Reklama

Od dziesięciu lat jestem żoną Michała. Zawsze starałam się być tą, która ogarnia życie – dzieci, dom, codzienne obowiązki, rachunki. Nie narzekałam, bo wiedziałam, że Michał jest dobrym człowiekiem – może trochę nieobecnym, może zbyt spokojnym, ale ufałam, że wspólnie damy radę. Nasze życie było zwyczajne – praca, szkoła, obiad na szybko, weekend u babci. Wszystko szło swoim torem, dopóki… no właśnie. Dopóki Halina, moja teściowa, nie zaczęła zachowywać się dziwnie.

Reklama

Halina była zawsze poukładaną, elegancką kobietą. Miała swoje zasady, swoje rytuały – kawa o 15:00, książka przed snem, plotki z sąsiadką. Ale od jakiegoś czasu coś się zmieniło. Zaczęła nosić drogie ubrania, wyjeżdżać na weekendy do spa, mówić o „nowych planach” i „drugiej młodości”. Michał nie chciał nic słyszeć – „mama ma prawo żyć po swojemu”. A ja? Ja czułam, że coś jest nie tak. Pieniądze, które wydawała, były zbyt duże jak na jej emeryturę. A w jej oczach… coś błyszczało.

I wtedy postanowiłam – muszę dowiedzieć się prawdy, nawet jeśli będzie to prawda, której nie chcę znać.

Teściowa siedziała w kawiarni z jakimś młokosem

Wracałam z zakupów, siatki wrzynały mi się w dłonie, a w głowie miałam tylko listę obowiązków – pranie, obiad, zebranie w szkole. Przechodziłam obok tej małej kawiarni na rogu, gdzie zawsze pachniało świeżymi ciastkami, i wtedy ją zobaczyłam. Halina. Moja teściowa. Siedziała przy stoliku w oknie, ubrana w elegancką sukienkę, z włosami zrobionymi tak, jakby szła na randkę, a nie po bułki. Ale to nie był zwykły dzień. Przed nią siedział ktoś jeszcze – młody mężczyzna, może trzydzieści parę lat, dobrze ubrany, gładko ogolony, z uśmiechem tak szerokim, jakby wygrał na loterii. Patrzył na Halinę tak, jak mężczyzna patrzy na kobietę, którą chce zdobyć.

Zatrzymałam się jak wryta, czując, jak serce wali mi w piersi.

– Co ty robisz, Halina? – wyszeptałam pod nosem, jakby miała mnie usłyszeć przez szybę.

Widziałam, jak nachyla się do niego, jak jej ręka ląduje na jego dłoni, a on coś szepcze jej do ucha.

– O nie… Nie, nie, nie… – mówiłam do siebie, zaciskając palce na siatkach.

Stałam tam jak idiotka, wpatrując się w tę scenę jak w filmie, tylko że to nie był film – to było prawdziwe życie. I Halina. Moja teściowa.

Kiedy wreszcie oderwałam wzrok, poczułam, że coś we mnie pękło.

– Michał musi się o tym wiedzieć… – mruknęłam, choć wcale nie byłam tego taka pewna.

Powiedziała, że to ktoś z jej przeszłości

Nie mogłam spać całą noc. Przewracałam się z boku na bok, myśląc o tej scenie w kawiarni. Kiedy Halina przyszła na obiad – jak co niedzielę – patrzyłam na nią inaczej. Miała na sobie nową bluzkę, złote kolczyki, które błyszczały przy każdym ruchu głowy. Uśmiechała się szeroko, opowiadała dzieciom, jakie to dobre są ciasteczka w nowej cukierni.

Mamo, skąd masz te kolczyki? – spytałam, siląc się na spokój, ale chyba nie wyszło, bo Michał spojrzał na mnie z lekkim zdziwieniem.

– O, to prezent od znajomej – odpowiedziała, machając ręką, jakby to był temat bez znaczenia.

Nie wytrzymałam. Kiedy Michał poszedł do sklepu, a dzieci bawiły się w swoim pokoju, nachyliłam się w stronę Haliny i cicho, ale stanowczo zapytałam:

– Kogo widziałam z tobą w kawiarni, mamo?

Halina zamarła. Z jej twarzy zniknął uśmiech.

– Monika, nie wiem, o czym mówisz – odparła, udając niewiniątko, ale jej głos lekko zadrżał.

– Nie kłam. Widziałam, jak trzymał cię za rękę. Kim on jest?

Milczała dłuższą chwilę, a potem, ściszonym głosem, przyznała:

To... ktoś z mojej przeszłości.

Zrobiło mi się zimno. Przeszłości? Jakiej przeszłości? Oj Halina, ty naprawdę coś przede mną ukrywasz...

Ukradła z konta syna 15 tysięcy złotych

Siedziałam w kuchni, udając, że zmywam naczynia, ale serce waliło mi jak młotem. Czułam, że coś jest nie tak. Coś dużego. Kiedy dzieci poszły spać, a Michał z Haliną zostali w salonie, usłyszałam ich głosy. Ciche, ale nerwowe. Zerwałam się i stanęłam przy drzwiach.

– Michał, błagam cię, nie mów jej! – głos Haliny brzmiał jak błaganie.

– Mamo, ona musi wiedzieć! – odpowiedział Michał z irytacją. – Przecież chodzi o pieniądze, o nasze pieniądze!

– To były tylko drobne pożyczki… – zaczęła Halina, ale Michał wybuchł.

– Drobne pożyczki?! Ukradłaś z mojego konta piętnaście tysięcy złotych!

Zamarłam. Piętnaście tysięcy?

– Dla niego! – Halina załkała. – Obiecał, że odda! Że zainwestuje, że kupimy mieszkanie w Hiszpanii! On mówił, że mnie kocha…

Wpadłam do salonu jak huragan.

