„Teściowa straszyła moją córkę, że Halloween to grzech, a ona chciała tylko zbierać cukierki jak inne dzieci”
„– Zastanów się, jak ją wychowujesz. Dziś zgoda na niewinną zabawę, a jutro? Halloween to początek ścieżki, która prowadzi do piekła. Myślisz, że to tylko słodycze? Bóg widzi nasze czyny, Beato – powiedziała teściowa”.
- Redakcja
Marta ostatnio cały czas mówiła o Halloween. Widziałam, jak z fascynacją oglądała w sklepie kostiumy – różowe skrzydła wróżki, tiary, pelerynki. Wypytywała mnie, czy mogłaby się przebrać, czy mogłaby tak jak inne dzieci „chodzić po cukierki”. Sama pamiętam, jak czekałam na święta, mając te osiem lat, ale Halloween? To u nas w rodzinie zawsze był temat, który wywoływał konflikty.
Teściowa ma staromodne poglądy
Teściowa, Stanisława, nawet gdy widzi w telewizji przebierańców, zdegustowana wywraca oczami i powtarza, że to „amerykańska moda dla pogubionych dzieciaków”. Dla niej Halloween to prawie jak przynależność do czegoś złego. Czasem zaczyna swoje przemowy o grzesznej naturze tego dnia, podnosi głos i wylicza, dlaczego „dzieci Boże” powinny unikać takich rzeczy. Nie chcę się z nią kłócić. Stanisława jest osobą, która nie odpuszcza. Potrafi rzucić mi takie spojrzenie, że nawet mnie przybija do ściany – a co dopiero Martę.
Wiedziałam jednak, jak bardzo Marta cieszyła się na to Halloween. Widziałam, jak opowiadała o kostiumie, jak chciała się przebrać za wróżkę. W końcu to tylko jedno wyjście, pomyślałam. Może będzie dobrze, jeśli tym razem pozwolę jej doświadczyć tego, o czym mówiła z taką pasją. Ale w głowie miałam już przestrogi Stanisławy i nie mogłam pozbyć się wrażenia, że zgoda na to oznacza początek konfliktu, który tylko czeka na iskrę.
Nie podobał jej się pomysł córki
Obiad u teściów. Jak zwykle wszyscy siedzimy przy długim stole. Marta, wpatrzona w okno, błądzi gdzieś myślami, ale już wiem, o czym za chwilę zacznie mówić. Nie mija pięć minut i już słychać jej cichy, choć pełen nadziei głos:
– Babciu, a co jeśli przebrałabym się za wróżkę? Tylko na jeden wieczór… – zaczyna, a mi już serce bije szybciej.
Widzę, jak Stanisława odkłada sztućce i skupia na Marcie swój surowy wzrok.
– A cóż to za pomysł, Martusiu? Przebieranie się za jakieś… wróżki? – mówi, podkreślając każde słowo. – Halloween to czas duchów i demonów, nie miejsce dla dzieci Bożych.
Marta patrzy na nią zdezorientowana, jeszcze nie rozumie. Teściowa zauważa to i postanawia wyjaśnić po swojemu, zwracając się już bardziej do mnie niż do niej:
– Beato, powinnaś dbać o to, czego uczysz dziecko. To nie jest zwykła zabawa, to coś… nieczystego.
Próbuję jakoś załagodzić sytuację, chociaż sama mam mętlik w głowie. Chciałabym wesprzeć Martę, ale spojrzenie Stanisławy jest jak zimny prysznic. Przestaję jeść, uśmiecham się sztucznie i próbuję zmienić temat, ale Marta nie ustępuje.
– Babciu, ale inne dzieci też chodzą po cukierki… To tylko zabawa.
Teściowa przenosi wzrok z powrotem na nią, ale tym razem jest jeszcze bardziej stanowcza:
– Nie wszystko, co robią inni, jest dobre, moja droga.
Córka była przygnębiona
Po powrocie do domu Marta od razu zaszyła się w swoim pokoju. Wiedziałam, że była przygnębiona po rozmowie z babcią, bo całą drogę powrotną milczała, co się jej raczej nie zdarza. Chwilę wahałam się, czy do niej wejść, czy może poczekać, aż sama do mnie przyjdzie, ale już po chwili usłyszałam jej cichy głos:
– Mamo… – Marta stała w progu swojego pokoju, ze spuszczoną głową. – Dlaczego babcia mówi, że Halloween jest złe? Przecież to tylko zabawa…
Westchnęłam, próbując dobrać słowa, które jednocześnie odpowiedzą na jej pytanie, ale też nie urażą Stanisławy. Jak wytłumaczyć ośmiolatce, że nie wszystko jest tak oczywiste, jak się wydaje? Wzięłam ją za rękę i zaprosiłam, żeby usiadła obok mnie na kanapie.
– Wiesz, kochanie, babcia ma swoje przekonania, które są dla niej bardzo ważne. Kiedy była mała, uczono ją, że Halloween to coś złego, że to święto związków z czymś… no, z ciemnymi sprawami. Ona w to wierzy, więc uważa, że najlepiej będzie, jeśli ty też będziesz tego unikać.
