„Udawałem kogoś, kim nie byłem, a ludzie jedli mi z ręki. Jednak dobra passa nie mogła trwać wiecznie”
„Błyskawicznie zdobyłem pracę w dynamicznej firmie. To właśnie tam poznałem Anię i Kamila. Moi nowi znajomi mnie uwielbiali – byłem zabawny, charyzmatyczny i tajemniczy. Ludzie chcieli przebywać w moim towarzystwie, a ja czułem się jak nigdy wcześniej – jak ktoś, kim zawsze chciałem być”.

- Redakcja
Przeprowadziłem się do większego miasta, gotowy na nowy start. Wcześniejsze życie było dla mnie pasmem porażek i rozczarowań – szara rzeczywistość, problemy finansowe, brak sukcesów towarzyskich. Zdecydowałem się na radykalny krok. Zmieniłem swoje imię i nazwisko, dopracowałem opowieść o moim „idealnym” życiu i zacząłem wszystko od nowa. Błyskawicznie zdobyłem pracę w dynamicznej firmie.
To właśnie tam poznałem Anię i Kamila. Moi nowi znajomi mnie uwielbiali – byłem zabawny, charyzmatyczny i tajemniczy. Ludzie chcieli przebywać w moim towarzystwie, a ja czułem się jak nigdy wcześniej – jak ktoś, kim zawsze chciałem być. Jednak w mojej głowie co jakiś czas pojawiał się lęk: co jeśli ktoś odkryje prawdę?
Musiałem być ostrożny
Zauważyłem, że Ania zaczynała zadawać coraz bardziej szczegółowe pytania o moją przeszłość. Pewnego dnia w biurze, kiedy pijaliśmy poranną kawę, zaczęła rozmowę, która sprawiła, że moje serce zabiło szybciej.
– Mówiłeś, że studiowałeś psychologię w Krakowie? Znasz może Marcina N.? On chyba był na tym samym roku – zapytała niewinnie, ale jej wzrok był przenikliwy.
Poczułem, jak krew odpływa mi z twarzy, ale zmusiłem się do uśmiechu.
– Eee... możliwe, ale wiesz, to było dawno, nie pamiętam wszystkich – odpowiedziałem, próbując zachować spokój.
Anna jednak nie dała za wygraną.
– To dziwne, bo Marcina znam dobrze, a on twierdzi, że nie kojarzy nikogo o twoim nazwisku – powiedziała, nie odrywając ode mnie wzroku.
To był moment, w którym uświadomiłem sobie, że nie wszystko mam pod kontrolą. Anka była bystra, a jej dociekliwość mogła być dla mnie niebezpieczna. Zacząłem czuć niepokój, wiedząc, że muszę być bardziej ostrożny, jeśli chcę, aby moje kłamstwo przetrwało.
Traciłem pewność
Kamil podziwiał mnie za wszystko, co mu opowiadałem. Moje wymyślone historie o podróżach i osiągnięciach robiły na nim wrażenie, a ja czułem się jak ktoś wyjątkowy w jego oczach. Często mówił, jak bardzo chciałby przeżyć to, co ja rzekomo przeżyłem. Jednak Anka była coraz bardziej podejrzliwa. Pewnego dnia, gdy zostaliśmy sami, powiedziała coś, co mną wstrząsnęło.
– Mam wrażenie, że nie mówisz nam wszystkiego – oświadczyła, przyglądając mi się uważnie.
Zaśmiałem się nerwowo, próbując zbagatelizować sytuację.
– Bzdura – odpowiedziałem, ale w moim głosie brakowało przekonania.
Anka westchnęła, nie spuszczając ze mnie wzroku.
– Może. Ale intuicja mnie rzadko zawodzi – dodała z niepokojącą pewnością siebie.
Zacząłem czuć, że grunt pod moimi stopami staje się coraz bardziej niestabilny. Musiałem znaleźć sposób, by ją przekonać, że wszystko jest w porządku, ale jak długo jeszcze mogłem ukrywać prawdę?
Serce waliło mi jak szalone
Wieczór w barze miał być miłym rozpoczęciem weekendu. Siedziałem z Kamilem i resztą ekipy, rozmawiając i śmiejąc się, kiedy usłyszałem głos, który sprawił, że całe moje ciało zesztywniało.
– Piotr? Przecież ty nazywasz się Michał… – Dawid, mój kolega z podwórka, stał przede mną z niedowierzaniem wymalowanym na twarzy.
Cisza, która zapadła, była przytłaczająca. Wszyscy wokół nas zamilkli, a ja czułem, jak serce wali mi w piersi jak szalone. Widziałem, jak oczy Kamila rozszerzają się w zdziwieniu, a Anka z napięciem wpatruje się we mnie, jakby jej przypuszczenia właśnie się potwierdziły.
– Dawid... – powiedziałem słabo, próbując znaleźć jakiekolwiek wyjaśnienie, które mogłoby wyprowadzić mnie z tej sytuacji.
– Co się dzieje? Dlaczego używasz innego imienia? – kumpel kontynuował, jego pytania były jak ostrza wbijane w moją starannie zbudowaną fasadę.
W tym momencie zrozumiałem, że nie było ucieczki. Moja nowa rzeczywistość, którą z takim trudem starałem się utrzymać, właśnie się rozpadała na moich oczach. Po tej niezręcznej sytuacji Dawid chciał ze mną porozmawiać na osobności. Wiedziałem, że nie mogę tego uniknąć. Wyszliśmy na zewnątrz, a chłodne powietrze wieczoru nieco otrzeźwiło moje zmysły. Czułem, że to, co miało miejsce w barze, nie pozostawia mi zbyt wielu opcji.
– Dlaczego to zrobiłeś? Myślisz, że możesz po prostu przestać być sobą? – zapytał kumpel, a w jego głosie była nuta zdziwienia i zawodu.
Zachowałem kamienną twarz, próbując nie pokazać, jak bardzo ta sytuacja mnie przytłacza.
– To nie twoja sprawa – powiedziałem, choć wiedziałem, że to nie wystarczy.
– A ich? Twoi nowi znajomi chyba zasługują na prawdę – naciskał Dawid, jego słowa uderzały w czuły punkt.
Czułem, jak moje kłamstwa, z takim trudem budowane, zaczynają się sypać. Spojrzałem na niego i zrozumiałem, że naprawdę oczekuje odpowiedzi. Wiedziałem, że nie mogę dłużej uciekać. Anka i Kamil, których jeszcze przed chwilą uważałem za przyjaciół, nie zasługiwali na takie traktowanie. Ich spojrzenia były pełne niedowierzania, a ja czułem, że nie jestem w stanie znieść tego dłużej. Musiałem zdecydować, co dalej.
Straciłem wszystko
Wróciłem do środka. Anka i Kamil czekali na mnie z wymownym milczeniem. Czułem, że muszę coś powiedzieć, wyjaśnić, cokolwiek, co mogłoby uratować resztki mojej nowej tożsamości, ale wiedziałem, że to koniec.
– Więc całe to twoje życie było jednym wielkim kłamstwem? – zapytała Ania, jej głos był pełen goryczy i zawodu.
Patrzyłem na nią, szukając słów, które mogłyby złagodzić sytuację, ale prawda była taka, że nie miałem żadnych usprawiedliwień.
– Nie wszystko… tylko… część – odpowiedziałem słabo, ale wiedziałem, że brzmi to równie płytko, jak było.
Kamil spojrzał na mnie, kręcąc głową, jakby nie mógł uwierzyć, że dał się oszukać.
– Nie mogę uwierzyć, że ci ufałem – powiedział z rozczarowaniem, które przeszyło mnie na wskroś.
Czułem, jak cały mój świat kruszy się i rozpada. Straciłem wszystko, co zbudowałem od nowa. Wszyscy ci ludzie, którzy jeszcze chwilę temu byli dla mnie jak rodzina, teraz stali się świadkami mojego upadku. Nie miałem już nic do powiedzenia, co mogłoby naprawić tę sytuację. Musiałem się z tym pogodzić i zastanowić, co dalej.
Bałem się prawdy
Zostałem sam, stojąc na ulicy, patrząc na światła miasta, które miało być moim nowym domem. Wszystko, co stworzyłem, opierając na fałszu, rozpadło się w jednej chwili. Czułem się jak rozbitek na bezludnej wyspie, bez przyjaciół, bez wsparcia, a przede wszystkim bez swojej nowej tożsamości, która miała być lepszym życiem. Zastanawiałem się, co teraz. Czy mogłem znów zacząć wszystko od nowa, gdzieś indziej, z kolejnym nowym imieniem? Czy może nadszedł czas, by stawić czoła swojej przeszłości i zaakceptować, kim naprawdę jestem? Wiedziałem, że muszę podjąć decyzję, ale lęk przed kolejnym krokiem mnie paraliżował. W głowie miałem mętlik. Z jednej strony pragnąłem uciec, porzucić wszystko i próbować znów budować coś na nowo, z dala od spojrzeń, które widziały mnie takim, jakim naprawdę jestem. Z drugiej strony wiedziałem, że to tylko powtarzanie tego samego schematu, który prowadził do nieuchronnej katastrofy.
Może jedyną drogą była konfrontacja z samym sobą, zaakceptowanie przeszłości i próba zrozumienia, kim naprawdę jestem, bez udawania i kłamstw. To była przerażająca myśl, ale wiedziałem, że być może jedynie ona mogła dać mi szansę na prawdziwe, autentyczne życie. Stałem na rozdrożu, wiedząc, że nadszedł czas, by podjąć decyzję, która mogła zaważyć na całej mojej przyszłości.
Piotr, 46 lat