„Teściowa miała romans z młodym przystojniakiem. Przed mężem ją wyśmiałam, ale w skrytości zazdrościłam jej żywotności”
„Była podporą rodziny. To ona organizowała święta, dbała o porządek, a Adam czuł się przy niej jak mały chłopiec, który zawsze może liczyć na pomoc mamy. Wszystko było przewidywalne, a my czuliśmy się bezpieczni. I nagle coś się zmieniło. Zachowywała się dziwnie. Znikała z domu i coś ukrywała”.

- Redakcja
Teściowa zawsze była taką prawdziwą damą – elegancka, zadbana, pełna energii. Nie była typową, ciepłą babcią, która piecze ciasta i dzierga na drutach – bardziej przypominała kobietę z wyższych sfer, która zawsze miała wszystko pod kontrolą. Jej życie toczyło się według harmonogramu: zakupy w środę, basen w piątek, w niedzielę obiad rodzinny. Zawsze miała na sobie nienaganny makijaż, zawsze starannie dobrane ubranie, zawsze pachniała tymi swoimi perfumami, które zostawiały ślad w powietrzu jeszcze długo po jej wyjściu.
Była podporą naszej rodziny – to ona organizowała święta, dbała o porządek, a Adam czuł się przy niej jak mały chłopiec, który zawsze może liczyć na pomoc mamy. Wszystko było przewidywalne, a my czuliśmy się bezpieczni. Aż nagle coś się zmieniło. Teściowa zaczęła zachowywać się dziwnie. Znikała z domu na całe popołudnia, unikała rozmów, a kiedy pytałam, dokąd idzie, zbywała mnie krótkimi odpowiedziami. Poczułam, że coś jest nie tak. Może była chora? A może... coś ukrywała?
Czułam, że coś przede mną ukrywa
Pewnego dnia, gdy teściowa szykowała się do wyjścia, nie wytrzymałam i przyglądałam się jej ukradkiem z przedpokoju. Stała przed lustrem, poprawiała włosy, pudrowała nos i uśmiechała się do swojego odbicia tak, jakby miała przed sobą randkę. Na sobie miała elegancki płaszcz, szalik zawiązany niedbale, a w ręku trzymała swoją małą torebkę – tę, którą zwykle zabierała na specjalne okazje.
– Gdzie się wybierasz, mamo? – zapytałam ostrożnie, starając się, żeby mój głos brzmiał naturalnie.
– Wychodzę na chwilę, mam parę spraw do załatwienia – odpowiedziała z uśmiechem, ale nawet na mnie nie spojrzała.
– Może cię podwieźć? – zaproponowałam, czując, jak jakieś dziwne napięcie we mnie narasta.
– Nie, kochanie, dam sobie radę – odparła szybko, aż za szybko, jakby chciała uciąć temat.
Czułam, że coś przede mną ukrywa. Tego dnia nie wytrzymałam – narzuciłam kurtkę i poszłam za nią. Szłam kilka kroków za nią, z bijącym sercem, jak w kiepskim filmie detektywistycznym. Teściowa skręciła w boczną uliczkę i... wsiadła do samochodu. Ale nie była sama. Za kierownicą siedział młody mężczyzna, góra trzydzieści lat. Uśmiechał się szeroko, a ona – teściowa! – pochyliła się, dotknęła jego ramienia i coś do niego powiedziała.
– Co tu się, do cholery, dzieje? – szepnęłam do siebie, czując, że nogi mam jak z waty.
Odjechali, a ja zostałam sama, patrząc za nimi z mieszanką złości, strachu i... poczucia, że świat stanął na głowie.
To wszystko nie dawało mi spokoju
Od tamtego dnia nie mogłam przestać myśleć o tym, co zobaczyłam. Teściowa wsiadająca do samochodu z młodym mężczyzną, ich czułe gesty — to wszystko nie dawało mi spokoju. Postanowiłam dowiedzieć się więcej.