Marta popatrzyła na mnie smutnym wzrokiem.
– Ale czemu ja mam nie zbierać cukierków przez babcię? Czemu inne dzieci mogą się przebierać, a ja nie? To nie jest sprawiedliwe, mamo… – w jej głosie wybrzmiała frustracja, której wcześniej nie znałam. To zabolało mnie bardziej, niż chciałam przed sobą przyznać.
Poczułam, że muszę stanąć po jej stronie, choć dobrze wiedziałam, że może to wywołać burzę. Przytuliłam Martę mocno i powiedziałam:
– Masz rację, Martusiu. To nie jest fair. Każdy powinien móc się bawić i cieszyć tym, co lubi, o ile nikogo tym nie krzywdzi. Wiesz co? Przebierzemy cię za wróżkę i pójdziesz z przyjaciółmi. Tylko nie mówmy o tym babci, dobrze?
Spojrzała na mnie z radością i ulgą, a ja poczułam, że mimo nadchodzących trudności – warto było.
Pozwoliłam córce się przebrać
Wieczorem, gdy Marta kręciła się już w swoim stroju wróżki, usłyszałam trzask drzwi. Stanisława weszła do przedpokoju i zamarła, patrząc na Martę. Przez chwilę trwała cisza, a potem teściowa wzięła głęboki wdech.
– Nie spodziewałam się, Beato, że naprawdę na to pozwolisz – powiedziała z chłodnym spokojem, który potrafił bardziej przerażać niż krzyk.
– Mamo, to tylko jedno wyjście, Marta po prostu chce zbierać cukierki z przyjaciółmi – odpowiedziałam, próbując zachować spokój, ale w środku już czułam napięcie.
Wiedziałam, że tej rozmowy nie da się uniknąć. Stanisława skrzyżowała ramiona, mierząc mnie wzrokiem.
– Zastanów się, jak ją wychowujesz. Dziś zgoda na „niewinną” zabawę, a jutro? Halloween to początek ścieżki, która prowadzi do piekła. Myślisz, że to tylko słodycze? Bóg widzi nasze czyny, Beato.
Spojrzałam na Martę, która zmartwiona przytulała do siebie różdżkę wróżki, i poczułam, że muszę jakoś to zakończyć.
Teściowa była oburzona
– Babciu – zaczęła nieśmiało, patrząc na nią spod rzęs. – Ja naprawdę nie chciałam cię zdenerwować… Chciałam tylko zobaczyć, jak to jest. To tylko zabawa, nic złego. Wszyscy moi przyjaciele chodzą po domach.
Stanisława spojrzała na nią uważnie, a potem pokiwała głową, jakby chciała wyjaśnić coś, czego Marta jeszcze nie rozumie.
– Kochanie, wiem, że jesteś jeszcze mała i może to wygląda na zabawę. Ale Halloween to nie jest czas dla nas. W ten wieczór ludzie przebierają się za rzeczy, których powinniśmy unikać – duchy, demony, wróżki… Nie sądzisz, że lepiej skupić się na czymś piękniejszym, co podoba się Bogu?
Marta zamyśliła się, a potem szepnęła:
– Ale babciu, dlaczego coś, co jest wesołe i kolorowe, miałoby być złe? Chciałam tylko poczuć się jak wróżka, nic więcej…
Stanisława westchnęła, ale przyciągnęła Martę do siebie i objęła ją, choć wciąż nie zgadzała się z jej pragnieniami.
To było trudne
Kiedy babcia wyszła z pokoju, Marta podeszła do mnie z przygaszoną miną. Zamiast radości, którą widziałam jeszcze kilka godzin wcześniej, w jej oczach kryło się przygnębienie.
– Mamo, babcia chyba nigdy tego nie zrozumie, prawda? – powiedziała cicho, opierając głowę o moje ramię. – Ona myśli, że robię coś złego, a ja chciałam tylko się bawić.
Objęłam ją mocno, czując wzbierający we mnie żal i jednocześnie ulgę, że mogę być dla niej wsparciem. To był ten moment, kiedy musiałam pokazać jej, że jest w porządku być sobą, nawet jeśli nie zawsze znajdzie akceptację u wszystkich.
– Wiesz co, kochanie? Nie musisz się czuć winna, że masz swoje własne marzenia i radości. Każdy ma prawo do tego, by robić to, co sprawia mu przyjemność, dopóki nie krzywdzi innych. A to, że babcia myśli inaczej, nie zmienia tego, kim jesteś i co jest dla ciebie ważne.
Marta uniosła głowę i uśmiechnęła się lekko.
– Dzięki, mamo. Chciałabym, żeby babcia też to kiedyś zrozumiała.
Wiedziałam, że może się to nigdy nie zdarzyć, ale jedno było pewne – Marta zyskała coś cenniejszego niż akceptacja babci. Zyskała pewność, że może być sobą, a ja zawsze będę po jej stronie.
Beata, 38 lat