Reklama

Od początku wiedziałem, że małżeństwo z Alicją to coś więcej niż tylko miłość. Jej ojciec, Andrzej, to człowiek, który nie oddaje nic za darmo. Kiedy inwestował w moją firmę, czułem, że wchodzi w moje życie z butami, ale potrzebowałem tego kapitału. Na początku wszystko szło dobrze – firma rosła, Alicja była szczęśliwa, a Andrzej trzymał się z boku. Ale to się zmieniło.

Reklama

Z czasem zacząłem czuć, że tracę kontrolę. Z każdym problemem firma coraz bardziej zależała od pieniędzy Andrzeja, a on nie zamierzał odpuścić. Jego sugestie szybko zamieniły się w żądania, a ja czułem się coraz bardziej osaczony. Alicja niczego nie widziała. Dla niej świat był prosty – kochamy się, mamy siebie i to wystarczy. Ale ja widziałem, że Andrzej traktuje mnie jak marionetkę. Zrozumiałem, że nie jestem dla niego mężem córki, tylko narzędziem. A kiedy firma zaczęła tonąć, wiedziałem, że Andrzej postawi mnie pod ścianą.

Dał mi ultimatum

Siedziałem naprzeciw Andrzeja w jego gabinecie, czując, jak napięcie rośnie z każdą sekundą. Wiedziałem, po co mnie wezwał – firma ledwo zipie, a ja potrzebowałem pieniędzy. Spodziewałem się trudnej rozmowy, ale to, co usłyszałem, przerosło moje najgorsze obawy.

– Michał, czas na decyzję – zaczął spokojnie, obracając w dłoniach szklaneczkę whisky. – Albo pozwolisz mi przejąć pełną kontrolę nad firmą, albo ona upadnie.

Zacisnąłem pięści pod stołem. Przejąć kontrolę? Byłem gotów na ustępstwa, ale nie na to.

– Andrzej, nie mogę tego zrobić. Firma to... – zacząłem, ale on przerwał.

– Firma? Ty mi powiesz, co to firma? Gdyby nie moje pieniądze, już dawno byś zbankrutował. – Jego głos stał się zimny, a ja czułem, jak moje serce bije coraz szybciej.

– Potrzebujesz mojej pomocy, a ja ci ją dam – powiedział spokojnie. – Ale jest warunek.

– Jaki? – zapytałem ostrożnie.

– Rozwiedź się z Alicją. Dam ci pieniądze, ale odejdziesz z jej życia.

Zamarłem. Czy on naprawdę to powiedział?

– Nie możesz... – wykrztusiłem.

– To moja decyzja. Albo firma, albo Alicja. Wybieraj.

– To twoja córka! Jak możesz to w ogóle rozważać? – Mój głos drżał z niedowierzania, ale Andrzej nawet nie mrugnął. W jego spojrzeniu nie było ani śladu emocji.

– Michał, nie mów mi o rodzinie. Ja wiem, co jest dla Alicji najlepsze. Ty? Jesteś tylko przeszkodą – jego słowa uderzyły mnie jak cios w twarz. – Myślisz, że nie widzę, jak sobie nie radzisz? Ty nie jesteś dla niej dobry. A co gorsza, nigdy nie będziesz.

Czułem się jak w potrzasku

Chciałem odpowiedzieć, ale poczułem, że z każdą chwilą tracę grunt pod nogami. Jakim cudem ta rozmowa skręciła w tak absurdalnym kierunku? Przecież kochałem Alicję. Zawsze chciałem dla niej jak najlepiej. A teraz jej własny ojciec proponował, bym ją porzucił. Dla pieniędzy.

– To absurd – szepnąłem, czując, jak zaciskają mi się gardło i pięści jednocześnie. – Nie zrobię tego.

Andrzej uśmiechnął się zimno.

– Zastanów się. Bez mojej pomocy stracisz wszystko. Wiesz, gdzie kończą się takie historie? Na ulicy. Zrobisz to, czy nie?

Siedziałem tam, zdruzgotany. Czy naprawdę miałem wybór? Przez chwilę nie mogłem oddychać, jakbym zapomniał, jak się to robi. Andrzej siedział spokojnie, jak gdyby proponował mi zwykły biznesowy układ, a nie zniszczenie mojego życia. Czułem, że robi mi się gorąco, jakby cały świat zaczął nagle wirować.

– Alicja ci ufa... – próbowałem jeszcze walczyć, ale mój głos był słaby. – Myśli, że ją kocham, że chcemy razem budować przyszłość.

– Właśnie dlatego – przerwał mi chłodno Andrzej – to ja podejmuję za nią decyzję. Ty ją tylko zawodzisz. Miłość to nie wszystko, Michał. Ja ją ochronię, a ty... no cóż, zrobisz to, co musisz.

Byłem skołowany

Chciałem wstać, trzasnąć drzwiami, uciec. Zamiast tego siedziałem, wbity w fotel. Wiedziałem, że jeśli odmówię, nie tylko stracę firmę – stracę wszystko. Nasze życie razem, nasz dom, wszystko, co budowaliśmy przez te lata, rozsypie się w pył. Alicja nie miała o niczym pojęcia. Nie wiedziała, jak głęboko tkwiliśmy w długach, jak każdy dzień przynosił mi kolejne porażki. Jak by zareagowała, gdyby się dowiedziała?

Daję ci kilka dni – dodał Andrzej, widząc moją ciszę. – Nie zwlekaj. Zegar tyka.

Nie odpowiedziałem. Wstałem, starając się nie trzasnąć drzwiami, i wyszedłem z jego gabinetu, czując, jak moja dusza się rozpada. Wyszedłem na zewnątrz, a zimny wiatr uderzył mnie w twarz. Powinienem poczuć ulgę, ale czułem tylko pustkę. Każdy krok, który stawiałem, odbijał się w mojej głowie jak echo słów Andrzeja: „Rozwiedź się z Alicją”. To brzmiało tak nierealnie, jakbym był w złym śnie. Przez moment pomyślałem, że mogę to wszystko zignorować, po prostu udawać, że ta rozmowa nigdy się nie odbyła. Ale wiedziałem, że Andrzej nigdy nie żartował. Jeśli nie zgodzę się na jego warunki, firma padnie. A razem z nią – ja.

Żona się martwiła

Wróciłem do domu późnym wieczorem. Alicja była w kuchni, przygotowywała kolację, uśmiechając się do mnie z czułością.

Jak ci minął dzień? – zapytała lekko, nieświadoma burzy, która kłębiła się w mojej głowie.

Nie potrafiłem się zmusić do uśmiechu.

– W porządku – wymamrotałem, siadając przy stole. Moje ręce drżały, więc ukryłem je pod stołem.

Alicja podeszła, usiadła naprzeciwko, patrząc na mnie z troską.

– Michał, co się dzieje? Od kilku dni jesteś inny. Nie mówisz mi nic o firmie, a ja widzę, że coś jest nie tak. Możemy o tym porozmawiać, wiesz o tym, prawda?

Spojrzałem na nią, a przez moje ciało przeszedł dreszcz. Ona nic nie wiedziała. Kompletnie nic. A ja... jak mogłem jej to powiedzieć? Jak miałem jej wytłumaczyć, że stoję przed najgorszym wyborem w życiu?

– Wszystko jest dobrze – skłamałem. Nie mogłem jej tego wyznać. Jeszcze nie teraz.

Alicja westchnęła, ale nie naciskała. A ja siedziałem tam, czując, że każde słowo, które powstrzymuję, tylko bardziej mnie przytłacza.

Kiedy poszliśmy do sypialni, Alicja przygotowywała się do snu, a ja czułem, że kręci mi się w głowie. Oparłem się o framugę drzwi, patrząc na nią, jak zdejmuje biżuterię, odkładając ją na nocny stolik. Wszystko wydawało się takie... normalne. Nasze codzienne rytuały, jej spokojny oddech, nasz dom. Ale w środku czułem, że jestem rozdarty. Andrzej postawił mnie pod ścianą, a ja nie miałem wyjścia. Musiałem podjąć decyzję. Każdy wybór prowadził do katastrofy, niezależnie od tego, jakbym się starał. Jeśli zostanę z Alicją, firma upadnie, a ona dowie się, że kłamałem przez cały ten czas. Jeśli odejdę, złamię jej serce – ale uratuję firmę i może jej życie nie rozsypie się na kawałki.

Czuła, że coś się dzieje

Alicja spojrzała na mnie, marszcząc brwi.

– Michał, czemu stoisz tam tak nieruchomo? Coś cię dręczy, widzę to. – Jej głos był ciepły, pełen troski. Chciała pomóc. Ale ja nie mogłem jej powiedzieć.

Podszedłem do łóżka i usiadłem obok niej, biorąc głęboki wdech.

– Jestem po prostu zmęczony – powiedziałem, unikając jej spojrzenia.

Alicja przytuliła się do mnie, a ja czułem, jak serce mi wali. Jej dotyk przypomniał mi, co mogę stracić. Czy naprawdę mogłem pozwolić, by wszystko się rozpadło? Czy mogłem ją zostawić? Ale co, jeśli to była jedyna szansa na ratunek?

– Wiesz, że możesz mi powiedzieć wszystko, prawda? – szepnęła, delikatnie dotykając mojej twarzy.

Patrzyła na mnie z taką ufnością, że nie wytrzymałem. Musiałem wstać, bo dłużej tego nie zniosę. Wyszedłem z sypialni, zostawiając ją zdezorientowaną, a sam osunąłem się na sofę w salonie, chowając twarz w dłoniach.

Nie wytrzymałem presji

Leżałem na sofie, próbując uspokoić chaotyczne myśli. Zasnąć? Niemożliwe. Gapiłem się w sufit, wsłuchując się w cichy tykanie zegara. Każda sekunda przypominała mi, że mój czas się kończy. Alicja w końcu zasnęła w sypialni, a ja zostałem sam z decyzją, która mogła zniszczyć nasze życie.

Zbyt długo żyłem w iluzji, że jakoś to będzie. Że firma się podniesie, a Andrzej odpuści. Ale teraz wszystko wymykało mi się z rąk. Miałem ochotę zadzwonić do Andrzeja, powiedzieć mu, że to koniec, że nie zgadzam się na żaden jego układ. Ale wiedziałem, że taki ruch oznaczałby nie tylko upadek mojej firmy, ale także koniec mojego małżeństwa, tylko w inny sposób.

Rankiem, gdy w końcu poczułem, że moje ciało zaczyna się poddawać zmęczeniu, Alicja weszła do salonu. Jej włosy były jeszcze rozczochrane, a oczy nieco zaspane. Wyglądała na zmartwioną.

Michał, dlaczego spałeś na kanapie? – zapytała, zbliżając się do mnie i delikatnie siadając na podłodze obok sofy. – Co się dzieje? Czuję, że się ode mnie odsuwasz. Proszę, powiedz mi, o co chodzi.

Zawahałem się. W jej oczach widziałem niepokój, a ja chciałem jej oszczędzić tego bólu. Ale każde moje milczenie tylko pogłębiało przepaść między nami.

– Alicja... – zacząłem, a mój głos zadrżał. – Firma... jest w bardzo złej sytuacji. Gorzej, niż myślałaś.

Alicja spojrzała na mnie ze zdziwieniem, ale w jej oczach było zrozumienie.

– To dlatego ostatnio jesteś taki spięty? – zapytała cicho. – Dlatego nie mogłeś zasnąć? Czemu mi o tym nie powiedziałeś wcześniej?

Powiedziałem wszystko żonie

Z trudem przełknąłem ślinę. To była tylko część prawdy. Alicja zasługiwała na całą, ale ja nie wiedziałem, jak jej to wyznać.

– Bo jest coś jeszcze – powiedziałem, czując, jak gardło mi się ściska. – Twój ojciec... postawił mi ultimatum. I nie wiem, co zrobić.

Zobaczyłem, jak Alicja wstrzymała oddech, jej twarz pobladła.

– Jaki ultimatum? Co on ci powiedział?

Wziąłem głęboki wdech, a potem spuściłem wzrok.

– Albo firma... albo my.

Chwila ciszy, która zapadła po tych słowach, wydawała się ciągnąć w nieskończoność. Alicja siedziała nieruchomo, jakby nie dowierzała.

– Co to znaczy? – zapytała cicho, choć jej głos drżał. – Michał, co on ci kazał zrobić?

Patrzyłem na nią, czując, że całe moje życie sypie się jak domek z kart.

– Powiedział, że uratuje firmę – kontynuowałem powoli, jakbym szukał słów. – Ale muszę... muszę odejść od ciebie.

Alicja cofnęła się, jakby ktoś ją uderzył. Przez chwilę tylko patrzyła na mnie szeroko otwartymi oczami, jej usta lekko się rozchyliły, jakby próbowała coś powiedzieć, ale nie mogła. W końcu jednak wykrztusiła jedno słowo.

– Co?

Spojrzałem na nią, czując, jak łamie mi się głos.

Kazał mi się rozwieść z tobą. Jeśli to zrobię, da pieniądze na ratowanie firmy. Jeśli nie... wszystko przepadnie.

Alicja patrzyła na mnie w osłupieniu, jej oczy nagle zaszkliły się od łez.

– I ty... naprawdę to rozważasz? – zapytała z niedowierzaniem.

To ją zabolało

Cios, który zadała tym pytaniem, był mocniejszy niż jakikolwiek słowny atak. Widziałem ból w jej oczach, a to mnie przeraziło. Ona nie mogła tego zrozumieć. Jak mogła? Ja sam nie rozumiałem, jak doszło do tego, że znalazłem się w takiej sytuacji.

– Alicja... – szepnąłem, nie będąc w stanie podnieść na nią wzroku. – To nie tak, że chcę... Ja nie wiem, co robić.

Zerwała się z podłogi, jakby nie mogła znieść ani chwili dłużej na tej samej wysokości co ja. Patrzyła na mnie z góry, jakby już nie rozmawiała z mężem, tylko z kimś zupełnie obcym.

Michał, to jest chore – wycedziła, zaciskając pięści. – Mój własny ojciec... ty... – głos jej się załamał, a po chwili, kiedy odwróciła się plecami, zacząłem się zastanawiać, czy to koniec. Czy właśnie w tej chwili nasze małżeństwo rozpada się na kawałki?

Ruszyłem za nią, czując jak coś się we mnie łamie.

– Posłuchaj mnie, proszę – powiedziałem szybko, chwytając ją delikatnie za ramię, ale wyrwała się.

Jak mogłeś w ogóle o tym myśleć? – wrzasnęła, odwracając się nagle w moją stronę, jej twarz wykrzywiona gniewem i rozpaczą. – To jest twoje rozwiązanie? Zostawić mnie, bo mój ojciec tego chce?

Nie miałem odpowiedzi. Byłem więźniem swojego własnego wyboru. Stałem tam, bezradny, czując, że im bardziej próbuję to naprawić, tym bardziej wszystko się sypie.

– Kocham cię, Alicja. Zawsze cię kochałem – mówiłem szybko, łamiącym się głosem. – Nie chcę cię stracić, ale... jeśli firma upadnie, to wszystko się skończy. Nasze życie, nasz dom...

– To już się skończyło – przerwała mi, a jej głos zadrżał. – W chwili, gdy zacząłeś to rozważać.

Zawiodłem Alicję

Zapanowała cisza, przesycona bólem. Alicja patrzyła na mnie, jej spojrzenie pełne było zawiedzenia i niedowierzania. Potem odwróciła się i, zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, ruszyła w stronę sypialni, trzaskając drzwiami.

Zostałem sam w salonie, czując, że straciłem o wiele więcej niż tylko firmę. Siedziałem, słysząc ciche szlochy Alicji za drzwiami sypialni. Każdy jej płacz to był dla mnie cios, ale wiedziałem, że muszę walczyć. Tym razem nie o firmę, nie o pieniądze – ale o nią. O nas. Andrzej mógł mieć władzę nad moim biznesem, mógł mnie zniszczyć finansowo, ale nie pozwolę mu zabrać mi miłości.

Podniosłem się z kanapy, czując nagły przypływ determinacji. Wszedłem do sypialni, a Alicja leżała na łóżku, odwrócona plecami do drzwi. Usiadłem na krawędzi łóżka, wpatrując się w nią, nie wiedząc, od czego zacząć.

– Alicja, proszę... – zacząłem cicho. – Wiem, że cię zawiodłem. Ale nie pozwolę, żeby to nas zniszczyło. Firma, pieniądze, to wszystko jest niczym w porównaniu z tobą.

Alicja odwróciła się powoli, jej twarz była zapłakana, ale spojrzenie ostre.

– Michał, naprawdę to rozumiesz? Że kiedy zaczynałeś w ogóle myśleć o tej ofercie, złamałeś coś między nami? Jak mogłam ci ufać, skoro zastanawiałeś się, czy wybrać firmę czy mnie?

Przytaknąłem. Jej słowa były jak nóż w serce, ale wiedziałem, że ma rację. Nie mogłem tego ukrywać.

Zrozumiałem, że jest najważniejsza

– Masz rację – powiedziałem, patrząc jej prosto w oczy. – Ale teraz wiem, co jest dla mnie najważniejsze. Nie firma, nie pieniądze, ale ty. Twój ojciec chce mnie zmusić do wyboru, który nas zniszczy. Ale ja nie pozwolę mu wygrać. Nie będę grał w jego grę.

Alicja siedziała cicho, ale jej oczy złagodniały, choć wciąż była w nich mieszanka bólu i zranienia.

– Co teraz zrobisz? – zapytała cicho, jakby nie wierzyła, że mam jakiś plan.

Nie zgodzę się na jego propozycję. Znam ryzyko, wiem, że firma może upaść. Ale firma to tylko część mojego życia, a ty jesteś całością. Będę walczył o ciebie, o nas. Może stracę wszystko, ale nie ciebie.

Alicja wpatrywała się we mnie przez dłuższą chwilę, jakby oceniała, czy mówię prawdę. Potem opuściła głowę.

– Nie wiem, czy ci jeszcze ufam – powiedziała w końcu, a jej głos był łamany. – Ale to, co teraz mówisz... Chcę w to wierzyć.

Poczułem, jak ulga zalewa moje serce. To nie była jeszcze wygrana, ale pierwszy krok. Sięgnąłem po jej dłoń, trzymając ją mocno, jakby to był jedyny sposób, bym mógł pozostać w jej świecie.

– Dam ci powód, żebyś mogła znowu mi zaufać – obiecałem. – Zrobię wszystko, co trzeba. Nawet jeśli oznacza to zaczynanie wszystkiego od nowa.

Alicja nie odtrąciła mojej ręki, choć jej palce były chłodne i niepewne. Zrozumiałem, że odbudowanie naszego związku zajmie czas. Ale wiedziałem jedno – tym razem walczyłem o właściwą rzecz.

Teść nie miał litości

Następnego dnia pojechałem do Andrzeja. Wszedłem do jego gabinetu z tą samą determinacją, którą czułem poprzedniego wieczoru. Spojrzał na mnie, jakby spodziewał się mojego poddania.

– No i jak, Michał? – zapytał zimno, nalewając sobie kawy. – Zdecydowałeś się na rozsądną decyzję?

Patrzyłem na niego spokojnie, choć w środku buzowała we mnie złość.

– Tak – odpowiedziałem, a Andrzej uniósł brew. – Decyzja jest taka, że nie zgodzę się na twoje warunki. Jeśli firma ma upaść, trudno. Ale nigdy nie zostawię Alicji.

Andrzej postawił filiżankę z kawą, patrząc na mnie z wyraźnym niedowierzaniem.

Wiesz, co to dla ciebie oznacza? – zapytał chłodno.

– Wiem – powiedziałem stanowczo. – Stracę firmę. Ale nie stracę jej. I to jest dla mnie ważniejsze.

Andrzej przez chwilę mierzył mnie wzrokiem, po czym jego twarz wykrzywił zimny uśmiech.

– Twoja strata – skwitował.

Wstałem, nie oglądając się za siebie, a gdy drzwi gabinetu zamknęły się za mną, poczułem coś, czego nie czułem od miesięcy – wolność. Firma była w tarapatach, to prawda. Ale ja odzyskałem coś o wiele cenniejszego – siebie. W tej chwili wiedziałem, że będę walczył o wszystko, co naprawdę się liczyło.

Reklama

Michał, 39 lat

Reklama
Reklama
Reklama