„Teksty Tomka były żenujące. Zawstydzał nas, a szefowa go broniła. Wreszcie tak mu dogadałyśmy, że poszło mu w pięty”
„Był jedynym facetem w naszym żeńskim zespole, ale zdecydowanie wszystkim działał na nerwy już od samego początku”.
- Listy do rekacji
Kiedy zobaczyła go pierwszy raz pomyślałam, że do naszego zespołu dołączy całkiem niezły przystojniak. Nasza informatyczka poszła na urlop macierzyński, a nowy kolega miał ją w tym czasie zastąpić. Ale kiedy tylko się odezwał, cały urok prysł jak bańka mydlana. Wpadłam na niego pierwszego dnia jego pracy już na parkingu. Niewiele brakowało, a znalazłby się pod moimi kołami.
Usłyszałam, że wyglądam jak femme fatale
– Niech to szlag – wymamrotałam cicho, o mały włos nie kasując przy okazji samochodu szefowej. Chwilę później dogonił mnie na parkingu.
– Dzień dobry. O mały włos, a wcale by nie było tak miło – zażartował. – Z pani to istny pirat drogowy. Lepiej omijać panią na ulicy szerokim łukiem, he he. Tomasz jestem – ukłonił się z gracją.
– Niegłupi pomysł – mruknęłam. – Marta.
– Ach, uwielbiam takie wojownicze kobiety! – Wyprzedził mnie tuż przed wejściem i z galanterią uchylił drzwi. – A ta stylizacja… Jak prawdziwa femme fatale!
Zobacz także
Trudno powiedzieć jak długo by jeszcze nawijał, gdyby w tym momencie z pokoju nie wyszła Ewelina. Nie zdołała na czas się wycofać, więc Tomaszek przyczepił się do niej, gadając coś o jej wyrazistym make-upie. Był jedynym facetem w naszym żeńskim zespole, ale zdecydowanie wszystkim działał na nerwy już od samego początku.
Ze sto razy sobie postanawiałam, że wreszcie rzucę mu jakąś ciętą ripostę, którą popamięta, ale jak zwykle inteligentne odpowiedzi przychodziły mi do głowy za późno. On chyba myślał, że praca w biurze to wybory miss, a on jest przewodniczącym jury.
– Ten gość ma coś do powiedzenia na temat każdej sukienki, błyskotki, a nawet perfum. A jak mu zwróciłam uwagę, że nie życzę sobie takich tekstów, to się oburzył, że kobiety w dzisiejszych czasach nie umieją przyjmować komplementów – poskarżyłam się dziewczynom.
– Słuchaj, jak się okaże, że ten koleś zostaje u nas na dłużej, to chyba będzie trzeba poszukać nowej pracy albo wynająć kogoś od mokrej roboty – oznajmiła Ewelina. – Natka, tobie też tak od rana dogaduje i psuje nastrój?
– Ja dziś usłyszałam, że w tym makijażu wyglądam jak Angelina Jolie – wywróciła oczami. – Takie gadki go kręcą czy co?
„Ten wyspiarski kraj to istny eden”
– Mało mnie interesuje, co go kręci – oznajmiłam. – Nie mam w planach tracić na niego ani sekundy więcej. Aśka wraca dzisiaj z wyjazdu? Jestem szalenie ciekawa jej podróży na Islandię. Jeśli globalne ocieplenie nadal będzie tak szybko postępować, to może się okazać ciekawym kierunkiem na letnie wojaże.
Parsknęłyśmy śmiechem. Joaśka wpadła dosłownie w ostatnim momencie.
– Spotkajmy się podczas przerwy – oznajmiła przesadnie konspiracyjnym tonem, zaglądając do naszego pokoju. – Szefowa mnie wzywa do gabinetu!
– Do gabinetu – sarknęła Ewelina, uruchamiając komputer. – Pewnie po raz kolejny dostała pochwałę z głównego oddziału.
Od dnia, w którym Aśka zaczęła u nas pracę, obroty naszej firmy skoczyły o jedną trzecią. Bez dwóch zdań miała smykałkę do handlu – portfel klientów powiększył się dwukrotnie, mieliśmy teraz kupców nie tylko z kraju, ale też zza granicy. Wiązało się to też ze zwiększeniem obrotów pracy. Już nie miałyśmy tyle czasu na kawę i pogawędki co kiedyś. W skrzynce mailowej co chwilę pojawiały się zapytania o nasze produkty, a telefony w pokoju dzwoniły nieustannie.
Tęskniłam trochę za czasami, kiedy pracy było mniej i miałyśmy więcej czasu, by dzielić się naszymi problemami i radościami.
– Przestań się tak zadręczać, bo w końcu zeżrą cię nerwy – Ewelina przywołała mnie do rzeczywistości. – No chodź, czas na przerwę! Sama szefowa raczyła do nas dołączyć.
Poszłyśmy do pomieszczenia socjalnego, a tam szaleństwo: herbatniki z lukrem i napar z mchu. Prosto z Islandii!
– Momencik, zaraz będą fotki, tylko podłączę to wszystko – Asia próbowała podpiąć nośnik USB do komputera. – Słuchajcie, ten wyspiarski kraj to istny eden.
Powietrze stało się ciężkie jak ołów
W uchylonych drzwiach stał Tomaszek, przeżuwając swoją kanapkę i wpatrując się w monitor, na którym wyświetlały się zdjęcia dziewczyn zażywających kąpieli w gorących źródłach. Nagle zorientowałyśmy się, że mamy gościa.
– Przepraszam, nie chciałem wam przeszkodzić… – wymamrotał. – Jestem Tomasz, obsługuję komputery.
– Przyszedł na miejsce Aliny – dopowiedziałam, wykorzystując moment, by postawić go do pionu.
Aśka zamknęła notebooka, wstała i podeszła się przywitać. Tomaszek zlustrował ją uważnie, poczynając od butów w stylu wojskowym, przez spodnie moro, aż po włosy splecione w drobne warkoczyki. Ewa i ja spojrzałyśmy na siebie porozumiewawczo, zastanawiając się, czy będzie miał tyle odwagi, by powiedzieć coś Aśce odnośnie do jej wyglądu.
– Figura jak u antylopy – wypalił ni stąd, ni zowąd, kiedy byłyśmy już pewne, że sobie odpuścił. – Ale te bojówki na takich kształtach to istny grzech.
– Eee… Słucham? – Asia oniemiała. – Że co?!
– Komplement – wytłumaczył, nawet nie mrugnąwszy okiem. – Nikt ci nigdy nie powiedział, że jesteś szczupła jak gazela?
– Nie w pracy – utemperowała go szybko.
Nagle powietrze stało się ciężkie jak ołów.
– Dziewczyny – kierowniczka poprawiła spinki we włosach. – To takie dziwne, kiedy facet powie wam coś fajnego? Nie rozumiem tej nowej generacji.
Jasne, rozumiem komplementy… ale nie w takim odpustowym stylu! On po prostu nas zawstydza, nie ma w tym nic przyjemnego.
Był kompletnie zdezorientowany
– Czyli teraz w pracy mówimy sobie nawzajem komplementy, dobrze rozumiem? – Aśka się upewniła. Szefowa przytaknęła, a Asia wyrzuciła z siebie do tego kretyna:
– Super pan ułożył włosy, panie Tomaszu. Sam pan to zrobił, czy to dzieło fryzjerki?
– Aśka, no co ty… – kierowniczka zareagowała z oburzeniem.
– Ja zawsze szanuję, jak facet o siebie dba – Aśka spojrzała na nią z miną aniołka. – Ale wydaje mi się, że warto by też trochę podciąć brodę u barbera – przyjrzała się uważnie Tomaszkowi. – No i może nieco przystrzyc brwi…
Tomasz gapił się na nas z otwartymi ustami, zupełnie zbity z pantałyku. Nie mogłam powstrzymać chichotu, a wtedy on obrócił się na pięcie i opuścił pokój, trzaskając drzwiami.
– No nie, dziewczyny, przesadziłyście – nasza przełożona poderwała się z fotela. – Nie rozumiem, po co było upokarzać tego biedaka? Przecież to taki sympatyczny facet.
– Ale ja nie chciałam nic złego – Aśka upierała się przy swoim.
– Ona tylko próbowała być uprzejma – od razu wzięłam ją w obronę. – Sama pani mówiła, że Tomasz to prawdziwa perełka w naszym zespole… On też zasługuje na jakiś komplement…
– …w zamian za te wszystkie miłe słowa, którymi nas codziennie obdarza – wtrąciła się Ewelina.
Szefowa z niezadowoleniem pokręciła głową, po czym wyruszyła w kierunku, w którym podążył Tomaszek. Zapewne chciała dodać mu otuchy i wesprzeć go dobrym słowem.
Od tej pory Tomasz nie obdarza nas żenującymi komplementami. A biurko Aśki omija szerokim łukiem.
Marta, 26 lat