Reklama

W dzisiejszych czasach większość z nas korzysta z internetu, żeby znaleźć to wyjątkowe połączenie, które nie zawsze przychodzi łatwo. Mój ostatni rok to nieustanne logowanie się na różne portale randkowe, gdzie przewijały się różne twarze, imiona i historie.

Reklama

Ekscytowałam się

Piotrek wydawał się być kimś, o kim zawsze marzyłam – inteligentny, zabawny i przystojny. Każda nasza rozmowa na czacie była jak długie, ciepłe wieczory, kiedy zapomina się o całym świecie.

Po miesiącach rozmów online zdecydowaliśmy się na spotkanie na żywo. Byłam pełna oczekiwań i nadziei, że to będzie początek czegoś wspaniałego. W głowie układałam już sobie scenariusze naszego pierwszego spotkania, analizując każdy szczegół. A jednak, gdzieś w głębi duszy czułam lekkie ukłucie niepokoju. Może to intuicja podpowiadała mi, że coś jest nie tak, ale zignorowałam ten głos, skupiając się na ekscytacji.

Nadszedł ten dzień, kiedy miałam pierwszy raz spotkać Piotrka. Z ogromnym entuzjazmem przygotowałam się do spotkania. W końcu każda kobieta chce zrobić dobre wrażenie na kimś, kto może stać się częścią jej życia. Zastanawiałam się, jak będzie wyglądać nasze spotkanie – czy rozmowy na żywo będą tak samo wciągające jak te online? Czy poczuję tę magiczną iskrę?

Dotarłam do kawiarni z kilkuminutowym wyprzedzeniem. Wybrałam stolik w kącie, nieco z boku, żeby móc obserwować drzwi i być pewną, że nie przegapię jego wejścia. Serce biło mi jak oszalałe.

Każdy, kto wchodził, sprawiał, że czułam ten krótki moment zawieszenia, by po chwili odetchnąć z ulgą, że to jeszcze nie on. Zastanawiałam się, jak go rozpoznam. Wiedziałam przecież, jak wygląda z tych wszystkich zdjęć, które wysyłał. W głowie miałam jego obraz – przystojny, z ciemnymi, nieco rozwichrzonymi włosami.

Myślałam, że to pomyłka

Nagle do mojego stolika podszedł mężczyzna, którego nie znałam. Był starszy, o wyraźnie widocznej nadwadze. Zaskoczona spojrzałam na niego, zastanawiając się, czy się pomylił.

– Piotrek? – zapytałam niepewnie, wciąż mając nadzieję, że to jakieś nieporozumienie.

– To ja. Zdjęcia są trochę stare, ale przecież liczy się osobowość, prawda? – odpowiedział, jakby wszystko było w porządku.

Nie mogłam ukryć swojego zdziwienia. Wszystkie moje oczekiwania i nadzieje rozsypały się jak domek z kart. Miałam ochotę od razu wstać i wyjść, ale coś mnie powstrzymało. Może to była ciekawość, a może po prostu byłam w szoku i nie wiedziałam, jak zareagować. Zastanawiałam się, czy powinnam się z nim konfrontować, czy po prostu zostawić to bez słowa.

Zaczęłam zadawać sobie pytanie, jak mogłam być tak naiwna i ślepo wierzyć w obraz, który ktoś mi sprzedał przez komputer. Teraz, siedząc naprzeciwko niego, wiedziałam, że muszę podjąć jakąś decyzję.

W drodze powrotnej do domu czułam się jakby całe to doświadczenie było jedynie złym snem, z którego nie mogłam się obudzić. Część mnie była na siebie zła, że dałam się oszukać, podczas gdy inna część próbowała zrozumieć, dlaczego Piotr to zrobił.

Byłam załamana

– Nie mogę uwierzyć, że dałam się nabrać – powiedziałam do mojej najlepszej przyjaciółki, Martyny.

Spojrzała na mnie współczująco.

– Czasem ludzie są bardzo przekonywujący w internecie – odpowiedziała. – Nie obwiniaj się. To mogło się zdarzyć każdemu.

Westchnęłam ciężko, zastanawiając się, jak to wszystko się stało. Moje myśli zaczęły błądzić ku innym sytuacjom, kiedy ludzie w internecie okazywali się kimś innym, niż deklarowali. Może to było znacznie częstsze, niż chciałabym przyznać.

