Reklama

Od zawsze wiedziałam, czego chcę – zwłaszcza jeśli chodzi o ślub. Marzyłam o małej ceremonii, bez zbędnego przepychu, tylko my i najbliżsi. W głowie już widziałam ten dzień: biały namiot w ogrodzie, w tle spokojna muzyka i bukiety polnych kwiatów. Wszystko delikatne, bez krzykliwego blichtru, jaki widziałam na weselach znajomych.

Reklama

Wtykała nos

Adam początkowo podzielał mój entuzjazm. Ale teściowa od początku nie dawała nam spokoju. Każdy szczegół, który zaplanowałam, musiała skomentować – zazwyczaj krytycznie.

– Polne kwiaty? Naprawdę? – Prychała, gdy podczas obiadu opowiadałam o swoich pomysłach. – Co ludzie powiedzą?

„Co ludzie powiedzą?” – to zdanie zdawało się być jej mottem. Musiała wszystko kontrolować, od listy gości po wybór serwetek. Adam, zamiast postawić granicę, wzruszał ramionami i tłumaczył ją:

– Mama po prostu chce, żeby wszystko było idealne.

Każda rozmowa z teściową kończyła się poczuciem, że moje marzenia są dziecinne, a ja – niedojrzała. Ale najbardziej bolała mnie postawa Adama. Choć kochałam go całym sercem, coraz częściej miałam wrażenie, że jego miłość nie była wystarczająco silna, by się za mną wstawić. Unikał konfliktów, co w praktyce oznaczało jedno: jego matka robiła, co chciała. Dłużej nie mogłam milczeć.

– Naprawdę nie widzisz, co twoja matka wyprawia? Ignoruje mnie na każdym kroku. To nie jest jej ślub, tylko nasz!

Nie rozumiał mnie

Adam spojrzał na mnie z niechęcią, jakby już wiedział, dokąd zmierza ta rozmowa.

– Przecież mama robi to dla nas.

– Nie, robi to dla siebie – powiedziałam, czując, jak podnosi mi się ciśnienie. – Ty nawet nie próbujesz jej powstrzymać. Za każdym razem, kiedy coś ustalamy, ona wszystko zmienia. Zamiast polnych kwiatów mamy mieć róże z importu, a namiot zamienia się w salę bankietową, jakbyśmy planowali wesele na dwieście osób!

Adam westchnął ciężko i przetarł twarz ręką.

– Dlaczego wszystko musisz brać tak osobiście? – Spytał zmęczonym tonem. – To tylko szczegóły.

– Szczegóły?! – wybuchłam. – Dla ciebie to szczegóły, bo nawet się nie przejmujesz, że twoja matka traktuje mnie jak intruza! Ona mnie nie szanuje. A ty jej na to pozwalasz!

– Przestań dramatyzować, proszę – mruknął, unikając mojego wzroku.

– Zrozum, ja nie chcę ślubu, który będzie kopią jej marzeń. To nasz dzień! Dlaczego nie możesz stanąć po mojej stronie choć raz?

– Bo ty zawsze musisz mieć ostatnie słowo! Nie wystarczy ci, że mama chce dobrze. Ty zawsze wszystko musisz komplikować.

Byłam dla niej nikim

Postanowiłam porozmawiać z teściową. Wierzyłam, że może uda się nam znaleźć wspólny język. Może wystarczy, że powiem jej, jak ważna jest dla mnie moja wizja ślubu? Może zrozumie, że chcę, by ten dzień był wyjątkowy dla mnie i dla Adama?

– Naprawdę uważam, że powinniśmy zrezygnować z tych polnych kwiatów. To po prostu nie pasuje do charakteru uroczystości. Wyglądają zbyt… skromnie.

– Pani Grażyno… – zaczęłam, próbując zebrać myśli. – Naprawdę chciałabym, żeby ten dzień wyglądał tak, jak sobie to wymarzyliśmy z Adamem.

Uniosła brew i spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem, który bardziej przypominał grymas politowania.

– Ależ Natalio, jesteś jeszcze młoda. Nie rozumiesz, co znaczy dobrze zaplanowany ślub. Uwierz mi, ja wiem lepiej.

– To mój ślub – powiedziałam, czując, jak coś ściska mnie w gardle. – Nie pani. I nie chcę, żeby to wyglądało jak bal dla arystokracji. Chcę, żeby było kameralnie, po naszemu.

– Kameralnie? – przerwała mi z ironicznym uśmiechem. – Ślub to coś więcej niż mały piknik w ogrodzie. To wydarzenie, które wspomina się przez całe życie. Nie tylko wy, ale i wasi goście. A ja chcę, żeby Adam miał wszystko, co najlepsze.

– Rozumiem, że chce pani, żeby Adam był szczęśliwy. Ja też tego chcę – powiedziałam. – Ale czy nie uważa pani, że ja też mam prawo mieć swoje zdanie?

Stał po jej stronie

Wyprostowała się i spojrzała na mnie tak, jakby rozmawiała z dzieckiem, które nie rozumie prostych zasad.

– Musisz nauczyć się dostosowywać. W życiu są rzeczy ważniejsze niż chwilowe kaprysy. Ślub to nie jest czas na eksperymenty.

Eksperymenty?! Czułam, jak moja frustracja narasta z każdą chwilą.

– Nie sądzę, żeby pani to zrozumiała – powiedziałam w końcu, wstając od stołu. – Ale dziękuję za rozmowę.

Nie czekałam, aż coś odpowie. Wyszłam z płonącymi policzkami i łzami w oczach. Byłam wściekła, zawstydzona i bezradna. Ona nigdy mnie nie posłucha. Zawsze będzie uważać, że wie lepiej, a Adam zawsze będzie po jej stronie. Zaczynałam czuć, że tracę nie tylko kontrolę nad naszym ślubem, ale i nad swoim życiem.

Dzień ślubu powinien być najpiękniejszym dniem w życiu. Mój zaczął się od nieustannego pulsowania w skroniach, jakby moje ciało już wiedziało, że coś jest nie tak. Kiedy przyjechałam na miejsce wesela, uczucie niepokoju zmieniło się w czyste przerażenie.

To był koszmar

Ogromne, kryształowe żyrandole, złocone krzesła i jedwabne obrusy. Zamiast polnych kwiatów, które miały przypominać o bliskości natury, wszędzie widniały róże i orchidee, ułożone w ogromnych, zdobionych wazonach.

– Adam, co to jest? – zapytałam, gestem wskazując na wszystko dookoła.

– Co masz na myśli? – spytał, jakby nie rozumiał.

– Przecież to nie tak miało wyglądać! Obiecałeś, że uszanujemy moje pomysły. Powiedziałeś, że to nasz dzień, a nie twojej matki.

Adam westchnął i unikał mojego wzroku.

– Wiem, że to nie jest dokładnie to, czego chciałaś, ale… mama bardzo się starała. Zorganizowała wszystko, żeby było idealnie.

– Idealnie dla niej! – wybuchłam, czując, jak łzy napływają mi do oczu. – Ona nawet nie zapytała, co ja czuję. A ty się nie postawiłeś!

Chciał coś odpowiedzieć, ale w tym momencie drzwi się otworzyły. W progu stanęła teściowa z miną triumfu, jakby właśnie wygrała najważniejszą walkę.

– Kochanie, goście czekają. Musimy zaczynać – powiedziała, nie patrząc nawet w moją stronę.

Miałam tego dość

To była kropla, która przelała czarę goryczy. W tamtej chwili poczułam, że dalej tak nie mogę.

– Nie będzie ślubu – powiedziałam stanowczo.

Teściowa zamarła, a Adam spojrzał na mnie, jakbym postradała zmysły.

– Co ty mówisz? – spytał, próbując złapać mnie za rękę.

– Mówię, że nie wyjdę za ciebie. Nie w świecie, w którym twoja matka decyduje za nas, a ty nawet nie masz odwagi powiedzieć jej „nie”.

Nie czekałam na ich odpowiedź. Wyszłam, ignorując zdziwione spojrzenia gości. W tamtej chwili poczułam coś, czego nie czułam od dawna: ulgę.

Adam znalazł mnie godzinę później. Czułam, jak zimny wiatr owiewa moje ramiona, ale to było niczym w porównaniu z tym, co działo się w moim sercu.

– Natalia… – Adam zaczął niepewnie, siadając obok.

– Nie musisz nic mówić – przerwałam mu, nie patrząc w jego stronę. – Wszystko już wiem.

– Ale… kocham cię – powiedział z desperacją w głosie. – Czy to naprawdę nie wystarczy?

– Kochać to za mało, jeśli nie potrafisz mnie wspierać. Miłość oznacza, że dwoje ludzi staje za sobą murem. Że kiedy coś jest dla mnie ważne, to ty stajesz po mojej stronie. Ale ty zawsze stajesz po jej stronie.

To był koniec

Adam spuścił głowę, jego dłonie drżały, gdy próbował chwycić moją.

– Nie chciałem cię skrzywdzić…

– A jednak to zrobiłeś – przerwałam. – Kocham cię. Ale nie mogę spędzić życia z kimś, kto nie traktuje mnie poważnie.

– Możemy to naprawić – próbował jeszcze, chociaż jego głos zdradzał, że sam w to nie wierzy.

– Nie – pokręciłam głową, zabierając dłoń. – Nie chcę spędzić życia, walcząc o twoją uwagę z twoją matką. Jeśli teraz jej ulegasz, to zawsze tak będzie.

– Przepraszam – wyszeptał, wstając powoli. – Przepraszam za wszystko.

Gdy zniknął z pola widzenia, czułam, że straciłam coś ważnego, ale zyskałam coś równie cennego – siebie.

Wynajęłam małe mieszkanie w sąsiednim mieście, z dala od Adama, Grażyny i całego chaosu, który mnie otaczał. Pracowałam więcej niż kiedykolwiek, ale to mnie nie męczyło – wręcz przeciwnie, dawało mi poczucie kontroli i stabilności, której brakowało mi wcześniej.

Byłam wolna

Adam próbował się ze mną skontaktować, wysłał kilka wiadomości, ale nigdy na nie nie odpisałam. Wiedziałam, że to rozdział, który musiałam zamknąć, nawet jeśli bolało.

Adam, jak się dowiedziałam od wspólnych znajomych, zamieszkał w wynajętym mieszkaniu i pracował nad sobą. Zerwał kontakt z matką, która wciąż nie mogła pogodzić się z tym, co się stało. Wiedziałam, że cierpiał, ale cierpiał na własnych warunkach, z dala od jej toksycznej kontroli.

Nie miałam żalu do Adama. Kochałam go, a część mnie pewnie zawsze będzie. Ale życie nauczyło mnie, że miłość, która nie idzie w parze ze wzajemnym szacunkiem i wsparciem, nie wystarcza, by budować wspólną przyszłość.

Reklama

Natalia, 27 lat

Reklama
Reklama
Reklama