Kilka dni później, gdy teściowa znów szykowała się do wyjścia, zapytałam znowu:
– Mamo, może potrzebujesz podwózki?
Spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem.
– Dziękuję, kochanie, ale poradzę sobie.
Zaczekałam, aż wyjdzie, po czym szybko narzuciłam płaszcz i ruszyłam za nią. Szła pewnym krokiem, aż dotarła do tej samej uliczki co wcześniej. Zza rogu obserwowałam, jak wsiada do tego samego samochodu.
Tym razem postanowiłam działać. Następnego dnia, gdy teściowa była w kuchni, podeszłam do niej.
– Mamo, czy wszystko w porządku? – zapytałam ostrożnie.
Spojrzała na mnie zaskoczona.
– Oczywiście, dlaczego pytasz?
– Zauważyłam, że ostatnio często wychodzisz... i chciałam się upewnić, że wszystko jest dobrze.
Uśmiechnęła się, ale w jej oczach dostrzegłam cień niepokoju.
– Dziękuję za troskę, Gosiu. Wszystko jest w jak najlepszym porządku.
Nie byłam przekonana. Coś ukrywała, a ja byłam zdeterminowana, by odkryć prawdę.
Każde jej wyjście było mocno podejrzane
Minęło kilka dni, a ja nadal nie mogłam spać spokojnie. Wieczorami siedziałam w kuchni, patrzyłam w okno i czekałam, aż teściowa wróci do domu. Każde jej wyjście wydawało mi się podejrzane. Kiedy w końcu zebrałam się na odwagę, postanowiłam działać. Tym razem, gdy zobaczyłam, że wychodzi, wzięłam telefon i ruszyłam za nią. Ukryta za drzewami, zobaczyłam, jak wsiada do tego samego auta. Westchnęłam głęboko i podjęłam decyzję. Wyciągnęłam telefon i szybko zrobiłam zdjęcie – teściowa, młody mężczyzna, uśmiechy.
Wieczorem, gdy Adam siedział w salonie, wzięłam telefon i usiadłam obok niego.
– Adam, muszę ci coś pokazać – zaczęłam ostrożnie.
Spojrzał na mnie zdziwiony.
– Co się stało?
Podałam mu telefon, a gdy spojrzał na ekran, zamarł.
– To... to mama? Z kim ona jest? – spytał cicho.
– Nie wiem – odpowiedziałam. – Ale wygląda na to, że... chyba ma romans.
Adam odłożył telefon, pobladł i wstał.
– To niemożliwe – powiedział stanowczo. – Mama nigdy by czegoś takiego nie zrobiła.
– A jednak – wyszeptałam. – Może musimy z nią o tym porozmawiać.
Czułam, że między nami coś pęka. W powietrzu wisiało napięcie, którego nie dało się już zignorować.
Ten trzydziestolatek był jej narzeczonym
Wieczorem, po kolacji, atmosfera w domu była gęsta jak przed burzą. Adam siedział w milczeniu, wpatrzony w telewizor, ale widziałam, że nie oglądał – jego myśli były gdzie indziej. W końcu nie wytrzymałam.
– Adam, musimy coś zrobić – powiedziałam cicho.
Spojrzał na mnie zmęczonym wzrokiem.
– Nie wiem, co powiedzieć.
Nagle drzwi się otworzyły i teściowa weszła do domu. Uśmiechnięta, rozpromieniona, jakby wróciła z najlepszej randki życia.
– Dobry wieczór – rzuciła, zdejmując płaszcz.
Adam wstał gwałtownie.
– Mamo, możemy porozmawiać?
Teściowa spojrzała na niego z lekkim zaskoczeniem.
– Oczywiście. O co chodzi?
Adam zerknął na mnie, a potem wziął głęboki oddech.
– Widzieliśmy cię... z tym mężczyzną. Kto to jest?
