Reklama

– A wiesz, że nie musisz tu przyjeżdżać co weekend, prawda? – spytała Helena, siedząc przy kuchennym stole.

Reklama

Znowu to samo. Kolejna drobna uwaga, która przeszyła mnie na wylot. Starałam się nie reagować, tłumaczyć sobie, że przecież robię to dla Mateusza, ale wciąż bolało. Helena nigdy nie potrafiła powiedzieć niczego, co nie brzmiałoby jak ukryta krytyka. Czasem miałam wrażenie, że specjalnie szukała okazji, żeby mnie poniżyć.

– Lubię spędzać czas z rodziną – odparłam cicho, z uśmiechem, który miał zamaskować moje prawdziwe emocje.

– Rodziną? – Teściowa w końcu na mnie spojrzała, jej zimne oczy przeszyły mnie na wskroś. – Ciekawe... Myślałam, że rodzina to ta, z którą się człowiek urodził.

Z każdym słowem jej uwaga stawała się coraz bardziej kąśliwa. Niby niewinna rozmowa, a jednak po raz kolejny wprowadzała napiętą atmosferę. Mateusz milczał, jak zawsze. Czasem miałam wrażenie, że po prostu nie chce widzieć, jak jego matka mnie traktuje.

Przecież jesteśmy rodziną, prawda? – próbowałam się bronić, chociaż sama nie do końca wierzyłam w swoje słowa.

Helena tylko westchnęła, jakby nie warto było w ogóle odpowiadać. Wzięła filiżankę kawy i upiła mały łyk, patrząc w okno. Mateusz po chwili wstał od stołu, pod pretekstem sprawdzenia czegoś w ogrodzie. Zostałam sama z nią.

Zawsze się zastanawiałam, co zrobiłam nie tak. Dlaczego Helena tak bardzo mnie nie lubiła. Przecież kochałam Mateusza i chciałam stworzyć z nim rodzinę, na którą zasługiwał. Jednak dla niej nigdy nie byłam wystarczająca. Pomimo wielu prób zbudowania więzi, Helena ciągle znajdowała powody, by mnie krytykować. Zresztą... może to nie była krytyka? Może to po prostu była czysta nienawiść?

To wszystko ciągnęło się już od lat, ale ostatnio napięcie między nami rosło, jakby coś miało w końcu pęknąć. Byłam wyczerpana.

Nie wiedziałam, o co jej chodzi

– Zawsze wiedziałam, że coś z tobą jest nie tak – Helena rzuciła bez wstępu, kiedy tylko usiedliśmy do kolacji. Mateusz, jak zwykle, udawał, że nie słyszy.

Westchnęłam cicho, próbując ignorować jej złośliwość, ale tym razem nie potrafiłam.

– Co znowu, Heleno? – zapytałam, starając się zachować spokój. – O co ci chodzi?

Teściowa popatrzyła na mnie z przymrużonymi oczami, jakby chciała ocenić, na ile jej odpowiem, zanim ostatecznie zaatakuje.

Udajesz niewiniątko, ale wszyscy wiemy, że coś ukrywasz. – Jej głos był pełen jadu. – Jesteś taka jak twoja rodzina. Zdradziecka.

Zdradziecka? Otworzyłam szeroko oczy, nie wierząc w to, co usłyszałam.

– O czym ty mówisz? Nigdy nie zrobiłam niczego, żeby zasłużyć na twoje oskarżenia!

– Nie udawaj! Zdradzasz mojego syna, jak twoja rodzina zdradziła mnie lata temu! – wybuchła nagle, a Mateusz w końcu uniósł wzrok, jakby dopiero teraz zdał sobie sprawę z ciężaru jej słów.

Zapanowała cisza. Czułam, jak narasta we mnie gniew. Co ona insynuuje? Skąd ten zarzut? Patrzyłam na nią, próbując zrozumieć, skąd ta nienawiść, ale nic nie miało sensu.

Wiedziałam jedno – coś tu było bardzo nie tak.

Mąż bronił matki

– Mateusz, musimy porozmawiać – zaczęłam, kiedy zamknęły się za nami drzwi. Nerwy trzęsły mną od środka, ale starałam się mówić spokojnie.

– Znowu o mamę? – westchnął, jakby już znał temat. Zajął miejsce na kanapie, opierając łokcie na kolanach. Unikał mojego wzroku.

– Co się dzieje, Mateusz? – zapytałam, próbując powstrzymać frustrację. – Twoja matka dzisiaj przekroczyła granicę. Oskarżyła mnie o zdradę! Powiedziała, że moja rodzina ją zraniła. O co jej chodzi?

Mateusz podniósł na mnie wzrok, ale nic nie powiedział. Przez chwilę miałam nadzieję, że mi powie, że zrozumie, ale on tylko pokręcił głową.

– Anka, daj spokój. Mama... po prostu czasem mówi, zanim pomyśli. Jest starą kobietą, ma swoje lęki i traumy. Przestań to brać tak do siebie.

– Przestać brać do siebie?! – prawie krzyknęłam, czując, jak emocje we mnie kipią. – Przecież to nie jest normalne! Oskarżyła mnie o rzeczy, których nawet nie rozumiem. Powiedz mi, co ukrywasz!

Zamilkł, wpatrując się w podłogę. Jego cisza była bardziej wymowna niż jakiekolwiek słowa.

– Nie ukrywam niczego – mruknął w końcu, jakby chciał zamknąć temat.

– Mateusz, jeśli nie powiesz mi prawdy, zacznę jej szukać na własną rękę. I wiesz co? Wtedy naprawdę może się zrobić problem – powiedziałam, nie czekając na odpowiedź, i wyszłam z pokoju, trzaskając drzwiami.

Mama wyznała mi prawdę

Z każdą godziną byłam coraz bardziej zdeterminowana, żeby odkryć prawdę. Mateusz nie chciał mówić, a Helena pogrążała się we własnej nienawiści. Wiedziałam, że muszę poszukać odpowiedzi gdzie indziej.

Zaczęłam od starych rodzinnych albumów, które mama trzymała w domu. Zdjęcia z lat młodości, twarze, których ledwo pamiętałam. Tomasz – mój ojciec. Od lat nie miałam z nim kontaktu, wyjechał, kiedy byłam jeszcze dzieckiem. Nasza relacja ograniczała się do kilku wymienionych wiadomości rocznie, żadnych głębszych rozmów, żadnych wyjaśnień. Zniknął z naszego życia, zostawiając mamę i mnie same. Nigdy nie rozmawiałam o nim z nikim, aż do teraz.

– Mamo, co wiesz o tacie i Helenie? – zapytałam, siedząc przy stole z filiżanką herbaty w dłoni. Mama podniosła na mnie wzrok, wyraźnie zaskoczona.

– Helena? – zamyśliła się, jakby szukała odpowiednich słów. – Przecież to twoja teściowa. Co ma do tego twój ojciec?

– Wydaje się, że dużo więcej, niż ktokolwiek mi powiedział. – Wciągnęłam powietrze, przygotowując się na kolejny cios. – Ona coś sugerowała... że moja rodzina ją skrzywdziła. Mówiła o zdradzie. Wiesz coś o tym?

Mama zamilkła, a jej ręka, trzymająca filiżankę, zadrżała. Widziałam, jak blednie. Po dłuższej chwili odłożyła naczynie na stół i spuściła wzrok.

– Powinnam była ci to powiedzieć dawno temu – zaczęła cicho. – Twój ojciec miał romans z Heleną. To było jeszcze zanim się poznaliśmy. Obiecał jej, że będą razem, a potem nagle zniknął. Zostawił ją, tak jak później nas.

Zrobiło mi się niedobrze. Poczułam, jak wszystko nagle zaczyna się składać w całość. Helena nienawidziła mnie nie z powodu tego, kim byłam, ale z powodu tego, kim był mój ojciec.

Wiedziałam, że muszę usłyszeć to od niej.

Próbowałam wyjaśnić to z teściową

Stałam przed drzwiami Heleny, ręce drżały mi tak bardzo, że ledwo mogłam zapukać. Wiedziałam, że ta rozmowa nie będzie łatwa, ale nie miałam wyboru. Musiałam to zrobić. Drzwi otworzyły się gwałtownie, a Helena spojrzała na mnie z nieskrywanym chłodem.

– Czego chcesz? – spytała, krzyżując ramiona na piersi.

– Musimy porozmawiać – powiedziałam stanowczo. Nie mogłam już dłużej uciekać przed prawdą.

Helena westchnęła z irytacją, ale wpuściła mnie do środka. Usiadłam na fotelu naprzeciwko niej, czując, jak narasta napięcie w powietrzu.

Wiem o tobie i moim ojcu – wyrzuciłam z siebie, zanim zdążyłam się zastanowić, jak to zabrzmi. Helena zamarła na sekundę, a potem zmrużyła oczy.

– A więc w końcu ktoś ci powiedział – powiedziała, bardziej do siebie niż do mnie.

– Dlaczego mi tego nie powiedziałaś? Dlaczego przez lata mnie nienawidziłaś, zamiast... porozmawiać? Przecież ja nie mam z tym nic wspólnego! – Mój głos drżał, ale starałam się trzymać twardo.

Helena spojrzała na mnie z zimnym uśmiechem.

– Ty... nie masz z tym nic wspólnego? – powtórzyła, jej głos wibrował od goryczy. – Masz z tym wszystko wspólnego. Jesteś żywym dowodem na to, że twój ojciec mnie zniszczył. Zostawił mnie, a potem założył sobie nową, wspaniałą rodzinę, jak gdyby nigdy nic się nie stało.

Zamilkłam, nie wiedząc, co powiedzieć. W oczach Heleny dostrzegłam ból, który skrywała pod swoją maską chłodu i wrogości.

Myślisz, że to była zwykła zdrada? – ciągnęła, nie czekając na moją odpowiedź. – Kochałam go, Anno. Obiecał mi wszystko, a potem po prostu... zniknął. Bez słowa. A potem pojawiłaś się ty – jego córka. Jesteś do niego tak podobna, że za każdym razem, gdy na ciebie patrzę, widzę jego twarz. I przypomina mi się, jak mnie zniszczył.

Czułam, jak łzy napływają mi do oczu.

– Helena... Ja nie jestem moim ojcem. Nie mam z tym nic wspólnego. Proszę, zrozum to.

– Może i nie jesteś – wyszeptała. – Ale twoja twarz zawsze będzie mi o nim przypominać. I nigdy tego nie wybaczę.

Nie wiem, czy tak da się żyć

Wróciłam do domu późno. Zmęczenie rozlewało się po moim ciele jak ciężka mgła, a każda myśl była coraz bardziej chaotyczna. Mateusz siedział na kanapie, wpatrując się w wyłączony telewizor, jakby czekał na jakieś wyjaśnienie. Wiedział, gdzie byłam, ale nic nie powiedział.

Usiadłam naprzeciw niego. W ciszy, która nas otaczała, słyszałam tylko własny oddech. W końcu Mateusz podniósł na mnie wzrok.

– Co teraz? – zapytał cicho, jakby sam nie był pewien, czy chce poznać odpowiedź.

Spojrzałam na niego, próbując zrozumieć, co właściwie czuję. Czy cokolwiek można było teraz naprawić? Wiedziałam, że prawda, którą odkryłam, zmieniła wszystko. Nie tylko między mną a Heleną, ale między mną a Mateuszem. Jego milczenie, brak reakcji przez te wszystkie lata... To też bolało.

– Nie wiem – odpowiedziałam szczerze, bo to była jedyna prawdziwa odpowiedź, jaką miałam. – Twoja matka... ona mnie nienawidzi. I będzie nienawidzić, bo przypominam jej o wszystkim, co straciła. Nie wiem, czy to się kiedykolwiek zmieni.

– A co z nami? – zapytał.

Jego głos był cichy, jakby bał się odpowiedzi. Patrzyłam na niego długo, a potem poczułam, jak łzy zaczynają spływać po moich policzkach. Nie miałam siły już tego zatrzymywać.

– Mateusz, nie wiem. Jak mamy budować rodzinę, jeśli twoja matka będzie się tak zachowywać?

Mateusz zamilkł. W jego oczach widziałam żal, może nawet zrozumienie, ale nie miało to znaczenia.

Anna, 39 lat

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama