„Teść co niedzielę biegał do kościoła i udawał świętoszka. Wcale nie był taki bogobojny, gdy łamał 6 przykazanie”
„Czułam coraz większe wyrzuty sumienia. Teściowa zawsze była dla mnie serdeczna, traktowała mnie jak córkę. Jej małżeństwo wyglądało na idealne, ale teraz wiedziałam, że to tylko pozory. Musiałam z nią porozmawiać, choćby po to, by dowiedzieć się, czy podejrzewa, co się dzieje”.

- Redakcja
Relacja z moimi teściami zawsze była poprawna. Rodzice Marka przyjęli mnie do rodziny z otwartymi ramionami. Zawsze jednak uważałam teścia za człowieka chłodnego, nieco zdystansowanego i religijnego. Natomiast teściowa była ciepła, serdeczna i pełna energii. Ostatnio jednak zauważyłam, że coś jest nie tak z moim teściem. Zawsze punktualny i skrupulatny, zaczął się spóźniać, unikał rozmów o swojej pracy i coraz częściej wracał późno do domu.
Pewnego dnia, zupełnie przypadkowo, spotkałam go w restauracji. Miałam spotkać się tam z przyjaciółką i akurat przyszłam trochę wcześniej. Nagle mój wzrok przyciągnął znajomy widok. To był teść. I nie był sam. Siedział naprzeciw młodej kobiety, której nie znałam. Ich bliskość i uśmiechy nie pozostawiały wątpliwości. To nie było zwykłe spotkanie biznesowe. Serce zabiło mi mocniej. Nie wiedziałam, co robić. Czy to, co widziałam, było rzeczywiście tym, na co wyglądało?
Teść miał na mnie haka
Nie mogłam tak tego zostawić. Wszystko we mnie krzyczało, żeby stanąć twarzą w twarz z teściem i zapytać go, co tak naprawdę się dzieje. Gdy kolejnego dnia spotkaliśmy się na wspólnym obiedzie, wykorzystałam nadarzającą się okazję. Teściowa była w kuchni, a Marek na chwilę wyszedł z domu. Podeszłam do teścia, a jego wyraz twarzy zdradzał pewną nerwowość.
– Widziałam cię wczoraj w restauracji – powiedziałam bez zbędnych wstępów. – Trzymałeś ją za rękę. Wiesz, co to oznacza?
Teść podniósł na mnie wzrok, uśmiechając się z wyraźną wyższością.
– I co zamierzasz z tym zrobić? – spytał spokojnie, jakby nie było o co się martwić.
– Powiem twojej żonie. Ona zasługuje na prawdę – odpowiedziałam z determinacją w głosie.
Ojciec Marka zaśmiał się cicho, po czym jego spojrzenie stało się przenikliwe.
– Och, naprawdę? – dodał z podtekstem, którego nie mogłam zignorować.
Zamilkłam na moment, próbując zrozumieć, co miał na myśli. Wtedy wyjawił, że zna mój sekret, coś, co może zniszczyć moje życie. Uderzyło mnie to jak grom z jasnego nieba. Jak mógł wiedzieć? Co gorsza, jak mogłam zareagować na tę jego groźbę?
Odsunęłam się od teścia z sercem bijącym jak oszalałe. Drżącymi dłońmi otworzyłam drzwi i ruszyłam w stronę domu, próbując zebrać myśli. Jak to możliwe, że teść zna mój sekret? Kiedy doszłam do domu, wpadłam na kanapę, zasłaniając twarz dłońmi. Przez moje myśli przelatywały obrazy i wspomnienia, które chciałam zakopać jak najgłębiej.
Kilka lat temu, zanim poznałam Marka, miałam przelotny romans. Był to czas młodzieńczej beztroski, kiedy myślałam, że świat leży u moich stóp. Ten epizod nie miał większego znaczenia, ale jego ślady mogły zniszczyć wszystko, co teraz miałam. Skąd teść o tym wiedział? Może to tylko blef? Nie wiedziałam, co robić.
Myśli krążyły po mojej głowie. Czy naprawdę jestem w stanie pozwolić mu się szantażować? Czułam wewnętrzny konflikt, który nie pozwalał mi zebrać myśli w całość. Nie mogłam przecież pozwolić, by teść w ten sposób traktował swoją żonę, ale nie mogłam też dopuścić do ujawnienia mojego sekretu.
Próbowałam wybadać grunt
Postanowiłam wybadać grunt. Może Marek coś wiedział? A może tylko ja wariowałam, szukając problemów tam, gdzie ich nie było? Wieczorem, kiedy siedzieliśmy razem na kanapie i oglądaliśmy film, odważyłam się poruszyć temat teścia.
– Zauważyłeś, że twój ojciec ostatnio dziwnie się zachowuje? – zapytałam, starając się, by mój głos brzmiał naturalnie.
Marek spojrzał na mnie zaskoczony, ale po chwili wzruszył ramionami.
– Może po prostu ma trudny okres w pracy? Czemu pytasz? – odpowiedział, nie wydając się przejęty.
