. Wiedziałem, że jesteś sama i chciałem usłyszeć twój głos – odpowiedział Marek z nutą skruchy, która mnie zaskoczyła.
Poczułam, jak mieszane emocje przechodzą przez moje ciało. Przypadkowa rozmowa, która na początku była interesującą przygodą, nagle stała się niebezpieczną grą. Kiedy rozmowa z Markiem dobiegła końca, myśli nadal kłębiły się w mojej głowie. Nie wiedziałam, jak teraz powinna wyglądać nasza relacja. Usiadłam w fotelu, otuliłam się kocem i rozmyślałam nad tym, jak dalej ułożyć sobie życie. Czy powinnam otworzyć drzwi, które raz już zamknęłam?
Patrycja, 38 lat