„Teściowa przeżywała drugą młodość, ale ja nie mogłam znieść, że wpuszcza teścia w maliny. Za prawdę słono zapłaciłam”
„Z Andrzejem, moim mężem, byliśmy razem już 5 lat. Jego rodzice wydawali się być zgraną parą, mama zawsze uśmiechnięta, zadbana, a tata trochę cichy, trochę naiwny, ale dobry człowiek. Nigdy nie było między nami spięć. Miałam dobre relacje z mamą. Chyba nawet się lubiłyśmy. Aż do tego dnia”.

- Redakcja
Nigdy nie przypuszczałam, że coś takiego może mnie spotkać. Zawsze myślałam, że dramaty rodzinne to domena filmów albo tanich powieści, które czyta się w pociągu dla zabicia czasu. A jednak... Znalazłam się w samym środku burzy, której nawet nie potrafię do końca pojąć. Gdyby ktoś kilka miesięcy temu powiedział mi, że będę świadkiem zdrady, i to nie byle jakiej, ale zdrady mojej teściowej, parsknęłabym śmiechem.
Z Andrzejem, moim mężem, byliśmy razem już pięć lat. Jego rodzice wydawali się być zgraną parą – mama zawsze uśmiechnięta, zadbana, a tata... no cóż, trochę cichy, trochę naiwny, ale dobry człowiek. Nigdy nie było między nami spięć, naprawdę. Miałam dobre relacje z mamą, tak kazała mi do siebie mówić. Chyba nawet się lubiłyśmy. Aż do tego dnia. Dnia, który roztrzaskał moją wizję tej rodziny w drobny mak. Wszystko zaczęło się banalnie, bo od wizyty w centrum handlowym. A skończyło... skończyło się krzykami, łzami i czymś, czego nigdy nie zapomnę.
To nie był przypadek, to był romans
Wyszłam wcześniej z pracy, bo miałam umówioną wizytę u kosmetyczki. Zwykły, czwartkowy dzień. Centrum handlowe tętniło życiem, jak zawsze o tej porze. Ludzie biegali z torbami, dzieci piszczały, muzyka sączyła się z głośników. Już miałam skręcić do windy, gdy kątem oka zauważyłam znajomą sylwetkę. Zatrzymałam się i zmarszczyłam brwi.
– Mama...? – wyszeptałam do siebie.
To była ona. Stała przy witrynie sklepu jubilerskiego, w czerwonej sukience, która bardziej pasowała na randkę niż zakupy. Ale to nie to mnie uderzyło. U jej boku był mężczyzna. I nie był to mój teść. Zbliżyłam się trochę. Widziałam, jak się śmiała, jak trzymała go za rękę, jak musnęła jego ramię. On coś jej mówił, ona odgarnęła włosy z karku, wystawiła szyję, a on... ją pocałował! Zamarłam. Stałam jak wryta, jakby ktoś wcisnął pauzę w moim życiu. Nie wiem, jak długo na nich patrzyłam, zanim się zorientowałam, że mnie zobaczyła. Jej spojrzenie na sekundę zamarło, a potem uśmiech zniknął jej z twarzy.
– Natalia...? – powiedziała cicho, jakby miała nadzieję, że to nie ja.
Podeszłam bliżej.
– Mamo, co to ma znaczyć? – spytałam ostro, starając się nie podnieść głosu.
– To nie tak, jak myślisz – zaczęła szybko. – To tylko przyjaciel...
– Całujesz przyjaciela w centrum handlowym?! – zadrżał mi głos.
Facet obok niej wyglądał, jakby miał ochotę zapaść się pod ziemię.
– Nie rób sceny – wysyczała. – Porozmawiamy później. W cztery oczy.
Ale ja już wiedziałam. To nie był przypadek. To był romans. I ja go właśnie odkryłam.
Miałam ochotę krzyczeć
Wróciłam do domu w totalnym szoku. Serce mi w przyspieszonym tempie, a w głowie dudniło tylko jedno słowo. Zdrada. To nie była moja sprawa, a jednak czułam, jakby mnie ktoś osobiście zdradził. Miałam ochotę krzyczeć, rzucać czymś o ścianę. Siedziałam na kanapie, patrząc w pustkę, gdy drzwi się otworzyły.
– Hej, skarbie, jestem – powiedział beztrosko Andrzej, zdejmując buty. – Wszystko w porządku?
Nie odpowiedziałam od razu. Czułam, jak dłoń zaciska mi się w pięść.
– Muszę ci coś powiedzieć – rzuciłam, nie patrząc na niego.
– Coś się stało?
– Widziałam twoją matkę dzisiaj. W galerii. Z jakimś... facetem.
Zamarł. Przestał się uśmiechać.
– Może to był znajomy? – zapytał niepewnie.
– Całowała go, Andrzej. Na środku centrum handlowego. Trzymali się za ręce. To nie był zwykły znajomy.
Usiadł obok mnie, twarz mu pobladła.
– Nie wierzę...
– No to uwierz – syknęłam. – Bo widziałam to na własne oczy.
Milczał. Patrzył w podłogę.
– Musimy z nią porozmawiać – powiedziałam. – Albo ty, albo ja.
– Ja to załatwię – powiedział szybko. – Proszę, daj mi to ogarnąć po swojemu.
– Andrzej, to nie jest „po twojemu”! Twój ojciec nic nie wie, a twoja matka się bawi, jakby miała drugą młodość!
Spojrzał na mnie błagalnie.
– Tylko daj mi jeden dzień, dobra? Porozmawiam z nią jutro. Obiecuję.
Nie ufałam mu. Ale kiwnęłam głową. Choć w środku wszystko we mnie krzyczało.
Powiedziała, że to chwilowy kryzys
Minął dzień. Potem dwa. A Andrzej milczał. Nie poruszał tematu. Udawał, jakby nic się nie stało. Gotował mi kolacje, przynosił kwiaty, a ja w środku kipiałam. W końcu nie wytrzymałam.
– Rozmawiałeś z nią? – zapytałam ostro, gdy siedzieliśmy przy śniadaniu.
Zamrugał.
– Z kim?
– Naprawdę? – parsknęłam. – Z mamą! O tym, że zdradza twojego ojca!
Westchnął, odsunął talerz.
– Rozmawiałem. Powiedziała, że to... chwilowy kryzys. Że się zakochała. Ale że chce to zakończyć. Że wszystko pod kontrolą.
– Pod kontrolą?! – prawie krzyknęłam. – Zakochała się?! I to ma być usprawiedliwienie?
– Natalia, proszę... – próbował mnie uciszyć. – To nie nasza sprawa.
Wstałam gwałtownie od stołu.
– Nie nasza sprawa? Twój ojciec nie zasługuje, żeby wiedzieć? Chodzi z kwiatami, planuje ich rocznicę, a ona się całuje z jakimś typem w centrum handlowym!
– Nie chcę zniszczyć mu życia – powiedział cicho Andrzej. – Może to przetrwają, jeśli się o niczym nie dowie.
– A jeśli się dowie ode mnie? – rzuciłam. – Bo może powinnam mu powiedzieć. Skoro wy wszyscy wolicie udawać, że nic się nie dzieje.
Wstał.
– Nie zrobisz tego!
– A co, zabronisz mi?
– Nie. Ale wtedy to ty zniszczysz naszą rodzinę.
Te słowa zabolały. Usiadłam z powrotem, ale już wiedziałam, że decyzja została podjęta. Nie będę milczeć. Nawet jeśli wszyscy inni się boją.
Nie kochała już mojego teścia
Zebrałam się na odwagę w niedzielę, kiedy cała rodzina miała spotkać się na obiedzie u teściów. Siedziałam przy stole, obserwując, jak mama roznosi rosół, jak tata z uśmiechem nalewa kompot. A mnie serce waliło jak bęben. Po zupie odłożyłam łyżkę.
– Mamo, możemy porozmawiać? W cztery oczy.
Zamarła na chwilę, po czym skinęła głową. Poszłyśmy do kuchni.
– Natalia, nie rób tego – zaczęła od razu.
– Nie mogę milczeć. Tata ma prawo wiedzieć.
– To niczego nie zmieni, tylko go zniszczy. Już z tym skończyłam. Naprawdę.
– Kiedy?! Bo dwa dni temu się całowaliście przy sklepie z zegarkami!
Westchnęła, oparła się o blat.
– To był błąd. Ale nie kocham już twojego teścia. Udajemy rodzinę, a ja się duszę.
– Więc odejdź! Ale powiedz mu prawdę!
– Nie chcę go krzywdzić.
– Krzywdzisz go, okłamując go każdego dnia.
Spojrzała mi prosto w oczy.
– Natalia, błagam. To nie twoje małżeństwo. To nie twój dramat.
– Ale go widzę. I nie mogę już patrzeć, jak go oszukujesz.
Wracając do salonu, wiedziałam, że coś się zmieniło. Że ta rozmowa to był początek końca. A tata patrzył na mnie jak zawsze. Nie wiedział, że jego świat zaraz się zawali.
Nie mogłam spojrzeć mu w oczy
Nie wytrzymałam. Tej samej nocy zadzwoniłam do teścia. Poprosiłam, żeby przyszedł do nas następnego dnia, sam. Andrzej nie wiedział. Nie chciałam go w to mieszać, bo już i tak ledwo patrzył mi w oczy. Teść przyszedł punktualnie, z ciastkami w dłoni.
– Coś się stało, Natalia? – zapytał zaniepokojony.
Usiadłam naprzeciwko. Nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy.
– Tak. Przepraszam, że to ja... Ale musisz wiedzieć.
Opowiedziałam mu wszystko. Każdy szczegół. Widziałam, jak powoli blednie, jak jego ręce zaczynają drżeć. Jakby każda moja sylaba wbijała mu się w serce.
– Jesteś pewna...? – wyszeptał w końcu.
– Widziałam ich. Sama. Wie to też Andrzej. Ona... powiedziała, że już cię nie kocha.
Zamilkł. Przesunął dłonią po twarzy.
– Wiedziałem, że coś się dzieje. Ale myślałem... że może praca, zmęczenie... – załamał mu się głos.
– Przepraszam, że ci to mówię. Ale zasługujesz, by znać prawdę.
– Dziękuję – odpowiedział po chwili. – Dziękuję, że nie udawałaś jak wszyscy.
Wyszedł powoli. Sam. Z pustymi oczami. Wieczorem Andrzej przyszedł z pracy z marsową miną.
– Tata u nas był?
– Tak.
– Natalia, co ty zrobiłaś najlepszego...
– To, co powinna była zrobić twoja matka.
Tego dnia między nami pękło coś więcej niż tylko cisza. Pękło zaufanie.
Zrobiłam to, co słuszne
Od tamtej chwili nic już nie było takie samo. Teść wyprowadził się dwa dni później. Nie krzyczał, nie robił scen – spakował rzeczy i zostawił list. Długi, spokojny, pełen żalu. Teściowa przez tydzień nie odezwała się do mnie ani słowem. Potem zadzwoniła i powiedziała tylko jedno:
– Nigdy ci tego nie wybaczę.
Zawiesiłam słuchawkę. Nie żałowałam. Nadal nie żałuję. Z Andrzejem... zaczęło się między nami sypać. Unikał mnie, zamilkł. Patrzył, jakbym zniszczyła coś świętego. Jakbym to ja rozbiła rodzinę. Ale ja wiem, że to nie ja. Ja tylko zdjęłam kurtynę. Nie jesteśmy już razem. Wyprowadziłam się miesiąc później. Na początku płakałam co noc. Ale z czasem przyszło coś jeszcze – spokój. Bo wiem, że zrobiłam to, co było słuszne. Nawet jeśli kosztowało mnie to wszystko. Zdrada boli. Prawda też. Ale życie w kłamstwie boli jeszcze bardziej.
Natalia, 28 lat
Czytaj także:
- „Zamieszkałem na wsi, gdzie znalazłem miłość. Nasze uczucie rozkwitło niespodziewanie niczym dzika róża w moim ogrodzie”
- „Na wsi znalazłam miłość życia. Opalony rolnik sprawił, że oblałam się rumieńcem bardziej czerwonym niż mak polny”
- „Liczyłam każdy grosz, by starczyło do pierwszego, a mąż miał tajne konto. Zadbał o finansową poduszkę, ale dla siebie”