Wpatrywałam się w ekran, ale obraz filmu kompletnie mnie nie interesował. Próbowałam ułożyć słowa, które mogłyby skierować rozmowę na odpowiednie tory, ale Marek wydawał się być kompletnie nieświadomy sytuacji.
– Po prostu… czuję, że coś ukrywa – dodałam ostrożnie, obserwując jego reakcję.
Marek uśmiechnął się do mnie pokrzepiająco, po czym skupił się z powrotem na filmie. Nie było po nim widać, aby cokolwiek podejrzewał. Nie mogłam mu jeszcze powiedzieć o zdradzie ojca, ale zaczynałam się zastanawiać, czy mogę mu całkowicie zaufać. Jak długo mogłam milczeć, zanim prawda sama wypłynie na wierzch?
Nie mogłam wydusić słowa
Czułam coraz większe wyrzuty sumienia. Teściowa zawsze była dla mnie serdeczna, traktowała mnie jak córkę. Jej małżeństwo wyglądało na idealne, ale teraz wiedziałam, że to tylko pozory. Musiałam z nią porozmawiać, choćby po to, by dowiedzieć się, czy podejrzewa, co się dzieje. Spotkałyśmy się na kawie w jej ulubionej kawiarni. Teściowa była w świetnym nastroju, ale w jej oczach dostrzegłam cień zmęczenia. W pewnym momencie rozmowa zeszła na temat teścia. Nie mogłam się powstrzymać, by nie zapytać.
– Czy wszystko u was w porządku? – zagaiłam ostrożnie.
Teściowa spojrzała na mnie, a jej uśmiech zbladł.
– Ostatnio Zbyszek jest jakiś nieobecny – przyznała. – Często wraca późno, mówi, że ma dużo pracy, ale ja czuję, że coś jest nie tak.
Wiedziałam, że prawda by ją zraniła, ale milczenie też nie było rozwiązaniem. Chciałam coś powiedzieć, ale nie umiałam. Zamiast tego słuchałam teściowej, która opowiadała o swoim niepokoju. Tylko przytakiwałam, udając, że nie wiem nic więcej. Czy mogłam zaryzykować wszystko, by wyznać jej prawdę?
Czułam się jak w pułapce
Z każdą chwilą narastało we mnie poczucie, że muszę coś zrobić. Milczenie było jak ciężar, który coraz bardziej mnie przygniatał. Czułam się jak w pułapce. Wiedziałam, że rozmowa z teściem była nieunikniona. Spotkaliśmy się ponownie, tym razem na moją prośbę. Chciałam się z nim rozmówić, mając nadzieję, że może uda się znaleźć inne rozwiązanie. Wiedziałam, że to ryzykowne, ale musiałam spróbować.
– Więc? Co zdecydowałaś? – spytał teść z pozornym spokojem, gdy tylko usiadłam naprzeciw niego.
Wpatrywałam się w jego twarz, starając się doszukać jakiegoś śladu emocji, ale on był jak maska.
– Jesteś obrzydliwy – powiedziałam, próbując zachować zimną krew.
– Możliwe – odparł, wzruszając ramionami. – Ale pamiętaj. Jeśli ja upadnę, ty upadasz razem ze mną.
Te słowa mnie uderzyły. Wiedziałam, że nie mogę wygrać tej bitwy, a jednak nie byłam gotowa się poddać. Jednocześnie zrozumiałam, że muszę podjąć decyzję, która nie była łatwa. Musiałam wybrać między prawdą a własnym bezpieczeństwem, a wybór ten nie był oczywisty.
Żyłam w kłamstwie
Z czasem zrozumiałam, że choćbym nie wiem, jak chciała, nie mogłam ryzykować ujawnienia mojego sekretu. Zdrada teścia była bolesna, ale prawda o moim przeszłym życiu mogłaby zniszczyć wszystko, co zbudowałam z Markiem. Z ciężkim sercem zdecydowałam się milczeć, choć wiedziałam, że cena za to była ogromna. Każdego dnia żyłam z poczuciem winy, nie mogąc spojrzeć teściowej w oczy. Unikałam z nią spotkań, a nasze rozmowy stały się zdawkowe i pełne niedopowiedzeń. Marek, niczego nieświadomy, wspierał mnie, choć nie rozumiał, co się ze mną dzieje.
Życie toczyło się dalej, ale ja czułam, jak tracę szacunek do samej siebie. Każdego dnia drżałam na myśl, że pewnego dnia prawda wyjdzie na jaw. Na razie jednak tkwiłam w świecie, który sama sobie zbudowałam – pełnym sekretów i niedopowiedzeń. Czy podjęłam dobrą decyzję? Nie wiem. Wiem tylko, że życie nigdy nie jest czarno-białe i czasem musimy wybierać między złymi rozwiązaniami. Może kiedyś będę miała odwagę, by spojrzeć prawdzie w oczy, ale póki co, nauczyłam się żyć z ciężarem, który sama na siebie włożyłam. Czas pokaże, jakie będą tego konsekwencje.
Justyna, 42 lata