– Nie rozumiem, dlaczego ludzie robią coś takiego. Czy naprawdę myślą, że kłamstwo doprowadzi do czegoś dobrego?

Martyna wzruszyła ramionami.

– Może boją się odrzucenia? Myślą, że jak pokażą prawdziwego siebie, to nikt ich nie zaakceptuje? – zasugerowała.

Rozmowa z kumpelą pomogła mi nieco uporządkować myśli, ale złość i rozczarowanie nadal nie dawały mi spokoju. Wiedziałam, że muszę coś z tym zrobić. Nie mogłam tego tak zostawić.

Chciałam to wyjaśnić

Zdecydowałam, że muszę z Piotrem porozmawiać. Nie mogłam po prostu wymazać tego z pamięci, jakby nigdy się nie wydarzyło. Chciałam zrozumieć jego motywacje. Siadłam przy komputerze, otworzyłam portal randkowy i zobaczyłam nasze rozmowy. Zaczęłam pisać, próbując ułożyć w słowa to, co czuję.

„Dlaczego kłamałeś o swoim wyglądzie?” – zapytałam w wiadomości, starając się, aby ton był bardziej zrozumiały niż oskarżający. Odpisał szybciej, niż się spodziewałam. Jego odpowiedź była zaskakująco szczera. „Bałem się, że nikt nie da mi szansy, jeśli pokażę prawdziwego siebie” – przyznał, a ja mogłam niemal usłyszeć w jego słowach echo smutku.

Siedziałam przed ekranem, zastanawiając się nad tym, co napisał. To było smutne i zrozumiałe zarazem. „Ale przecież prawda zawsze wychodzi na jaw – napisałam. – Czy nie lepiej byłoby być uczciwym od początku?”.

Po chwili ciszy na ekranie pojawiła się jego odpowiedź. „Wiem, że to głupie i nieuczciwe. Myślałem, że polubisz mnie za to, kim naprawdę jestem, zanim zobaczysz, jak wyglądam”.

Zawiodłam się

Jego słowa, choć wydawały się usprawiedliwieniem, nie tłumaczyły bólu i rozczarowania, jakie odczułam. Ale zamiast gniewu, poczułam współczucie. Życie potrafi być brutalne, a nasze lęki potrafią popychać nas do robienia rzeczy, których nie rozumiemy.

Poczułam, że mimo wszystko ta rozmowa była potrzebna. Dla mnie, by zrozumieć i wyciągnąć wnioski, i dla niego, być może, jako lekcja, że prawda jest zawsze lepszym wyborem. Byłam zagubiona, ale jednocześnie czułam się bardziej zdecydowana na przyszłość.

Rozmowa z Piotrem otworzyła przede mną nowe perspektywy. Siedząc samotnie w swoim pokoju, zaczęłam zastanawiać się nad tym, jak ważna jest autentyczność w relacjach. Było coś niezwykle uwalniającego w uświadomieniu sobie, że to, co mnie spotkało, było lekcją życia. Lekcją o tym, co jest naprawdę istotne.

Miałam dosyć

Postanowiłam zrobić sobie przerwę od randkowania. Potrzebowałam czasu, by skupić się na sobie i zrozumieć, czego naprawdę chcę. Wiedziałam, że to nie będzie łatwe, bo w świecie, w którym każdy dąży do bycia z kimś, bycie samemu bywa postrzegane jako porażka. Ale zrozumiałam, że jedynie będąc autentyczną sobą, mogę zbudować relację, która będzie prawdziwa.

– Chyba potrzebuję trochę czasu dla siebie – powiedziałam do przyjaciółki podczas jednej z naszych rozmów telefonicznych.

– To mądra decyzja. Niekiedy najlepiej jest po prostu wsłuchać się w siebie i pozwolić sobie na bycie samemu – odparła.

I tak właśnie zrobiłam. Zaczęłam odkrywać, co naprawdę sprawia mi radość, co mnie inspiruje i jakie wartości są dla mnie najważniejsze. Wiedziałam, że to początek nowego etapu w moim życiu.

Reklama

Karolina, 29 lat

Reklama
Reklama
Reklama