– Mamo, kto to jest? Powiedz mi teraz, natychmiast!

Halina spojrzała na mnie z rozbieganym wzrokiem, roztrzęsiona, jakby zaraz miała się przewrócić.

– To Borys… Borys, który obiecał mi nowy początek

Zrobiło mi się niedobrze. Michał usiadł na kanapie, blady jak ściana. Czułam, że cała ta sytuacja wymyka się spod kontroli.

– Mamo, ty oszalałaś…

Teściowa wpadła w sidła oszusta

Teściowa siedziała skulona na kanapie, jakby cała jej pewność siebie wyparowała. Twarz miała bladą, oczy zaczerwienione, a ręce splatała nerwowo na kolanach. Patrzyłam na nią z niedowierzaniem, złość we mnie buzowała, a jednocześnie – cholera, przyznam to – coś w niej wzbudzało litość.

– No mów. Od początku. – Głos mi zadrżał, ale trzymałam się, choć miałam ochotę krzyczeć.

Teściowa przełknęła ślinę i spojrzała na mnie jak na kata.

– To zaczęło się przypadkiem… w galerii. Podszedł do mnie, powiedział, że mam piękny uśmiech. – Jej głos był cichy, jakby mówiła o jakimś wstydliwym grzechu. – Pomyślałam… że to miłe. Że ktoś jeszcze na mnie patrzy.

– I co? – prychnęłam, czując, jak serce bije mi straszliwie mocno.

– Zaczęliśmy rozmawiać. Kilka spotkań, kawa… a potem on zaczął mówić o problemach. Że potrzebuje pieniędzy na mieszkanie, na papiery, że razem moglibyśmy zacząć od nowa… – Urwała, jakby szukała słów.

– Dawałaś mu pieniądze? – Michał wstał gwałtownie, twarz miał purpurową.

Teściowa skuliła się jeszcze bardziej.

Myślałam… że mnie kocha. Że coś jeszcze mogę w życiu przeżyć… – wyszeptała.

Siedziałam oszołomiona. Patrzyłam na nią i czułam, jak coś mnie dusi. Nie wiedziałam już, czy bardziej ją nienawidzę, czy mi jej żal.

Wykorzystał starszą kobietę i ją otumanił

Nie mogłam dłużej siedzieć z założonymi rękami. Teściowa opowiadała swoje żałosne historyjki, a ja czułam, że coś tu nie gra. Postanowiłam działać. Znalazłam numer do Borysa, tego cudownego „wybawcy” mojej teściowej. Umówiłam się z nim w małej kawiarni, ledwo dwie ulice dalej.

Kiedy przyszłam, Borys już czekał. Elegancki, z gładkim uśmiechem, pachniał drogimi perfumami. Był pewny siebie.

– Pani Monika? – podniósł brwi, jakby był ciekawy, co ja tu robię.

– Tak, to ja. Przejdźmy od razu do rzeczy. Co pan zrobił mojej teściowej?

Uśmiech zniknął z jego twarzy.

– Nie rozumiem… – zaczął, ale ja nie pozwoliłam mu dokończyć.

– Nie udawaj. Wiem, że naciągnąłeś ją na pieniądze. Wiem o Hiszpanii, o tych wszystkich bzdurach. Jak możesz być tak bezczelny?!

Borys westchnął, spojrzał w bok, a potem wzruszył ramionami.

– Ona sama tego chciała. Sama mi wszystko dawała. Mówiła, że chce zacząć nowe życie…

– Kłamałeś jej prosto w oczy! – syknęłam, czując, jak mi pulsuje w skroniach.

– A co mnie to obchodzi? – odpowiedział obojętnie. – Każdy chce coś od życia. Ja wziąłem, co chciałem. Sama się prosiła.

Patrzyłam na niego z niedowierzaniem. Miał czelność siedzieć przede mną i mówić to tak… spokojnie. Wyszłam z tej kawiarni, trzęsąc się ze złości. Wiedziałam jedno – on ją wykorzystał, a naiwna teściowa mu na to pozwoliła.

Dała się omamić i było już za późno

Siedziałam przy stole i patrzyłam na teściową, która wydawała się o połowę mniejsza, niż jeszcze kilka tygodni temu. Kiedyś była pewna siebie, zawsze elegancka, wyprostowana, patrzyła na wszystkich z góry. Teraz siedziała skulona, jej ręce drżały, a wzrok wbijała w stół, jakby liczyła na to, że wszystko samo się naprawi. Michał od kilku dni w ogóle się do niej nie odzywał. Unikał jej wzroku, zaciskał szczęki, jego twarz była jak kamienna maska. W powietrzu wisiała cisza, ciężka i dusząca.

Chciałam wykrzyczeć wszystko – jak bardzo mnie zawiodła, jak mogła być tak głupia, tak naiwna. Jak mogła dać się tak omamić? Oddać pieniądze jakiemuś obcemu facetowi, który naopowiadał jej bajek o Hiszpanii, o wspólnym życiu, o miłości. Jak mogła ryzykować bezpieczeństwem naszej rodziny, spokojem Michała, naszą przyszłością?

Ale siedziałam cicho. Patrzyłam na nią i widziałam już tylko starszą, zmęczoną kobietę, która dała się oszukać, bo chciała poczuć się jeszcze raz ważna, piękna, kochana. Nie wiedziałam, czy Michał jej wybaczy. Sama też nie wiedziałam, czy potrafię to zrobić. Coś w nas pękło, coś, czego nie dało się już skleić. Teściowa wyglądała, jakby dopiero teraz zrozumiała, jak bardzo nas zawiodła. Ale było już za późno.

Monika, 35 lat


Czytaj także:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama