„Trzymałem sztamę z zięciem, żeby córka nie zrobiła z niego pantoflarza. Wystarczy, że ja jestem popychadłem”
„Mirka wciąż mu truła tyłek o tę szafkę i nie dawała spokoju. Choć drzwiczki jedynie trochę zwisają i po założeniu prawie nie widać różnicy, to i tak obiecał je naprawić. W końcu przecież moja córka nie odpuści i będzie go męczyć, dopóki tego nie zrobi”.
![uśmiechnięty mężczyzna uśmiechnięty mężczyzna](https://images.immediate.co.uk/production/volatile/sites/58/2025/01/usmiechniety-mezczyzna-abcbe85.png?quality=90&resize=980,654)
- Listy do redakcji
Kiedy przekroczyłem próg mieszkania i dostrzegłem płaszcz mojej córki, od razu poczułem niepokój. Coś było nie tak. Zazwyczaj o tej porze siedziały z matką w salonie, popijając kawę i plotkując. Tym razem jednak zamknęły się szczelnie w kuchni. To mogło znaczyć tylko jedno – mają do przedyskutowania jakieś istotne, kobiece tematy.
Chciałem dać Piotrkowi parę wskazówek, jak postępować z małżonką. Mimo że ślub wzięli ledwie sześć miesięcy temu, to już pojawiają się między nimi spięcia. Przeważnie o jakieś mało znaczące głupoty. Po drugie, odkąd Mirka wyszła za mąż, kłopoty w związku stały się głównym wątkiem jej pogaduszek z matką. Zdawałem sobie sprawę, że na razie mogę zapomnieć o obiedzie. Bez pośpiechu udałem się zatem do garażu, żeby pogrzebać trochę pod maską mojego starego forda. Niestety, gdy dwie godziny później zajrzałem do kuchni, absolutnie nic się nie zmieniło. Obiadu dalej nie było na stole.
Podsłuchałem ich rozmowę
Burczenie w brzuchu przypomniało mi, że czas coś zjeść, dlatego uniosłem rękę, by zastukać w drzwi. Nagle dobiegł mnie głos mojej małżonki:
– Myślisz, że wymiana zawiasów to jakaś czarna magia? Chyba każdy da sobie z tym radę.
– No niby tak, ale Piotrkowi ile bym nie gadała, to i tak nic. Już mnie te drzwi denerwują, jak tak krzywo wiszą – narzekała Mirka.
– Za mało wymagasz od niego – stwierdziła Jola. – Facetów trzeba trzymać krótko i jasno mówić, czego się od nich oczekuje. Bo jak nie, to zaraz poczują się zbyt pewnie i niczego już nie wskórasz, moja droga.
O matko, ale zamieszanie o byle szafeczkę! A co to za jakieś durne sugestie dla świeżo upieczonej żony? Już chciałem wkroczyć do akcji i zareagować jak trzeba, ale powstrzymały mnie słowa córuni, a właściwie to, co z siebie wyrzuciła:
– Ale przecież ty też ciągle męczysz tatę o robienie wszystkiego w domu – w tonie Mirki dało się wyczuć nutkę zadowolenia. – Nie raz byłam świadkiem, jak poganiałaś go do roboty. On tylko ciągle przed telewizorem mecze oglądał albo przesiadywał w garażu.
– Kiedyś dałam mu za dużo swobody i teraz mam problem – westchnęła Jolka. – Ale ty nie idź w moje ślady i postaw na swoim, nie zapominaj o tym… Poczułem, jak ciśnienie zaczyna mi niebezpiecznie rosnąć, więc doszedłem do wniosku, że najwyższy czas ukrócić te babskie pogaduchy. W końcu jestem chłopem i chyba powinienem trzymać stronę własnego zięcia, czyż nie? No i musiałem położyć kres temu ciągłemu wytykaniu nam błędów.
Trochę się odgryzłem
Zdecydowanym ruchem otworzyłem drzwi i wmaszerowałem do kuchni.
– Nie spodziewałam się ciebie tak szybko! – moja małżonka była wyraźnie zaskoczona. – Nawet nie usłyszałam, kiedy wróciłeś..
– Nic w tym dziwnego, skoro tak pasjonującą konwersacją z córką się zajmujesz – rzuciłem żonie ironiczne spojrzenie i ucałowałem córeczkę w czółko.
– Nie przejmujcie się mną, ja tylko odgrzeję sobie coś w mikrofalówce, bo burczy mi w brzuchu.
Wyjąłem talerz z kredensu, ale chyba trochę za mocno trzasnąłem drzwiczkami.
– Co tak szafkami trzaskasz? – żona od razu się do mnie przyczepiła. – Ostrożnie, bo jeszcze zawiasy puszczą. – Zupełnie jak u nas – Mirka obdarzyła mnie oskarżycielskim wzrokiem, jakby to była moja wina. – Drzwiczki od trzech dni ledwo się trzymają, a faceta w chałupie brak, żeby je naprawić!
– Wybacz, skarbie, ale nie mogę ci pomóc. Mama ciągle mnie czymś zajmuje, więc nie mam ani chwili wolnego – powiedziałem z przekąsem, wyjmując z mikrofalówki miskę z gorącą zupą. – Zresztą to pestka, nic skomplikowanego. Po co ci facet do takiej roboty? Teraz panuje równość, więc na pewno sama byś sobie poradziła. Mogę ci nawet pożyczyć sprzęt – posłałem jej uśmiech.
Córka zachowywała się jak jej matka
W tej chwili obie kobiety rzuciły mi spojrzenia, które mogłyby powalić mnie trupem na podłogę, gdyby tylko były w stanie. Ja jednak tylko skrzywiłem się pod nosem. Nie dam sobą pomiatać! Niech sobie pomarzą o trzymaniu facetów pod pantoflem. Mirka zaczęła zbierać się do wyjścia, mówiąc, że musi jeszcze wstąpić do sklepu, bo w lodówie świeci pustkami, a jak ona tego nie zrobi, to będą chodzić głodni, bo na Piotrka nie ma co liczyć, pewnie nawet o chlebie zapomni. No i przydałoby się coś ugotować, bo pierogi od mamy już dawno zniknęły.
– Zgadza się, tato, masz rację, że to jego przywilej, ale gdybym ja nic nie przygotowała, to pewnie mielibyśmy na stole tylko bułki z ketchupem – córka rzuciła mi karcące spojrzenie. – Bo Piotrek poza tym nic innego nie jest w stanie przyrządzić.
– Ale za to pisze pracę doktorską, zatrudnili go na uczelni, wybiera się na stypendium do Włoch, rozwija się chłopak jak mało kto! – stanowczo poparłem zięcia. – A co, wolałabyś, żeby całymi dniami wylegiwał się na kanapie z piwem w ręku i oglądał telewizję? Więc daj już spokój z tymi pretensjami o kanapki.
Żona mnie wyśmiała
W tej chwili do rozmowy dołączyła Jolanta. Stukając się znacząco palcem w głowę, zerknęła na mnie ze współczuciem.
– Maćku, tobie już zupełnie odbiło –parsknęła. – Jaki związek mają potrawy z doktoratem? Skończyłeś studia inżynierskie i umiesz pozmywać gary, poodkurzać mieszkanie, a nawet zreperować pralkę i... – zerknęła na mnie przebiegle. – Mam kontynuować wyliczankę?
Zabrałem miskę z zupą i przeniosłem się do innego pomieszczenia, tak dla świętego spokoju. Rozmowy z małżonką na takie tematy zazwyczaj kiepsko się dla mnie kończyły. Gdy już leżeliśmy w łóżku tego samego dnia wieczorem, usłyszałem dzwonek telefonu. To mój zięć dzwonił. Wspomniał, że wpadł w tarapaty i poprosił mnie o pożyczenie paru narzędzi, bo musi coś reperować. Mirka wciąż mu truła tyłek o tę szafkę i nie dawała spokoju. Choć drzwiczki jedynie trochę zwisają i po założeniu prawie nie widać różnicy, to i tak obiecał je naprawić. W końcu przecież moja córka nie odpuści i będzie go męczyć, dopóki tego nie zrobi…
Miałem kilka rad dla zięcia
– Piotrek, źle do tego podchodzisz – powiedziałem ciszej, dając zięciowi do zrozumienia, o co mi chodzi. – Z babami musisz być stanowczy, inaczej od razu wyczują twoją słabość i będą cię ciągle ustawiać po kątach.
– Czyli tata sugeruje, żebym olał te drzwiczki? – Piotrek nie do końca załapał, o co biega. – W sumie mogę to odpuścić, ale jak wytłumaczę to Mirce?
– No jasne, że napraw, ale nie od razu – odpowiedziałem ściszonym głosem, aby Jola nie mogła mnie usłyszeć. – Może później, jak znajdziesz wolną chwilę. W końcu piszesz pracę naukową, masz pełne ręce roboty, no i mnóstwo ważniejszych spraw na głowie, więc… – urwałem wpół zdania, czując mocne dźgnięcie między łopatkami.
Obejrzałem się za siebie i zobaczyłem mordercze spojrzenie Joli. Gestami dawała mi do zrozumienia, żebym już kończył gadać, bo chce iść spać. Pozostawało mieć nadzieję, że nie dosłyszała całej naszej rozmowy.
Żona prosiła mnie o pomoc
Pospiesznie zakończyłem rozmowę z mężem córki
– Skarbie... – niespodziewanie małżonka wtuliła się we mnie. – A może po robocie wyskoczyłbyś jutro do młodych i ogarnął te drzwiczki?
– A czemu akurat ja? – zbulwersowałem się. – Oni przecież ciągle pracują, nie mają kiedy – żonka cmoknęła mnie w policzek.
– A ty się tylko obijasz po całych dniach w warsztacie albo przed telewizorem mecze oglądasz. Dzieciakom trzeba pomagać. To chyba jasne.
– Dam Piotrkowi sprzęt, on da sobie radę – próbowałem obstawać przy swoim zdaniu.
– Och, kochanie, przecież wiesz, że on nie ma do tego talentu jak ty – ponownie musnęła mnie ustami, wtulając się we mnie. – Przecież masz wykształcenie inżynierskie…
– Jestem inżynierem od metali, a nie od drewna – mruknąłem z irytacją.
Byłem świadomy, że niezależnie od tego, jakich argumentów użyję, koniec końców i tak będę zmuszony udać się do garażu, żeby zająć się tymi drzwiami.
– Dla ciebie nie ma rzeczy niemożliwych, jesteś taki zdolny i utalentowany, nikt ci nie podskoczy – powiedziała Jola, wzdychając i wsuwając dłoń pod górę od mojej piżamy.
– Po co mamy obydwoje psuć sobie nerwy, najistotniejszy jest przecież święty spokój w naszym gniazdku, czyż nie, skarbie?
Może to tylko moje urojenia, ale w ostatnim zdaniu wypowiedzianym przez moją żonę wyczułem odrobinę bardziej stanowczą nutę.
Pojechałem do zięcia
Kolejnego dnia, gdy skończyłem już swoją zmianę, wziąłem sprzęt i odwiedziłem dzieciaki. W domu był tylko Piotrek, pochłonięty lekturą.
– Tato, jestem ci naprawdę wdzięczny, sam nie dałbym rady, nie mam o tym pojęcia, nie wiem, jak naprawia się takie szafki – spojrzał na mnie z wyrazem ogromnej podzięki.
– Spokojnie, mamy dużo czasu, Mirka jest na liczeniu towaru, pewnie wpadnie grubo po dwunastej – ruchem głowy zasygnalizował w stronę lodówki, gdzie chłodziło się piwo i mrugnął do mnie porozumiewawczo.
– Słuchaj, a może byśmy się napili browarka przed zajęciem się tymi drzwiczkami? – Pewnie – rzuciłem, siadając wygodnie w fotelu i chwytając pilota od telewizora.
– Przy okazji możemy na spokojnie obejrzeć jakiś mecz, na pewno coś jest na kanale sportowym. Czas płynął dość miło, nareszcie nikt nas nie pouczał i nic nie nakazywał. Dopiero po dwóch godzinach wziąłem się za drzwiczki od szafki kuchennej. I wtedy dotarło do mnie, że to wcale nie taka łatwa sprawa i że sam sobie z tym nie poradzę.
– To nie drewno, tylko jakaś płyta, cholera wie co to za materiał – burknąłem do Piotrka, poirytowany.
– A z tych dziur to już nici, musimy wywiercić nowe, mniejsze. – Czyli te poprzednie zostaną i tak czy siak będą widoczne? – zięć zerknął na mnie z powątpiewaniem.
– Mirka ma bzika na punkcie porządku, nigdy się na coś takiego nie zgodzi, urwie mi łeb, jak tylko zobaczy te dziury. Musimy coś wykombinować.
– Może jakoś je zatkamy? – zacząłem się zastanawiać. – A potem zakleimy czymś, ale ja nie mam pojęcia jak i czym, potrzebny będzie jakiś spec… – zerknąłem na zegarek. – Może ściągniemy kogoś?
– Ale taki majster zedrze z nas kupę kasy za robotę! – Piotrek pokiwał głową, patrząc na mnie z niepewnością.
– Nie mamy tyle kasy, to już lepiej niech mnie Mirka ukatrupi. No, sytuacja beznadziejna.
Musiałem coś wykombinować
Ciężko wzdychając, wbiłem ponure spojrzenie w zięcia. W tej beznadziejnej sytuacji musiałem coś zrobić, żeby ocalić ciszę i spokój w naszych rodzinach – jego i mojej. Nie pozostało mi nic innego, jak sięgnąć do portfela.
– Dzwoń, gdzie się da i poszukaj jakiegoś całodobowego serwisu –wyjąłem parę banknotów.
– Miałem odłożoną kasę na remont forda, ale trudno –wzruszyłem ramionami. – Auto pójdzie w odstawkę. Liczy się przede wszystkim spokój bliskich. Fachowiec „zdarł ze mnie ostatnią koszulę”, a cała kasa odłożona w ostatnich miesiącach na napraw samochodu poszła na fachowca od drzwiczek. Nie powiem, ten spokój młodych kosztował mnie majątek, ale ważne, że drzwiczki trzymają się kupy.
Kiedy dotarłem do domu, Jola czekała na mnie z wieczornym posiłkiem.
– No i jak kochanie, ogarnąłeś tę szafkę? – zagadnęła.
– No pewnie, a czy kiedykolwiek było inaczej? – moja mina wyrażała lekką kpinę, ale ona tego nie dostrzegła.
No i teraz mam z zięciem wspólną tajemnicę.
Maciej, 57 lat