Reklama

Wszystko zaczęło się jak w bajce. Kwiaty, śmiech, radosne okrzyki. To był dzień mojego ślubu, a ja czułam się jak księżniczka w swojej białej sukni. Serce biło mi jak oszalałe, a emocje przepełniały każdy skrawek mojego ciała. Przemierzając salę weselną, witając gości i tańcząc z mężem, czułam, że to najważniejszy dzień mojego życia.

Reklama

Jednak wśród tego całego gwaru zaczęłam dostrzegać coś, co wzbudzało we mnie niepokój. Moja najlepsza przyjaciółka i druhna, Karolina, coraz częściej tańczyła z moim teściem. Początkowo uznałam to za niewinną zabawę, wszak wszyscy się bawili. Ale ich częste spojrzenia i szeptane rozmowy zaczęły przyciągać uwagę. Mój umysł, mimo radości, zaczął wyłapywać te subtelne sygnały, które na pierwszy rzut oka mogły wydawać się nieistotne.

Patrząc na to z boku, można było uznać, że Karolina i mój teść są po prostu świetnymi tancerzami, ale coś w ich postawie, coś w ich uśmiechach, wzbudzało we mnie niepokój. Tym bardziej że moja teściowa zdawała się zupełnie ignorować to, co działo się wokół niej. Zastanawiałam się, czy to ja jestem przewrażliwiona, czy może to tylko jakieś złudzenie optyczne? Jednak z każdą chwilą moje obawy rosły.

Starałam się działać subtelnie

Sala weselna tonęła w blasku świateł i dźwiękach muzyki. Goście śmiali się, rozmawiali i tańczyli, a ja, próbując się uspokoić, szukałam Karoliny. W końcu znalazłam ją przy stoliku, gdzie rozmawiała z kilkoma znajomymi.

– Karolina, możemy pogadać na osobności? – zapytałam, starając się, aby mój głos brzmiał beztrosko.

Uśmiechnęła się i podążyła za mną na taras, gdzie było nieco ciszej.

– O co chodzi, Beatko? – zapytała z tym samym, szerokim uśmiechem, który zawsze rozjaśniał jej twarz.

– Zauważyłam, że dużo tańczysz z moim teściem – zaczęłam, starając się brzmieć naturalnie. – Wyglądacie, jakbyście się dobrze bawili.

Karolina zaśmiała się krótko, a potem machnęła ręką.

– Och, daj spokój! On po prostu dobrze tańczy, a przecież chodzi o to, żeby wszyscy świetnie się bawili, prawda?

Czułam, że coś się we mnie napina, ale starałam się tego nie okazywać. Wiedziałam, że muszę być subtelna.

– Jasne, masz rację – odpowiedziałam z lekkim uśmiechem. – Ale zauważyłam, że dodatkowo spędzacie razem sporo czasu. Na pewno wszystko jest w porządku?

Karolina spojrzała na mnie z nieco poważniejszym wyrazem twarzy.

– Beata, nic się nie dzieje. Obiecuję. To tylko tańce, serio.

Z jednej strony chciałam jej uwierzyć, ale intuicja podpowiadała mi co innego. Jej unikający wzrok nie pomagał. W środku czułam, że powinnam drążyć temat, ale coś mnie powstrzymywało. Może to obawa przed tym, co mogłabym usłyszeć? Czy powinnam ufać przyjaciółce, czy posłuchać intuicji, która krzyczała, że coś jest nie tak?

Nikt nie widział tego, co ja

Wróciłam na salę, starając się wyrzucić z głowy rozmowę z Karoliną. Zamiast tego postanowiłam znaleźć moją matkę. Potrzebowałam jej spokoju, jej mądrości. Może ona rozwieje moje wątpliwości. Znalazłam ją, siedzącą przy jednym z bardziej oddalonych stolików, rozmawiającą z ciocią Janką.

– Mamo, mogę cię o coś zapytać? – zaczęłam, z trudem ukrywając emocje.

Matka spojrzała na mnie i uśmiechnęła się, kiwając głową w stronę drzwi. Gdy wyszłyśmy na zewnątrz, usiadłyśmy na ławce w małym ogrodzie przylegającym do sali.

– Wszystko w porządku, kochanie? – zapytała, przyglądając się mi z troską.

Zawahałam się, zanim powiedziałam:

– Zauważyłam, że Karolina dużo tańczy z teściem. Zastanawiam się, co o tym sądzisz.

Matka spojrzała na mnie ze zdziwieniem, a potem roześmiała się krótko.

– Och, Beatko, nie przesadzaj. To tylko tańce. Twój teść zawsze lubił dobrze się bawić. A Karolina to świetna dziewczyna.

Jej lekceważące podejście zaczęło mnie frustrować. Czy naprawdę nie dostrzegała tego, co ja? Czy może nie chciała dostrzec?

– Mamo, ale... wydaje mi się, że jest w tym coś więcej – zaczęłam, starając się zachować spokój. – Ich spojrzenia... te szeptane rozmowy...

Matka pokręciła głową z niedowierzaniem.

– Beatko, czasem za bardzo się martwisz. On mógłby być jej ojcem! A Karolina jest twoją przyjaciółką. Ufasz jej, prawda?

Jej słowa miały mnie uspokoić, ale tylko dodały paliwa do moich wątpliwości. Czułam, że jestem sama z tym, co dostrzegałam. Czy naprawdę tylko ja widziałam coś niepokojącego? Czy matka nie chciała tego widzieć, bo bała się prawdy? Moje obawy i wątpliwości narastały, a ja nie wiedziałam, co robić dalej.

Zaczęły się plotki

Wróciłam na salę z mieszanką frustracji i gniewu, które kłębiły się we mnie jak burzowe chmury. Nie mogłam już ignorować tego, co widziałam. Goście dalej bawili się beztrosko, nieświadomi zamętu, który zapanował w moim wnętrzu. Wtem usłyszałam, jak za plecami ktoś zaczyna szeptać.

Słyszałaś o Karolinie i teściu Beaty? Podobno zniknęli razem na długo – jedna z koleżanek z klasy chichotała do swojej towarzyszki.

Serce mi zamarło. Plotki już krążyły, a ja czułam, jak ogarnia mnie panika. Co gorsza, to nie były już tylko moje podejrzenia. Musiałam się dowiedzieć, co się działo. Gdzie oni są?

Wyszłam na taras, szukając jakiegokolwiek śladu, i wtedy zobaczyłam, jak Karolina wychodzi z toalety, poprawiając sukienkę. Była wyraźnie zaskoczona, gdy spotkała wzrok kobiety, która stała przy wejściu z wyraźnym wyrazem dezaprobaty na twarzy.

Wszyscy umilkli, a napięcie w powietrzu było niemal namacalne. Podbiegłam do przyjaciółki, starając się zapanować nad emocjami.

– Karolina, co się dzieje? – zażądałam wyjaśnień, mój głos drżał.

Wyglądała na zaskoczoną moim tonem, ale szybko się opanowała.

– Nic się nie dzieje. O co ci chodzi? – odpowiedziała zbita z tropu.

– Jak to nie? Słyszę plotki, widzę, co się dzieje. Powiedz mi prawdę! – mówiłam, czując, jak wściekłość miesza się z poczuciem zdrady.

Karolina spuściła wzrok, a ja czułam, że serce mi pęka. Czułam się zdradzona przez osobę, której ufałam najbardziej. Co się stało z moją przyjaciółką? Co się stało z tym dniem, który miał być najpiękniejszy? Czy ona właśnie narobiła wstydu, wywołując skandal na moim weselu?

Nie wiedziałam, komu wierzyć

Odeszłam od Karoliny, niezdolna znieść jej zmieszania. Potrzebowałam odpowiedzi, ale bardziej niż to, potrzebowałam wsparcia. Znalazłam matkę, która nagle zaczęła unikać mojego wzroku, jakby sama miała coś do ukrycia.

– Mamo, wiedziałaś o tym? – zapytałam, starając się zachować spokój, choć wewnątrz czułam się, jakbym zaraz miała eksplodować.

Matka spojrzała na mnie z wyrzutem sumienia w oczach.

– Beatko... – zaczęła, wzdychając ciężko. – Wiedziałam, że twój teść czasami flirtuje. Ale nie sądziłam, że to zajdzie tak daleko...

Czułam, jak ogarnia mnie fala złości. Jak mogła mi o tym nie powiedzieć? Jak mogła ignorować to wszystko? Zdrada czuła się jak nóż w sercu, wbity przez osoby, które powinny być mi najbliższe.

I nic nie zrobiłaś? – zapytałam z niedowierzaniem, kręcąc głową. – Jak mogłaś to zataić?

Spuściła wzrok, jakby nie mogąc znieść mojego spojrzenia.

Nie chciałam cię martwić w dniu twojego ślubu. Myślałam, że to nic poważnego... – jej głos brzmiał niemal błagalnie, jakby chciała mnie przekonać, że jej intencje były dobre.

Ale jak miałam uwierzyć, skoro czułam się zdradzona przez dwie najważniejsze kobiety w moim życiu? Zaufanie, które miałam do matki i przyjaciółki, rozpadło się jak domek z kart, a ja zostałam sama z morzem wątpliwości i bólu. Czy kiedykolwiek będę mogła im wybaczyć?

To nic dla niego nie znaczyło

Musiałam zmierzyć się z osobą, której w całej tej sytuacji najmniej chciałam stawiać czoła. Mój teść, mężczyzna, który w ostatnich miesiącach stawał się dla mnie niemal drugim ojcem. Znalazłam go w kącie sali, gdzie rozmawiał z jednym z wujków, choć jego twarz zdradzała nieobecność myślami.

Podchodząc, czułam, jak moje serce zaczyna szybciej bić. Musiałam wiedzieć. Musiałam zrozumieć dlaczego.

Tato, mogę cię na chwilę prosić? – zapytałam, starając się zapanować nad drżącym głosem.

Teść spojrzał na mnie zaskoczony, ale skinął głową i poszedł za mną na boczny korytarz.

– Beata, co się dzieje? – zaczął, choć w jego głosie wyczuwałam nutę świadomości, że to nie będzie łatwa rozmowa.

To ja chcę wiedzieć, co się dzieje – powiedziałam prosto z mostu. – Co jest między tobą a Karoliną?

Jego twarz przybrała wyraz zmieszania i wstydu.

– Beata... to była chwila słabości. Nic to nie znaczyło – wyznał, patrząc mi w oczy z nadzieją na zrozumienie.

– Chwila słabości? – powtórzyłam z goryczą. – W dniu mojego ślubu? Jak mogłeś? Co z twoją żoną? Co z całą naszą rodziną?

Przez chwilę zapadła cisza, w której czułam się, jakby czas się zatrzymał.

Nie chciałem nikogo w to mieszać – mówił dalej, choć jego słowa zdawały się blednąć w świetle tego, co się wydarzyło. – To był błąd. Niech to zostanie między nami.

Czułam, jak emocje we mnie buzują, a łzy napływają do oczu.

Tak, to był błąd – zgodziłam się, odwracając się na pięcie. – I nie wiem, jak teraz spojrzeć na naszą rodzinę.

Wiedziałam, że potrzebuję czasu, aby zrozumieć, co teraz czeka naszą rodzinę. Najgorsze, że byłam jedyną osobą, która od początku obserwowała to wszystko, tylko nikt nie chciał mnie słuchać. Teraz swoje własne wesele będę wspominać jako wstyd i skandal.

Beata, 31 lat


Czytaj także:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama