Reklama

Zawsze lubiłem ten nasz wieczorny rytuał. Siadaliśmy z Anią na tarasie, przykryci kocem, z kubkiem herbaty w dłoni, czasem rozmawialiśmy, czasem milczeliśmy. Było coś magicznego w tych chwilach. W chłodne, jesienne wieczory, kiedy para z naszych oddechów unosiła się w powietrzu, czułem, że mimo całego chaosu mamy siebie. To był nasz mały świat. Ostatnio jednak czułem, że coś się zmienia. Ania była jakby dalej, mniej obecna. Mówiła, że to praca, zmęczenie, życie. Tłumaczyłem to sobie tym samym – przecież każdy ma swoje problemy.

Reklama

Przeczytałem jej wiadomości

Tamtego wieczoru Ania poszła wcześniej spać. Sam nie wiem, dlaczego została mi w głowie jej twarz, jak wychodziła – niby uśmiechnięta, ale jednocześnie odległa, jakby nie do końca obecna w tej chwili. Zostałem sam na tarasie. Wstałem, żeby posprzątać kubki, gdy zauważyłem na stole jej telefon. Przykryło go kilka liści, pewnie zapomniała go zabrać.

Telefon leżał na stole, ekran migotał od nowych powiadomień. Było ich kilka, ale jedno przykuło moją uwagę od razu – wiadomość od Adama. Od mojego brata. Nie miałem zamiaru tego czytać, przecież to nie moja sprawa, to prywatność Ani. Ale zanim zdążyłem się powstrzymać, odblokowałem ekran, a treść konwersacji stała się widoczna. Serce zaczęło bić szybciej, jakby przeczuwając, że zaraz wydarzy się coś, co zmieni wszystko.

"Kotek, chyba zbyt daleko zaszliśmy z tymi żartami" – napisał Adam.

Siedziałem przez chwilę nieruchomo, wpatrując się w ekran telefonu, jakby to, co widziałem, miało zniknąć, jeśli tylko wystarczająco długo poczekam. W mojej głowie zaczęły kłębić się pytania. O co im chodziło? Jakie "żarty"? Co to wszystko znaczy? Czułem, że muszę wiedzieć więcej. Niewielka część mnie podpowiadała, że to zły pomysł, że powinienem odłożyć telefon i udawać, że nic nie widziałem. Ale ciekawość, a może strach, były silniejsze. Przeciągnąłem palcem po ekranie i otworzyłem całą rozmowę.

To nie były niewinne żarty

Początkowo nic nie wydawało się podejrzane. Wymiana kilku żartów, jakieś memy, lekkie przekomarzanie. Brat i bratowa – to przecież normalne, prawda? Ale im dalej przewijałem, tym bardziej zmieniała się treść. Ich żarty przestały być niewinne. Były podteksty. Flirty. Powoli wkraczałem na teren, na którym nigdy nie chciałem się znaleźć.

"A może to nie byłby taki zły pomysł, co? ;)"

"Haha, chyba musiałbyś się lepiej postarać Misiu!"

Moje dłonie zaczęły drżeć, a serce waliło jak oszalałe. Każde zdanie wbijało mi się w głowę jak ostrze. To, co zaczęło się jako niewinna rozmowa, przeradzało się w coś, co miało o wiele poważniejsze konsekwencje. Spotkania, o których pisali, wcześniej wydawały się przypadkowe – kawa po pracy, coś do załatwienia. Ale teraz już wiedziałem, że to nie było przypadkowe. W wiadomościach były sugestie – spojrzenia, gesty, które mogłem zignorować, gdyby nie ta rozmowa.

"Nie wiem, czy Paweł by to zrozumiał" – napisała Ania.

Wtedy poczułem, jak krew odpływa mi z twarzy. To był ten moment. Cała sytuacja uderzyła mnie jak cios w żołądek. Nie mogłem uwierzyć, że to się działo naprawdę. Mój brat i moja żona. Czy oni naprawdę mają romans? Zaczynałem tracić oddech.

Byłem wściekły

Zgasiłem telefon, odłożyłem go na stół i przez dłuższą chwilę wpatrywałem się w ciemność. W mojej głowie panował chaos. Czułem, że zaraz eksploduję, ale próbowałem się uspokoić, zebrać myśli. Co teraz? Zrobiło się zimno, ale już nie miałem ochoty wracać do domu. Wiedziałem jednak jedno – nie mogłem tego tak zostawić. Musiałem wiedzieć więcej, musiałem poznać prawdę, nawet jeśli oznaczało to zmierzenie się z czymś, na co nie byłem gotowy.

Nie wiem, jak długo siedziałem w tej ciszy. Kiedy w końcu wstałem, było późno. Wszedłem do środka, gdzie Ania spała spokojnie, jakby nic złego się nie wydarzyło. Zatrzymałem się na chwilę przy drzwiach do sypialni, patrząc na nią, jak oddycha równomiernie, owinięta kocem. Wydawała się taka niewinna. Czy mogłem się mylić? Czy to wszystko to jakieś nieporozumienie?

Ale słowa, które przeczytałem, wciąż krążyły w mojej głowie. Wiedziałem, że jutro czeka nas trudna rozmowa.

Zaskoczyłem żonę

Następnego ranka obudziłem się wcześniej niż zwykle. Nie mogłem już dłużej udawać, że wszystko jest w porządku. Czułem, jak gniew wzbiera we mnie z każdą minutą, ale starałem się go kontrolować. Ania siedziała w kuchni, popijając kawę, a ja patrzyłem na nią z drugiego końca stołu, jakby była obcą osobą. W głowie kłębiły mi się tysiące myśli, ale jedno pytanie wyszło samo:

– Aniu, co tak naprawdę dzieje się między tobą a Adamem? – zapytałem cicho, choć w środku krzyczałem.

Zaskoczona, podniosła wzrok, jej twarz natychmiast się zmieniła. Zobaczyłem w niej coś, czego wcześniej nie dostrzegałem – strach.

– O czym ty mówisz, Paweł? – odpowiedziała, próbując się uśmiechnąć, ale widać było, że nerwy ją zdradzają.

Nie wytrzymałem. Wyciągnąłem jej telefon, który przyniosłem z tarasu.

– Czy to są tylko żarty? – warknąłem, pokazując jej ekran.

Ania pobladła. Próbowała się bronić, mówiła, że to nic nieznaczące rozmowy, że przesadzam. Ale jej łamiący się głos mówił coś innego.

– Jak długo to trwa? Czy coś więcej się wydarzyło?

Ania zaczęła płakać, ale dla mnie to już było za dużo. Wstałem, wiedząc, że muszę skonfrontować Adama.

Czułem, że wybuchnę

Kiedy podjęliśmy decyzję, że w niedzielę zjemy kolację u moich rodziców, wiedziałem, że nie będzie to zwykłe spotkanie. W powietrzu wisiała ciężka atmosfera, którą tylko ja czułem. Ania siedziała w samochodzie obok mnie, cicha i zamyślona, jakby miała nadzieję, że uda nam się przejść nad tym do porządku dziennego. Ale ja nie mogłem. Cały czas czułem w sobie gniew.

Kiedy weszliśmy do domu, wszystko wyglądało normalnie. Rodzice już czekali z kolacją, a Adam, jak zwykle, był w centrum uwagi, opowiadał jakieś historie, z których wszyscy się śmiali. On jeden zdawał się nie mieć pojęcia, co nadchodzi. A ja siedziałem przy stole, milczący, obserwując go. Widziałem go już nie jako brata, ale jako kogoś, kto mnie zdradził, kto zniszczył wszystko, co dla mnie ważne.

Gdy w końcu nadeszła chwila, kiedy wszyscy byli zajęci jedzeniem, odłożyłem sztućce, odchyliłem się na krześle i spojrzałem prosto na Adama.

– Adam – zacząłem, przerywając rozmowę, – muszę cię o coś zapytać.

Wszyscy spojrzeli na mnie. Cisza zapadła jak grom z jasnego nieba. Adam wyglądał na zdezorientowanego, ale ja już nie zamierzałem się zatrzymywać.

Masz romans z Anią?

Słowa te wbiły się w przestrzeń między nami, powodując, że na chwilę czas stanął w miejscu. Ania zesztywniała, a rodzice patrzyli na mnie z szeroko otwartymi oczami. Adam próbował coś powiedzieć, ale widziałem, jak jego pewność siebie zniknęła w jednej chwili.

Chciałem znać prawdę

Cisza, która zapadła po moich słowach, była głośniejsza niż jakiekolwiek krzyki. Wszyscy wpatrywali się w Adama, jakby czekając na jego reakcję, na jedno słowo, które mogłoby cofnąć to, co już zostało powiedziane. Ale nic takiego nie przyszło. Adam siedział ze wzrokiem wbitym w talerz, a ja czułem, jak napięcie w moich żyłach narasta do granic wytrzymałości.

– Adam, powiedz coś – wyszeptała matka, jej głos drżał, jakby nie była pewna, czy chce usłyszeć odpowiedź.

Adam uniósł wzrok, spojrzał mi prosto w oczy i wtedy zrozumiałem. Zanim padły jakiekolwiek słowa, zobaczyłem to w jego twarzy. Nie musiał nic mówić, ale ja tego potrzebowałem. Potrzebowałem usłyszeć od niego prawdę, żeby w końcu rozbić tę iluzję, którą żyłem.

– To... – zaczął, a głos mu się załamał. Wszyscy wstrzymaliśmy oddech. – To...

Słowa wisiały w powietrzu, jakby nikt nie mógł uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Poczułem, jakby ktoś uderzył mnie w brzuch. Adam spojrzał na Anię, która wpatrywała się w swoje dłonie, jakby mogły ją ochronić przed tym, co zaraz miało się stać. Miałem wrażenie, że czas się zatrzymał, że ta chwila będzie trwać wiecznie.

– Paweł... – odezwała się Ania, próbując coś powiedzieć, ale jej głos brzmiał jak szelest liści na wietrze. – To nie miało... to się wymknęło spod kontroli.

Mieli romans

Spojrzałem na nią, ale nie potrafiłem zrozumieć. Wymknęło spod kontroli? Co to w ogóle znaczyło? Oboje wiedzieli, co robili. Oni to zaplanowali. Zdradzili mnie. Zdradzili naszą rodzinę.

– Jak długo to trwa? – zapytałem, ledwo panując nad sobą, choć czułem, że zaraz eksploduję. Każde słowo wydawało się wychodzić z moich ust z trudem, jakby ciężar tego wszystkiego był zbyt wielki, by go dźwigać.

Adam odchrząknął, spuścił głowę, a potem wypalił:

– Od kilku miesięcy. Spotykaliśmy się, kiedy kiedy nie było cię w domu.

To zabrzmiało w moich uszach jak wyrok. Poczułem, jak świat wokół mnie zaczyna się chwiać. Przez tyle czasu żyłem w kłamstwie. Każdy uśmiech, każde spojrzenie – wszystko było fałszem.

Matka poderwała się od stołu, chwyciła Adama za ramię, próbując go powstrzymać, jakby jego słowa mogły jeszcze zostać cofnięte.

– Adam, co ty mówisz? Jak mogłeś? – jej głos drżał, a łzy zaczęły płynąć jej po policzkach.

Tata siedział w osłupieniu, bez słowa, jakby nie wierzył, że jego syn mógłby zrobić coś takiego. Patrzył na Adama jak na kogoś obcego, kogo wcale nie znał. Ania zaczęła płakać, zakrywając twarz dłońmi, ale mnie to nie obchodziło.

– Ile razy? – spytałem, nie mogąc powstrzymać się od dalszych pytań, mimo że odpowiedź mogła mnie zniszczyć.

Byłem wściekły na brata

Adam zawahał się, jego twarz wyrażała mieszankę wstydu i poczucia winy.

– Kilka... – wyszeptał w końcu, a te słowa były jak nóż wbity prosto w moje serce.

Nie wytrzymałem. Odepchnąłem od siebie krzesło i rzuciłem się na Adama. Rodzice krzyknęli, ale to wszystko działo się zbyt szybko. Chwyciłem go za koszulę, pociągnąłem w górę i warknąłem prosto w twarz:

– Jak mogłeś to zrobić?! Mnie, swojemu bratu?!

Adam nie walczył, nie próbował się bronić. Stał tam, patrząc na mnie z oczami pełnymi bólu, jakby wiedział, że zasłużył na każdą moją wściekłość. Ale ja już nie mogłem tego znieść. Czułem, że ten człowiek, którego trzymałem za koszulę, nie był moim bratem. Był kimś, kto zniszczył wszystko, na czym mi zależało.

Odepchnąłem go i opuściłem ręce.

– Wynoś się – powiedziałem cicho, prawie szeptem. – Wynoś się z mojego życia.

Adam patrzył na mnie przez chwilę, zanim opuścił głowę i powoli, nie odzywając się, wyszedł z pokoju. Matka wybiegła za nim, a ojciec wciąż siedział bez słowa, jakby starał się zrozumieć, co się właśnie wydarzyło. Ania została przy stole, trzęsąc się i płacząc, ale dla mnie już nie było różnicy. Nie chciałem na nią patrzeć.

Odwróciłem się i wyszedłem z domu, czując, jakby wszystko, co kiedyś było moim życiem, rozpadło się w pył.

Nasza rodzina się rozpadła

Zamknąłem za sobą drzwi, a zimne powietrze uderzyło mnie w twarz. Było mroźne, ostre, ale i tak nie mogło stłumić tego, co działo się we mnie. Moje serce biło jak szalone, jakby nie mogło nadążyć za tym, co się stało. To koniec. Nie tylko mojego małżeństwa, ale też czegoś znacznie większego. Czegoś, co trzymało naszą rodzinę w jednym kawałku.

Stałem na podjeździe, a cisza wydawała się nie do zniesienia. Każdy krok, każde słowo, które padło przy tym stole, ciążyło na mnie jak kamienie. Zdrada mojego brata była ciosem, jakiego się nie spodziewałem. Nie tego się spodziewasz po kimś, z kim dorastałeś, komu ufałeś jak nikomu innemu. I Ania… Jak mogła to zrobić?

Nie wiem, jak długo tam stałem, zanim drzwi za mną znów się otworzyły. To była Ania. Wyszła za mną, choć nie miałem pojęcia dlaczego. Może próbowała naprawić coś, co już było nie do naprawienia. Jej oczy były zaczerwienione, łzy wciąż płynęły po jej policzkach, ale nie miałem już współczucia. Czułem tylko pustkę.

– Paweł… – zaczęła, ale głos jej się załamał. – Ja… przepraszam.

Spojrzałem na nią, próbując dostrzec cokolwiek, co mogłoby wyjaśnić jej postępowanie, ale jedyne, co widziałem, to chaos. Nie wiedziała, co dalej, tak samo jak ja.

To już nie ma znaczenia, Aniu – odpowiedziałem, odwracając wzrok. – Wszystko już się skończyło.

Nie wierzyłem w jej skruchę

Jej łzy nasiliły się, a dłonie zadrżały, kiedy próbowała chwycić mnie za ramię.

– Proszę, pozwól mi to naprawić. To był błąd... Nie wiem, co mi odbiło. To się wymknęło spod kontroli.

Westchnąłem głęboko. Czułem, że jej słowa niczego nie zmieniają. Było za późno na wyjaśnienia, na prośby o przebaczenie. Nie potrafiłem już jej ufać. Wiedziałem, że każdy dzień, który byśmy razem spędzili, przypominałby mi o tej zdradzie, o tym, jak mnie zawiodła.

– Wymknęło się spod kontroli? – spytałem, powtarzając jej słowa z goryczą. – Spotykałaś się z moim bratem za moimi plecami przez miesiące, Aniu. To nie był impuls, to nie była chwila słabości. To była decyzja.

Jej twarz skurczyła się w bólu, ale nie miałem już siły na kolejne sceny.

Paweł, ja cię kocham – wykrztusiła, próbując złapać mój wzrok.

– Nie, Aniu. Jeśli kochałaś, to nie zrobiłabyś tego – odpowiedziałem chłodno. Każde słowo, które mówiłem, ciążyło mi na języku, ale wiedziałem, że muszę to wypowiedzieć. – Nie potrafię już na ciebie patrzeć. Za bardzo boli.

Odwróciłem się i ruszyłem w stronę samochodu. Słyszałem, jak Ania szlocha, ale to już nie miało znaczenia. Wszystko się rozpadło – nasze małżeństwo, nasza rodzina. Wiedziałem, że to koniec. Nie tylko dla mnie i Ani, ale i dla Adama. Nasza relacja nigdy już nie będzie taka sama.

Reklama

Paweł, 36 lat

Reklama
Reklama
Reklama