Teściowa przez chwilę milczała. Potem uśmiechnęła się delikatnie i powiedziała spokojnym głosem:
– To Przemek. Mój narzeczony.
Zamarliśmy oboje. Adam otworzył usta, ale nie wydobył z siebie słowa.
– Chciałam wam powiedzieć wcześniej... ale nie wiedziałam, jak. – Teściowa spojrzała na nas z mieszanką niepewności i szczęścia.
Siedziałam wpatrzona w nią, zaskoczona, zła, zdezorientowana. A Adam… wyglądał, jakby właśnie oberwał obuchem w głowę.
Chciała też coś mieć z życia
Teściowa promieniała, opowiadając o swoim szczęściu. My z Adamem siedzieliśmy jak sparaliżowani.
– Przemek to wspaniały człowiek. Jest architektem, poznaliśmy się przypadkiem na wystawie – mówiła z błyskiem w oku. – Rozumie mnie jak nikt inny.
Adam w końcu wyrzucił z siebie, podniesionym głosem:
– Mamo, on jest młodszy ode mnie!
Teściowa wzruszyła ramionami.
– Miłość nie zna wieku. Wiem, że to dla was szok, ale nie zamierzam zrezygnować z tego, co czuję.
– A my? A rodzina? Co z Adamem? – zapytałam, czując, że głos mi drży.
Teściowa spojrzała na mnie spokojnie.
– Kochani, ja was nie porzucam. Ale chcę też mieć coś z życia.
Adam odsunął się od stołu, odrzucił serwetkę i mruknął:
– Nie wiem, co o tym myśleć.
– Nie musisz – odpowiedziała cicho. – Chciałabym, żebyście mnie zrozumieli, ale jeśli nie potraficie... trudno.
Zapadła cisza. Teściowa patrzyła na nas z wyrazem oczekiwania, jakby chciała, żebyśmy ją zaakceptowali. Adam wstał, wyszedł z kuchni, a ja zostałam sama, patrząc na teściową – kobietę, której wydawało się, że znałam całe życie, a jednak...
Poczułam się dziwnie spokojna
Teściowa krzątała się po kuchni, nucąc pod nosem, opowiadała o kwiatach na ślub, o sukni, o Przemku, który „jest taki cudowny”. A ja… patrzyłam na nią i myślałam: „Boże, ona naprawdę się zakochała!”. Była jak nastolatka, która dopiero co przeżywa pierwszą miłość – i choć w głowie wciąż brzęczało mi, że ten jej Przemek jest młodszy od Adama, coś w sercu mówiło mi, że może… może to właśnie o to chodzi w życiu?
Adam siedział przy stole, patrząc w jeden punkt. Wiedziałam, że w środku aż kipi, ale nie mówił nic. Wiedziałam też, że potrzebuje czasu – żeby zrozumieć, że jego matka to nie tylko mama, ale kobieta, która chce być szczęśliwa.
A ja? Poczułam się dziwnie spokojna. Nie wiedziałam, co przyniesie przyszłość – czy Adam pogodzi się z nową rzeczywistością, czy teściowa naprawdę będzie szczęśliwa z Przemkiem. Ale wiedziałam jedno: ta rodzina nie będzie już taka jak dawniej. I może właśnie o to chodzi – że życie ciągle nas zaskakuje.
Patrzyłam na teściową i… uśmiechnęłam się. Bo kto wie? Może właśnie zaczynał się dla niej najpiękniejszy rozdział.
Małgorzata, 41 lat
Czytaj także:
- „Mój tata był dla mnie bogiem, a firma moim domem. Poświęciłam pracy całe życie, a ojciec potraktował mnie jak śmiecia”
- „W mojej skrzynce pojawiały się dziwne koperty. Prawda o mojej matce, którą w nich znalazłam, złamała mi życie”
- „Moja teściowa zamknęła się w domu jak w trumnie. Wspierałam jak córka, lecz nie takiej reakcji się spodziewałam”