„Teść w domu udaje świętoszka, a w pracy ogląda się za spódniczkami. Cieszę się, że w końcu mam na niego haka”
„Nie odpowiedział. Poszedł do kuchni, znów przywdział maskę troskliwego ojca rodziny. A ja czułam, że ta gra pozorów robi się coraz bardziej męcząca. I że wcale nie byłam pewna, jak długo jeszcze będę umiała siedzieć cicho”.

- Redakcja
Nie jestem złośliwa. Serio. Chociaż mąż twierdzi, że to moje uwagi potrafią rozłożyć na łopatki lepiej niż grypa jelitowa. A ja po prostu mówię, co widzę. A że mam oko do szczegółów? Cóż, nie moja wina, że inni wolą udawać, że nie widzą nic. Może tak im wygodniej.
Na przykład mój teść. W domu – ideał. Pomaga w zmywaniu, mówi do mojej teściowej „słonko”, nawet kwiatki podlewa, jak ona go poprosi. Takiego męża to każdy by chciał, nie? Sama mówię do niego „tato”, bo tak jakoś od początku wyszło. Jednak zawsze coś mi w nim zgrzytało. Nie wiem, czy to jego zbyt perfekcyjna uczynność, czy może ten jego przesłodzony ton, gdy mówi do teściowej.
W każdym razie wszystko grało. Do czasu aż nie wpadłam do jego pracy. I wtedy zobaczyłam „świętoszka” w całkiem innym wydaniu. Jak mnie zobaczył, aż się zapowietrzył. Nie jestem święta. I choć to nie moja sprawa – do dziś nie mogę przestać o tym myśleć. Bo jak tu patrzeć teściowej w oczy, kiedy wiem, że jej „słonko” potajemnie patrzy na inne ciała niebieskie?
Przyłapałam go
– Dzień dobry… ja do teścia. Miałam mu podrzucić dokumenty?
– Oczywiście. Proszę wejść, tylko niech się pani wpisze na listę gości.
Wypełniłam rubrykę i już miałam ruszać, gdy usłyszałam znajomy głos dobiegający z korytarza po lewej stronie. Mój teść. Rozpoznałabym ten głos wszędzie.
– Małgosiu, jak ty to robisz, że za każdym razem masz coraz krótszą spódnicę? – rzucił z uśmiechem.
– O to chodzi, panie Januszu – zachichotała dziewczyna, pewnie w moim wieku. – W końcu mam się czym pochwalić, prawda?
– Oj, jakby się żona dowiedziała, że tak tu sobie żartujemy, to bym spał na kanapie do emerytury.
Zamarłam. Po chwili odzyskałam rezon i stanęłam przed teściem. Dziewczyna spojrzała na mnie i ucichła.
– Co ty tu robisz?
– Przyniosłam ci dokumenty – uśmiechnęłam się słodko.
Zapadła cisza.
Zmierzyła mnie wzrokiem
Teść patrzył na mnie tak, jakbym zrobiła coś nie tak, a przecież to nie ja zagadywałam młode dziewczyny z działu administracyjnego.
– Masz wszystkie dokumenty, o które cię prosiłem? – zapytał w końcu, udając, że rozmowy sprzed chwili nie było.
– Tak – odpowiedziałam spokojnie.
Młodz dziewczyna zmierzyła mnie wzrokiem, coś wymamrotała pod nosem i szybko się ulotniła. Zostaliśmy sami.
– To były tylko żarty.
– Oczywiście, ja jestem Miss Polski – prychnęłam. – Szkoda, że mama myśli, że siedzisz tu jak mnich.
– A co cię to obchodzi? – odparł nagle ostro. – Nie baw się w śledczego.
– Dobrze ci radzę, tato – spojrzałam mu prosto w oczy. – Jak masz się bawić, to tak, żeby mama nie musiała po tobie sprzątać.
Odwróciłam się i ruszyłam w stronę recepcji.
Byłam zniesmaczona
Długo nie mówiłam nikomu ani słowa. Ani mężowi, ani tym bardziej teściowej. Choć, przyznam szczerze, kilka razy miałam już prawie na końcu języka. Zwłaszcza kiedy słyszałam jej te zachwyty przy obiedzie.
– Zjedz jeszcze jedną kluseczkę, taki jesteś bladziutki ostatnio – mówiła z czułością, a on kiwał głową jak święty obrazek.
– Mamo, daj mu pokój – rzuciłam z uśmiechem, mieszając w talerzu.
– A co, zazdrościsz, że mam takiego przystojnego męża? – zaśmiała się teściowa, a teść tylko pokiwał głową z udawaną skromnością.
– A skąd. Ja bym takiego nie chciała – mruknęłam pod nosem.
Teść spojrzał na mnie przelotnie. Wiedziałam, że wie, że nie zapomniałam. I że jestem gotowa, żeby coś palnąć przy stole. Jeszcze się powstrzymałam. Po obiedzie, kiedy mąż z teściową zmywali, a ja udawałam, że coś szukam w salonie, podszedł do mnie.
– Co ty właściwie zamierzasz? – zapytał półgłosem.
– Ja? Nic. Ale ty lepiej zrób coś, zanim mama sama się domyśli.
– Ona nie wie i nie musi wiedzieć. A ty nie mieszaj.
– Dziwne słowo „mieszanie”, jak na „żarty przy kawie” – rzuciłam chłodno. – Chcesz wiedzieć, co mnie najbardziej wkurza? Że ty nawet nie masz wyrzutów. Tylko kalkulujesz, jak się nie wyda.
Nie odpowiedział. Poszedł do kuchni, znów przywdział maskę troskliwego ojca rodziny. A ja czułam, że ta gra pozorów robi się coraz bardziej męcząca. I że wcale nie byłam pewna, jak długo jeszcze będę umiała siedzieć cicho.
Spojrzała na mnie zaskoczona
Minął tydzień. Może dwa. Myślałam, że znów będę patrzeć na teścia jak na sympatycznego starszego pana z książką i herbatą. Było tylko gorzej. Wszystko zaczęło mnie drażnić. Jak patrzył na kelnerkę w pizzerii. Jak uśmiechał się do sąsiadki spod piątki, która ledwo skończyła technikum. A najbardziej – jak tulił się do teściowej przy niedzielnym serialu.
– Zobacz, jak moi rodzice się kochają – westchnął mój mąż. – My też tak będziemy za trzydzieści lat?
– Tylko jak nie zaczniesz oglądać się za spódnicami w pracy – wypaliłam, zanim zdążyłam ugryźć się w język.
– Co? – zmarszczył brwi.
– Nic, żartuję – uśmiechnęłam się krzywo.
Wiedziałam, że muszę to z siebie wyrzucić. Następnego dnia, kiedy teściowa przyszła do nas z kompotem, zapytałam ostrożnie:
– Mamo, a ty… ufasz tacie?
Spojrzała na mnie zaskoczona.
– Skąd to pytanie?
– Nie wiem, tak sobie myślę… Przecież on w pracy, z tyloma kobietami…
Teściowa przerwała mi, stawiając garnek na stole.
–Jestem z nim czterdzieści lat. Znam go lepiej, niż on zna sam siebie. I wiem jedno: zawsze wraca do mnie.
– Czyli wiesz?
– Ja nie muszę wiedzieć. Wystarczy, że to on musi z tym żyć.
Zaniemówiłam. Miałam ochotę powiedzieć jej wszystko. Jednak jej spojrzenie mówiło: wiem więcej, niż myślisz. I nagle to ja poczułam się głupio.
Nie rozumiałam go
Nie rozmawiałyśmy już o tym więcej. Jednak od tamtej rozmowy patrzyłam na teściową inaczej. Nie jak na naiwną kobietę, która niczego się nie domyśla. Ona wiedziała. Wszystko. I tylko grała swoją rolę. Tak jak ja grałam swoją. Jak teść. Jak mąż. Któregoś wieczoru zostaliśmy z teściem sami w salonie. Oglądał coś w telewizji. W końcu odezwałam się pierwsza.
– Fajne te programy w telewizji… ale ty pewnie wolisz krótsze spódniczki na żywo, co?
Zamrugał. Wziął głęboki wdech.
– Ty naprawdę nie odpuszczasz, co?
– A ty naprawdę nie masz wstydu?
Teść westchnął ciężko.
– Może jak będziesz po sześćdziesiątce, to zrozumiesz.
– Co? – prychnęłam.
– Człowiek zaczyna się bać, że już nic ciekawego go nie czeka. Że wszystko, co dobre, już było.
– To może trzeba było wcześniej to docenić. A nie teraz biegać wzrokiem za dziewczynkami.
– Nie biegnę. Patrzę. To różnica.
Spojrzałam na niego. I zobaczyłam w nim starego człowieka, któremu było najzwyczajniej wstyd.
Zrobiło mi się dziwnie
Od tamtej rozmowy niewiele się zmieniło. Teść nadal był „świętoszkiem” przy niedzielnym obiedzie, nadal przynosił teściowej tulipany bez okazji, i nadal zerkał na młode dziewczyny, gdy tylko nikt nie patrzył. Tylko ja już nie musiałam nic mówić. Widziałam, że coś w nim pękło. Może nie sumienie, może tylko duma. Może po prostu przestał się czuć bezkarny. Czasem, jak mnie mijał, unikał wzroku. Któregoś dnia, przy kawie u teściów, teściowa się pochyliła w moją stronę.
– Wiesz, dobrze, że dostrzegasz pewne rzeczy i reagujesz. Bo ja już nie mam siły. A ty jesteś młoda. Nie udawaj, że nie widzisz.
– Nie wiem, czy to dobrze…
– To bardzo dobrze. Ja już mam swoje życie za sobą. I swoje decyzje, ale ty jeszcze wszystko możesz.
Zrobiło mi się dziwnie.
– Kochasz go jeszcze?
Spojrzała na mnie uważnie. Długo.
– Wiesz… chyba już nie. Ale przyzwyczaiłam się. I tyle lat razem… łatwiej znieść samotność we dwoje. Chociaż czasem myślę, że to głupie.
Nie wiedziałam, co powiedzieć. Pomyślałam, że może właśnie tak wygląda prawdziwe życie. Bez kolorów. Bez morału. Z kompromisem, który boli. Odpuściłam temat. Jednak, gdy przyłapię teścia – delikatnie chrząkam. I on wtedy odwraca wzrok.
Anita, 26 lat
Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.
Czytaj także:
- „Kupiłam w lumpeksie przepiękne zabawki dla wnusia. Synowa tylko spojrzała z pogardą i zgasiła mnie 1 zdaniem”
- „Dla syna liczył się tylko szpan, szybkie auta i łatwe dziewczyny. Szczerze mówiąc, czekałem aż powinie mu się noga”
- „Wszyscy mówili, że trafił mi się zięć jak marzenie. Też tak myślałam, dopóki nie odkryłam, co ma za uszami”